kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

Gwiazda Mazurska etap III - Purda

Sobota, 9 czerwca 2012 Kategoria wyścigi, ze zdjęciami
Km: 25.56 Km teren: 23.00 Czas: 01:07 km/h: 22.89
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 168168 ( 93%) HRavg 159( 88%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś z dziewczynami w sektorze już jakbyśmy się znały od dawna. Jest:
Gosia, z którą wczoraj cały dystans jechałam razem,
Karina, która przyjechała na metę jako druga w mojej kategorii,
Kasia (Wkręceni.pl), którą wczoraj urwałam jak przestrzeliła zakręt,
Agata z WKK, którą wczoraj postanowiłyśmy z Gosią zgubić,
Ela, którą znam z całego cyklu Mazovii i która regularnie staje na podium w swojej kategorii
i jeszcze kilka dziewczyn, z którymi gadamy, śmiejemy się i obmyślamy strategię.
Wesoło jest w sektorze.
Nie ma za to w naszym sektorze Uli, która jako jedyna została dopuszczona do startu w sektorze "elity", tzn. jedzie wśród osób, które dojechały na Mega w pierwszej 50-tce (jako jedyna kobieta).

Start znów dobry, urywamy się we cztery: Gosia, Kasia, Agata i ja. Dość szybko odsadzamy resztę pań i zmieniamy się między sobą. Właściwie to się już od razu zaczynamy ścigać.

Jeszcze jadę z czołówką. Za mną Gosia, Kasia i Agata


Dziś doganiamy Krzyśka trochę później niż wczoraj, bo na około 6tym kilometrze.
Tuż potem popełniam błąd fatalny w skutkach. Obieram zły tor jazdy przed Agatą na piaszczystym zakręcie. Koło mi się zarywa i lecę, niestety jest gleba. Dziewczyny mi uciekają.
Gdy się gramolę, Krzysiek mnie mija i się pyta co się stało. Trochę mnie irytuje jego pytanie, jakby nie było widać. Doganiam go szybko i przeganiam. On mnie dopinguje do szybszej jazdy.
Przez jakiś czas spinam się ostro, liczę na to, że jednak dogonię dziewczyny, jednak gdy już widzę ich plecy, znów popełniam błąd - tym razem ja przestrzeliwuję niedostatecznie czytelnie oznaczony zakręt. Znów kilkanaście sekund straty i tym razem czołówka odjeżdża mi na dobre.
Trochę mi spada motywacja, bo nie mam z kim się ścigać. Kolejnych panów łykam na śniadanie, nie ma z kim powalczyć. Zaczynam tracić nadzieję, że dogonię dziewczyny, chociaż pedałuję ile pary w nogach. Na rozjeździe Fit/Mega pytam, czy dawno przejechały i otrzymuję informację, że dość dawno.

Dalej jadę prawie sama, nie licząc młodego zawodnika z WKK, który siada mi na kole. Jak się okazuje, dość pechowo - bo w połowie trasy, przy kolejnym źle oznaczonym zakręcie ostro hamuję, żeby się w nim zmieścić i młody wpakowuje mi się prosto w tylne koło. Nie powoduje to wywrotki, jednak zaczyna coś mi stukać w rowerze. Patrzę na koło - ups, jeździ na boki, lekko wygięte a szprycha zahacza o wózek przerzutki. No coż, przyglądam się tylko czy wszystkie szprychy całe i mam tylko nadzieję, że wytrzyma do końca dystansu.

Raczej nie mam szans na dogonienie dziewczyn więc skupiam się na równym tempie. Dzisiejszy etap, według słów organizatora, miał mieć nieco utrudnień. Tak jak się spodziewałam, utrudnienia polegają na jeszcze większej ilości piachu niż wczoraj. Ale radzę sobie z nimi bez problemu (poza tą pierwszą, wyglebioną, łachą).

Doganiam jednak Kasię. Jak się po zawodach okazuje, również miała glebę. Przez chwilę mój widok ją dopinguje i próbuje się ze mną ścigać jednak w jednym miejscu ja obieram lepszy tor jazdy na zakręcie i wychodzę z niego pierwsza, podczas gdy Kasia utyka w piachu. Odsadzam ją sporo i nie widzę jej aż do końca dzisiejszych zawodów.

Na metę wjeżdżam ze sporą stratą do Gosi (około 3 min) i ciut mniejszą do Agaty (niecałe 2 min) jednak w generalce open zrzuca mnie to na 3 lokatę.



25,56 km / 01:06:51
K3 - 1/19, open - 3/27

Niezadowolona jestem, spartaczyłam koncertowo. Gleba, przestrzelony zakręt - moje ewidentne błędy. To, że gość z WKK wjechał mi w koło to zwykły pech, który zresztą by się nie zdarzył gdyby nie te dwie pierwsze wpadki. Mogłam przynajmniej trzymać się czołówki - gdyby nie moje błędy może byłabym druga w open.

Krzysiek dzisiaj na 12 pozycji, w generalce nadal 10.

Po zawodach jeszcze próbuję załatwić coś ze zwichrowanym kołem. Niestety, serwis nie ma centrownicy. Karina deklaruje, że jej team może mi pożyczyć koło w razie czego - mają jedno zapasowe, nawet z dobrą tarczą i zębatką pasujacą. Ale postanawiam jeszcze skorzystać z ostatniej deski ratunku bo na horyzoncie pojawia się p. Cezary Zamana - idę do niego z miną kota ze Shreka... i po chwili sprawa załatwiona. P. Cezary zabiera moje koło - będzie do odbioru jutro w biurze zawodów przed startem. Hura!

#
kadencja 78/111

komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum