kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

Półmaraton Wiązowski

Niedziela, 26 lutego 2012 Kategoria bieganie, zawody biegowe, ze zdjęciami
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:20 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 173173 ( 96%) HRavg 165( 91%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Udało się, udało! Przebiegłam cały dystans, nie szłam, nie człapałam, przebiegłam!
W dodatku zmieściłam się w limicie czasowym a nawet złamałam go o 10 minut. Poprzedni wynik o 22 minuty.
Myślałam, że umrę, ale się udało :D:D:D

Nie udało się pobiec zgodnie z planem :) Marek zmarudził trochę z dojazdem i nie zdążyliśmy na wcześniejszy start.
Pobiegliśmy zatem o standardowej godzinie, ja - trochę się stresując, czy wyrobię się w limicie. Nie chciałam być całkiem ostatnia więc trzymaliśmy się przedostatniej grupki na trasie a ta przedostatnia grupka biegła "nieco" szybciej niż założone 06:40.
Pierwsza połowa poszła gładko, pewnie dlatego, że z wiatrem no i te dwa miłe zbiegi przed zawrotką.
Po zawrotce, niestety, oklapłam. Dwa podbiegi mnie skutecznie skasowały i wmordewind wraz z gradopodobnym śniegiem nie pozwoliły mi przyspieszyć, a nawet zmusiły mnie do zwolnienia.
Ostatnie 6 km to była męka, ale cały dystans przebiegłam (zatrzymałam się po zawrotce trzy razy na picie, na moment, ale ani kawałka nie szłam). W drugiej
połowie nawet wyprzedziłam kilku słabnących zawodników.
Pod koniec zaczęły mnie łapać delikatne skurcze łydek, na szczęście nie przeszkadzały mi zbytnio (starałam się biec rozluźniając łydki).
Dopiero na ostatnich metrach przed metą, gdy przyspieszyłam, skurcze tak mnie chwyciły, że miałam wrażenie jakby mi się nogi na zewnątrz wyginały, ale dobiegłam. Po zatrzymaniu się za metą dość szybko minęły.
To były pierwsze moje zawody w życiu gdzie złapały mnie skurcze.
Składam to na karb nieprzyzwyczajenia do dystansu i tego, że akurat miałam "babskie dni".

Podsumowując - nie dość, że zmieściłam się w limicie, to jeszcze prawie złamałam 02:20 :) Dokładnie mój czas to 02:20:10. Trochę szkoda tych dziesięciu sekund, mogłabym mówić, że złamałam ;)
Więc pierwszy cel z tegorocznych spełniony :)
Chwilowo mam fazę "nienawidzę półmaratonu" i poważnie zastanawiam się nad odwołanie startu w Warszawskim, ale pewnie za tydzień mi przejdzie ;)


Zdjęcia z mety:

Czerwonego już nie dogonimy


Sama nie wiem, czy to grymas cierpienia, czy szczęścia



komentarze
Dzięki :)
kantele
- 21:17 wtorek, 28 lutego 2012 | linkuj
Pozostaje tylko pogratulować ;)
Zetinho
- 19:29 wtorek, 28 lutego 2012 | linkuj
Jak rozpoczynaliśmy bieg, nie były one tak bardzo niesprzyjające - słonko nawet świeciło. Jednak pogoda była tak zmienna, że nie sposób było przewidzieć jaka pora roku zawita na trasę przez te 2 godziny z okładem ;)
Wiatr za to wiał cały czas. Wolałabym jednak żeby wiał w twarz w pierwszej połowie a w plecy w drugiej, ale niestety było odwrotnie :)
kantele
- 10:10 poniedziałek, 27 lutego 2012 | linkuj
Gratulacje ! :) Podziwiam, że przy takich niesprzyjających "okolicznościach" pobiegłaś :)
bmtwo-removed
- 10:01 poniedziałek, 27 lutego 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum