Lasek Bielański fajny jest
Niedziela, 15 marca 2015 Kategoria trening, ze zdjęciami
Km: | 14.79 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:45 | km/h: | 5.38 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ponieważ jednym z moich punktów w planie na ten sezon jest podszkolenie techniki MTB to uczęszczam. Uczęściłam już na trening teamowy w Wesołej a teraz uczęściłam na szkolenie podstawowe organizowane przez Fundację POMBA. Ich szkolenia z reguły odbywają się daleko od Warszawy ale szczęśliwie w tym sezonie jedno ze szkoleń było w moim pięknym mieście - w Lasku Bielańskim.
Zainteresowanie było tak duże, że trzeba było otworzyć drugą grupę.
O czternastej zbiórka w punkcie widokowym za UKSW. W mojej grupie było 7 osób, w tym trzy z Cyklona, stanowiliśmy silną reprezentację chociaż jeden z Michałów postanowił się nie ujawniać, tzn. wystąpił w stroju nieteamowo-swobodnym ;)
Szkolenie skupiło się na odpowiedniej pozycji i balansie ciałem na rowerze. Najpierw trenowaliśmy na całkiem płaskim, potem na leciutkim zjeździe (fot. POMBA).
Następnie przenieśliśmy się na górkę po przeciwnej stronie i ćwiczyliśmy na ciut bardziej stromym zjeździe z uskokiem i trawersem.
Potem, znów na płaskim, robiliśmy slalom między porozkładanymi czapkami. To wcale nie było łatwe - bo chodziło o obciążenie nogi "zewnętrznej" (tzn. na zewnątrz zakrętu) i branie zakrętów za pomocą balansu ciałem a nie skręcania kierownicy.
Potem ćwiczyliśmy zakręt na zjeździe.
Słaaabo mi to wychodziło. Z jednej strony jeden z instruktorów kazał patrzeć głęboko w zakręt, z drugiej strony - drugi instruktor stał w szczycie zakrętu bardzo blisko ścieżki i trudno było na niego nie patrzeć - żeby w niego nie wjechać. Zakręt był wyprofilowany w taki sposób, że trawers zakrętu opadał na zewnątrz a w dodatku w szczycie zakrętu był piasek. Naprawdę, dla mnie patrzenie dalej za zakręt było nie do przeskoczenia a pochylenie roweru w szczycie zakrętu też było bardzo trudne.
Potem przenieśliśmy się na wał ziemny i ćwiczyliśmy dwa zakręty pod rząd.
Niestety, tutaj zbyt długo nie poćwiczyłam bo trzasnął mi łańcuch. Okazało się, że mam skrzywioną przerzutkę. Trener Pająk naprostował na ile się dało, obym tylko mogła się dotoczyć do domu. Na szczęście udało się to zrobić na tyle szybko, że zaliczyłam jeszcze jeden zjazd z uskokiem, razem z grupą - musiałam tylko uważać, żeby nie zredukować zbytnio z tyłu bo inaczej zakleszczyłby mi się łańcuch.
Szkolenie było bardzo fajne i okazało się, że mam mnóstwo złych przyzwyczajeń... mam nad czym pracować.
Znów niedosyt wyjechanych kilometrów.
Zainteresowanie było tak duże, że trzeba było otworzyć drugą grupę.
O czternastej zbiórka w punkcie widokowym za UKSW. W mojej grupie było 7 osób, w tym trzy z Cyklona, stanowiliśmy silną reprezentację chociaż jeden z Michałów postanowił się nie ujawniać, tzn. wystąpił w stroju nieteamowo-swobodnym ;)
Szkolenie skupiło się na odpowiedniej pozycji i balansie ciałem na rowerze. Najpierw trenowaliśmy na całkiem płaskim, potem na leciutkim zjeździe (fot. POMBA).
Następnie przenieśliśmy się na górkę po przeciwnej stronie i ćwiczyliśmy na ciut bardziej stromym zjeździe z uskokiem i trawersem.
Potem, znów na płaskim, robiliśmy slalom między porozkładanymi czapkami. To wcale nie było łatwe - bo chodziło o obciążenie nogi "zewnętrznej" (tzn. na zewnątrz zakrętu) i branie zakrętów za pomocą balansu ciałem a nie skręcania kierownicy.
Potem ćwiczyliśmy zakręt na zjeździe.
Słaaabo mi to wychodziło. Z jednej strony jeden z instruktorów kazał patrzeć głęboko w zakręt, z drugiej strony - drugi instruktor stał w szczycie zakrętu bardzo blisko ścieżki i trudno było na niego nie patrzeć - żeby w niego nie wjechać. Zakręt był wyprofilowany w taki sposób, że trawers zakrętu opadał na zewnątrz a w dodatku w szczycie zakrętu był piasek. Naprawdę, dla mnie patrzenie dalej za zakręt było nie do przeskoczenia a pochylenie roweru w szczycie zakrętu też było bardzo trudne.
Potem przenieśliśmy się na wał ziemny i ćwiczyliśmy dwa zakręty pod rząd.
Niestety, tutaj zbyt długo nie poćwiczyłam bo trzasnął mi łańcuch. Okazało się, że mam skrzywioną przerzutkę. Trener Pająk naprostował na ile się dało, obym tylko mogła się dotoczyć do domu. Na szczęście udało się to zrobić na tyle szybko, że zaliczyłam jeszcze jeden zjazd z uskokiem, razem z grupą - musiałam tylko uważać, żeby nie zredukować zbytnio z tyłu bo inaczej zakleszczyłby mi się łańcuch.
Szkolenie było bardzo fajne i okazało się, że mam mnóstwo złych przyzwyczajeń... mam nad czym pracować.
Znów niedosyt wyjechanych kilometrów.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!