kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

MTB Cross Maraton Bodzentyn

Niedziela, 28 sierpnia 2016 Kategoria wyścigi, ze zdjęciami, >50 km
Km: 50.79 Km teren: 0.00 Czas: 03:41 km/h: 13.79
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 740 Aktywność: Jazda na rowerze
fot. Foto amri


Wiedziałam od razu, że firmowa czwartkowo-piątkowa impreza i dzisiejszy maraton nie współgrają ze sobą. Ale bardzo chciałam pojechać na wyjazd integracyjny do Zamku Bobolice więc pojechałam. W planie miałam krótkie posiedzenie przy ognisku we czwartek wieczorem, piwo, może dwa. No cóż ;) Plany są od tego, żeby je zmieniać.

fot. Szymon Lisowski, Zagnańskie Stowarzyszenie Rowerowe "Pod Bartkiem"



W piątek, pierwszy raz od chyba 4 lat, miałam kaca. Niezbyt dużego co prawda, ale jednak kac był. Trochę mi przeszło po śniadaniu ale było mi ciężko. Więcej, jeszcze w sobotę czułam się mocno "niedzisiejsza" i musiałam pogodzić się z faktem, że w Bodzentynie będę jechać o przetrwanie, nie o wynik. W niedzielę czułam się dobrze ale patrzyłam realistycznie i nie nastawiałam się, że pójdzie mi dobrze, tym bardziej, że trasa zapowiadała się ciężko - 50km i 800m przewyższeń.




I faktycznie, lekko nie było. Początek najpierw długi zjazd po asfalcie a potem w górę po potwornie pylącym szutrze. Pyliło do tego stopnia, że kompletnie nie było nic widać. Już od startu trasa dawała ostro w kość, pnąc się wciąż w górę przez ciut powyżej połowy dystansu w sposób nie dający wytchnienia. Interwały, długie podjazdy i teren w stylu "nie lubię" to znaczy wielkie koleiny, często z wodą i błotem, a pośrodku wąska "grobelka". Jechało mi się bardzo źle prawie od samego początku, żele nie pomagały a od połowy zaczęła mnie jeszcze dodatkowo boleć głowa. Upał i wszędobylski pył nie poprawiały sytuacji.



Druga połowa była zasadniczo w dół ale z jednym długim i stromym podjazdem, który wypruł ze mnie resztki sił. Jednak wysiłek wynagradzały na trasie cudowne widoki. Muszę przyznać, że ze wszystkich edycji MTB Cross Maraton, w których brałam udział, ta była zdecydowanie najbardziej widokowa.



Końcówka wymęczyła mnie strasznie, biegła po kompletnej patelni i łąkowych muldach. Do mety dotarłam na oparach i dość długą chwilę zajęło mi dojście do siebie. Wybawieniem okazała się fontanna, na której po prostu stanęłam, żeby się ochłodzić.



Wyniku nie będę podawać bo jest dość nędzny ;) Nie będę się też bardziej rozpisywać bo w sumie nie bardzo mam o czym (poza tym, że było ciężko). Ale za to podzielę się widoczkami, które cykałam w ramach odpoczynku na trasie.










komentarze
O matko, to musiało rano boleć! :P
Izona
- 16:57 wtorek, 13 września 2016 | linkuj
Dwa piwa to był mój plan. Skończyło się na kieliszku szampana, jednym piwie i niezliczonej ilości kieliszków wina ;)
kantele
- 07:00 poniedziałek, 12 września 2016 | linkuj
Huehue widzę,że nie tylko ja się potrafię opić piwem, a przy całkowitym chillu dwoma :P
Izona
- 07:27 sobota, 10 września 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum