Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2012
Dystans całkowity: | 1008.88 km (w terenie 235.00 km; 23.29%) |
Czas w ruchu: | 55:43 |
Średnia prędkość: | 19.47 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 175 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 166 (92 %) |
Liczba aktywności: | 39 |
Średnio na aktywność: | 29.67 km i 1h 25m |
Więcej statystyk |
nie chce mi się
Czwartek, 31 maja 2012 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 31.23 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:36 | km/h: | 19.52 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 143143 ( 79%) | HRavg | 113( 62%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rano zimno jak w psiarni. Nie chciało mi się ubierać w te wszystkie dodatkowe warstwy znowu, ale cóż. Po południu w zasadzie niewiele lepiej, zdecydowałam się nie pozbywać dodatkowych elementów ubioru.
Jechałam sobie dość wolno, wolniej nawet niż to było w planie (miała być 1 strefa, przez większość trasy jednak widziałam na Garminie ciut poniżej). Nie chciało mi się kręcić. Nogi ciężkie i leniwe, może po wczorajszym bieganiu.
Na jutro zapowiadają deszcz. Prawdę mówiąc trochę na niego liczę, będzie pretekst, żeby odpocząć od roweru.
Jechałam sobie dość wolno, wolniej nawet niż to było w planie (miała być 1 strefa, przez większość trasy jednak widziałam na Garminie ciut poniżej). Nie chciało mi się kręcić. Nogi ciężkie i leniwe, może po wczorajszym bieganiu.
Na jutro zapowiadają deszcz. Prawdę mówiąc trochę na niego liczę, będzie pretekst, żeby odpocząć od roweru.
może i zimno ale do biegania w sam raz
Środa, 30 maja 2012 Kategoria trening, bieganie
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:03 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 170170 ( 94%) | HRavg | 138( 76%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wieczorem temperatura się ustaliła na około +15 stopni. Co by nie mówić, to najlepsza temperatura do biegania. Można wyjść w krótkim i nie zmarznąć ale też i nie spoci się człowiek.
Biegało mi się dzisiaj bardzo fajnie. Trening był dość lekki, ale przyjemny. W porównaniu z zeszłym tygodniem, wprost cudowny.
ok. 4 km rozgrzewka
rytmy 100m x 100m x 10
ok 2 km rozbieganie
Biegało mi się dzisiaj bardzo fajnie. Trening był dość lekki, ale przyjemny. W porównaniu z zeszłym tygodniem, wprost cudowny.
ok. 4 km rozgrzewka
rytmy 100m x 100m x 10
ok 2 km rozbieganie
co to kurka wodna jest?
Środa, 30 maja 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 22.89 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:11 | km/h: | 19.34 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 148148 ( 82%) | HRavg | 119( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
No właśnie, co to jest? 10 stopni dzisiaj rano. Czy to jest koniec maja czy początek kwietnia? Dość mam tej huśtawki pogodowej, chcę, żeby już było ciepło!
ciepło-zimno
Wtorek, 29 maja 2012 Kategoria trening, dojazdy
Km: | 38.08 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:45 | km/h: | 21.76 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 160160 ( 88%) | HRavg | 120( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Taka knajpa gdzieś jest w pobliżu mojego domu, "Ciepło-Zimno". Ale ta nazwa pasowała do dzisiejszego treningu. Najpierw było ciepło, ale się zanosiło. Jednak pojechałam na Okrzeszyn i załatwiłam te nieszczęsne interwały.
Nieszczęsne, bo wiatr przeszkadzał mi utrzymać stałe tętno. Albo mnie popychał i nie mogłam się rozpędzić do tej trzeciej strefy, albo mnie zatrzymywał i nagle wskakiwałam w czwartą. Ech.
Gdy wracałam, to już się bardzo mocno zanosiło. Na Roso spotkałam grupkę z Ośki. Pomachałam im i wyprorokowałam, że ich zmoczy.
Musiało ich zmoczyć, bo mnie też zmoczyło, tak w ciągu 15 minut od tego ;)
Zmoczyło mnie i zmarzło. Z około 25 stopni temperatura bardzo szybko spadła do około 17, a że dodatkowo zimny deszcz, wcale nie wiosenny w odczuciu, i zimny wiatr, to się zrobiło naprawdę paskudnie. Dojechałam do chaty zmarznięta.
rozgrzewka
interwały 3 strefa: 6 min x 2 min x 3
rozjazd
kadencja 75/108
Nieszczęsne, bo wiatr przeszkadzał mi utrzymać stałe tętno. Albo mnie popychał i nie mogłam się rozpędzić do tej trzeciej strefy, albo mnie zatrzymywał i nagle wskakiwałam w czwartą. Ech.
Gdy wracałam, to już się bardzo mocno zanosiło. Na Roso spotkałam grupkę z Ośki. Pomachałam im i wyprorokowałam, że ich zmoczy.
Musiało ich zmoczyć, bo mnie też zmoczyło, tak w ciągu 15 minut od tego ;)
Zmoczyło mnie i zmarzło. Z około 25 stopni temperatura bardzo szybko spadła do około 17, a że dodatkowo zimny deszcz, wcale nie wiosenny w odczuciu, i zimny wiatr, to się zrobiło naprawdę paskudnie. Dojechałam do chaty zmarznięta.
rozgrzewka
interwały 3 strefa: 6 min x 2 min x 3
rozjazd
kadencja 75/108
praca
Wtorek, 29 maja 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 9.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:29 | km/h: | 19.03 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 145145 ( 80%) | HRavg | 120( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj do pracy pojechałam Trybanem i to był błąd. Trzeba było nasmarować Skocinę i pojechać Skociną bo jak odebrałam e-mail od Jacka to się okazało, że na dziś mam interwały w terenie :(
No cóż, ponieważ powrót do domu, smarowanie Skociny i ponowne wyjście zajęłoby sporo czasu, wynegocjowałam te interwały jednak na szosie ;) Ale to dopiero po południu ofkorz.
No cóż, ponieważ powrót do domu, smarowanie Skociny i ponowne wyjście zajęłoby sporo czasu, wynegocjowałam te interwały jednak na szosie ;) Ale to dopiero po południu ofkorz.
takie tam
Poniedziałek, 28 maja 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 23.66 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:11 | km/h: | 19.99 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 146146 ( 81%) | HRavg | 112( 62%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Takie tam, czyli do pracy i nazad, prawie najkrótszą trasą i lajtowo - odpoczynek po zawodach.
Przy powrocie myjnia bo rower zakurzony taki, że kolorów nie widać.
Przy powrocie myjnia bo rower zakurzony taki, że kolorów nie widać.
Merida Mazovia MTB Toruń - peeling piaskowy
Niedziela, 27 maja 2012 Kategoria wyścigi, ze zdjęciami
Km: | 54.00 | Km teren: | 52.00 | Czas: | 02:35 | km/h: | 20.90 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 171171 ( 95%) | HRavg | 159( 88%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Uf, strasznie wcześnie muszę dzisiaj wstać. Jadę do Torunia z ekipą Świat Rowerów, czyli z Beatą i Arkiem. Niestety, trzeba się dostosować godzinowo. Więc pobudka 03:45, barbarzyńska pora. Podejrzewam, że nawet Damian nie lubi aż tak wcześnie wstawać ;)
Dojeżdżam metrem do Wilsona i rowerkiem do Centrum Olimpijskiego, gdzie się umówiliśmy. Zgrywamy się z czasem dotarcia co do sekundy. Szybkie pakowanie roweru do auta i jedziemy. Podróż mija szybko. Beata wczoraj balowała i śpi, a ja gawędzę z Arkiem o tym i owym.
Na miejscu jesteśmy koło dziewiątej więc jest mnóstwo czasu na przygotowanie roweru, kanapki i objazd trasy.
Tak jak podejrzewałam, na początku jest wielka piaskownica, chyba jeszcze większa niż w zeszłym roku. W zeszłym roku dało się ją objechać jakoś bokiem, w tym roku chyba niezbyt - będą korki. Po objeździe Beata się ode mnie odłącza, ja postanawiam jeszcze raz obadać tę piaskownicę, bo obok wiedzie druga ścieżka. Niestety, okazuje się być ślepa, więc nici z tego pomysłu.
Przepraszam, a za czem kolejka ta stoi?
Wracając z objazdu spotykam Arka (Zetinho) ale poza tym czas spędzam samotnie. Beata z tamtym Arkiem mają jakieś inne plany więc już ich nie spotykam przed startem.
Czekam na start siedząc na trawniku, potem ładuję się do sektora, który jest tak szeroki, że wydaje się pusty. Po jakimś czasie w sektorze pojawia się Che. Poza nią w sektorze nikogo znajomego.
Start ze stadionu, na początku jakoś nie mam chęci się ścigać - w dodatku wiedząc o tej piaskownicy. Więc jadę sobie dość spokojnie, na piaskownicy oczywiście jest korek i trzeba przeprowadzić rower. Tutaj mnie dopędza piąty sektor.
Ze stadionu wyjeżdżam dość majestatycznie
Tuż za piaskownicą jest druga, mniejsza
Potem też jakoś nie mam ochoty przyspieszać. Jadę dość asekuracyjnie ale jedzie mi się bardzo przyjemnie - czuję się jakbym przyjechała na szybką wycieczkę.
Dogania mnie Beata, która przeniosła się z trzeciego sektora do piątego. Spodziewałam się tego.
Na ten zakręt organizatorom zabrakło piasku :D
Trasa jest bardzo ładna, jedziemy w dużej części przez las, który ma kolor świeżozielony i pachnie rozgrzanym na słońcu drewnem. Trochę jest piachu, ale większość przejezdna - najgorszy ten kawałek przy starcie (trzeba go niestety będzie zaliczyć drugi raz - wracając). Generalnie jest dość płasko, jest kilka drobnych fałdek, których nawet nie uznaję za podjazdy ;)
Właściwie to określenie "trochę piachu" jest eufemizmem. Bo piachu jest dość dużo na trasie. A ponieważ jest ten piach i jest sucho, to wszędzie się unosi kurz i wciska się wszędzie. W oczy, w nos, w tchawicę i przełyk. Gdy jedzie się za kimś, to kurz przesłania całe pole widzenia i nawet nie widać za bardzo po czym się jedzie. No, ciekawe doświadczenie.
Z zeszłorocznej trasy zupełnie nie pamiętałam wąwozów - dopiero sobie je przypominam, gdy do nich dojeżdżam. Są fajne. Pamiętam, że w zeszłym roku mnie trochę zmęczyły - tym razem niezbyt, ale te wreszcie można uznać za jakieś podjazdy.
W drugiej połowie dopiero się rozkręcam, jakby zaczynam łapać fazę ścigania. O ile w pierwszej połowie jakoś jechałam tempem równym z innymi - ani mnie nikt nie wyprzedzał ani ja nikogo, o tyle w drugiej połowie coś we mnie wstępuje - zaczynam lecieć jak szalona i wyprzedzać kogo się da. Oczywiście tradycyjnie już, doganiam Zosię, która gdzieś na początku mi uciekła.
Tak czy siak, trasa jest na tyle prosta, że daje czas na rozglądanie się więc korzystam - bardzo podoba mi się fragment, gdzie jedzie się singlem koło jeziora. Urocze miejsce.
Jadę jakoś tak bez żadnego planu, bez żadnego zamiaru co do wyniku. Docieram na metę, gdzie już jest Beata, ale jakoś nawet nie ciekawi mnie, które miejsce zajęłam. Nie spodziewam się niczego spektakularnego po swojej dzisiejszej jeździe, bo pierwszą połową prawdopodobnie schrzaniłam drugą ;)
Finisz, ale nie ma z kim się pościgać na koniec
Rutyniara - wyłączyć Garmina ;)
Najpierw wlewamy w siebie z Beatą duże ilości picia na bufecie - żeby spłukać pył z przełyku. Nie jest to proste, bo chyba jest przyklejony ;)
Trochę ciasta i po raz pierwszy korzystam z kuponu na makaron - faktycznie, jest całkiem niezły.
Wszyscy przy bufecie patrzą na siebie z uśmiechami bo każdy wygląda jak maszkaron, umazany przyklejonym do spoconej twarzy pyłem.
A tak bym wyglądała gdybym była facetem. Beata trochę czystsza :)
Beata wygląda na kompletnie wyprutą z sił. Nie dziwne, wczoraj zabalowała ;) A i tak była sporo szybciej ode mnie. Jak ona to robi? Siedzimy i gadamy, chociaż ta rozmowa nie klei się ze zmęczenia, ja też czuję się trochę zmęczona.
Gdy przychodzi SMS z wynikami jestem kompletnie zaskoczona bo okazuje się, że jestem druga! Ale Beata mnie uświadamia, że Ania Klimczuk złapała gumę. Więc to dlatego :) Ale tak czy siak, gdyby nawet nie złapała to i tak byłoby podium.
Beata dojechała też druga, a Arek był czwarty na Giga.
Gdy rozpoczyna się dekoracja Mega, podchodzimy z Beatą i załapujemy się na "mini wywiad". Pan Jerzy pyta nas jak było na trasie, co zgodnym chórem kwitujemy stwierdzeniem "piaszczyście" :)
W oczekiwaniu na dekorację
Dekoracja i potem wreszcie idziemy się umyć. Na szczęście prysznice są oddzielne dla pań, ale woda zimna. Trudno, przeżyję ;)
Dekoracja
Pod prysznicami spotykam Basię i Che, zamieniamy kilka słów i próbujemy z siebie zmyć to cholerstwo.
Potem jeszcze siedzimy bo Beata i Arek czekają do końca tomboli. Wyjeżdżamy z Torunia dość późno, gdy parking przy Motoarenie już jest prawie pusty.
Gdy wracamy do domu, Beata znów przysypia ale i mnie oczy się kleją. Dobrze, że kierowca nie śpi.
Niestety, musimy się przebić przez korek w Łomiankach, co zajmuje strasznie dużo czasu. Próbujemy stamtąd uciec, ale "zamienił stryjek..." na bocznych uliczkach też wszystko stoi. Skoro tak, to postanawiam wysiąść przy Metrze Młociny bo jest blisko. Dojeżdżam do domu bardzo późno, strasznie zmęczona ale zadowolona.
54 km / 02:34:42
miejsce: K3 2/10, open 10/28
#
kadencja 75/107
Dojeżdżam metrem do Wilsona i rowerkiem do Centrum Olimpijskiego, gdzie się umówiliśmy. Zgrywamy się z czasem dotarcia co do sekundy. Szybkie pakowanie roweru do auta i jedziemy. Podróż mija szybko. Beata wczoraj balowała i śpi, a ja gawędzę z Arkiem o tym i owym.
Na miejscu jesteśmy koło dziewiątej więc jest mnóstwo czasu na przygotowanie roweru, kanapki i objazd trasy.
Tak jak podejrzewałam, na początku jest wielka piaskownica, chyba jeszcze większa niż w zeszłym roku. W zeszłym roku dało się ją objechać jakoś bokiem, w tym roku chyba niezbyt - będą korki. Po objeździe Beata się ode mnie odłącza, ja postanawiam jeszcze raz obadać tę piaskownicę, bo obok wiedzie druga ścieżka. Niestety, okazuje się być ślepa, więc nici z tego pomysłu.
Przepraszam, a za czem kolejka ta stoi?
Wracając z objazdu spotykam Arka (Zetinho) ale poza tym czas spędzam samotnie. Beata z tamtym Arkiem mają jakieś inne plany więc już ich nie spotykam przed startem.
Czekam na start siedząc na trawniku, potem ładuję się do sektora, który jest tak szeroki, że wydaje się pusty. Po jakimś czasie w sektorze pojawia się Che. Poza nią w sektorze nikogo znajomego.
Start ze stadionu, na początku jakoś nie mam chęci się ścigać - w dodatku wiedząc o tej piaskownicy. Więc jadę sobie dość spokojnie, na piaskownicy oczywiście jest korek i trzeba przeprowadzić rower. Tutaj mnie dopędza piąty sektor.
Ze stadionu wyjeżdżam dość majestatycznie
Tuż za piaskownicą jest druga, mniejsza
Potem też jakoś nie mam ochoty przyspieszać. Jadę dość asekuracyjnie ale jedzie mi się bardzo przyjemnie - czuję się jakbym przyjechała na szybką wycieczkę.
Dogania mnie Beata, która przeniosła się z trzeciego sektora do piątego. Spodziewałam się tego.
Na ten zakręt organizatorom zabrakło piasku :D
Trasa jest bardzo ładna, jedziemy w dużej części przez las, który ma kolor świeżozielony i pachnie rozgrzanym na słońcu drewnem. Trochę jest piachu, ale większość przejezdna - najgorszy ten kawałek przy starcie (trzeba go niestety będzie zaliczyć drugi raz - wracając). Generalnie jest dość płasko, jest kilka drobnych fałdek, których nawet nie uznaję za podjazdy ;)
Właściwie to określenie "trochę piachu" jest eufemizmem. Bo piachu jest dość dużo na trasie. A ponieważ jest ten piach i jest sucho, to wszędzie się unosi kurz i wciska się wszędzie. W oczy, w nos, w tchawicę i przełyk. Gdy jedzie się za kimś, to kurz przesłania całe pole widzenia i nawet nie widać za bardzo po czym się jedzie. No, ciekawe doświadczenie.
Z zeszłorocznej trasy zupełnie nie pamiętałam wąwozów - dopiero sobie je przypominam, gdy do nich dojeżdżam. Są fajne. Pamiętam, że w zeszłym roku mnie trochę zmęczyły - tym razem niezbyt, ale te wreszcie można uznać za jakieś podjazdy.
W drugiej połowie dopiero się rozkręcam, jakby zaczynam łapać fazę ścigania. O ile w pierwszej połowie jakoś jechałam tempem równym z innymi - ani mnie nikt nie wyprzedzał ani ja nikogo, o tyle w drugiej połowie coś we mnie wstępuje - zaczynam lecieć jak szalona i wyprzedzać kogo się da. Oczywiście tradycyjnie już, doganiam Zosię, która gdzieś na początku mi uciekła.
Tak czy siak, trasa jest na tyle prosta, że daje czas na rozglądanie się więc korzystam - bardzo podoba mi się fragment, gdzie jedzie się singlem koło jeziora. Urocze miejsce.
Jadę jakoś tak bez żadnego planu, bez żadnego zamiaru co do wyniku. Docieram na metę, gdzie już jest Beata, ale jakoś nawet nie ciekawi mnie, które miejsce zajęłam. Nie spodziewam się niczego spektakularnego po swojej dzisiejszej jeździe, bo pierwszą połową prawdopodobnie schrzaniłam drugą ;)
Finisz, ale nie ma z kim się pościgać na koniec
Rutyniara - wyłączyć Garmina ;)
Najpierw wlewamy w siebie z Beatą duże ilości picia na bufecie - żeby spłukać pył z przełyku. Nie jest to proste, bo chyba jest przyklejony ;)
Trochę ciasta i po raz pierwszy korzystam z kuponu na makaron - faktycznie, jest całkiem niezły.
Wszyscy przy bufecie patrzą na siebie z uśmiechami bo każdy wygląda jak maszkaron, umazany przyklejonym do spoconej twarzy pyłem.
A tak bym wyglądała gdybym była facetem. Beata trochę czystsza :)
Beata wygląda na kompletnie wyprutą z sił. Nie dziwne, wczoraj zabalowała ;) A i tak była sporo szybciej ode mnie. Jak ona to robi? Siedzimy i gadamy, chociaż ta rozmowa nie klei się ze zmęczenia, ja też czuję się trochę zmęczona.
Gdy przychodzi SMS z wynikami jestem kompletnie zaskoczona bo okazuje się, że jestem druga! Ale Beata mnie uświadamia, że Ania Klimczuk złapała gumę. Więc to dlatego :) Ale tak czy siak, gdyby nawet nie złapała to i tak byłoby podium.
Beata dojechała też druga, a Arek był czwarty na Giga.
Gdy rozpoczyna się dekoracja Mega, podchodzimy z Beatą i załapujemy się na "mini wywiad". Pan Jerzy pyta nas jak było na trasie, co zgodnym chórem kwitujemy stwierdzeniem "piaszczyście" :)
W oczekiwaniu na dekorację
Dekoracja i potem wreszcie idziemy się umyć. Na szczęście prysznice są oddzielne dla pań, ale woda zimna. Trudno, przeżyję ;)
Dekoracja
Pod prysznicami spotykam Basię i Che, zamieniamy kilka słów i próbujemy z siebie zmyć to cholerstwo.
Potem jeszcze siedzimy bo Beata i Arek czekają do końca tomboli. Wyjeżdżamy z Torunia dość późno, gdy parking przy Motoarenie już jest prawie pusty.
Gdy wracamy do domu, Beata znów przysypia ale i mnie oczy się kleją. Dobrze, że kierowca nie śpi.
Niestety, musimy się przebić przez korek w Łomiankach, co zajmuje strasznie dużo czasu. Próbujemy stamtąd uciec, ale "zamienił stryjek..." na bocznych uliczkach też wszystko stoi. Skoro tak, to postanawiam wysiąść przy Metrze Młociny bo jest blisko. Dojeżdżam do domu bardzo późno, strasznie zmęczona ale zadowolona.
54 km / 02:34:42
miejsce: K3 2/10, open 10/28
#
kadencja 75/107
rozgrzewka i objazd trasy - Toruń
Piątek, 25 maja 2012 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 10.00 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 00:50 | km/h: | 12.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
leniwie ale z chęcią
Piątek, 25 maja 2012 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 32.99 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:47 | km/h: | 18.50 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 148148 ( 82%) | HRavg | 113( 62%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj już było ciut lepiej. Przynajmniej wróciła chęć do jazdy rowerem. Chyba wczorajsza sauna pomogła. Po południu dość leniwa rundka przez LK ale zgodna z planem bo na dziś było 1h spokojnej jazdy w 1 strefie. Po tych dniach zdechlactwa dzisiaj nie miałam problemu, żeby się trzymać tej strefy.
leniwe nogi ciąg dalszy
Czwartek, 24 maja 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 38.61 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:05 | km/h: | 18.53 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj nie było lepiej. Nawet rozważałam, czy w ogóle jechać rowerem ale tak się złożyło, że wszystkie ciuchy nierowerowe były w sypialni a nie chciałam tam włazić i budzić Marka. Więc trochę z przymusu pojechałam jednak rowerem. Po południu było nieco lepiej ale to chyba dlatego, że prawie cała trasa z wiatrem ;)
Po drodze zajechałam na basen. Chwilka pływania, moment w jacuzzi i wypocenie się w saunie trochę mi poprawiło samopoczucie :)
Wieczorem wypad do sklepu po bułki... e to znaczy po buty. Chciałam kupić nowe buty SPD w Airbiku ale się okazało, ze mają mało modeli o moim rozmiarze :(
Wybrałam sobie dwa modele. Jedne są świetne ale za małe, muszę w innym sklepie poszukać o rozmiar większych, a drugie wydają się w sam raz ale mniej mi się podobają :) Muszę się zastanowić a może połazić po innych sklepach.
Po drodze zajechałam na basen. Chwilka pływania, moment w jacuzzi i wypocenie się w saunie trochę mi poprawiło samopoczucie :)
Wieczorem wypad do sklepu po bułki... e to znaczy po buty. Chciałam kupić nowe buty SPD w Airbiku ale się okazało, ze mają mało modeli o moim rozmiarze :(
Wybrałam sobie dwa modele. Jedne są świetne ale za małe, muszę w innym sklepie poszukać o rozmiar większych, a drugie wydają się w sam raz ale mniej mi się podobają :) Muszę się zastanowić a może połazić po innych sklepach.