Wpisy archiwalne w miesiącu
Styczeń, 2015
Dystans całkowity: | 281.78 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 13:47 |
Średnia prędkość: | 20.44 km/h |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 35.22 km i 1h 43m |
Więcej statystyk |
s2 + sprinty
Sobota, 31 stycznia 2015 Kategoria trening, trenażer
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
testu nie było
Środa, 28 stycznia 2015 Kategoria trening
Km: | 34.68 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:42 | km/h: | 20.40 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Miałam w niedzielę robić test FTP ale nic z tego nie wyszło.
Coś mam pecha do testów. A to wyjadę z trenażera, a to złapię gumę (!) a to znów mam jakiś dołek formy i nawet testu nie mogę ukończyć. Tym razem nawet go nie zaczęłam bo się na weekend rozchorowałam
Dziwne to było. W piątek czułam się całkiem dobrze. Po południu zabrałam Zająca "pod pachę" i poszliśmy do TI FItness. Zająca zostawiłam u opiekunki a sama wypociłam cztery obwody na siłowni. Swoją drogą, polecam wszystkim FIT-mamom takie rozwiązanie. Wszędzie są kluby fitness, które oferują opiekę nad pociechą podczas treningu, trzeba tylko poszukać. W niektórych ta opieka jest płatna, w niektórych wybrane są tylko dni/godziny, kiedy opieka jest dostępna, niemniej jednak - coś takiego istnieje i odkąd okazało się, że Zając chętnie zostaje na sali zabaw w klubie fitness, ja skrzętnie z tego korzystam.
Wracając do tematu jednak - trzasnęłam 4 obwody bez jakichś szczególnych objawów nadchodzącego kryzysu. Po zakończeniu treningu zgarnęłam Zająca i poszliśmy do domu. Gdy wracaliśmy, było mi strasznie zimno i zaczęły mnie boleć podejrzanie wszystkie mięśnie. Tak grypowo. Sądziłam jednak, że może po prostu zbyt szybko wyszłam na zimno po treningu.
W domu, gdy nadal mnie telepało mimo siedzenia pod kołdrą, zmierzyłam temperaturę i okazało się, że mam prawie 38 stopni temperatury. Wszystko mnie bolało, nawet skóra.
Kolejnego dnia czułam się lepiej, jednak nadal czułam się grypowo - boł mięśni i ogólne rozbicie. Odpuściłam sobie zatem tego dnia trening i uznałam, że nawet jeśli w niedzielę poczuję się dobrze, to chyba testu nie ma sensu robić po takim ataku. Skonsultowałam to jeszcze z Łukaszem, który potwierdził, że test w takich okolicznościach nie ma sensu.
W niedzielę czułam się już dobrze ale zgodnie z ustaleniami, pokręciłam tylko spokojnie na trenarzeże. W poniedziałek takoż.
Dzisiaj miałam ciężki dzień bo Zając postanowił zrezygnować z popołudniowej drzemki. Ci, którzy mają dzieci wiedzą, jak ważna jest drzemka dziecka w ciągu dnia dla zdrowia psychicznego rodziców ;) Wieczorem miałam już tak dość, że uciekłam na rower.
Była przedziwna aura. Pod blokiem zimno więc ubrałam się w wiatrówkę. Na WIlanowie i dalej, na okolicznych wioskach, sporo cieplej i szybko pożałowałam tego pochopnego ubrania się. Nie mogłam się już jednak rozebrać z kurtki bo byłam zgrzana a w takich warunkach ponowne przeziębienie zagwarantowane. Trudno.
Odwaliłam swoje "młynki" i potem już spokojna jazda. Zrobiłam dziś krótką pętlę z zawrotką w Ciszycy. Gdy wracałam, nagle zmieniła się pogoda. Niebo zrobiło się niespodziewanie krystalicznie czyste, księżyc świecił tak, że można było wyłączyć lampę w rowerze i nagle wiatr z ciepłego zrobił się baaaaardzo zimny. Niemal w oczach było widać, jak ścinają się kałuże. Zmarzłam na dojeździe do domu, na szczęście niezbyt mocno.
Coś mam pecha do testów. A to wyjadę z trenażera, a to złapię gumę (!) a to znów mam jakiś dołek formy i nawet testu nie mogę ukończyć. Tym razem nawet go nie zaczęłam bo się na weekend rozchorowałam
Dziwne to było. W piątek czułam się całkiem dobrze. Po południu zabrałam Zająca "pod pachę" i poszliśmy do TI FItness. Zająca zostawiłam u opiekunki a sama wypociłam cztery obwody na siłowni. Swoją drogą, polecam wszystkim FIT-mamom takie rozwiązanie. Wszędzie są kluby fitness, które oferują opiekę nad pociechą podczas treningu, trzeba tylko poszukać. W niektórych ta opieka jest płatna, w niektórych wybrane są tylko dni/godziny, kiedy opieka jest dostępna, niemniej jednak - coś takiego istnieje i odkąd okazało się, że Zając chętnie zostaje na sali zabaw w klubie fitness, ja skrzętnie z tego korzystam.
Wracając do tematu jednak - trzasnęłam 4 obwody bez jakichś szczególnych objawów nadchodzącego kryzysu. Po zakończeniu treningu zgarnęłam Zająca i poszliśmy do domu. Gdy wracaliśmy, było mi strasznie zimno i zaczęły mnie boleć podejrzanie wszystkie mięśnie. Tak grypowo. Sądziłam jednak, że może po prostu zbyt szybko wyszłam na zimno po treningu.
W domu, gdy nadal mnie telepało mimo siedzenia pod kołdrą, zmierzyłam temperaturę i okazało się, że mam prawie 38 stopni temperatury. Wszystko mnie bolało, nawet skóra.
Kolejnego dnia czułam się lepiej, jednak nadal czułam się grypowo - boł mięśni i ogólne rozbicie. Odpuściłam sobie zatem tego dnia trening i uznałam, że nawet jeśli w niedzielę poczuję się dobrze, to chyba testu nie ma sensu robić po takim ataku. Skonsultowałam to jeszcze z Łukaszem, który potwierdził, że test w takich okolicznościach nie ma sensu.
W niedzielę czułam się już dobrze ale zgodnie z ustaleniami, pokręciłam tylko spokojnie na trenarzeże. W poniedziałek takoż.
Dzisiaj miałam ciężki dzień bo Zając postanowił zrezygnować z popołudniowej drzemki. Ci, którzy mają dzieci wiedzą, jak ważna jest drzemka dziecka w ciągu dnia dla zdrowia psychicznego rodziców ;) Wieczorem miałam już tak dość, że uciekłam na rower.
Była przedziwna aura. Pod blokiem zimno więc ubrałam się w wiatrówkę. Na WIlanowie i dalej, na okolicznych wioskach, sporo cieplej i szybko pożałowałam tego pochopnego ubrania się. Nie mogłam się już jednak rozebrać z kurtki bo byłam zgrzana a w takich warunkach ponowne przeziębienie zagwarantowane. Trudno.
Odwaliłam swoje "młynki" i potem już spokojna jazda. Zrobiłam dziś krótką pętlę z zawrotką w Ciszycy. Gdy wracałam, nagle zmieniła się pogoda. Niebo zrobiło się niespodziewanie krystalicznie czyste, księżyc świecił tak, że można było wyłączyć lampę w rowerze i nagle wiatr z ciepłego zrobił się baaaaardzo zimny. Niemal w oczach było widać, jak ścinają się kałuże. Zmarzłam na dojeździe do domu, na szczęście niezbyt mocno.
s1 + młynek
Poniedziałek, 26 stycznia 2015 Kategoria trenażer, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
s1
Niedziela, 25 stycznia 2015 Kategoria trenażer, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
Spokojny tydzień
Środa, 21 stycznia 2015 Kategoria trening
Km: | 43.59 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:59 | km/h: | 21.98 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przyznam szczerze, że jakoś ostatnio nie bardzo mam czas, żeby robić wpisy na blogu. Notuję tylko suche dane, kilometry i czas spędzony na rowerze. Mam taki układ w pracy, że pracuję na część etatu a z tej części etatu część czasu pracuję z domu. I ostatnio mi się tak dużo pracy nawarstwiło, że muszę do domu brać sporo rzeczy do zrobienia. Czas, który mogłabym poświęcić m. in. na wpisy w blogu, zajęty jest przez obowiązku służbowe. No cóż, taki już los niepełnoetatowca... Są też takie momenty, kiedy nie mam nic do zrobienia w domu, ale to akurat nie teraz ;)
W tym tygodniu mam treningowo trochę luzu. Poprzedni był ciężki i męczący... po weekendowych treningach aż bolały mnie nogi!
Ale nie powiem, żeby jazda w górnym zakresie s3 (pod progiem mleczanowym) nie sprawiała mi przyjemności. Sprawia, i to wielką. Nie muszę pilnować ciągle, żeby nie wyskakiwać poza s2 i co chwilę zerkać na pulsometr, tylko mogę sobie pofologować. Przez 20-30-45 minut po prostu pedałować z prędkością, na jaką mam ochotę.
Oczywiście, po części treningowej pozostaje jeszcze powrót do domu. Zawsze mam pod wiatr. Myślę, że 19 razy na 20 mam pod wiatr. Ostatnio zdarzył się jeden dzień, kiedy miałam z wiatrem i to było cudowne. Tak powinno być - trening pod wiatr, powrót z wiatrem. Ale niestety, na ogół jest odwrotnie i żeby zrobić rozjazd po treningu muszę się wlec.
Ale ten lekki tydzień nie wziął się z niczego. Mam trochę odpocząć przed planowanym testem FTP, który mam zrobić w niedzielę. I tą wieścią Łukasz mi trochę zepsuł nastrój, bo choć każdego testu wypatruję z niecierpliwością (zwiększyły się te moje waty, czy nie?) to również przed każdym się denerwuję, żeby nie wypaść gorzej niż poprzednio ;)
Jak będzie tym razem? O tym w następnym odcinku, haha :)
W tym tygodniu mam treningowo trochę luzu. Poprzedni był ciężki i męczący... po weekendowych treningach aż bolały mnie nogi!
Ale nie powiem, żeby jazda w górnym zakresie s3 (pod progiem mleczanowym) nie sprawiała mi przyjemności. Sprawia, i to wielką. Nie muszę pilnować ciągle, żeby nie wyskakiwać poza s2 i co chwilę zerkać na pulsometr, tylko mogę sobie pofologować. Przez 20-30-45 minut po prostu pedałować z prędkością, na jaką mam ochotę.
Oczywiście, po części treningowej pozostaje jeszcze powrót do domu. Zawsze mam pod wiatr. Myślę, że 19 razy na 20 mam pod wiatr. Ostatnio zdarzył się jeden dzień, kiedy miałam z wiatrem i to było cudowne. Tak powinno być - trening pod wiatr, powrót z wiatrem. Ale niestety, na ogół jest odwrotnie i żeby zrobić rozjazd po treningu muszę się wlec.
Ale ten lekki tydzień nie wziął się z niczego. Mam trochę odpocząć przed planowanym testem FTP, który mam zrobić w niedzielę. I tą wieścią Łukasz mi trochę zepsuł nastrój, bo choć każdego testu wypatruję z niecierpliwością (zwiększyły się te moje waty, czy nie?) to również przed każdym się denerwuję, żeby nie wypaść gorzej niż poprzednio ;)
Jak będzie tym razem? O tym w następnym odcinku, haha :)
s1
Poniedziałek, 19 stycznia 2015 Kategoria trenażer, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
s2 + s3
Sobota, 17 stycznia 2015 Kategoria trening, >50 km
Km: | 54.43 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:26 | km/h: | 22.37 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
buda
Piątek, 16 stycznia 2015 Kategoria dojazdy, ze zdjęciami
Km: | 13.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:50 | km/h: | 16.56 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Będąc na spacerze z Zającem, zajrzałam dziś, z głupia frant, do Mojego Ulubionego Sklepu Rowerowego żeby się spytać, czy oby nie słychać jakichś wieści na temat mojej nowej ramy. I otóż, okazało się, że akurat przyjechała :)
Rama wygląda tak:
... i waży tyle, co kilo mąki. No, może półtora.
Nastąpił u mnie mega ślinotok i drżenie kończyn ;)
Niestety, dziś już nie dałam rady przytachać do Plusa mojego roweru. Za to wieczorem pojechałam nim na zajęcia a wracając urządziłam mu myjnię - bo takiego syfnego po ostatnich wypadach w Kabaty, przecież nie dam.
Rama wygląda tak:
... i waży tyle, co kilo mąki. No, może półtora.
Nastąpił u mnie mega ślinotok i drżenie kończyn ;)
Niestety, dziś już nie dałam rady przytachać do Plusa mojego roweru. Za to wieczorem pojechałam nim na zajęcia a wracając urządziłam mu myjnię - bo takiego syfnego po ostatnich wypadach w Kabaty, przecież nie dam.
s2 + s3
Czwartek, 15 stycznia 2015 Kategoria trening
Km: | 43.61 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:52 | km/h: | 23.36 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
s2 Okrzeszyn
Środa, 14 stycznia 2015 Kategoria trening
Km: | 42.98 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:54 | km/h: | 22.62 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |