Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2016
Dystans całkowity: | 301.14 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 18:48 |
Średnia prędkość: | 16.02 km/h |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 25.10 km i 1h 34m |
Więcej statystyk |
brudzenie Szkota po przeglądzie
Niedziela, 28 lutego 2016 Kategoria trening, wycieczki i inne spontany
Km: | 23.42 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:01 | km/h: | 11.61 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
W tym tygodniu byłam chora ale weekend był fajny i miałam wielką ochotę wyjść na rower. Wczoraj wyszłam tylko na godzinkę, bardziej postać niż pojeździć ;) ale dziś na myśl o pojechaniu do lasu od razu skoczyło mi tętno więc nie zastanawiałam się zbytnio :)
Znów pojechałam ścieżką pod skarpą. Zjazd ze skarpy na przedłużeniu Ciszewskiego dziś poszedł sprawniej niż przy poprzednim, pierwszym podejściu (pisząc "sprawniej" mam na myśli nieco mniej kurczowe ściskanie hamulców). Ścieżką pojechałam aż do ogrodzenia Parku Natolińskiego. Tam, jak zwykle, zastanawiałam się chwilę, czy mam ochotę brnąć w to błoto ale chęć pojechania tą przyjemną trasą przeważyła. Przedostałam się po pniakach zwalonych przy ogrodzeniu a potem już się dało jechać, choć tylne koło tańczyło oberki ;)
Słonko czasem wyglądały zza cienkiej powłoki chmur ale ogólnie nie było go dziś zbyt wiele. Jechało się jednak bardzo przyjemnie i w sumie radochę sprawiały mi te uślizgi na błocie - zwłaszcza, że posiadłam już umiejętność nie spadania z roweru w takiej sytuacji ;)
Dojechałam wreszcie do lasu, gdzie od razu skierowałam się na "dołki". Jeździł sobie tam już jakiś rowerzysta ale nie wyglądał na bardzo towarzyskiego więc po kilku rundkach pojechałam dalej, dość bezmyślnie, i koła same zaprowadziły mnie na pętelkę XC koło parku linowego :) Oczywiście speniałam przed zjazdem po korzeniach (a niech to!) ale za to sprawnie pokonałam dziś betonowy stopień, który zawsze dotychczas zmuszał mnie do podpórki.
Stamtąd jednak też szybko uciekłam bo gonił mnie jakiś zawodnik :)
Koniec końców wylądowałam na drewnianych schodkach, gdzie przetestowałam Virba pod kątem slow motion.
tu filmik
I wróciłam do domu po 2h, niemiłosiernie ubłocona i całkiem szczęśliwa ;) Roweru nie umyłam bo kolejka była do myjni :(
Znów pojechałam ścieżką pod skarpą. Zjazd ze skarpy na przedłużeniu Ciszewskiego dziś poszedł sprawniej niż przy poprzednim, pierwszym podejściu (pisząc "sprawniej" mam na myśli nieco mniej kurczowe ściskanie hamulców). Ścieżką pojechałam aż do ogrodzenia Parku Natolińskiego. Tam, jak zwykle, zastanawiałam się chwilę, czy mam ochotę brnąć w to błoto ale chęć pojechania tą przyjemną trasą przeważyła. Przedostałam się po pniakach zwalonych przy ogrodzeniu a potem już się dało jechać, choć tylne koło tańczyło oberki ;)
Słonko czasem wyglądały zza cienkiej powłoki chmur ale ogólnie nie było go dziś zbyt wiele. Jechało się jednak bardzo przyjemnie i w sumie radochę sprawiały mi te uślizgi na błocie - zwłaszcza, że posiadłam już umiejętność nie spadania z roweru w takiej sytuacji ;)
Dojechałam wreszcie do lasu, gdzie od razu skierowałam się na "dołki". Jeździł sobie tam już jakiś rowerzysta ale nie wyglądał na bardzo towarzyskiego więc po kilku rundkach pojechałam dalej, dość bezmyślnie, i koła same zaprowadziły mnie na pętelkę XC koło parku linowego :) Oczywiście speniałam przed zjazdem po korzeniach (a niech to!) ale za to sprawnie pokonałam dziś betonowy stopień, który zawsze dotychczas zmuszał mnie do podpórki.
Stamtąd jednak też szybko uciekłam bo gonił mnie jakiś zawodnik :)
Koniec końców wylądowałam na drewnianych schodkach, gdzie przetestowałam Virba pod kątem slow motion.
tu filmik
I wróciłam do domu po 2h, niemiłosiernie ubłocona i całkiem szczęśliwa ;) Roweru nie umyłam bo kolejka była do myjni :(
Wheelie pod fontanną
Sobota, 27 lutego 2016 Kategoria trening
Km: | 8.26 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:07 | km/h: | 7.40 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zrobiłam dziś wstrząsającą ilość kilometrów ;)
Ale to dlatego, że Czarek zaproponował mi trening techniki, a konkretnie trening wheelie. Wyszłam ciut wcześniej, żeby zrobić małą rozgrzewkę i stąd aż 8 km ;)
Potem spotkaliśmy się pod fontanną, gdzie jest niewielkie nachylenie chodnika i tam Czarek najpierw wytłumaczył a potem pokazał mnie i Dagmarze, jak to się robi.
No i godzinę spędziłam na próbie wypchnięcia tyłkiem siodła do przodu przy jednoczesnym pociągnięciu kierownicy do tyłu ale moje wysiłki zostały uwieńczone jedynie nieco wyższym podniesieniem koła niż zazwyczaj ;)
Dużo pracy jeszcze przede mną, hihi.
Ale to dlatego, że Czarek zaproponował mi trening techniki, a konkretnie trening wheelie. Wyszłam ciut wcześniej, żeby zrobić małą rozgrzewkę i stąd aż 8 km ;)
Potem spotkaliśmy się pod fontanną, gdzie jest niewielkie nachylenie chodnika i tam Czarek najpierw wytłumaczył a potem pokazał mnie i Dagmarze, jak to się robi.
No i godzinę spędziłam na próbie wypchnięcia tyłkiem siodła do przodu przy jednoczesnym pociągnięciu kierownicy do tyłu ale moje wysiłki zostały uwieńczone jedynie nieco wyższym podniesieniem koła niż zazwyczaj ;)
Dużo pracy jeszcze przede mną, hihi.
s2 + młynek
Piątek, 26 lutego 2016 Kategoria trenażer, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
s2
Wtorek, 23 lutego 2016 Kategoria trenażer, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
wypadek przy pracy czyli test FTP i w lutym jak w garncu czyli rozkręcenie nogi po teście ;)
Niedziela, 21 lutego 2016 Kategoria trening, wycieczki i inne spontany, ze zdjęciami
Km: | 22.31 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:21 | km/h: | 16.53 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj robiłam test FTP, pierwszy w tym roku. Ze względu na sporą przerwę w treningach w styczniu (choroba, wyjazd, w sumie ze 2 tygodnie), nie spodziewałam się przyrostu watów a nawet spodziewałam się lekkiego spadku w porównaniu do testu grudniowego. Nie spodziewałam się jednak, że to będzie kataklizm.
Poranne dziwnie niskie tętno spoczynkowe już sygnalizowało, że coś jest nie tak. Czułam się jednak dobrze i nie sądziłam, żeby był jakiś problem podczas testu. Rozgrzewka pokazała, że chyba nie będzie dobrze - moje tempo podczas jazdy w drugiej strefie tętna było o wiele niższe niż zazwyczaj.
Pięciominutówkę zaczęłam zbyt mocno - wjechałam od razu na 220 watów i chociaż zorientowałam się zaraz, że to jest za mocno i zwolniłam, pierwsze depnięcia już dały palenie mięśni. Po około minucie musiałam mocno zluzować, żeby w ogóle dokończyć tę część testu. Koniec końców ta część wyszła ze średnią 168 watów.
Przerwa dała odpocząć i myślałam, że dalej będzie lepiej ale nie było. Właściwą część testu zaczęłam od około 165 watów ale po półtorej minucie musiałam zredukować a po kolejnych dwóch - znowu. Przez resztę dwudziestominutówki udawało mi się jechać w miarę równo, ale utrzymanie w miarę równego poziomu mocy oraz kadencji powyżej 90 było dziś naprawdę trudne. Nie mogłam wrzucić na twardsze przełożenie i zacząć kręcić na niższej kadencji bo bym odpadła w tempie natychmiastowym. Męczyłam się więc przez te pozostałe minuty ale jakoś udało mi się dojechać test do końca. Średnia z tej części wyszła 138 watów.
To jest najgorszy wynik wszechczasów. Tak złego wyniku nie miałam od kiedy zaczęłam robić te testy.
Na rozjeździe tętno nie bardzo chciało spadać. Chociaż kręciłam bardzo lajtowo, przez 15 minut nie spadło do pierwszej strefy.
Mam nadzieję, że wynik tego testu to tylko "wypadek przy pracy" spowodowany jakimiś czynnikami zewnętrznymi (zmęczenie? babskie sprawy? stres? pogoda? czyhające choróbsko?) i że powtórka da bardziej zadowalający rezultat.
Dziś dla rozluźnienia przejechałam się po mieście w tempie baby z kańkami. Pogoda, choć iście marcowa, była łaskawa i wstrzeliłam się z rowerem idealnie w okienko bez opadów a nawet na moment zaświeciło słońce. Mimo silnego wiatru było bardzo przyjemnie a aura pozwoliła zrobić kilka fotek.
Poranne dziwnie niskie tętno spoczynkowe już sygnalizowało, że coś jest nie tak. Czułam się jednak dobrze i nie sądziłam, żeby był jakiś problem podczas testu. Rozgrzewka pokazała, że chyba nie będzie dobrze - moje tempo podczas jazdy w drugiej strefie tętna było o wiele niższe niż zazwyczaj.
Pięciominutówkę zaczęłam zbyt mocno - wjechałam od razu na 220 watów i chociaż zorientowałam się zaraz, że to jest za mocno i zwolniłam, pierwsze depnięcia już dały palenie mięśni. Po około minucie musiałam mocno zluzować, żeby w ogóle dokończyć tę część testu. Koniec końców ta część wyszła ze średnią 168 watów.
Przerwa dała odpocząć i myślałam, że dalej będzie lepiej ale nie było. Właściwą część testu zaczęłam od około 165 watów ale po półtorej minucie musiałam zredukować a po kolejnych dwóch - znowu. Przez resztę dwudziestominutówki udawało mi się jechać w miarę równo, ale utrzymanie w miarę równego poziomu mocy oraz kadencji powyżej 90 było dziś naprawdę trudne. Nie mogłam wrzucić na twardsze przełożenie i zacząć kręcić na niższej kadencji bo bym odpadła w tempie natychmiastowym. Męczyłam się więc przez te pozostałe minuty ale jakoś udało mi się dojechać test do końca. Średnia z tej części wyszła 138 watów.
To jest najgorszy wynik wszechczasów. Tak złego wyniku nie miałam od kiedy zaczęłam robić te testy.
Na rozjeździe tętno nie bardzo chciało spadać. Chociaż kręciłam bardzo lajtowo, przez 15 minut nie spadło do pierwszej strefy.
Mam nadzieję, że wynik tego testu to tylko "wypadek przy pracy" spowodowany jakimiś czynnikami zewnętrznymi (zmęczenie? babskie sprawy? stres? pogoda? czyhające choróbsko?) i że powtórka da bardziej zadowalający rezultat.
Dziś dla rozluźnienia przejechałam się po mieście w tempie baby z kańkami. Pogoda, choć iście marcowa, była łaskawa i wstrzeliłam się z rowerem idealnie w okienko bez opadów a nawet na moment zaświeciło słońce. Mimo silnego wiatru było bardzo przyjemnie a aura pozwoliła zrobić kilka fotek.
test FTP
Sobota, 20 lutego 2016 Kategoria test, trenażer
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
5: 168
20: 138
20: 138
s1
Piątek, 19 lutego 2016 Kategoria trening
Km: | 16.11 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:03 | km/h: | 15.34 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
s2 + s3
Czwartek, 18 lutego 2016 Kategoria trenażer, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
s2
Poniedziałek, 15 lutego 2016 Kategoria trening
Km: | 35.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:36 | km/h: | 21.88 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Walentynkowe MTB
Niedziela, 14 lutego 2016 Kategoria trening, ze zdjęciami
Km: | 28.28 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 14.75 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ależ przewspaniała pogoda! Słonko, ciepło, wiosna po całości. W lesie ptaki śpiewają, dzięcioły nawet słychać. Cudownie :)
A potem walentynokwo umyłam Scotta... bo należało mu się już od dłuższego czasu ;)
A potem walentynokwo umyłam Scotta... bo należało mu się już od dłuższego czasu ;)