Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2016
Dystans całkowity: | 892.99 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 45:06 |
Średnia prędkość: | 20.40 km/h |
Liczba aktywności: | 31 |
Średnio na aktywność: | 29.77 km i 1h 27m |
Więcej statystyk |
praca
Środa, 31 sierpnia 2016 Kategoria dojazdy
Km: | 23.89 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:16 | km/h: | 18.86 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
s1
Wtorek, 30 sierpnia 2016 Kategoria trening
Km: | 19.35 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:03 | km/h: | 18.43 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Wtorek, 30 sierpnia 2016 Kategoria dojazdy
Km: | 10.21 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 18.56 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
s1
Poniedziałek, 29 sierpnia 2016 Kategoria trening
Km: | 19.08 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:11 | km/h: | 16.12 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
praca
Poniedziałek, 29 sierpnia 2016 Kategoria dojazdy
Km: | 10.24 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:34 | km/h: | 18.07 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
MTB Cross Maraton Bodzentyn
Niedziela, 28 sierpnia 2016 Kategoria wyścigi, ze zdjęciami, >50 km
Km: | 50.79 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:41 | km/h: | 13.79 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
fot. Foto amri
Wiedziałam od razu, że firmowa czwartkowo-piątkowa impreza i dzisiejszy maraton nie współgrają ze sobą. Ale bardzo chciałam pojechać na wyjazd integracyjny do Zamku Bobolice więc pojechałam. W planie miałam krótkie posiedzenie przy ognisku we czwartek wieczorem, piwo, może dwa. No cóż ;) Plany są od tego, żeby je zmieniać.
fot. Szymon Lisowski, Zagnańskie Stowarzyszenie Rowerowe "Pod Bartkiem"
W piątek, pierwszy raz od chyba 4 lat, miałam kaca. Niezbyt dużego co prawda, ale jednak kac był. Trochę mi przeszło po śniadaniu ale było mi ciężko. Więcej, jeszcze w sobotę czułam się mocno "niedzisiejsza" i musiałam pogodzić się z faktem, że w Bodzentynie będę jechać o przetrwanie, nie o wynik. W niedzielę czułam się dobrze ale patrzyłam realistycznie i nie nastawiałam się, że pójdzie mi dobrze, tym bardziej, że trasa zapowiadała się ciężko - 50km i 800m przewyższeń.
I faktycznie, lekko nie było. Początek najpierw długi zjazd po asfalcie a potem w górę po potwornie pylącym szutrze. Pyliło do tego stopnia, że kompletnie nie było nic widać. Już od startu trasa dawała ostro w kość, pnąc się wciąż w górę przez ciut powyżej połowy dystansu w sposób nie dający wytchnienia. Interwały, długie podjazdy i teren w stylu "nie lubię" to znaczy wielkie koleiny, często z wodą i błotem, a pośrodku wąska "grobelka". Jechało mi się bardzo źle prawie od samego początku, żele nie pomagały a od połowy zaczęła mnie jeszcze dodatkowo boleć głowa. Upał i wszędobylski pył nie poprawiały sytuacji.
Druga połowa była zasadniczo w dół ale z jednym długim i stromym podjazdem, który wypruł ze mnie resztki sił. Jednak wysiłek wynagradzały na trasie cudowne widoki. Muszę przyznać, że ze wszystkich edycji MTB Cross Maraton, w których brałam udział, ta była zdecydowanie najbardziej widokowa.
Końcówka wymęczyła mnie strasznie, biegła po kompletnej patelni i łąkowych muldach. Do mety dotarłam na oparach i dość długą chwilę zajęło mi dojście do siebie. Wybawieniem okazała się fontanna, na której po prostu stanęłam, żeby się ochłodzić.
Wyniku nie będę podawać bo jest dość nędzny ;) Nie będę się też bardziej rozpisywać bo w sumie nie bardzo mam o czym (poza tym, że było ciężko). Ale za to podzielę się widoczkami, które cykałam w ramach odpoczynku na trasie.
Wiedziałam od razu, że firmowa czwartkowo-piątkowa impreza i dzisiejszy maraton nie współgrają ze sobą. Ale bardzo chciałam pojechać na wyjazd integracyjny do Zamku Bobolice więc pojechałam. W planie miałam krótkie posiedzenie przy ognisku we czwartek wieczorem, piwo, może dwa. No cóż ;) Plany są od tego, żeby je zmieniać.
fot. Szymon Lisowski, Zagnańskie Stowarzyszenie Rowerowe "Pod Bartkiem"
W piątek, pierwszy raz od chyba 4 lat, miałam kaca. Niezbyt dużego co prawda, ale jednak kac był. Trochę mi przeszło po śniadaniu ale było mi ciężko. Więcej, jeszcze w sobotę czułam się mocno "niedzisiejsza" i musiałam pogodzić się z faktem, że w Bodzentynie będę jechać o przetrwanie, nie o wynik. W niedzielę czułam się dobrze ale patrzyłam realistycznie i nie nastawiałam się, że pójdzie mi dobrze, tym bardziej, że trasa zapowiadała się ciężko - 50km i 800m przewyższeń.
I faktycznie, lekko nie było. Początek najpierw długi zjazd po asfalcie a potem w górę po potwornie pylącym szutrze. Pyliło do tego stopnia, że kompletnie nie było nic widać. Już od startu trasa dawała ostro w kość, pnąc się wciąż w górę przez ciut powyżej połowy dystansu w sposób nie dający wytchnienia. Interwały, długie podjazdy i teren w stylu "nie lubię" to znaczy wielkie koleiny, często z wodą i błotem, a pośrodku wąska "grobelka". Jechało mi się bardzo źle prawie od samego początku, żele nie pomagały a od połowy zaczęła mnie jeszcze dodatkowo boleć głowa. Upał i wszędobylski pył nie poprawiały sytuacji.
Druga połowa była zasadniczo w dół ale z jednym długim i stromym podjazdem, który wypruł ze mnie resztki sił. Jednak wysiłek wynagradzały na trasie cudowne widoki. Muszę przyznać, że ze wszystkich edycji MTB Cross Maraton, w których brałam udział, ta była zdecydowanie najbardziej widokowa.
Końcówka wymęczyła mnie strasznie, biegła po kompletnej patelni i łąkowych muldach. Do mety dotarłam na oparach i dość długą chwilę zajęło mi dojście do siebie. Wybawieniem okazała się fontanna, na której po prostu stanęłam, żeby się ochłodzić.
Wyniku nie będę podawać bo jest dość nędzny ;) Nie będę się też bardziej rozpisywać bo w sumie nie bardzo mam o czym (poza tym, że było ciężko). Ale za to podzielę się widoczkami, które cykałam w ramach odpoczynku na trasie.
Bodzentyn rozgrzewka
Niedziela, 28 sierpnia 2016 Kategoria trening
Km: | 3.59 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:14 | km/h: | 15.39 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
pitu pitu po lesie
Sobota, 27 sierpnia 2016 Kategoria trening, ze zdjęciami
Km: | 18.73 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 16.05 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pitu pitu po lesie ;)
wycieczka krajoznawcza ;)
Środa, 24 sierpnia 2016 Kategoria ze zdjęciami, >50 km, trening
Km: | 60.83 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:43 | km/h: | 22.39 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Made my day ;)
Z Mostu M. Skłodowskiej-Curie
Most Siekierkowski
Z Mostu M. Skłodowskiej-Curie
Most Siekierkowski
praca
Środa, 24 sierpnia 2016 Kategoria trening
Km: | 10.25 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:34 | km/h: | 18.09 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |