Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2012
Dystans całkowity: | 716.34 km (w terenie 152.00 km; 21.22%) |
Czas w ruchu: | 38:18 |
Średnia prędkość: | 20.35 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 174 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 165 (91 %) |
Liczba aktywności: | 27 |
Średnio na aktywność: | 31.15 km i 1h 25m |
Więcej statystyk |
praca
Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 35.44 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 18.49 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 149149 ( 82%) | HRavg | 126( 70%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Udało mi się dzisiaj rano nie spocić ;) To się rzadko zdarza, nawet gdy jest chłodniej. Ale zasługę miał tutaj wiatr, który mi wiał ładnie w plecki tak, że pedałowałam bez większego wysiłku.
Powrót przez Kabaty, od plaży na Wilanowie z Markiem, który narzekał na przeskakujący łańcuch po serwisie. Odwiedziliśmy zatem wracając najpierw chinola (obiad) a potem Bikemana, gdzie nastąpiła wymiana kasety :)
Powrót przez Kabaty, od plaży na Wilanowie z Markiem, który narzekał na przeskakujący łańcuch po serwisie. Odwiedziliśmy zatem wracając najpierw chinola (obiad) a potem Bikemana, gdzie nastąpiła wymiana kasety :)
wieczorne kulasów rozruszanie
Sobota, 28 kwietnia 2012 Kategoria wycieczki i inne spontany, ze zdjęciami
Km: | 6.83 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:38 | km/h: | 10.78 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wieczorkiem uznałam, że trzeba zmotywować Marka, który planował pójść pobiegać, ale mu się nie chciało. W sumie nie dziwię się, bo upał dzisiaj był niemożebny. Jednak zaproponowałam mu, że potowarzyszę mu na rowerku. Przy okazji mnie to też dobrze zrobiło po dzisiejszej eskapadzie :) A i dokręciłam do pełnej stówki... ;)
The day after - transport roweru z Siedlec
The day after - transport roweru z Siedlec
pod górę i pod wiatr, czyli jak zwykle do Siedlec
Sobota, 28 kwietnia 2012 Kategoria >50 km, trening, wycieczki i inne spontany
Km: | 93.79 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:56 | km/h: | 23.84 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 160160 ( 88%) | HRavg | 140( 77%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwotny plan zakładał, że jedziemy z Markiem do Siedlec rowerami. Jednak mocny wiatr zniechęcił Marka do jazdy, więc pojechałam sama, a Marek autem. Pogoda była tak piękna, że aż żal byłoby gotować się w aucie, w korku.
Jadąc jeszcze przez Warszawę, na bieżąco relacjonowałam Markowi zakorkowanie trasy. W rezultacie pojechał jakimiś okropnymi objazdami :)
Trasa do Siedlec, tradycyjnie już - pod górę i pod wiatr :) Jednak jechało mi się bardzo dobrze. W drodze jeszcze zrobiłam zadany trening. Dwie rzeczy mi przeszkadzały podczas jazdy.
Pierwsza to rękawiczki. Teraz już wiem, czemu sporo szosowców jeździ bez rękawiczek. Otóż materiał rękawiczek w dolnym chwycie mocno napina się między palcami i o ile przy niezbyt długiej wycieczce nie jest to jakieś super uciążliwe, o tyle przy długiej trasie - już tak. Ale temu można było prosto zaradzić - zdjęciem rękawiczek.
Z drugą rzeczą gorzej. Moje obecne buty uciskają mnie. Uciskały mnie od samego początku, ale sądziłam że po kilku mokrych maratonach i kilku praniach się rozczłapią i przestaną. Niestety, tak się nie stało. Tu podobnie, przy krótkiej jeździe nie jest to problem ale przy długiej robi się tak uciążliwe, że aż przeszkadza jechać. I tu nie pomogło nawet wyjęcie dodatkowej wkładki, którą noszę po BGFit. Nic, tylko trzeba zainwestować w buty... :(
Gdy dotarłam na miejsce, Marka jeszcze nie było. Nie zdziwiło mnie to zbytnio, bo widziałam jakie korki są po drodze. Zresztą po drodze zajrzał jeszcze do warsztatu samochodowego więc tak naprawdę był wcześniej ode mnie - ale niewiele :)
Spiekłam sobie prawą stronę ciała - ramię, udo, policzek i ucho oraz wewnętrzną stronę lewego ramienia ;) Bo cała trasa do Siedlec przebiega na wschód i słońce ma się po prawej.
Dotarcie na miejsce zajęło mi niecałe 4h :D:D
A na miejscu czekały na mnie placki ziemniaczane :):)
1h rozgrzewka
30 min szybciej
30 min wolniej
30 min szybciej
reszta trasy :)
kadencja 82/110
Jadąc jeszcze przez Warszawę, na bieżąco relacjonowałam Markowi zakorkowanie trasy. W rezultacie pojechał jakimiś okropnymi objazdami :)
Trasa do Siedlec, tradycyjnie już - pod górę i pod wiatr :) Jednak jechało mi się bardzo dobrze. W drodze jeszcze zrobiłam zadany trening. Dwie rzeczy mi przeszkadzały podczas jazdy.
Pierwsza to rękawiczki. Teraz już wiem, czemu sporo szosowców jeździ bez rękawiczek. Otóż materiał rękawiczek w dolnym chwycie mocno napina się między palcami i o ile przy niezbyt długiej wycieczce nie jest to jakieś super uciążliwe, o tyle przy długiej trasie - już tak. Ale temu można było prosto zaradzić - zdjęciem rękawiczek.
Z drugą rzeczą gorzej. Moje obecne buty uciskają mnie. Uciskały mnie od samego początku, ale sądziłam że po kilku mokrych maratonach i kilku praniach się rozczłapią i przestaną. Niestety, tak się nie stało. Tu podobnie, przy krótkiej jeździe nie jest to problem ale przy długiej robi się tak uciążliwe, że aż przeszkadza jechać. I tu nie pomogło nawet wyjęcie dodatkowej wkładki, którą noszę po BGFit. Nic, tylko trzeba zainwestować w buty... :(
Gdy dotarłam na miejsce, Marka jeszcze nie było. Nie zdziwiło mnie to zbytnio, bo widziałam jakie korki są po drodze. Zresztą po drodze zajrzał jeszcze do warsztatu samochodowego więc tak naprawdę był wcześniej ode mnie - ale niewiele :)
Spiekłam sobie prawą stronę ciała - ramię, udo, policzek i ucho oraz wewnętrzną stronę lewego ramienia ;) Bo cała trasa do Siedlec przebiega na wschód i słońce ma się po prawej.
Dotarcie na miejsce zajęło mi niecałe 4h :D:D
A na miejscu czekały na mnie placki ziemniaczane :):)
1h rozgrzewka
30 min szybciej
30 min wolniej
30 min szybciej
reszta trasy :)
kadencja 82/110
pachnący las
Piątek, 27 kwietnia 2012 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 43.98 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 02:01 | km/h: | 21.81 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 163163 ( 90%) | HRavg | 136( 75%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dojazd do LK pod wiatr. Przyznam, że w Skocince brakuje mi baranka... :)
W LK niestety, pełno luda. Wiosna przyszła i euforycznie wszyscy wylegli - na nogach, na rowerach, z wózkami, z psami... polanka grillowa zadymiona tak, że nic nie widać. Ostatnie powtórzenie zepsuła mi gromadka idąca całą szerokością ścieżki.
Za to w lesie pełno wiosennych zapachów. Wilgotna ziemia, liście i to coś nieuchwytnego, co jest tylko na wiosnę.
rozgrzewka
2 min x 30 sek x 10
1 min x 30 sek x 10
rozjazd
kadencja 79/120
W LK niestety, pełno luda. Wiosna przyszła i euforycznie wszyscy wylegli - na nogach, na rowerach, z wózkami, z psami... polanka grillowa zadymiona tak, że nic nie widać. Ostatnie powtórzenie zepsuła mi gromadka idąca całą szerokością ścieżki.
Za to w lesie pełno wiosennych zapachów. Wilgotna ziemia, liście i to coś nieuchwytnego, co jest tylko na wiosnę.
rozgrzewka
2 min x 30 sek x 10
1 min x 30 sek x 10
rozjazd
kadencja 79/120
rekord :)
Piątek, 27 kwietnia 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 9.24 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:25 | km/h: | 22.18 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 154154 ( 85%) | HRavg | 136( 75%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj na Skocince (któryś z moich znajomych kiedyż użył tego określenia i mi się spodobało) bo po południu trening w terenie. I pierwszy dzień, gdy można się było ubrać całkiem na krótko. W końcu!
Jest bardzo duża różnica w sposobie jazdy na obu rowerach.
Po tygodniu jeżdżenia tylko na Tribanie, z kadencją gdzieś z 70, nagle się okazało dzisiaj, że zarąbiście szybko kręcę kopytami :) Nie patrzyłam na średnią kadencję jeszcze ale może być w okolicach 95 [edit: tak mi się tylko wydawało, średnia kadencja wcale nie była powalająca, 83].
Poza tym, jechało mi się bardzo lekko i szybko. Pobiłam chyba kolejny rekord w szybkości dojazdu do pracy, 24:50. Nie powiem, wiatr mi nieco pomagał... :) Ale i tak.
Po prostu kocham ten rower, jest jak część mnie.
Czasem chodzi mi po głowie, żeby np. wymienić ramę na carbonową... ale to już nie będzie wtedy ten sam rower! Chyba lepiej będzie kontynuować zmiany, aby "polekcić" ten. No bo nie ma sensu zmieniać czegoś, co jest dobre :)
Jest bardzo duża różnica w sposobie jazdy na obu rowerach.
Po tygodniu jeżdżenia tylko na Tribanie, z kadencją gdzieś z 70, nagle się okazało dzisiaj, że zarąbiście szybko kręcę kopytami :) Nie patrzyłam na średnią kadencję jeszcze ale może być w okolicach 95 [edit: tak mi się tylko wydawało, średnia kadencja wcale nie była powalająca, 83].
Poza tym, jechało mi się bardzo lekko i szybko. Pobiłam chyba kolejny rekord w szybkości dojazdu do pracy, 24:50. Nie powiem, wiatr mi nieco pomagał... :) Ale i tak.
Po prostu kocham ten rower, jest jak część mnie.
Czasem chodzi mi po głowie, żeby np. wymienić ramę na carbonową... ale to już nie będzie wtedy ten sam rower! Chyba lepiej będzie kontynuować zmiany, aby "polekcić" ten. No bo nie ma sensu zmieniać czegoś, co jest dobre :)
na obręczy
Czwartek, 26 kwietnia 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 32.37 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:29 | km/h: | 21.82 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 166166 ( 92%) | HRavg | 137( 76%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj dzień odpoczynkowy więc tylko do pracy i z powrotem. Po południu zrobiło się tak pięknie i ciepło że z radością pomyślałam o perspektywie powrotu przez Kabaty.
Niestety, gdzieś na trasie na ulicy leżało rozbite szkło. Starałam się bardzo, żeby na nic nie najechać ale najwyraźniej mi się to nie udało... bo chwilę później poczułam, że jadę na obręczy.
W ogóle ciekawe doświadczenie. Na góralu, gdy złapie się gumę z tyłu, to bardzo długo czuje się tylko miękko pod tyłkiem i zarzucanie koła. W szosie natomiast prawie natychmiast się czuje, że się dobija do obręczy.
W pierwszym odruchu chciałam dopompować i wrócić do domu najkrótszą trasą, żeby zmienić dętkę w domu.
Jednak puknęłam się w głowę - no jak to, zmarnować pierwszy dzień takiej pięknej i ciepłej aury?
Nic to, usiadłam sobie na krawężniku i wykonałam operację :)
Dotychczas nie zmieniałam dętki w Tribanie więc trochę się namęczyłam. O ile ze zdjęciem opony nie było problemu, to założenie jej razem z dętką okazało się nieco trudniejsze, niż w góralu. Dętka do spółki z oponą wcale się nie chciały słuchać. Dętka wyłaziła ze środka, opona wyskakiwała z krawędzi obręczy. W końcu jednak udało się. Założyłam koło a tu zonk - koło się zatrzymuje po 1/4 obrotu.
Szybka analiza wykazała, że dętka... wylazła. Tzn. opona musiała być nie do końca wepchnięta w obręcz w jednym miejscu i dętka postanowiła po napompowaniu wyjrzeć przez tę szczelinę ;)
Musiałam spuścić powietrze, wepchnąć to ustrojstwo do środka i znów napompować.
Przyznam, że się trochę namęczyłam z pompowaniem bo mam pompkę miniaturową z niewielkim teleskopem.
Upećkałam się jak nieboskie stworzenie :)
Sądzę, że całość zajęła mi ze 2x tyle czasu co by zajęła w góralu, ale zmieniłam.
Pierwsze koty za płoty ;D
Niestety, gdzieś na trasie na ulicy leżało rozbite szkło. Starałam się bardzo, żeby na nic nie najechać ale najwyraźniej mi się to nie udało... bo chwilę później poczułam, że jadę na obręczy.
W ogóle ciekawe doświadczenie. Na góralu, gdy złapie się gumę z tyłu, to bardzo długo czuje się tylko miękko pod tyłkiem i zarzucanie koła. W szosie natomiast prawie natychmiast się czuje, że się dobija do obręczy.
W pierwszym odruchu chciałam dopompować i wrócić do domu najkrótszą trasą, żeby zmienić dętkę w domu.
Jednak puknęłam się w głowę - no jak to, zmarnować pierwszy dzień takiej pięknej i ciepłej aury?
Nic to, usiadłam sobie na krawężniku i wykonałam operację :)
Dotychczas nie zmieniałam dętki w Tribanie więc trochę się namęczyłam. O ile ze zdjęciem opony nie było problemu, to założenie jej razem z dętką okazało się nieco trudniejsze, niż w góralu. Dętka do spółki z oponą wcale się nie chciały słuchać. Dętka wyłaziła ze środka, opona wyskakiwała z krawędzi obręczy. W końcu jednak udało się. Założyłam koło a tu zonk - koło się zatrzymuje po 1/4 obrotu.
Szybka analiza wykazała, że dętka... wylazła. Tzn. opona musiała być nie do końca wepchnięta w obręcz w jednym miejscu i dętka postanowiła po napompowaniu wyjrzeć przez tę szczelinę ;)
Musiałam spuścić powietrze, wepchnąć to ustrojstwo do środka i znów napompować.
Przyznam, że się trochę namęczyłam z pompowaniem bo mam pompkę miniaturową z niewielkim teleskopem.
Upećkałam się jak nieboskie stworzenie :)
Sądzę, że całość zajęła mi ze 2x tyle czasu co by zajęła w góralu, ale zmieniłam.
Pierwsze koty za płoty ;D
po ciemku
Środa, 25 kwietnia 2012 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:52 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 173173 ( 96%) | HRavg | 151( 83%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Znów miałam przerwę w bieganiu, ale dzisiejszy trening nie był jakiś straszny (kto by pomyślał, w zeszłym sezonie uważałam taki trening za straszny). Po rozgrzewce pobiegliśmy z Markiem na stadion bo sądząc po odgłosach, był otwarty (mecz). Powtórzenia po bieżni. Bo nasz stadion, chociaż piłkarski, ma bieżnię ;)
Druga połowa treningu odbyła się w ciemnościach bo stadion o 22giej zamknęli i pogasili światła. Na szczęście biała farba, którą oznaczona jest krawędź wewnętrzna bieżni była bardzo dobrze widoczna więc nie było problemu, że się gdzieś zboczy ;)
Pierwszy trening w nowych bucikach i nowych spodenkach (tzw. "kolarkach do biegania")
Zdjęcia spodenków nie dam bo nie wiem jaki model ;)
rozgrzewka ok 2 km
200m x 200m x 10
rozbieganie ok 2 km
Druga połowa treningu odbyła się w ciemnościach bo stadion o 22giej zamknęli i pogasili światła. Na szczęście biała farba, którą oznaczona jest krawędź wewnętrzna bieżni była bardzo dobrze widoczna więc nie było problemu, że się gdzieś zboczy ;)
Pierwszy trening w nowych bucikach i nowych spodenkach (tzw. "kolarkach do biegania")
Zdjęcia spodenków nie dam bo nie wiem jaki model ;)
rozgrzewka ok 2 km
200m x 200m x 10
rozbieganie ok 2 km
chrupiący rower
Środa, 25 kwietnia 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 23.15 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:08 | km/h: | 20.43 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 160160 ( 88%) | HRavg | 134( 74%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Oooooch, nie chciało mi się wczoraj jeszcze raz wyczyścić i nasmarować napędu po tym jak zaczął chrzęścić po deszczu, to teraz mam. Chrzęścił i chrupał tak, że żadna siła ani żadna rzeźnia w słuchawkach by nie pomogła. Na szczęście dzisiaj krótka trasa bo wieczorem zaplanowany trening biegowy. Więc zbyt długo nie musiałam słuchać tego chrupania.
Po obiedzie natychmiast zabrałam się za rower. Za drugi zresztą też, bo jeszcze nie wyczyszczony po zawodach ;) Leniuch ze mnie się zrobił, odkąd mam dwa. Zawsze któryś jest czystszy i można go użyć zamiast tego brudnego ;)
"Matkaaaaa! Strasznie brudne te nasze dzieci, umyjem je czy zrobim nowe"? :D:D
Po obiedzie natychmiast zabrałam się za rower. Za drugi zresztą też, bo jeszcze nie wyczyszczony po zawodach ;) Leniuch ze mnie się zrobił, odkąd mam dwa. Zawsze któryś jest czystszy i można go użyć zamiast tego brudnego ;)
"Matkaaaaa! Strasznie brudne te nasze dzieci, umyjem je czy zrobim nowe"? :D:D
nadrabiam zaległości (niechcący)
Wtorek, 24 kwietnia 2012 Kategoria >50 km, dojazdy, trening
Km: | 58.53 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:43 | km/h: | 21.54 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 164164 ( 91%) | HRavg | 132( 73%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj powrót trochę później niż zwykle bo po pracy miałam godzinne posiedzenie u stomatologa :) Gdyby nie to, cały trening udałoby mi się zrobić w słonecznej pogodzie. A tak, jadąc w stronę Powsina, jechałam w stronę wielkiej, czarnej chmury. Na Przyczółkowej byłam już całkiem w tej chmurze i zaczynało kropić. Doszłam zatem do wniosku, że nie ma co czekać, aż lunie i zrobiłam w tył zwrot - koło Św. Opaczności - do domu.
W połowie drogi uznałam, że chmura chyba przeszła bokiem więc postanowiłam jednak wykonać plan A, czyli dojazd na pętlę okrzeszyńską i trening.
Oczywiście, gdy tylko znalazłam się znów na Przyczółkowej, zaczęło padać. Deszcz na chwilę nawet zamienił się w grad, ale na szczęście nie trwało to długo - w zasadzie nie zdążyłam zmoknąć. Zdążyłam za to zmarznąć, bo wiatr się bardzo wzmógł. Nie chciało mi się zatrzymywać i zakładać drugiej warstwy więc zacisnęłam zęby - podczas właściwej części treningu i tak się rozgrzeję.
Faktycznie, rozgrzałam się. Wiatr bardzo mi w tym pomagał gdyż prawie wszędzie był wmordewind. W zasadzie tylko na odcinku od wału do skrzyżowania koło sklepu w Okrzeszynie był wiatr w plecy. Na pozostałej części pętli wiatr naprawdę pomagał się rozgrzać. I zmęczyć.
Za to powrót do domu to była sama przyjemność, prawie cała trasa z wiatrem. Huzia! :)
Po powrocie do domu na liczniku widniała całkiem pokaźna sumka kilosów. Z całego dnia uzbierało się prawie 70. Dychę sobie niecący dołożyłam tym deszczowym niezdecydowaniem ;)
rozgrzewka (trochę przydługa)
7 min w narastającym tempie x 1 min x 6
rozjazd
kadencja 73/119
W połowie drogi uznałam, że chmura chyba przeszła bokiem więc postanowiłam jednak wykonać plan A, czyli dojazd na pętlę okrzeszyńską i trening.
Oczywiście, gdy tylko znalazłam się znów na Przyczółkowej, zaczęło padać. Deszcz na chwilę nawet zamienił się w grad, ale na szczęście nie trwało to długo - w zasadzie nie zdążyłam zmoknąć. Zdążyłam za to zmarznąć, bo wiatr się bardzo wzmógł. Nie chciało mi się zatrzymywać i zakładać drugiej warstwy więc zacisnęłam zęby - podczas właściwej części treningu i tak się rozgrzeję.
Faktycznie, rozgrzałam się. Wiatr bardzo mi w tym pomagał gdyż prawie wszędzie był wmordewind. W zasadzie tylko na odcinku od wału do skrzyżowania koło sklepu w Okrzeszynie był wiatr w plecy. Na pozostałej części pętli wiatr naprawdę pomagał się rozgrzać. I zmęczyć.
Za to powrót do domu to była sama przyjemność, prawie cała trasa z wiatrem. Huzia! :)
Po powrocie do domu na liczniku widniała całkiem pokaźna sumka kilosów. Z całego dnia uzbierało się prawie 70. Dychę sobie niecący dołożyłam tym deszczowym niezdecydowaniem ;)
rozgrzewka (trochę przydługa)
7 min w narastającym tempie x 1 min x 6
rozjazd
kadencja 73/119
a po nocy nadchodzi dzień, a po burzy spokój :)
Wtorek, 24 kwietnia 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 9.25 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 19.82 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 157157 ( 87%) | HRavg | 132( 73%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Burzy co prawda nie było (chyba; może była ale nie wiem, spałam) ale za to wieczorem była MEGA ULEWA. I zastanawiałam się, co przyniesie dzisiejszy poranek. Okazało się jednak jak w piosence :)
Na dzień dobry przywitało mnie piękne słonko. Uroczy, choć rześki (5 stopni) poranek.
Ubrałam się "na średnio ciepłą cebulkę" i wio.
W pracy, niestety, niemiła wiadomość. Otóż na fejsie z Polska na Rowery odpisano mi, na moje pytanie o cotygodniowe treningi terenowe, tymi słowy:
"Niestety, w tym roku nie udało nam się znaleźć sponsora dla tych treningow. Jest szansa, że uda nam się coś uruchomić po wakacjach"
Jest to bardzo niemiła wiadomość, really.
No cóż, trzeba będzie się zabrać za teren we własnym zakresie... :(:(
Na dzień dobry przywitało mnie piękne słonko. Uroczy, choć rześki (5 stopni) poranek.
Ubrałam się "na średnio ciepłą cebulkę" i wio.
W pracy, niestety, niemiła wiadomość. Otóż na fejsie z Polska na Rowery odpisano mi, na moje pytanie o cotygodniowe treningi terenowe, tymi słowy:
"Niestety, w tym roku nie udało nam się znaleźć sponsora dla tych treningow. Jest szansa, że uda nam się coś uruchomić po wakacjach"
Jest to bardzo niemiła wiadomość, really.
No cóż, trzeba będzie się zabrać za teren we własnym zakresie... :(:(