Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2014
Dystans całkowity: | 687.44 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 32:43 |
Średnia prędkość: | 21.01 km/h |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 29.89 km i 1h 25m |
Więcej statystyk |
wychodne
Sobota, 31 maja 2014 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 38.21 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:09 | km/h: | 17.77 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
pachnący las
Piątek, 30 maja 2014 Kategoria trening, wycieczki i inne spontany, serwis, ze zdjęciami
Km: | 24.73 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 14.84 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dobra, przyznaję się. Ostatnie kilka dni znowu się leniłam. Ale bo... deszcz padał. A mnie się nie chciało wyciągać trenażera a padał na tyle mocno że nie chciało mi się też wychodzić na dwór. Poza tym chciałam trochę pobyć z rodziną no bo ile można ciągle nie być w domu.
Ale dziś to już trzeba było pójść na rower bo w niedzielę zawody a poza tym odebrałam Szkota z serwisu z nową przerzutką i łańcuchem. Deszcz przestał padać i wyszło słonko więc wybrałam się do lasu przetestować nowe komponenty napędu.
Najpierw pojechałam sobie na starą pętelkę WKK. Mokro, ślisko, jakoś słabo mi się tam jeździło. Podłamałam się trochę, jestem beznadziejna... ale za to widziałam sarenkę. Chciałam jej zrobić zdjęcie ale schowała się za krzakami.
Podbudowałam się trochę na singlu obwodowym bo fajnie mi się go jechało. Trochę podmokły, w niektórych miejscach nieco błota ale prawie w całości przejezdny. Największe rozlewisko można ominąć asfaltem.
Jaki cudowny jest las po tych ostatnich deszczach. Zielony, że aż oczy bolą, pachnący i świeży. Cudownie!
Zakończyłam na Kazurce, podjechałam sobie ze dwa razy i wróciłam do domu.
Serwis:
Wymiana łańcucha, wymiana przedniej przerzutki
Przebieg roweru: 16895.82 km
Przebieg zużytych komponentów: nie mam pojęcia :)
Ale dziś to już trzeba było pójść na rower bo w niedzielę zawody a poza tym odebrałam Szkota z serwisu z nową przerzutką i łańcuchem. Deszcz przestał padać i wyszło słonko więc wybrałam się do lasu przetestować nowe komponenty napędu.
Najpierw pojechałam sobie na starą pętelkę WKK. Mokro, ślisko, jakoś słabo mi się tam jeździło. Podłamałam się trochę, jestem beznadziejna... ale za to widziałam sarenkę. Chciałam jej zrobić zdjęcie ale schowała się za krzakami.
Podbudowałam się trochę na singlu obwodowym bo fajnie mi się go jechało. Trochę podmokły, w niektórych miejscach nieco błota ale prawie w całości przejezdny. Największe rozlewisko można ominąć asfaltem.
Jaki cudowny jest las po tych ostatnich deszczach. Zielony, że aż oczy bolą, pachnący i świeży. Cudownie!
Zakończyłam na Kazurce, podjechałam sobie ze dwa razy i wróciłam do domu.
Serwis:
Wymiana łańcucha, wymiana przedniej przerzutki
Przebieg roweru: 16895.82 km
Przebieg zużytych komponentów: nie mam pojęcia :)
Praca
Poniedziałek, 26 maja 2014 Kategoria dojazdy
Km: | 18.89 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:07 | km/h: | 16.92 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
jeżdżę bo lubię, udar słoneczny mam gratis bo jestem idiotką
Sobota, 24 maja 2014 Kategoria >50 km, dojazdy, trening
Km: | 93.92 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:39 | km/h: | 25.73 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nazwałabym ten wpis "pod górę i pod wiatr czyli jak zwykle do Siedlec" ale taki wpis już był ;)
Właściwie to sporą część tego wpisu mogłabym powtórzyć :)
Wmordewind był makabryczny, cała trasa, prawie centralnie czasem trochę z boku. Słońce napier... jak dzikie a na trasie prawie nie ma cienia, poza tym wyruszyłam w najgorszej porze bo około 10 rano więc zaraz trafiłam w największy skwar. Jechało się więc dość fatalnie.
Buty uciskały mnie tak samo jak wtedy. Byłam bez rękawiczek tym razem więc ten element odpadł ale za to obtarłam się tu i ówdzie... właściwie to od ciąży obcieram się dużo częściej niż przed ciążą, pewnie tam na dole mi się trochę konstrukcja zmieniła :(
Pamiętając o tym, że poprzednio się spiekłam, posmarowałam się kremem z mocnym filtrem. Więc opaliłam się dość ładnie i niezbyt mocno, bez przypiekania (poza policzkami pod okularami bo tam nie posmarowałam).
Poza tym, gdzieś na 50tym kilometrze zaczęły mnie łapać delikatne dreszcze, kiedyś już to przerabiałam więc wiedziałam co to oznacza - udar słoneczny. Dochodzę w tym momencie do wniosku, że czasem zachowuję się kompletnie nieodpowiedzialnie, jak idiotka - bo zlekceważyłam ten objaw. Zamiast zatrzymać się gdzieś w cieniu i dużo napić to postanowiłam nie tracić czasu i jechać dalej bo przecież trzeba pobić poprzedni czas.
Pobiłam o około 17 minut ale kosztem: dreszczy, mdłości, bólu i zawrotów głowy.
Picia miałam - wydawałoby się - dużo (2 bidony i camel, razem 3 litry) - ale za mało. Ostatnie 20 km wydzielałam sobie po łyczku a i tak końcowe 10 jechałam już całkiem bez picia. Powinnam była się zatrzymać gdzieś i kupić jakieś izo.
Właściwie to sporą część tego wpisu mogłabym powtórzyć :)
Wmordewind był makabryczny, cała trasa, prawie centralnie czasem trochę z boku. Słońce napier... jak dzikie a na trasie prawie nie ma cienia, poza tym wyruszyłam w najgorszej porze bo około 10 rano więc zaraz trafiłam w największy skwar. Jechało się więc dość fatalnie.
Buty uciskały mnie tak samo jak wtedy. Byłam bez rękawiczek tym razem więc ten element odpadł ale za to obtarłam się tu i ówdzie... właściwie to od ciąży obcieram się dużo częściej niż przed ciążą, pewnie tam na dole mi się trochę konstrukcja zmieniła :(
Pamiętając o tym, że poprzednio się spiekłam, posmarowałam się kremem z mocnym filtrem. Więc opaliłam się dość ładnie i niezbyt mocno, bez przypiekania (poza policzkami pod okularami bo tam nie posmarowałam).
Poza tym, gdzieś na 50tym kilometrze zaczęły mnie łapać delikatne dreszcze, kiedyś już to przerabiałam więc wiedziałam co to oznacza - udar słoneczny. Dochodzę w tym momencie do wniosku, że czasem zachowuję się kompletnie nieodpowiedzialnie, jak idiotka - bo zlekceważyłam ten objaw. Zamiast zatrzymać się gdzieś w cieniu i dużo napić to postanowiłam nie tracić czasu i jechać dalej bo przecież trzeba pobić poprzedni czas.
Pobiłam o około 17 minut ale kosztem: dreszczy, mdłości, bólu i zawrotów głowy.
Picia miałam - wydawałoby się - dużo (2 bidony i camel, razem 3 litry) - ale za mało. Ostatnie 20 km wydzielałam sobie po łyczku a i tak końcowe 10 jechałam już całkiem bez picia. Powinnam była się zatrzymać gdzieś i kupić jakieś izo.
Gocław - dom
Czwartek, 22 maja 2014 Kategoria dojazdy
Km: | 11.27 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:34 | km/h: | 19.89 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
przerwana lekcja muzyki ;)
Środa, 21 maja 2014 Kategoria trening
Km: | 25.64 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:02 | km/h: | 24.81 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Strada w przeglądzie więc dziś wieczorna rundka na Szkocie. Ustawka z Grennem na Moście Siekierkowskim, na starcie ścieżki wzdłuż Wału Zawadowskiego.
Na dojeździe coś mi chrupało i chrempało a łańcuch przeskakiwał jak szalony więc w sumie ucieszyłam się, że Strada w przeglądzie bo dzięki temu wyszło, że wypadałoby obejrzeć napęd w Szkocie. Pomyślałam sobie, że jutro pojadę Szkotem do Marcelego a Stradę odbiorę od rodziców (Tata wczoraj zabrał ją z przeglądu od Marcelego) i wrócę na niej.
Na miejscu spotkania okazało się, że Grenn niestety nie wyrobi się i że może za około 20 minut. Meszki zaczęły mnie żreć w ciągu minuty od zatrzymania się tam więc powiadomiłam Grenna, że nie czekam i jadę. I pojechałam. A że sama to postanowiłam, że nie s2 tylko s3. Ponieważ chrempało to wrzuciłam na blat (na blacie chrempało mniej) i wio.
Wszystko było pięknie, zrobiłam sobie rundę wałem a potem w Okrzeszynie skręciłam do Bielawy i wyjechałam na Warszawską. Wymyśliłam sobie, że nie będę lecieć standardową trasą Warszawska - Drewny tylko odbiję do Prawdziwka - Las Kabacki.
Na rondzie zatrzymały mnie światła... i na starcie ze świateł trzasnął łańcuch.
Oczywiście nie miałam ze sobą skuwacza bo nie chciało mi się go wyciągać z Camela i przekładać na jedną jazdę ;)
Szczęście w nieszczęściu, że
1) Łańcuch trzasnął koło przystanku autobusowego
2) Autobus zaraz przyjechał
3) Że trzasnął dzisiaj a nie na zawodach w niedzielę... :)
Na dojeździe coś mi chrupało i chrempało a łańcuch przeskakiwał jak szalony więc w sumie ucieszyłam się, że Strada w przeglądzie bo dzięki temu wyszło, że wypadałoby obejrzeć napęd w Szkocie. Pomyślałam sobie, że jutro pojadę Szkotem do Marcelego a Stradę odbiorę od rodziców (Tata wczoraj zabrał ją z przeglądu od Marcelego) i wrócę na niej.
Na miejscu spotkania okazało się, że Grenn niestety nie wyrobi się i że może za około 20 minut. Meszki zaczęły mnie żreć w ciągu minuty od zatrzymania się tam więc powiadomiłam Grenna, że nie czekam i jadę. I pojechałam. A że sama to postanowiłam, że nie s2 tylko s3. Ponieważ chrempało to wrzuciłam na blat (na blacie chrempało mniej) i wio.
Wszystko było pięknie, zrobiłam sobie rundę wałem a potem w Okrzeszynie skręciłam do Bielawy i wyjechałam na Warszawską. Wymyśliłam sobie, że nie będę lecieć standardową trasą Warszawska - Drewny tylko odbiję do Prawdziwka - Las Kabacki.
Na rondzie zatrzymały mnie światła... i na starcie ze świateł trzasnął łańcuch.
Oczywiście nie miałam ze sobą skuwacza bo nie chciało mi się go wyciągać z Camela i przekładać na jedną jazdę ;)
Szczęście w nieszczęściu, że
1) Łańcuch trzasnął koło przystanku autobusowego
2) Autobus zaraz przyjechał
3) Że trzasnął dzisiaj a nie na zawodach w niedzielę... :)
praca - Gocław
Wtorek, 20 maja 2014 Kategoria dojazdy
Km: | 18.87 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:56 | km/h: | 20.22 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
wieczorny melanż
Poniedziałek, 19 maja 2014 Kategoria trening, ze zdjęciami
Km: | 38.94 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:45 | km/h: | 22.25 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wreszcie dziś zrobiło się naprawdę super przyjemnie i naprawdę miałam ochotę wyjść wieczorem na rower. W planie spokojna przejażdżka więc wybrałam się zobaczyć, jak wygląda Wisła przed nadciągającą falą powodziową. Wygląda mrocznie (zwłaszcza po zmroku). Woda jest o kilka metrów od wału.
A poza tym latają meszki i wpadają w oczy, gębę i pod koszulkę (przez rozpięty od góry suwak koszulki). Bleh.
Ale tak w ogóle to było super przyjemnie i jeszcze cyknęłam taką słitfocię ;)
A poza tym latają meszki i wpadają w oczy, gębę i pod koszulkę (przez rozpięty od góry suwak koszulki). Bleh.
Ale tak w ogóle to było super przyjemnie i jeszcze cyknęłam taką słitfocię ;)
praca
Poniedziałek, 19 maja 2014 Kategoria dojazdy
Km: | 21.26 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 18.22 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
buda
Niedziela, 18 maja 2014 Kategoria dojazdy
Km: | 14.31 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:34 | km/h: | 25.25 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |