Wpisy archiwalne w kategorii
cele i podsumowania sezonu
Dystans całkowity: | 227.65 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 12:15 |
Średnia prędkość: | 18.58 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 168 (90 %) |
Maks. tętno średnie: | 144 (77 %) |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 28.46 km i 1h 31m |
Więcej statystyk |
podsumowanie sezonu
Niedziela, 26 listopada 2017 Kategoria cele i podsumowania sezonu, trening
Km: | 25.48 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:22 | km/h: | 18.64 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wydaje mi się, że nie robiłam żadnych celów na ten rok. A przynajmniej - nie mogę nigdzie znaleźć śladu po takowych ;D
Co ma w sumie swoje zalety bo nie muszę się rozliczać z założeń, mogę tylko ogólnie ponarzekać ;)
A mam na co narzekać bo to, póki co, był najmniej udany w moim odczuciu sezon odkąd wróciłam do startów po urodzeniu Zająca. Co prawda "pudeł" było więcej niż w zeszłym roku (który już uważałam za mało udany) ale ratingi na MTB Cross Maraton poleciały na łeb na szyję i to mimo nieobecności na dystansie FUN Zosi, która w zeszłym roku wyznaczała wysoki poziom na tym dystansie (a w tym postanowiła go powyznaczać na Masterze). Podobnie jak w zeszłym sezonie na wyścigach miałam odczucie zdechłości i braku nogi. Generalkę ukończyłam na 3 pozycji ale to tylko dlatego, że tylko trzy panie w kategorii (w tym ja) miały wyjechaną maksymalną ilość maratonów do generalki...
Poprawiłam czas na czasówce szosowej w Gassach ale z kolei załamałam się wynikiem na Tatra Road Race. Na Tour de Pologne Amatorów ledwo zmieściłam się w założonym przez siebie czasie i nie udało mi się przejechać całości w siodle - w tym, musiałam przełknąć gorzką pigułkę na Gliczarowie ;)
Przez pierwszą część sezonu nękały mnie choróbska, przywlekane do domu przez Zająca, przez drugą - kompletny dół motywacyjny.
Chyba głównym problemem był właśnie ten dół motywacyjny, gdyż jedno pociąga drugie - nie ma motywacji to wyniki się pogarszają a jak wyniki się pogarszają to motywacja spada i tak w kółko.
Postanowiłam zatem zrobić rewolucję, czyli po pierwsze porzucić znane i wybrać się w nieznane, odzyskać radość z jazdy i przestać się tak przejmować wynikami - a po drugie - przejść pod skrzydła innego trenera.
W tym miejscu wypada mi podziękować Łukaszowi za 3 ostatnie sezony. Pierwszy sezon pod jego opieką był bardzo, bardzo udany - byłam bardzo zadowolona i liczyłam na jeszcze lepszy kolejny. Niestety, w kolejnym już zaczęły się problemy chorobowo-motywacyjne i powstała jakaś samonakręcająca się spirala w dół. Łukasz nie był w stanie pomóc mi ani w jednym ani w drugim a ja sama też nie umiałam sobie z tym poradzić. Niemniej jednak doceniam jego wysiłek i uważam naszą współpracę za bardzo udaną i fajną. Z czystym sumieniem mogę polecić Łukasza, a więcej informacji o nim TUTAJ. Nie mogę przy tym nie wspomnieć, iż Łukasz ruszył niedawno z konkursem na darmowy roczny plan treningowy, o którym możecie poczytać TUTAJ
Trochę zajęło mi zastanawianie się... ale w końcu zdecydowałam się podjąć współpracę z TTS, przy czym treningowo powierzyłam się Wojtkowi Marcjonakowi, którego miałam przyjemność znać już wcześniej z wielokrotnych spotkań w Airbike na KEN związanych z bikefittingiem, a który jest wieloletnim szkoleniowcem m. in. WKK i klubu Airbike.
Pierwsza rozmowa z Wojtkiem nastawiła mnie bardzo pozytywnie - oby ten nastrój utrzymał się jak najdłużej!
Co ma w sumie swoje zalety bo nie muszę się rozliczać z założeń, mogę tylko ogólnie ponarzekać ;)
A mam na co narzekać bo to, póki co, był najmniej udany w moim odczuciu sezon odkąd wróciłam do startów po urodzeniu Zająca. Co prawda "pudeł" było więcej niż w zeszłym roku (który już uważałam za mało udany) ale ratingi na MTB Cross Maraton poleciały na łeb na szyję i to mimo nieobecności na dystansie FUN Zosi, która w zeszłym roku wyznaczała wysoki poziom na tym dystansie (a w tym postanowiła go powyznaczać na Masterze). Podobnie jak w zeszłym sezonie na wyścigach miałam odczucie zdechłości i braku nogi. Generalkę ukończyłam na 3 pozycji ale to tylko dlatego, że tylko trzy panie w kategorii (w tym ja) miały wyjechaną maksymalną ilość maratonów do generalki...
Poprawiłam czas na czasówce szosowej w Gassach ale z kolei załamałam się wynikiem na Tatra Road Race. Na Tour de Pologne Amatorów ledwo zmieściłam się w założonym przez siebie czasie i nie udało mi się przejechać całości w siodle - w tym, musiałam przełknąć gorzką pigułkę na Gliczarowie ;)
Przez pierwszą część sezonu nękały mnie choróbska, przywlekane do domu przez Zająca, przez drugą - kompletny dół motywacyjny.
Chyba głównym problemem był właśnie ten dół motywacyjny, gdyż jedno pociąga drugie - nie ma motywacji to wyniki się pogarszają a jak wyniki się pogarszają to motywacja spada i tak w kółko.
Postanowiłam zatem zrobić rewolucję, czyli po pierwsze porzucić znane i wybrać się w nieznane, odzyskać radość z jazdy i przestać się tak przejmować wynikami - a po drugie - przejść pod skrzydła innego trenera.
W tym miejscu wypada mi podziękować Łukaszowi za 3 ostatnie sezony. Pierwszy sezon pod jego opieką był bardzo, bardzo udany - byłam bardzo zadowolona i liczyłam na jeszcze lepszy kolejny. Niestety, w kolejnym już zaczęły się problemy chorobowo-motywacyjne i powstała jakaś samonakręcająca się spirala w dół. Łukasz nie był w stanie pomóc mi ani w jednym ani w drugim a ja sama też nie umiałam sobie z tym poradzić. Niemniej jednak doceniam jego wysiłek i uważam naszą współpracę za bardzo udaną i fajną. Z czystym sumieniem mogę polecić Łukasza, a więcej informacji o nim TUTAJ. Nie mogę przy tym nie wspomnieć, iż Łukasz ruszył niedawno z konkursem na darmowy roczny plan treningowy, o którym możecie poczytać TUTAJ
Trochę zajęło mi zastanawianie się... ale w końcu zdecydowałam się podjąć współpracę z TTS, przy czym treningowo powierzyłam się Wojtkowi Marcjonakowi, którego miałam przyjemność znać już wcześniej z wielokrotnych spotkań w Airbike na KEN związanych z bikefittingiem, a który jest wieloletnim szkoleniowcem m. in. WKK i klubu Airbike.
Pierwsza rozmowa z Wojtkiem nastawiła mnie bardzo pozytywnie - oby ten nastrój utrzymał się jak najdłużej!
podsumowanie sezonu
Sobota, 31 grudnia 2016 Kategoria cele i podsumowania sezonu, trening, ze zdjęciami
Km: | 17.44 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 17.44 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatnio jakoś nieskoro było mi pisać... w zasadzie od październikowego roztrenowania (przymusowego, bo choroba), ciągle męczą mnie mniejsze lub większe przeziębienia, końcówka grudnia na antybiotyku... w dodatku koło od Szkota z uszkodzoną piastą pojechało do Mavica w ramach reklamacji i trzymają to koło już chyba z miesiąc, jak nie dłużej.
Więc 1) ciągle chora 2) jak zdrowa to pogoda taka, że szkoda wyłazić 3) a jak chociaż do lasu bym sobie pojechała to nie mam na czym...
Bodzentyn
Kompletnie siadła mi motywacja i do treningu i do pisania. Oraz, nie bardzo mam o czym pisać ostatnio, bo patrz punkt pierwszy.
Dziś jednak nastawienie nieco lepsze bo chociaż nie jestem do końca zdrowa to nie wytrzymałam kolejnego dnia bez roweru i polazłam godzinkę lekko pokręcić. Od razu humor mi się poprawił ;) A poza tym aktualnie jestem w trakcie lektury mojego prezentu choinkowego, którym jest "Szkoła życia" Mai Włoszczowskiej... i strasznie chce mi się jeździć przez to.
Nastawienie lepsze i dziś koniec roku więc chyba trzeba coś podsumować chociaż do tego siadam dość niechętnie bo ten rok nie był zbyt udany, zarówno pod kątem realizacji celów jak i osiąganych wyników w ogóle.
Miało być tak:
"1) Top 3 w kategorii na poszczególnych wyścigach MTB Cross Maraton (podium w generalce to nie było żadne wyzwanie w tym roku [tj. w 2015] natomiast Top 3 mocno zależało od obsady na poszczególnych wyścigach)"
Z tego punktu... top 3 udało się zaliczyć tylko raz! I to z powodu awarii sprzętu Zosi Czyż. Gdyby nie jej awaria, byłabym czwarta.
Co za tym idzie, również w generalce nie było tak pięknie. O utrzymanie czwartego miejsca walczyłam jeszcze na finałowym maratonie w Chęcinach i do końca nie byłam pewna, czy da radę.
Morawica
Może nie powinnam się martwić bo szybkość na trasie i wyniki testów FTP twierdzą, że byłam w tym sezonie mocniejsza niż w zeszłym, a w tym roku była naprawdę mocna i regularnie startująca obsada w mojej kategorii, czego jeszcze w zeszłym roku nie było.
W każdym razie ratingi i zajmowane miejsca totalnie poniżej oczekiwań (w drugiej połowie stawki albo pod koniec) ale przynajmniej było z kim się ścigać (oczywiście wirtualnie bo swoich rywalek zazwyczaj nie widuję w trakcie wyścigu). Cud jakiś, że udało mi się utrzymać to 4 miejsce w generalce.
Najlepiej jechało mi się chyba w Pińczowie (4 miejsce open i rating powyżej 90% też tak mówi) a najgorzej w Bodzentynie ale to była katastrofa alkoholowa ;) i wynik był do przewidzenia. Dobrze mi się jechało też w Masłowie i Morawicy. Jednak na większości maratonów miałam odczucie, że nie jadę na maksa z jakiegoś powodu, na niektórych czułam się zmęczona.
Chęciny
"2) Uphill Śnieżka zmieścić się w 1:30 a najlepiej w 1:25 (uhu, to będzie naprawdę niezłe wyzwanie)"
Uphill w tym roku odpadł albowiem kolidował mi z MTB Cross Maraton w Kielcach (na który zresztą i tak nie pojechałam, bo byłam chora), więc musiałam go odpuścić.
Trening techniki z Jankiem Kilińskim "Elvisem" na Kazurce.
"3) Tour de Pologne Amatorów - zmieścić się w 1:35 (trudno mi jest oszacować swój czas bo nigdy nie jechałam w tego typu wyścigu). Podejście numer 2, bo w zeszłym sezonie [2015] TdP mi z czymś kolidowało."
TdP mi z niczym nie kolidowało w tym roku... ale Baba na Rowerze, podczas naszego styczniowego spotkania w Zakopanem, tak mi naopowiadała o Tatra Road Race... że zasiane przez nią ziarenko w miarę upływu czasu urosło w magiczną fasolkę. I jak dodatkowo przeliczyłam koszt udziału w TdP oraz w TRR na kilometry wyścigu to wyszło mi, że na TdP to nie warto w ogóle ruszać tyłka ;)
Tatra Road Race
Pojechałam zatem na TRR i nie zawiodłam się. To był absolutnie dla mnie wyścig sezonu:
"...wynik lepszy od spodziewanego. Chciałam przejechać całą trasę w siodle - przejechałam. Nie zeszłam z roweru na żadnym podjeździe, chociaż kilka razy musiałam naprawdę walczyć ze sobą. Pokonałam swoją słabość, swoją psychikę. Nie ma, że się nie da. Miałam nadzieję na przejechanie trasy w 3h, nieśmiało myślałam o 2:45 a przejechałam w 2:31!"
Ten wyścig będzie na pewno żelaznym punktem programu w 2017 roku. Zastanawiam się tylko jeszcze, czy próbować poprawić średnią na tym samym dystansie, czy złapać byka za rogi i jechać ten dłuższy... :)
"4) Jak się da, startować w Pucharze Mazowsza XC; nie być ostatnią na żadnych zawodach w cyklu ;)"
Z moich ambitnych planów postartowania w PM XC nie bardzo coś wyszło. W XC wystartowałam całe trzy razy, wszystkie trzy na Kazurce, z tego dwa z cyklu PM a jeden - PolandBike. Z jednego wyścigu wycofałam się w trakcie - zmógł mnie upał i wyjątkowo silny atak kataru siennego. W dwóch pozostałych - nie byłam ostatnia ;) Z pierwszego startu w XC, w kwietniu, byłam zadowolona - mimo trudnej trasy czułam się dobrze, technicznie też nienajgorzej. Ale tak ogólnie, to XC to nie moja bajka...
PolandBike XC Kazurka - znamienne zdjęcie, panowie podchodzą, ja wjeżdżam ;)
Na zawody jeździ się dla fotek ;)
A ponadto...
Wielkim zawodem była dla mnie majowa czasówka w Gassach, czas na 20 km o ponad pół minuty gorszy niż w zeszłym roku na zasadniczo tej samej trasie, to jest raczej przepaść. Przyznam, że ostrzyłam sobie zęby na jej wygranie a tu takie coś...
PolandBike XC Kazurka
Summa summarum...
Ogólnie, nie jestem zadowolona z tego sezonu. Mam takie wrażenie, że nie trafiałam z formą w wyścigi - często czułam się świetnie w weekend tydzień przed wyścigiem a w dzień wyścigu - dętka. Dość często czułam się zmęczona, często byłam chora, chyba lipiec i sierpień były jedynymi miesiącami bez jakiegoś przeziębienia.
Ze względu na generalnie nędzne wyniki kulała mi też motywacja, nic tak nie dobija jak to, że w zeszłym roku regularnie było pudło a w tym... jak widać.
Przejechałam w tym sezonie o wiele mniej kilometrów niż w poprzednim. Całościowo o około 1000 mniej, jeśli odliczyć trenażer - o około 500 mniej... . Pod koniec wakacji zapowiadało się, że pobiję swój rekord rocznej ilości km ale z powodu chorób nic z tego nie wyszło.
Do zobaczenia na trasach w przyszłym roku, miejmy nadzieję, że będzie on lepszy :)
Więc 1) ciągle chora 2) jak zdrowa to pogoda taka, że szkoda wyłazić 3) a jak chociaż do lasu bym sobie pojechała to nie mam na czym...
Bodzentyn
Kompletnie siadła mi motywacja i do treningu i do pisania. Oraz, nie bardzo mam o czym pisać ostatnio, bo patrz punkt pierwszy.
Dziś jednak nastawienie nieco lepsze bo chociaż nie jestem do końca zdrowa to nie wytrzymałam kolejnego dnia bez roweru i polazłam godzinkę lekko pokręcić. Od razu humor mi się poprawił ;) A poza tym aktualnie jestem w trakcie lektury mojego prezentu choinkowego, którym jest "Szkoła życia" Mai Włoszczowskiej... i strasznie chce mi się jeździć przez to.
Nastawienie lepsze i dziś koniec roku więc chyba trzeba coś podsumować chociaż do tego siadam dość niechętnie bo ten rok nie był zbyt udany, zarówno pod kątem realizacji celów jak i osiąganych wyników w ogóle.
Miało być tak:
"1) Top 3 w kategorii na poszczególnych wyścigach MTB Cross Maraton (podium w generalce to nie było żadne wyzwanie w tym roku [tj. w 2015] natomiast Top 3 mocno zależało od obsady na poszczególnych wyścigach)"
Z tego punktu... top 3 udało się zaliczyć tylko raz! I to z powodu awarii sprzętu Zosi Czyż. Gdyby nie jej awaria, byłabym czwarta.
Co za tym idzie, również w generalce nie było tak pięknie. O utrzymanie czwartego miejsca walczyłam jeszcze na finałowym maratonie w Chęcinach i do końca nie byłam pewna, czy da radę.
Morawica
Może nie powinnam się martwić bo szybkość na trasie i wyniki testów FTP twierdzą, że byłam w tym sezonie mocniejsza niż w zeszłym, a w tym roku była naprawdę mocna i regularnie startująca obsada w mojej kategorii, czego jeszcze w zeszłym roku nie było.
W każdym razie ratingi i zajmowane miejsca totalnie poniżej oczekiwań (w drugiej połowie stawki albo pod koniec) ale przynajmniej było z kim się ścigać (oczywiście wirtualnie bo swoich rywalek zazwyczaj nie widuję w trakcie wyścigu). Cud jakiś, że udało mi się utrzymać to 4 miejsce w generalce.
Najlepiej jechało mi się chyba w Pińczowie (4 miejsce open i rating powyżej 90% też tak mówi) a najgorzej w Bodzentynie ale to była katastrofa alkoholowa ;) i wynik był do przewidzenia. Dobrze mi się jechało też w Masłowie i Morawicy. Jednak na większości maratonów miałam odczucie, że nie jadę na maksa z jakiegoś powodu, na niektórych czułam się zmęczona.
Chęciny
"2) Uphill Śnieżka zmieścić się w 1:30 a najlepiej w 1:25 (uhu, to będzie naprawdę niezłe wyzwanie)"
Uphill w tym roku odpadł albowiem kolidował mi z MTB Cross Maraton w Kielcach (na który zresztą i tak nie pojechałam, bo byłam chora), więc musiałam go odpuścić.
Trening techniki z Jankiem Kilińskim "Elvisem" na Kazurce.
"3) Tour de Pologne Amatorów - zmieścić się w 1:35 (trudno mi jest oszacować swój czas bo nigdy nie jechałam w tego typu wyścigu). Podejście numer 2, bo w zeszłym sezonie [2015] TdP mi z czymś kolidowało."
TdP mi z niczym nie kolidowało w tym roku... ale Baba na Rowerze, podczas naszego styczniowego spotkania w Zakopanem, tak mi naopowiadała o Tatra Road Race... że zasiane przez nią ziarenko w miarę upływu czasu urosło w magiczną fasolkę. I jak dodatkowo przeliczyłam koszt udziału w TdP oraz w TRR na kilometry wyścigu to wyszło mi, że na TdP to nie warto w ogóle ruszać tyłka ;)
Tatra Road Race
Pojechałam zatem na TRR i nie zawiodłam się. To był absolutnie dla mnie wyścig sezonu:
"...wynik lepszy od spodziewanego. Chciałam przejechać całą trasę w siodle - przejechałam. Nie zeszłam z roweru na żadnym podjeździe, chociaż kilka razy musiałam naprawdę walczyć ze sobą. Pokonałam swoją słabość, swoją psychikę. Nie ma, że się nie da. Miałam nadzieję na przejechanie trasy w 3h, nieśmiało myślałam o 2:45 a przejechałam w 2:31!"
Ten wyścig będzie na pewno żelaznym punktem programu w 2017 roku. Zastanawiam się tylko jeszcze, czy próbować poprawić średnią na tym samym dystansie, czy złapać byka za rogi i jechać ten dłuższy... :)
"4) Jak się da, startować w Pucharze Mazowsza XC; nie być ostatnią na żadnych zawodach w cyklu ;)"
Z moich ambitnych planów postartowania w PM XC nie bardzo coś wyszło. W XC wystartowałam całe trzy razy, wszystkie trzy na Kazurce, z tego dwa z cyklu PM a jeden - PolandBike. Z jednego wyścigu wycofałam się w trakcie - zmógł mnie upał i wyjątkowo silny atak kataru siennego. W dwóch pozostałych - nie byłam ostatnia ;) Z pierwszego startu w XC, w kwietniu, byłam zadowolona - mimo trudnej trasy czułam się dobrze, technicznie też nienajgorzej. Ale tak ogólnie, to XC to nie moja bajka...
PolandBike XC Kazurka - znamienne zdjęcie, panowie podchodzą, ja wjeżdżam ;)
Na zawody jeździ się dla fotek ;)
A ponadto...
Wielkim zawodem była dla mnie majowa czasówka w Gassach, czas na 20 km o ponad pół minuty gorszy niż w zeszłym roku na zasadniczo tej samej trasie, to jest raczej przepaść. Przyznam, że ostrzyłam sobie zęby na jej wygranie a tu takie coś...
PolandBike XC Kazurka
Summa summarum...
Ogólnie, nie jestem zadowolona z tego sezonu. Mam takie wrażenie, że nie trafiałam z formą w wyścigi - często czułam się świetnie w weekend tydzień przed wyścigiem a w dzień wyścigu - dętka. Dość często czułam się zmęczona, często byłam chora, chyba lipiec i sierpień były jedynymi miesiącami bez jakiegoś przeziębienia.
Ze względu na generalnie nędzne wyniki kulała mi też motywacja, nic tak nie dobija jak to, że w zeszłym roku regularnie było pudło a w tym... jak widać.
Przejechałam w tym sezonie o wiele mniej kilometrów niż w poprzednim. Całościowo o około 1000 mniej, jeśli odliczyć trenażer - o około 500 mniej... . Pod koniec wakacji zapowiadało się, że pobiję swój rekord rocznej ilości km ale z powodu chorób nic z tego nie wyszło.
Do zobaczenia na trasach w przyszłym roku, miejmy nadzieję, że będzie on lepszy :)
cele na 2016
Poniedziałek, 28 grudnia 2015 Kategoria cele i podsumowania sezonu
Km: | 19.65 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:06 | km/h: | 17.86 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Podsumowanie już było, pora na ujawnienie celów na nadchodzący sezon.
Długo się zastanawiałam i wahałam. Podobają mi się bardzo wyścigi XC, zwłaszcza po udanym starcie w Pińczowie kusiło mnie, żeby pójść w 2016 w tę stronę. Przypomniałam sobie jednak, jak wyglądają moje wyniki, gdy startuję w zawodach o większej frekwencji i obsadzie bardziej ukierunkowanej na XC - dojeżdżam ostatnia ;) A poza tym, żal byłoby mi chyba nie pojechać którejś ze wspaniałych tras MTB Cross Maraton.
Najpierw wysłałam Łukaszowi cele mniej więcej takie: nastawiam się na XC, MTB Cross Maraton traktuję uzupełniająco (oczywiście to było bardziej szczegółowe ale ponieważ już z tego zrezygnowałam to nie będę tutaj wnikać).
Dwa tygodnie później wysłałam mu plan zmodyfikowany i tego się, póki co, będę trzymac.
Cele sezonu 2016:
1) Top 3 w kategorii na poszczególnych wyścigach MTB Cross Maraton (podium w generalce to nie było żadne wyzwanie w tym roku natomiast Top 3 mocno zależało od obsady na poszczególnych wyścigach)
2) Uphill Śnieżka zmieścić się w 1:30 a najlepiej w 1:25 (uhu, to będzie naprawdę niezłe wyzwanie)
3) Tour de Pologne Amatorów - zmieścić się w 1:35 (trudno mi jest oszacować swój czas bo nigdy nie jechałam w tego typu wyścigu). Podejście numer 2, bo w zeszłym sezonie TdP mi z czymś kolidowało.
4) Jak się da, startować w Pucharze Mazowsza XC; nie być ostatnią na żadnych zawodach w cyklu ;)
Oczywiście, ponieważ nie ma jeszcze wszystkich kalendarzy to nie wiem jak to się poukłada. W zeszłym roku np. Śnieżka kolidowała z TdP i z jednym z etapów MTB Cross Maraton; Dlatego startowałam zamiast w Uphill Śnieżka to w Rowerem na Śnieżkę (ciut inna trasa) a z TdP musiałam w ogóle zrezygnować.
Co może mi pomóc w osiągnięciu danych celów?
- Nieustająco – trening techniki (chyba nigdy nie uznam, że jestem w tym dobra), do tego zaliczam również ściganie się w górach
- Lato ;)
- Trening serducha (po takiej rundzie jaką zaliczyłam w zeszłym roku na XC w Pińczowie, myślałam, że umrę; nigdy nie jechałam z takim tętnem i nie sądziłam, że w ogóle jest to możliwe)
- Trening ukierunkowany na przesuwanie granicy w głowie (mam problemy z wejściem do wyższych stref; mam podejrzenia, że to siedzi w mojej głowie a nie w mięśniach)
- Siłownia
- Kolejny nowy rower ;)
Co może mi przeszkodzić w osiągnięciu danych celów?
- Spadek motywacji, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym
- Choroby (mam wrażenie, że w tym sezonie ciągle coś mnie próbuje rozłożyć, w poprzednich latach nie miałam czegoś takiego; być może to efekt gównianej zimy)
- Przygotowania do ważnego egzaminu w kwietniu - stres
No to, trzymajcie za mnie kciuki... :)
A tymczasem, filmik tematyczny od Stravy ;)
http://2015.strava.com/video/3Sa1JM1
Długo się zastanawiałam i wahałam. Podobają mi się bardzo wyścigi XC, zwłaszcza po udanym starcie w Pińczowie kusiło mnie, żeby pójść w 2016 w tę stronę. Przypomniałam sobie jednak, jak wyglądają moje wyniki, gdy startuję w zawodach o większej frekwencji i obsadzie bardziej ukierunkowanej na XC - dojeżdżam ostatnia ;) A poza tym, żal byłoby mi chyba nie pojechać którejś ze wspaniałych tras MTB Cross Maraton.
Najpierw wysłałam Łukaszowi cele mniej więcej takie: nastawiam się na XC, MTB Cross Maraton traktuję uzupełniająco (oczywiście to było bardziej szczegółowe ale ponieważ już z tego zrezygnowałam to nie będę tutaj wnikać).
Dwa tygodnie później wysłałam mu plan zmodyfikowany i tego się, póki co, będę trzymac.
Cele sezonu 2016:
1) Top 3 w kategorii na poszczególnych wyścigach MTB Cross Maraton (podium w generalce to nie było żadne wyzwanie w tym roku natomiast Top 3 mocno zależało od obsady na poszczególnych wyścigach)
2) Uphill Śnieżka zmieścić się w 1:30 a najlepiej w 1:25 (uhu, to będzie naprawdę niezłe wyzwanie)
3) Tour de Pologne Amatorów - zmieścić się w 1:35 (trudno mi jest oszacować swój czas bo nigdy nie jechałam w tego typu wyścigu). Podejście numer 2, bo w zeszłym sezonie TdP mi z czymś kolidowało.
4) Jak się da, startować w Pucharze Mazowsza XC; nie być ostatnią na żadnych zawodach w cyklu ;)
Oczywiście, ponieważ nie ma jeszcze wszystkich kalendarzy to nie wiem jak to się poukłada. W zeszłym roku np. Śnieżka kolidowała z TdP i z jednym z etapów MTB Cross Maraton; Dlatego startowałam zamiast w Uphill Śnieżka to w Rowerem na Śnieżkę (ciut inna trasa) a z TdP musiałam w ogóle zrezygnować.
Co może mi pomóc w osiągnięciu danych celów?
- Nieustająco – trening techniki (chyba nigdy nie uznam, że jestem w tym dobra), do tego zaliczam również ściganie się w górach
- Lato ;)
- Trening serducha (po takiej rundzie jaką zaliczyłam w zeszłym roku na XC w Pińczowie, myślałam, że umrę; nigdy nie jechałam z takim tętnem i nie sądziłam, że w ogóle jest to możliwe)
- Trening ukierunkowany na przesuwanie granicy w głowie (mam problemy z wejściem do wyższych stref; mam podejrzenia, że to siedzi w mojej głowie a nie w mięśniach)
- Siłownia
- Kolejny nowy rower ;)
Co może mi przeszkodzić w osiągnięciu danych celów?
- Spadek motywacji, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym
- Choroby (mam wrażenie, że w tym sezonie ciągle coś mnie próbuje rozłożyć, w poprzednich latach nie miałam czegoś takiego; być może to efekt gównianej zimy)
- Przygotowania do ważnego egzaminu w kwietniu - stres
No to, trzymajcie za mnie kciuki... :)
A tymczasem, filmik tematyczny od Stravy ;)
http://2015.strava.com/video/3Sa1JM1
podsumowanie sezonu
Poniedziałek, 14 grudnia 2015 Kategoria cele i podsumowania sezonu, trening, ze zdjęciami
Km: | 30.54 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:29 | km/h: | 20.59 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dość późno, jak na mnie, robię podsumowanie sezonu. Ale ogólnie cierpię ostatnio na straszliwą prokrastynację, nawet baterie w tylnej lampce w rowerze wymieniam dwa tygodnie... (ale w końcu wymieniłam).
Cele na ten rok były dość jasno zdefiniowane:
1) MTB Cross Maraton na dystansie FAN, przejeżdżać całą trasę, dojeżdżać na metę w ok. połowie stawki (w kategorii);
2) Uphill Śnieżka, zmieścić się w 1:40 a najlepiej w 1:35;
3) Tour de Pologne Amatorów - zakładając, że trasa będzie podobna jak w tym roku - zmieścić się w 1:35 (nie mam doświadczenia w tego typu wyścigach więc założony czas jest wzięty z sufitu trochę).
Zdobywca Łysicy
Łukasz sugerował zmianę dystansu MTB Cross Maraton na Family ale nie zrobiłam tego... jak się okazało, słusznie ;)
Planowałam też skorzystać ze szkoleń techniki jazdy oferowanych przez różne organizacje i osoby.
Góry Świętokrzyskie
Zaliczyłam w tym roku 12 startów. Odnoszę wrażenie, że mniej więcej taka ich ilość jest optymalna, tzn. jest poczucie startowego wyjeżdżenia i jednocześnie, pod koniec sezonu, chęć zrobienia sobie przerwy - chyba tak powinno być. Zważywszy na mój tryb życia, gdzie muszę łączyć pracę zawodową z opieką nad dzieckiem i ogólnie życiem rodzinnym (każdy kto ma dziecko wie, jak to wygląda...), w którym zamiast zasiąść wieczorem przed TV jak robi większość rodziców, prawie codziennie o godzinie 20 wychodzę na dwugodzinny rower... większa ilość wyścigów chyba spowodowałaby u mnie zapaść motywacyjną i wydolnościową ;)
MTB Cross Maraton Pińczów XC (fot. Paweł Kowalik)
Z tych 12 startów, 7 to był MTB Cross Maraton.
Przejechałam w tym roku wszystkie edycje poza jedną, która odbywała się na Ukrainie (nie miałam ochoty tam jechać po pierwsze ze względu na bardzo dużą odległość od domu a po drugie, sytuację polityczną). Ze względu na tegoroczną pogodę, trasy w cyklu były suche jak pieprz (choć gdzieniegdzie błoto jeszcze się zdarzyło) i w większości przypadków jechało się w dużym upale. Jeździło mi się w tym roku fantastycznie. Większe koło pozwoliło gładziej przejeżdżać trudne technicznie trasy, co szczególnie odczułam w Daleszycach. Ponieważ w tym roku wiedziałam już, czego mogę się spodziewać na trasach tego cyklu, przełamałam pewne bariery psychiczne i podszkoliłam nieco technikę, mogłam sobie pozwolić na więcej luzu na tych maratonach, co uwidoczniło się w wynikach, zwłaszcza w ratingu.
MTB Cross Maraton Sandomierz (fot. www.kocham-kielce.pl)
Wszystkie maratony z cyklu przejechałam z ratingiem o średnio 10% wyższym niż w zeszłym roku. Za spory sukces uważam zwycięstwo w kategorii w Sandomierzu oraz zajęcie 2 miejsca Open w Zagnańsku. Co prawda te najlepsze wyniki dotyczą najłatwiejszych maratonów z cyklu ale i tak jestem z nich zadowolona (dla porównania, w zeszłym roku w Zagnańsku byłam 6/7 w kategorii a w open 15/21 pań).
PolandBike Wąchock (fot. Zbigniew Świderski)
Cel nr 1 był podzielony na dwa mniejsze. Pierwszy pod-cel: Przejeżdżać całą trasę. To zdecydowanie mi się udało ale zasługą była sucha pogoda. Kto wie, co by się działo, gdyby aura była podobna jak w zeszłym roku.
Ten drugi pod-cel - dojeżdżać w około połowie stawki, to w zasadzie nie do końca mi się udał. W Daleszycach (1 start) byłam grubo poza połową, zarówno w open jak i w kategorii, ale w pozostałych maratonach było już dużo lepiej. W open byłam we wszystkich w pierwszej połowie ale zdecydowanie poza pierwszą połową w kategorii, a w zasadzie to blisko końca, byłam w Daleszycach (5/7) i w Chęcinach (5/5). Więc... oceńcie sami ;)
PolandBike Wąchock (fot. Edyta Lesiak, fotolinks.pl)
Przy okazji zakończyłam ściganie w ŚLR na 1 miejscu w generalce. Ale ten wynik z kolei był efektem braku konkurencji. Po prostu w mojej kategorii, w zasadzie z maratonu na maraton, startowało coraz mniej pań i na koniec wymagane starty do generalki miałam tylko ja i Ania Sawicka.
Cel numer dwa zrealizowałam w 100%. Na Śnieżkę wjechałam w czasie około 1:36. Optymistyczny wariant nie został osiągnięty ale wziąwszy pod uwagę hardkorowe warunki (temperatura bliska zeru, śnieg z deszczem, grad i bardzo silny wiatr) to poprawienie zeszłorocznego czasu, i to w dodatku na ciut dłuższym wariancie trasy, o około 7,5 minuty uważam za wyczyn ;)
Tu mnie nie ma :) Rowerem na Śnieżkę (fot. Rowerem na Śnieżkę)
Trzeciego celu nie dało się zrealizować bo TdP kolidował mi z jedną z edycji MTB Cross Maratonu. Zostawiam go na przyszły rok, być może ;)
Dodatkowo, wystartowałam trzy razy na maratonach z cyklu Polandbike ale te starty traktowałam czysto rozrywkowo. 7 miejsce w Otwocku było słabe, 5 miejsce w Nadarzynie było niezłe a 6 miejsce w Wąchocku, gdzie liczyłam na dobry wynik ale zjechałam na Mini z powodu złego samopoczucia, było katastrofą ;)
Szkolenie POMBA (fot. POMBA)
Wzięłam też udział w szosowym "ogórku" tj. w czasówce w Opaczu gdzie, tradycyjnie już, byłam druga ;)
W tym sezonie miałam podszkolić technikę jazdy i starałam się to robić. Wzięłam udział w szkoleniu organizowanym przez Pomba w Lasku Bielańskim, wzięłam udział w jednym z otwartych treningów Polskiego Klubu MTB, w Cyklonowym treningu techniki oraz zaliczyłam dwie lekcje techniki (w tym jedną nieplanowaną) u Mistrza Czarka :) Oczywiście trenowałam też we własnym zakresie, na tyle na ile było to możliwe.
Czarek w akcji
Ten sezon minął mi pod znakiem nowego.
Na jesieni zeszłego roku zostałam laureatem konkursu o darmowy plan treningowy OxygenCycling i przez rok trenowałam pod okiem Łukasza Hyrchla. Ponieważ jestem z tej współpracy bardzo zadowolona, to będziemy ją kontynuować ale już nie pod szyldem Oxygen tylko pod szyldem Mizu Cycling.
W tym roku zostałam też szczęśliwą posiadaczką roweru na kołach 27,5. Jest to Scott Scale 740 z Plus sklep rowerowy. To moje pierwsze zetknięcie z większym kołem w MTB i muszę przyznać, że widzę same zalety. Większe koło pozwala na zdecydowanie większą swobodę w terenie, łatwiej pokonuje przeszkody, lepiej trzyma się śliskiego i czuję się na tym rowerze pewniej.
Silna ekipa Cyklona na treningu szosowym (fot. Szymon Seliga)
Ten rok był rekordowy pod względem ilości przejechanych przeze mnie kilometrów. Już w tej chwili jest ich 8219 a jeszcze kilka dni do końca roku zostało. Łukasz mało mnie nie zamęczył ;) co objawiło się między innymi tym, że do pracy samoistnie z reguły jeździłam w strefie regeneracyjnej (co dotąd mi się nie zdarzało) oraz okresem wstrętu do roweru. Niemniej jednak, jak widać po wynikach, współpraca jest bardzo efektywna. Widać to też po wyniku testu, który zrobiłam w końcu listopada. Oczywiście jest spadek w porównaniu do testów robionych w sezonie, jednak jest on mniejszy niż się spodziewałam. A wynik testu jest o 12 Watów lepszy niż w zeszłym roku o tej porze.
Moja tegoroczna półeczka
See you next year ;) (fot. Czarek)
Cele na ten rok były dość jasno zdefiniowane:
1) MTB Cross Maraton na dystansie FAN, przejeżdżać całą trasę, dojeżdżać na metę w ok. połowie stawki (w kategorii);
2) Uphill Śnieżka, zmieścić się w 1:40 a najlepiej w 1:35;
3) Tour de Pologne Amatorów - zakładając, że trasa będzie podobna jak w tym roku - zmieścić się w 1:35 (nie mam doświadczenia w tego typu wyścigach więc założony czas jest wzięty z sufitu trochę).
Zdobywca Łysicy
Łukasz sugerował zmianę dystansu MTB Cross Maraton na Family ale nie zrobiłam tego... jak się okazało, słusznie ;)
Planowałam też skorzystać ze szkoleń techniki jazdy oferowanych przez różne organizacje i osoby.
Góry Świętokrzyskie
Zaliczyłam w tym roku 12 startów. Odnoszę wrażenie, że mniej więcej taka ich ilość jest optymalna, tzn. jest poczucie startowego wyjeżdżenia i jednocześnie, pod koniec sezonu, chęć zrobienia sobie przerwy - chyba tak powinno być. Zważywszy na mój tryb życia, gdzie muszę łączyć pracę zawodową z opieką nad dzieckiem i ogólnie życiem rodzinnym (każdy kto ma dziecko wie, jak to wygląda...), w którym zamiast zasiąść wieczorem przed TV jak robi większość rodziców, prawie codziennie o godzinie 20 wychodzę na dwugodzinny rower... większa ilość wyścigów chyba spowodowałaby u mnie zapaść motywacyjną i wydolnościową ;)
MTB Cross Maraton Pińczów XC (fot. Paweł Kowalik)
Z tych 12 startów, 7 to był MTB Cross Maraton.
Przejechałam w tym roku wszystkie edycje poza jedną, która odbywała się na Ukrainie (nie miałam ochoty tam jechać po pierwsze ze względu na bardzo dużą odległość od domu a po drugie, sytuację polityczną). Ze względu na tegoroczną pogodę, trasy w cyklu były suche jak pieprz (choć gdzieniegdzie błoto jeszcze się zdarzyło) i w większości przypadków jechało się w dużym upale. Jeździło mi się w tym roku fantastycznie. Większe koło pozwoliło gładziej przejeżdżać trudne technicznie trasy, co szczególnie odczułam w Daleszycach. Ponieważ w tym roku wiedziałam już, czego mogę się spodziewać na trasach tego cyklu, przełamałam pewne bariery psychiczne i podszkoliłam nieco technikę, mogłam sobie pozwolić na więcej luzu na tych maratonach, co uwidoczniło się w wynikach, zwłaszcza w ratingu.
MTB Cross Maraton Sandomierz (fot. www.kocham-kielce.pl)
Wszystkie maratony z cyklu przejechałam z ratingiem o średnio 10% wyższym niż w zeszłym roku. Za spory sukces uważam zwycięstwo w kategorii w Sandomierzu oraz zajęcie 2 miejsca Open w Zagnańsku. Co prawda te najlepsze wyniki dotyczą najłatwiejszych maratonów z cyklu ale i tak jestem z nich zadowolona (dla porównania, w zeszłym roku w Zagnańsku byłam 6/7 w kategorii a w open 15/21 pań).
PolandBike Wąchock (fot. Zbigniew Świderski)
Cel nr 1 był podzielony na dwa mniejsze. Pierwszy pod-cel: Przejeżdżać całą trasę. To zdecydowanie mi się udało ale zasługą była sucha pogoda. Kto wie, co by się działo, gdyby aura była podobna jak w zeszłym roku.
Ten drugi pod-cel - dojeżdżać w około połowie stawki, to w zasadzie nie do końca mi się udał. W Daleszycach (1 start) byłam grubo poza połową, zarówno w open jak i w kategorii, ale w pozostałych maratonach było już dużo lepiej. W open byłam we wszystkich w pierwszej połowie ale zdecydowanie poza pierwszą połową w kategorii, a w zasadzie to blisko końca, byłam w Daleszycach (5/7) i w Chęcinach (5/5). Więc... oceńcie sami ;)
PolandBike Wąchock (fot. Edyta Lesiak, fotolinks.pl)
Przy okazji zakończyłam ściganie w ŚLR na 1 miejscu w generalce. Ale ten wynik z kolei był efektem braku konkurencji. Po prostu w mojej kategorii, w zasadzie z maratonu na maraton, startowało coraz mniej pań i na koniec wymagane starty do generalki miałam tylko ja i Ania Sawicka.
Cel numer dwa zrealizowałam w 100%. Na Śnieżkę wjechałam w czasie około 1:36. Optymistyczny wariant nie został osiągnięty ale wziąwszy pod uwagę hardkorowe warunki (temperatura bliska zeru, śnieg z deszczem, grad i bardzo silny wiatr) to poprawienie zeszłorocznego czasu, i to w dodatku na ciut dłuższym wariancie trasy, o około 7,5 minuty uważam za wyczyn ;)
Tu mnie nie ma :) Rowerem na Śnieżkę (fot. Rowerem na Śnieżkę)
Trzeciego celu nie dało się zrealizować bo TdP kolidował mi z jedną z edycji MTB Cross Maratonu. Zostawiam go na przyszły rok, być może ;)
Dodatkowo, wystartowałam trzy razy na maratonach z cyklu Polandbike ale te starty traktowałam czysto rozrywkowo. 7 miejsce w Otwocku było słabe, 5 miejsce w Nadarzynie było niezłe a 6 miejsce w Wąchocku, gdzie liczyłam na dobry wynik ale zjechałam na Mini z powodu złego samopoczucia, było katastrofą ;)
Szkolenie POMBA (fot. POMBA)
Wzięłam też udział w szosowym "ogórku" tj. w czasówce w Opaczu gdzie, tradycyjnie już, byłam druga ;)
W tym sezonie miałam podszkolić technikę jazdy i starałam się to robić. Wzięłam udział w szkoleniu organizowanym przez Pomba w Lasku Bielańskim, wzięłam udział w jednym z otwartych treningów Polskiego Klubu MTB, w Cyklonowym treningu techniki oraz zaliczyłam dwie lekcje techniki (w tym jedną nieplanowaną) u Mistrza Czarka :) Oczywiście trenowałam też we własnym zakresie, na tyle na ile było to możliwe.
Czarek w akcji
Ten sezon minął mi pod znakiem nowego.
Na jesieni zeszłego roku zostałam laureatem konkursu o darmowy plan treningowy OxygenCycling i przez rok trenowałam pod okiem Łukasza Hyrchla. Ponieważ jestem z tej współpracy bardzo zadowolona, to będziemy ją kontynuować ale już nie pod szyldem Oxygen tylko pod szyldem Mizu Cycling.
W tym roku zostałam też szczęśliwą posiadaczką roweru na kołach 27,5. Jest to Scott Scale 740 z Plus sklep rowerowy. To moje pierwsze zetknięcie z większym kołem w MTB i muszę przyznać, że widzę same zalety. Większe koło pozwala na zdecydowanie większą swobodę w terenie, łatwiej pokonuje przeszkody, lepiej trzyma się śliskiego i czuję się na tym rowerze pewniej.
Silna ekipa Cyklona na treningu szosowym (fot. Szymon Seliga)
Ten rok był rekordowy pod względem ilości przejechanych przeze mnie kilometrów. Już w tej chwili jest ich 8219 a jeszcze kilka dni do końca roku zostało. Łukasz mało mnie nie zamęczył ;) co objawiło się między innymi tym, że do pracy samoistnie z reguły jeździłam w strefie regeneracyjnej (co dotąd mi się nie zdarzało) oraz okresem wstrętu do roweru. Niemniej jednak, jak widać po wynikach, współpraca jest bardzo efektywna. Widać to też po wyniku testu, który zrobiłam w końcu listopada. Oczywiście jest spadek w porównaniu do testów robionych w sezonie, jednak jest on mniejszy niż się spodziewałam. A wynik testu jest o 12 Watów lepszy niż w zeszłym roku o tej porze.
Moja tegoroczna półeczka
See you next year ;) (fot. Czarek)
zaległe cele ;)
Sobota, 20 grudnia 2014 Kategoria cele i podsumowania sezonu, trening
Km: | 35.71 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:21 | km/h: | 15.20 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jakiś czas temu odgrażałam się, że zaatakuję Was wpisem o celach na przyszły sezon. Pora to zrealizować. Chociaż ostateczny kształt moich celów jeszcze się nie ustalił, to jednak zbliżające się święta i koniec roku sugerują, żeby jednak coś w tym temacie zdeklarować.
Z realizacją tegorocznych celów było kiepsko, mam nadzieję, że z celami na przyszły rok będzie lepiej. A oto, jak określiłam swoje cele na początku współpracy z Łukaszem:
1) MTB Cross Maraton na dystansie FAN, przejeżdżać całą trasę, dojeżdżać na metę w ok. połowie stawki (w kategorii);
2) Uphill Śnieżka, zmieścić się w 1:40 a najlepiej w 1:35;
3) Tour de Pologne Amatorów - zakładając, że trasa będzie podobna jak w tym roku - zmieścić się w 1:35 (nie mam doświadczenia w tego typu wyścigach więc założony czas jest wzięty z sufitu trochę).
Co do tego pierwszego, Łukasz zasugerował, że przy ilości czasu jaki mogę jednorazowo poświęcić na trening, celowe byłoby rozważenie zmiany dystansu na Family. Rozważam. Ale niechętnie. Ale z drugiej strony, ma rację. Ale rozważam, jak rozważę - nie omieszkam Was o tym poinformować ;)
Co może mi pomóc w osiągnięciu danych celów?:
– cel nr 1: trening wytrzymałości siłowej, techniki jazdy oraz wytrzymałości psychicznej (tak wynika z moich doświadczeń z sezonu 2014)
– cel nr 2: wytrzymałość siłowa
– cel nr 3: nie mam pojęcia ;)
Co może mi przeszkodzić w osiągnięciu danych celów?:
– spadek motywacji, zwłaszcza w zakresie głównego celu (nr 1), w sezonie 2014 dość częste było to u mnie zjawisko
– zmęczenie organizmu (praca, dom, dziecko, treningi, niewyspanie)
– zmęczenie psychiczne.
Planuję w 2015 roku również skorzystać z możliwości treningowych oferowanych przez emtb.pl lub inne organizacje tego typu, oraz postartować sobie w lokalnych ogórkach ;) chodzi mi o czasówki szosowe bo ta forma ścigania mi się spodobała. Zastanawiam się też nad startami - w ramach treningu techniki - w zimowej Mazovii. Ale to ostatnie będzie bardzo mocno zależało od warunków atmosferycznych.
Z realizacją tegorocznych celów było kiepsko, mam nadzieję, że z celami na przyszły rok będzie lepiej. A oto, jak określiłam swoje cele na początku współpracy z Łukaszem:
1) MTB Cross Maraton na dystansie FAN, przejeżdżać całą trasę, dojeżdżać na metę w ok. połowie stawki (w kategorii);
2) Uphill Śnieżka, zmieścić się w 1:40 a najlepiej w 1:35;
3) Tour de Pologne Amatorów - zakładając, że trasa będzie podobna jak w tym roku - zmieścić się w 1:35 (nie mam doświadczenia w tego typu wyścigach więc założony czas jest wzięty z sufitu trochę).
Co do tego pierwszego, Łukasz zasugerował, że przy ilości czasu jaki mogę jednorazowo poświęcić na trening, celowe byłoby rozważenie zmiany dystansu na Family. Rozważam. Ale niechętnie. Ale z drugiej strony, ma rację. Ale rozważam, jak rozważę - nie omieszkam Was o tym poinformować ;)
Co może mi pomóc w osiągnięciu danych celów?:
– cel nr 1: trening wytrzymałości siłowej, techniki jazdy oraz wytrzymałości psychicznej (tak wynika z moich doświadczeń z sezonu 2014)
– cel nr 2: wytrzymałość siłowa
– cel nr 3: nie mam pojęcia ;)
Co może mi przeszkodzić w osiągnięciu danych celów?:
– spadek motywacji, zwłaszcza w zakresie głównego celu (nr 1), w sezonie 2014 dość częste było to u mnie zjawisko
– zmęczenie organizmu (praca, dom, dziecko, treningi, niewyspanie)
– zmęczenie psychiczne.
Planuję w 2015 roku również skorzystać z możliwości treningowych oferowanych przez emtb.pl lub inne organizacje tego typu, oraz postartować sobie w lokalnych ogórkach ;) chodzi mi o czasówki szosowe bo ta forma ścigania mi się spodobała. Zastanawiam się też nad startami - w ramach treningu techniki - w zimowej Mazovii. Ale to ostatnie będzie bardzo mocno zależało od warunków atmosferycznych.
nowe nadeszło
Poniedziałek, 17 listopada 2014 Kategoria cele i podsumowania sezonu
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nowości, nowości...
Trochę niefartownie się zaczął nowy sezon z nowym trenerem, bo od choróbska jakiegoś.
Ale, miało być o nowym. No to - jak już pisałam, nowy sezon. W nowy sezon wchodzę z nowym trenerem i nowym planem treningowym. Moim trenerem z OxygenCycling został Łukasz Hyrchel. Trochę wymieniliśmy korespondencji, jedno wypytywało drugie, ja - jak zwykle - się mądrzyłam ;) co jednak zaowocowało przyjęciem mojego pomysłu racjonalizatorskiego na prowadzenie dzienniczka treningowego.
Nową rozpiskę treningową będę dostawać od środy.
W międzyczasie nastąpiła również odsłona fanpage'a mojego bloga na Fejsiku :) Ło tutej. Polubiać proszę :)
A przy tej okazji, skoro nowe nadeszło to chyba pora podsumować stare.
Takie były moje pierwotne cele na ten sezon:
Cel bezpośredni - dojeżdżać na metę (MTB Cross Maraton, dystans FAN) w około połowie stawki.
Cel pośredni - ponieważ technicznie wciąż jest ze mnie dupa wołowa to przynajmniej mogę popracować nad wytrzymałością i siłą (to mi będzie potrzebne jeśli mam dojeżdżać w połowie stawki...)
Cele te uległy modyfikacji w czerwcu, gdy wznowiłam treningi z Jackiem Gardenerem. Jakoś o tym zapomniałam napisać na blogu, ale mój e-mail do Jacka wyglądał tak:
Główny cel bezpośredni to dojeżdżać w MTB Cross Maraton w połowie stawki lub wyżej (w kategorii). Jeśli uda się zrobić w generalce top 5 to by było super ale się nie nastawiam.
Cel pośredni to poprawić wytrzymałość i siłę oraz technikę jazdy.
Cel dodatkowy: Uphill Śnieżka w czasie poniżej 2h (cel minimum) a najlepiej poniżej 01:45 (cel maksimum).
Chyba to pierwsze mi nie wyszło. Trudność tras i ilość błota mnie przerosła. Te dwa czynniki miały głównie wpływ na długi czas przebywania przeze mnie tras maratonów z tego cyklu. Kondycyjnie nie jestem zupełnie przygotowana do ścigania się przez 4h a mentalnie chyba też nie.
Daleszyce - grubo poza połową. Nowiny - tuż przed. Łączna - wycof. Zagnańsk - przedostatnia. Łagów - wycof. Sobków - ostatnia.
Bilans nie wygląda dobrze.
Co ciekawe, Nowiny - ponoć najtrudniejsze - poszły mi najlepiej. Dwa wycofy z powodu dużej ilości błota i padnięcia psychiki w trakcie maratonu nie dodały mi motywacji a Sobków jechałam po użądleniu szerszenia i zastanawiałam się, czy kojfnę w trakcie.
Co prawda byłam w top 5 w kategorii (na 8) ale nie uważam tego za jakiś sukces, czy coś.
Raczej nie poprawiłam w tym sezonie zbytnio wytrzymałości i siły ale na pewno udział w MTB Cross Maraton wiele mnie nauczył jeśli chodzi o technikę jazdy. To nie ulega wątpliwości. Poza tym odbyłam trochę treningów stricte technicznych (takie głupoty jak np. ćwiczenie stójki czy ciasnych zakrętów, jazda po pumptracku oraz udział w dwóch wyścigach XC - to też traktuję jako trening techniki).
Udało się zrealizować plan na Śnieżkę. Wjechałam w 1:43:55 i byłam piąta w kategorii. Z tego jestem bardzo zadowolona.
Ścignęłam się kilka razy na szosie. Start wspólny mi wyraźnie nie leży. Nie umiem się utrzymać w grupie, wystarczy kilka razy zakręt + podjazd i odpadam. Za to całkiem dobrze mi poszły lokalne ogórkowe czasówki (Gassy i Opacz), z których przywiozłam po pucharku (3 i 2 miejsce).
Tak generalnie, poza wynikiem na Śnieżce, sezon uważam za dość nieudany, ale może to wynika z ograniczonych możliwości czasowych - nie mogę poświęcać na trening tyle czasu, ile poświęcałam w swoim najlepszym sezonie.
Cele na nadchodzący 2015 rok przedstawię w innym wpisie, żeby Was na raz nie zanudzać ;) Albo raczej, żeby mieć okazję Was zanudzić dwa razy - a nie tylko raz ;)
Trochę niefartownie się zaczął nowy sezon z nowym trenerem, bo od choróbska jakiegoś.
Ale, miało być o nowym. No to - jak już pisałam, nowy sezon. W nowy sezon wchodzę z nowym trenerem i nowym planem treningowym. Moim trenerem z OxygenCycling został Łukasz Hyrchel. Trochę wymieniliśmy korespondencji, jedno wypytywało drugie, ja - jak zwykle - się mądrzyłam ;) co jednak zaowocowało przyjęciem mojego pomysłu racjonalizatorskiego na prowadzenie dzienniczka treningowego.
Nową rozpiskę treningową będę dostawać od środy.
W międzyczasie nastąpiła również odsłona fanpage'a mojego bloga na Fejsiku :) Ło tutej. Polubiać proszę :)
A przy tej okazji, skoro nowe nadeszło to chyba pora podsumować stare.
Takie były moje pierwotne cele na ten sezon:
Cel bezpośredni - dojeżdżać na metę (MTB Cross Maraton, dystans FAN) w około połowie stawki.
Cel pośredni - ponieważ technicznie wciąż jest ze mnie dupa wołowa to przynajmniej mogę popracować nad wytrzymałością i siłą (to mi będzie potrzebne jeśli mam dojeżdżać w połowie stawki...)
Cele te uległy modyfikacji w czerwcu, gdy wznowiłam treningi z Jackiem Gardenerem. Jakoś o tym zapomniałam napisać na blogu, ale mój e-mail do Jacka wyglądał tak:
Główny cel bezpośredni to dojeżdżać w MTB Cross Maraton w połowie stawki lub wyżej (w kategorii). Jeśli uda się zrobić w generalce top 5 to by było super ale się nie nastawiam.
Cel pośredni to poprawić wytrzymałość i siłę oraz technikę jazdy.
Cel dodatkowy: Uphill Śnieżka w czasie poniżej 2h (cel minimum) a najlepiej poniżej 01:45 (cel maksimum).
Chyba to pierwsze mi nie wyszło. Trudność tras i ilość błota mnie przerosła. Te dwa czynniki miały głównie wpływ na długi czas przebywania przeze mnie tras maratonów z tego cyklu. Kondycyjnie nie jestem zupełnie przygotowana do ścigania się przez 4h a mentalnie chyba też nie.
Daleszyce - grubo poza połową. Nowiny - tuż przed. Łączna - wycof. Zagnańsk - przedostatnia. Łagów - wycof. Sobków - ostatnia.
Bilans nie wygląda dobrze.
Co ciekawe, Nowiny - ponoć najtrudniejsze - poszły mi najlepiej. Dwa wycofy z powodu dużej ilości błota i padnięcia psychiki w trakcie maratonu nie dodały mi motywacji a Sobków jechałam po użądleniu szerszenia i zastanawiałam się, czy kojfnę w trakcie.
Co prawda byłam w top 5 w kategorii (na 8) ale nie uważam tego za jakiś sukces, czy coś.
Raczej nie poprawiłam w tym sezonie zbytnio wytrzymałości i siły ale na pewno udział w MTB Cross Maraton wiele mnie nauczył jeśli chodzi o technikę jazdy. To nie ulega wątpliwości. Poza tym odbyłam trochę treningów stricte technicznych (takie głupoty jak np. ćwiczenie stójki czy ciasnych zakrętów, jazda po pumptracku oraz udział w dwóch wyścigach XC - to też traktuję jako trening techniki).
Udało się zrealizować plan na Śnieżkę. Wjechałam w 1:43:55 i byłam piąta w kategorii. Z tego jestem bardzo zadowolona.
Ścignęłam się kilka razy na szosie. Start wspólny mi wyraźnie nie leży. Nie umiem się utrzymać w grupie, wystarczy kilka razy zakręt + podjazd i odpadam. Za to całkiem dobrze mi poszły lokalne ogórkowe czasówki (Gassy i Opacz), z których przywiozłam po pucharku (3 i 2 miejsce).
Tak generalnie, poza wynikiem na Śnieżce, sezon uważam za dość nieudany, ale może to wynika z ograniczonych możliwości czasowych - nie mogę poświęcać na trening tyle czasu, ile poświęcałam w swoim najlepszym sezonie.
Cele na nadchodzący 2015 rok przedstawię w innym wpisie, żeby Was na raz nie zanudzać ;) Albo raczej, żeby mieć okazję Was zanudzić dwa razy - a nie tylko raz ;)
przemyślenia
Wtorek, 12 listopada 2013 Kategoria trening, cele i podsumowania sezonu
Km: | 35.09 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:45 | km/h: | 20.05 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 168168 ( 90%) | HRavg | 144( 77%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Znów Agrykola i znów 20 podjazdów. Dziś lepiej rozłożyłam siły i poszło jeszcze bardziej gładko niż w zeszłym tygodniu.
Gdy zaczynałam, na Agrykoli trenowała jeszcze jedna kobieta w bardzo Europro wdzianku. Być może to Dziewczyna z Nogą Sezonu bikera Bestiaheniu ;)
Niestety, nie dane było mi się przekonać bo podjechała ze 3 razy i uciekła.
Przy okazji podjazdów przemyślałam kwestię startów w przyszłym sezonie. Nie wiem, czy już o tym pisałam ale nie mam możliwości tyrać na Mazovii bo oni niedługo będą mieli 363 edycje (z przerwą na Boże Narodzenie) a do generalki będzie się liczyć połowa tego. Musiałam poszukać czegoś, gdzie będzie mniej startów w ogóle i mniej do generalki. I tak paczyłam sobie tu i tam i owam i olśnienie nastąpiło, gdy negocjowałam kwestię przynależności do teamu KK Cyklon. Otóż - oni jeżdżą na Świętokrzyską Ligę Rowerową.
Obadałam sprawę. W tym roku było 8 edycji z czego 4 liczyły się do generalki. That's more like it. Koszt - taniej niż Mazovia. Niezbyt daleko bo wszystko odbywa się w okolicy Kielc więc w jeden dzień się da obskoczyć. No i wreszcie - nie jest to płaskacz mazoviowy tylko PureMTB.
Przy okazji zauważyłam w wynikach znajomą rywalkę, Bognę Kordowicz - więc jeszcze ją wypytałam "jak jest".
No to chyba jestem na 99% zdecydowana.
Przy okazji przemyślałam też kwestię celów treningowych na przyszły sezon.
Cel bezpośredni - dojeżdżać na metę w około połowie stawki. Nie wiem, czy to cel realny bo nie mam kompletnie porównania, ale cele mają być ambitne ;) Trzymajcie za mnie kciuki. Jednak pewnie ten cel ulegnie weryfikacji po pierwszym starcie.
Cel pośredni - ponieważ technicznie wciąż jest ze mnie dupa wołowa to przynajmniej mogę popracować nad wytrzymałością i siłą (to mi będzie potrzebne jeśli mam dojeżdżać w połowie stawki...)
Gdy zaczynałam, na Agrykoli trenowała jeszcze jedna kobieta w bardzo Europro wdzianku. Być może to Dziewczyna z Nogą Sezonu bikera Bestiaheniu ;)
Niestety, nie dane było mi się przekonać bo podjechała ze 3 razy i uciekła.
Przy okazji podjazdów przemyślałam kwestię startów w przyszłym sezonie. Nie wiem, czy już o tym pisałam ale nie mam możliwości tyrać na Mazovii bo oni niedługo będą mieli 363 edycje (z przerwą na Boże Narodzenie) a do generalki będzie się liczyć połowa tego. Musiałam poszukać czegoś, gdzie będzie mniej startów w ogóle i mniej do generalki. I tak paczyłam sobie tu i tam i owam i olśnienie nastąpiło, gdy negocjowałam kwestię przynależności do teamu KK Cyklon. Otóż - oni jeżdżą na Świętokrzyską Ligę Rowerową.
Obadałam sprawę. W tym roku było 8 edycji z czego 4 liczyły się do generalki. That's more like it. Koszt - taniej niż Mazovia. Niezbyt daleko bo wszystko odbywa się w okolicy Kielc więc w jeden dzień się da obskoczyć. No i wreszcie - nie jest to płaskacz mazoviowy tylko PureMTB.
Przy okazji zauważyłam w wynikach znajomą rywalkę, Bognę Kordowicz - więc jeszcze ją wypytałam "jak jest".
No to chyba jestem na 99% zdecydowana.
Przy okazji przemyślałam też kwestię celów treningowych na przyszły sezon.
Cel bezpośredni - dojeżdżać na metę w około połowie stawki. Nie wiem, czy to cel realny bo nie mam kompletnie porównania, ale cele mają być ambitne ;) Trzymajcie za mnie kciuki. Jednak pewnie ten cel ulegnie weryfikacji po pierwszym starcie.
Cel pośredni - ponieważ technicznie wciąż jest ze mnie dupa wołowa to przynajmniej mogę popracować nad wytrzymałością i siłą (to mi będzie potrzebne jeśli mam dojeżdżać w połowie stawki...)
wypadałoby podsumować...
Wtorek, 11 grudnia 2012 Kategoria cele i podsumowania sezonu, ze zdjęciami
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Koniec roku się zbliża więc wypadałoby podsumować. Niby nie bardzo mam co podsumowywać w tym sezonie ale jednak coś tam mam :)
Osiągnięcie w tym roku założonych celów okazało się w większości nie możliwe:
Nowy rowerzysta w trakcie produkcji
Zakończyłam sezon ścigania w czerwcu, na Mazovii w Lublinie, po którym uznałam że męczenie dziecka w brzuchu w masakrycznym upale podczas wyścigów jest chyba lekką przesadą. Jednak do tego czasu niektóre cele udało się zrealizować.
Plany były takie:
"Główne:
1. Pierwsza lokata w K3 w generalce cyklu Mazovia
2. Przejechać Diallo Uphill Race Śnieżka w czasie poniżej 2h (cel minimum) a najlepiej poniżej 01:45 (cel maximum)
3. Być w pierwszej 3 w K3 w generalce Gwiazdy Mazurskiej
Pośrednie:
1. Poprawić technikę jazdy (to chyba zawsze będzie na pierwszym miejscu...)
2. Poprawić siłę, zwrócić uwagę na jazdę na stojąco na podjazdach
3. Poprawić sprinty, tu również zwrócić uwagę na jazdę na stojąco
No i dodatkowy cel, biegowy:
Przebiec (nie przeczłapać, nie przejść, nie przeturlać się...) Półmaraton Warszawski"
Z głównych nie udało mi się zrealizować punktu 1 i 2. Pierwszego z tego powodu, że nie przejechałam wymaganych do generalki 9 edycji. Drugi postanowiłam sobie odpuścić, z rozsądku.
Udało mi się za to zrealizować punkt 3. Byłam 3 w open i 1 w kategorii.
Aczkolwiek, jest pewien niedosyt w tym celu bo pojechałam dystans Fit a nie Mega. Fit pojechałam trochę z rozsądku (bo już wówczas wiedziałam, że jestem w ciąży) a po części z tego powodu, że na Mega nie było z kim się ścigać (tylko 2 panie jechały Mega, przy czym na pewno jednej z nich bym nie przeskoczyła).
Niestety, w związku z wczesnym zakończeniem sezonu nie zdążyłam również zahaczyć o cele pośrednie. Po Lublinie jeździłam już właściwie rekreacyjnie i coraz mniej.
Zrealizowałam za to cel biegowy - przebiegłam Półmaraton Warszawski a wcześniej (na próbę) przebiegłam Półmaraton Wiązowski. W Wiązowskim poprawiłam wynik z zeszłorocznego Warszawskiego o 23 minuty a w Warszawskim, miesiąc później, jeszcze o 4 min. Moja życiówka w półmaratonie zatem wynosi obecnie 02:16:20.
Co ciekawe, w tym roku, mimo zakończenia sezonu w czerwcu zdążyłam wystartować w zawodach aż MTB 11 razy (z czego 4x to Gwiazda Mazurska) i przywieźć:
3 puchary za 1 miejsce (Gwiazda etap II, etap III i etap IV)
1 puchar za 2 miejsce (Toruń)
2 puchary za 3 miejsce (Olsztyn i Gwiazda etap I)
+ puchar za 1 miejsce w generalce Gwiazdy
Ponadto byłam 2 razy 4-ta (Otwock i Chorzele).
W biegach wystartowałam 6 razy i wszystkie życiówki poprawiłam (w biegach na 5 i 10 km oraz w półmaratonie).
Tak więc ogólnie sezon, mimo że krótki, mogę chyba uważać za udany. Teraz przede mną najcięższe zawody, czyli wytrzymanie ostatniego miesiąca ciąży (zaprawdę, mam już dość tego wiercipięty).
Na przyszły sezon nie mam jeszcze sprecyzowanych planów ale nie wiem czy sens jest je mieć. Będzie dziecko, będą weekendowe zajęcia 2x w miesiącu i może być kłopot z systematycznym braniem udziału w zawodach.
Na pewno chciałabym, tak szybko jak to będzie możliwe, wrócić do treningów i do aktywności fizycznej w ogóle - bardzo mi tego brakuje. Liczę na to, że już w lutym będę mogła wsiąść na rower. A potem - to się zobaczy :)
Osiągnięcie w tym roku założonych celów okazało się w większości nie możliwe:
Nowy rowerzysta w trakcie produkcji
Zakończyłam sezon ścigania w czerwcu, na Mazovii w Lublinie, po którym uznałam że męczenie dziecka w brzuchu w masakrycznym upale podczas wyścigów jest chyba lekką przesadą. Jednak do tego czasu niektóre cele udało się zrealizować.
Plany były takie:
"Główne:
1. Pierwsza lokata w K3 w generalce cyklu Mazovia
2. Przejechać Diallo Uphill Race Śnieżka w czasie poniżej 2h (cel minimum) a najlepiej poniżej 01:45 (cel maximum)
3. Być w pierwszej 3 w K3 w generalce Gwiazdy Mazurskiej
Pośrednie:
1. Poprawić technikę jazdy (to chyba zawsze będzie na pierwszym miejscu...)
2. Poprawić siłę, zwrócić uwagę na jazdę na stojąco na podjazdach
3. Poprawić sprinty, tu również zwrócić uwagę na jazdę na stojąco
No i dodatkowy cel, biegowy:
Przebiec (nie przeczłapać, nie przejść, nie przeturlać się...) Półmaraton Warszawski"
Z głównych nie udało mi się zrealizować punktu 1 i 2. Pierwszego z tego powodu, że nie przejechałam wymaganych do generalki 9 edycji. Drugi postanowiłam sobie odpuścić, z rozsądku.
Udało mi się za to zrealizować punkt 3. Byłam 3 w open i 1 w kategorii.
Aczkolwiek, jest pewien niedosyt w tym celu bo pojechałam dystans Fit a nie Mega. Fit pojechałam trochę z rozsądku (bo już wówczas wiedziałam, że jestem w ciąży) a po części z tego powodu, że na Mega nie było z kim się ścigać (tylko 2 panie jechały Mega, przy czym na pewno jednej z nich bym nie przeskoczyła).
Niestety, w związku z wczesnym zakończeniem sezonu nie zdążyłam również zahaczyć o cele pośrednie. Po Lublinie jeździłam już właściwie rekreacyjnie i coraz mniej.
Zrealizowałam za to cel biegowy - przebiegłam Półmaraton Warszawski a wcześniej (na próbę) przebiegłam Półmaraton Wiązowski. W Wiązowskim poprawiłam wynik z zeszłorocznego Warszawskiego o 23 minuty a w Warszawskim, miesiąc później, jeszcze o 4 min. Moja życiówka w półmaratonie zatem wynosi obecnie 02:16:20.
Co ciekawe, w tym roku, mimo zakończenia sezonu w czerwcu zdążyłam wystartować w zawodach aż MTB 11 razy (z czego 4x to Gwiazda Mazurska) i przywieźć:
3 puchary za 1 miejsce (Gwiazda etap II, etap III i etap IV)
1 puchar za 2 miejsce (Toruń)
2 puchary za 3 miejsce (Olsztyn i Gwiazda etap I)
+ puchar za 1 miejsce w generalce Gwiazdy
Ponadto byłam 2 razy 4-ta (Otwock i Chorzele).
W biegach wystartowałam 6 razy i wszystkie życiówki poprawiłam (w biegach na 5 i 10 km oraz w półmaratonie).
Tak więc ogólnie sezon, mimo że krótki, mogę chyba uważać za udany. Teraz przede mną najcięższe zawody, czyli wytrzymanie ostatniego miesiąca ciąży (zaprawdę, mam już dość tego wiercipięty).
Na przyszły sezon nie mam jeszcze sprecyzowanych planów ale nie wiem czy sens jest je mieć. Będzie dziecko, będą weekendowe zajęcia 2x w miesiącu i może być kłopot z systematycznym braniem udziału w zawodach.
Na pewno chciałabym, tak szybko jak to będzie możliwe, wrócić do treningów i do aktywności fizycznej w ogóle - bardzo mi tego brakuje. Liczę na to, że już w lutym będę mogła wsiąść na rower. A potem - to się zobaczy :)
podsumowanie sezonu
Czwartek, 27 października 2011 Kategoria cele i podsumowania sezonu
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zaczęłam nowy sezon treningowy więc chyba pora już na podsumowanie poprzedniego i postawienie sobie nowych celów.
Więc może, podobnie jak w zeszłym roku, zacznę od wzlotów:
- przywiozłam z Mazovii trzy pucharki: dwa za etapowe trzecie miejsca w kategorii (29/05 Olsztyn i 26/06 Szczytno) oraz jeden za trzecie miejsce w kategorii w generalce na koniec sezonu. Byłam 4 razy czwarta w etapach. Wywalczyłam 4 sektor na koniec (według nowego systemu punktacji). Zaczynając ten sezon kompletnie się nie spodziewałam takich wyników, założenia moje z końcówki zeszłego roku opierały się głównie na zwiększeniu udziału w cyklu i zwiększeniu obciążenia i jakości treningów. Z tamtych założeń zrealizowałam wszystkie, z przysłowiowym "palcem w nosie".
- założenia te zostały zrewidowane w trakcie sezonu, w czerwcu, ponieważ doszłam do wniosku, że tamte były nieadekwatne do sytuacji. Z tych nowych zrealizowałam prawie wszystkie. Nie udało mi się jedynie być lepszą we wszystkich maratonach od tamtego czasu od Krzyśka. Od tamtej rewizji było 10 etapów (liczę razem z etapami Gwiazdy Mazurskiej), w których braliśmy udział oboje, Krzysiek był lepszy w trzech etapach, zaś w jednym przyjechaliśmy na metę razem. Ale nie można mieć wszystkiego :)
- wydaje mi się, że poprawiła się moja technika jazdy w terenie, ale nadal muszę nad nią pracować
- przetrwałam błotną masakrę w Szydłowcu :D
Teraz upadki:
- nadal jestem beznadziejna w terenie, choć może trochę mniej beznadziejna niż byłam :)
- zdecydowanie zbyt często zdarza mi się przegrywać sprint do mety. Dobitnie mi to uświadomił przeganiający mnie na mecie, zdychający Arek na maratonie w Supraślu
- mam strasznego lenia jeśli chodzi o ćwiczenia siłowe :( ciężko mi się do nich zmusić
- zdecydowanie zbyt często byłam czwarta na mecie zamiast trzecia :)
A teraz plany:
Główne:
1. Pierwsza lokata w K3 w generalce cyklu Mazovia - sądzę, że to jest do zrobienia, ale będzie wymagało pewnego wysiłku :)
2. Przejechać Diallo Uphill Race Śnieżka w czasie poniżej 2h (to jest w zasadzie założenie bez żadnej podstawy - nie mam zielonego pojęcia ile faktycznie czasu może mi to zająć - to jest około 14 km z około 1000 m przewyższenia [Edit 30/11 po konsultacji z moim Guru cel 2 h oznaczam jako cel minimum a celem maximum będzie 01:45 ;)]
3. Być w pierwszej 3 w K3 w generalce Gwiazdy Mazurskiej [Edit 30/11(jeśli termin Gwiazdy będzie kolidował z Uphill Race, co jest możliwe, to rezygnuję z tego punktu) Termin nie koliduje]
Pośrednie:
1. Poprawić technikę jazdy (to chyba zawsze będzie na pierwszym miejscu...)
2. Poprawić siłę, zwrócić uwagę na jazdę na stojąco na podjazdach
3. Poprawić sprinty, tu również zwrócić uwagę na jazdę na stojąco
No i dodatkowy cel, biegowy:
Przebiec (nie przeczłapać, nie przejść, nie przeturlać się...) Półmaraton Warszawski [Edit 30/11(jeśli termin PW będzie kolidował z którymś MTB to spróbuję poszukać innego półmaratonu w zamian) Termin nie koliduje]
Więc może, podobnie jak w zeszłym roku, zacznę od wzlotów:
- przywiozłam z Mazovii trzy pucharki: dwa za etapowe trzecie miejsca w kategorii (29/05 Olsztyn i 26/06 Szczytno) oraz jeden za trzecie miejsce w kategorii w generalce na koniec sezonu. Byłam 4 razy czwarta w etapach. Wywalczyłam 4 sektor na koniec (według nowego systemu punktacji). Zaczynając ten sezon kompletnie się nie spodziewałam takich wyników, założenia moje z końcówki zeszłego roku opierały się głównie na zwiększeniu udziału w cyklu i zwiększeniu obciążenia i jakości treningów. Z tamtych założeń zrealizowałam wszystkie, z przysłowiowym "palcem w nosie".
- założenia te zostały zrewidowane w trakcie sezonu, w czerwcu, ponieważ doszłam do wniosku, że tamte były nieadekwatne do sytuacji. Z tych nowych zrealizowałam prawie wszystkie. Nie udało mi się jedynie być lepszą we wszystkich maratonach od tamtego czasu od Krzyśka. Od tamtej rewizji było 10 etapów (liczę razem z etapami Gwiazdy Mazurskiej), w których braliśmy udział oboje, Krzysiek był lepszy w trzech etapach, zaś w jednym przyjechaliśmy na metę razem. Ale nie można mieć wszystkiego :)
- wydaje mi się, że poprawiła się moja technika jazdy w terenie, ale nadal muszę nad nią pracować
- przetrwałam błotną masakrę w Szydłowcu :D
Teraz upadki:
- nadal jestem beznadziejna w terenie, choć może trochę mniej beznadziejna niż byłam :)
- zdecydowanie zbyt często zdarza mi się przegrywać sprint do mety. Dobitnie mi to uświadomił przeganiający mnie na mecie, zdychający Arek na maratonie w Supraślu
- mam strasznego lenia jeśli chodzi o ćwiczenia siłowe :( ciężko mi się do nich zmusić
- zdecydowanie zbyt często byłam czwarta na mecie zamiast trzecia :)
A teraz plany:
Główne:
1. Pierwsza lokata w K3 w generalce cyklu Mazovia - sądzę, że to jest do zrobienia, ale będzie wymagało pewnego wysiłku :)
2. Przejechać Diallo Uphill Race Śnieżka w czasie poniżej 2h (to jest w zasadzie założenie bez żadnej podstawy - nie mam zielonego pojęcia ile faktycznie czasu może mi to zająć - to jest około 14 km z około 1000 m przewyższenia [Edit 30/11 po konsultacji z moim Guru cel 2 h oznaczam jako cel minimum a celem maximum będzie 01:45 ;)]
3. Być w pierwszej 3 w K3 w generalce Gwiazdy Mazurskiej [Edit 30/11
Pośrednie:
1. Poprawić technikę jazdy (to chyba zawsze będzie na pierwszym miejscu...)
2. Poprawić siłę, zwrócić uwagę na jazdę na stojąco na podjazdach
3. Poprawić sprinty, tu również zwrócić uwagę na jazdę na stojąco
No i dodatkowy cel, biegowy:
Przebiec (nie przeczłapać, nie przejść, nie przeturlać się...) Półmaraton Warszawski [Edit 30/11
cele?
Środa, 8 czerwca 2011 Kategoria dojazdy, cele i podsumowania sezonu
Km: | 31.87 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:35 | km/h: | 20.13 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 149149 ( 82%) | HRavg | 122( 67%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Damian mnie skrytykował i Krzysiek mnie skrytykował za modyfikację celów na sezon, że 7 miejsce w generalce K3 to mało ambitne i że mogę być 3. Prawdę mówiąc to cały dzień nad tym dumam. Może faktycznie wyznaczenie takiego celu jest zbyt asekuracyjne, ale z drugiej strony chyba wolę "pierwszą opcję" tzn. wyznaczyć asekuracyjnie i ewentualnie cieszyć się, że zrealizowałam cel z nadwyżką, niż "drugą opcję" tzn. wyznaczyć ambitnie i wkurzać się, że się nie udało. W sumie Marek też powiedział, że jego zdaniem to mało ambitne ale wydźwięk komentarza był taki, że się nie będzie wtrącał bo to nie jego cele :)
...
Chyba muszę to jeszcze przemyśleć.
kadencja 84/124
KOW: 3 (255)
...
Chyba muszę to jeszcze przemyśleć.
kadencja 84/124
KOW: 3 (255)