kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2010

Dystans całkowity:503.72 km (w terenie 35.00 km; 6.95%)
Czas w ruchu:26:36
Średnia prędkość:18.94 km/h
Maksymalna prędkość:49.10 km/h
Suma podjazdów:4828 m
Maks. tętno maksymalne:170 (97 %)
Maks. tętno średnie:142 (81 %)
Suma kalorii:22818 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:31.48 km i 1h 39m
Więcej statystyk

szlak nietypowy - Toporowa Cyrhla

Niedziela, 31 października 2010 Kategoria wędrówki piesze, ze zdjęciami
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Jak się okazało, ten ciepły wiatr, w którym siedzieliśmy wczoraj, nazywa się "halny" ;)
Postanowiliśmy zatem także nie łazić dzisiaj zbyt wysoko.
Start trasy z Toporowej Cyrhli.

Szlak w dużej części przez las, niezbyt stromo, choć momentami wymagająco.
Wielki głaz zagradza nam drogę!


Dalej Doliną Suchej wody, gdzie bynajmniej sucho nie było. Szlak bardzo oblodzony i śliski, cały czas pod górę. Po drodze nie spotkaliśmy prawie żywej duszy! Tylko dwie osoby, z czego jedna to biegacz (respect).

Znów, ślizgając się i bardzo uważając na to gdzie stawiamy nogi, doczłapaliśmy do Murowańca. Tu tradycyjnie szarlotka i grzane winko.
Przez chwilę kusiło nas wejście na Kasprowy, ale odpuściliśmy sobie.

Ruszyliśmy dalej, w górę, na Małą Kopę Królową. Do Kuźnic zeszliśmy przez Skupniów Upłaz.

Halny.


Na trasie było bardzo ślisko.


Trasa:


12,6 km // 4:45 h łażenia // max wys. 1560 m // suma przewyższeń 597 m

Wieczorem w radiu podali informację, że trójka polskich alpinistów w fatalną pogodę poszła zdobywać Grossglockner. Ciało jednego z nich ratownicy znaleźli dzień później. Pozostałych dwóch nie znaleziono na razie. Z uwagi na fatalne warunki pogodowe austriaccy alpiniści wstrzymali poszukiwania. Pewnie znajdą tych turystów na wiosnę, jak śnieg stopnieje.
Następnego dnia podali, że polska turystka spadła z Hawrań. Pomijając fakt, że na Hawrań nie prowadzi żaden oznakowany szlak, to od 1 listopada szlaki powyżej 3000 m są zamknięte na Słowacji.
Bez komentarza.

niedoszły (na) Giewont

Sobota, 30 października 2010 Kategoria wędrówki piesze, ze zdjęciami
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Hura, wreszcie Tatry :D
Co prawda tylko 3 dni, z czego prawie doba w podróży, ale zawsze to coś.
W piątek w połowie dnia urwaliśmy się z pracy i po wyspaniu się w sobotę, już na miejscu, postanowiliśmy zdobyć Giewont.
Plan zakładał wdrapanie się tam przez Dolinę Małej Łąki i zejście Doliną Kondratową. Pogoda dopisała, było bardzo ciepło, wręcz wiosennie.
Jednak już pierwsze kroki po wyjściu z busa przy wejściu do Doliny Małej Łąki dały nam do myślenia. Zimno. I to mocno zimno. Dobrze, że wzięliśmy ze sobą zimowe kurty!
Droga przez Dolinę uświadomiła nam, że o wejściu na Giewont nie ma nawet co marzyć.

Ślizgając się dotarliśmy do skrzyżowania szlaków, na rozległą polanę. Tam na chwilę usiedliśmy w ciepłym, ale dość silnym wietrze.


Dalsza droga w pierwotnie obranym kierunku nie miała sensu. Wiatr był tak silny, że nie chcieliśmy zostać zdmuchnięci z grani. Wybraliśmy zatem krótszy i mniej wysoki, choć nie mniej wymagający (ze względu na oblodzone szlaki) wariant trasy przez Przełęcz w Grzybowcu do Doliny Strążyskiej, co pozwoliło nam między innymi ujrzeć takie widoki:








Potem poczłapaliśmy na piechotę do domu (koło Dworców)

Wieczorem wyszliśmy jeszcze na standardowe "w tę i nazad po Krupówkach"
Otrzymaliśmy niepowtarzalną okazję zrobienia zdjęcia prawie pustych Krupówek (z uwagi na weekend z 1 listopada, w Zakopanem było mało turystów)


Zajrzeliśmy też na Cmentarz na Pęksowym Brzysku, gdzie panowały dość "duchowe" klimaty:


Duch wygląda zza kapliczki:


Trasa:

9,25 km // 4h łażenia // max wys. 1337 m // suma przewyższeń 398m

test trenażera :)

Środa, 27 października 2010 Kategoria trenażer
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Trenażer Aktywność: Jazda na rowerze
Podjęłam ostatnio próbę ułożenia sobie planu treningowego według Friela.
Po tygodniu mąk ułożyłam jako-tako plan roczny i przystąpiłam do szczegółowego rozkładu jazdy na kilka najbliższych tygodni. Wymiękłam po trzech dniach kombinowania. Czacha dymi :)
Chyba zgłoszę się do Jacka Gardenera, żeby mi rozpisał plan. Pan Jacek jest co prawda biegaczem i rozpisuje plany dla biegaczy, ale kolega pytał, czy nie zająłby się też rozpisaniem planu do MTB. No i się okazało, że w przeszłości Pan Jacek trenował także kolarstwo, więc nie jest taki całkiem zielony w tej kwestii i może rozpisać jakiś plan. 30 zł miesięcznie to nie majątek... a jaki zysk mentalny w stosunku do prób własnych :)
Tak czy siak, skoro postanowiłam zacząć "trenować" to doszłam do nieuchronnego wniosku (już jakiś czas temu), że trzeba zainwestować w trenażer.
W związku z tym w ramach prezentu pod choinkę (z dużym wyprzedzeniem) zażyczyłam sobie trenażer od Marka :) Konkretnie miał być to Elite Powermag, model z tego roku. Widziałam taki trenażer w Decathlonie w całkiem przystępnej cenie jakieś 2 tygodnie temu, więc kopnęliśmy się do Decathlonu.
Oczywiście okazało się, że tych trenażerów już nie ma (albo w ogóle nie było, a mnie się pomyliły modele). Po chwili zastanowienia i oglądania tych, które zostały, Marek zaproponował zeszłoroczny model Digital Mag (stała ostatnia sztuka). O stówkę droższy ale z komputerkiem, m. in. z pomiarem mocy. Po chwili zastanowienia doszłam do wniosku, że stówka za komputerek może być.
W domku rozparcelowaliśmy pakę i podłączyliśmy mój rower, żeby sprawdzić czy wszystko działa. Montaż całości był banalnie prosty, podłączenie roweru też. Ponieważ jednak było już późno a na moich oponach rolka wyła jak opętana, to próba nie trwała zbyt długo (może 5 minut) ani też nie wykręciłam żadnej konkretnej prędkości. Wszystko działa ładnie. Tylko jakaś osłonka do kabelka była pęknięta ale doszliśmy do wniosku, że z tak błahego powodu nie warto zapylać z powrotem do Piaseczna i skleiłam to na Kropelkę :)
Muszę zamówić jeszcze łysą oponę i nakładki na SPD dla Marka, żeby mógł też pojeździć na moim rowerku na zwykłych pedałach w domu jak będzie miał ochotę.

Ale fajny gadżet :D

zdechlak

Środa, 20 października 2010 Kategoria dojazdy
Km: 20.66 Km teren: 0.00 Czas: 01:08 km/h: 18.23
Pr. maks.: 49.10 Temperatura: °C HRmax: 160160 ( 91%) HRavg 132( 75%)
Kalorie: 1182kcal Podjazdy: 383m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Człap, człap, człap... Po prawie najmniejszej linii oporu. Zdechlak totalny...
Po przeanalizowaniu wszystkich objawów (np. chroniczne zmęczenie i senność) i poczytaniu rozdziału o regeneracji u Friela doszłam do wniosku, że MUSZĘ odpocząć od roweru...

kadencja 87/121
KOW: 3
obciążenie: 68x3 = 204

lajtowo

Wtorek, 19 października 2010 Kategoria dojazdy, trening
Km: 35.93 Km teren: 5.00 Czas: 01:57 km/h: 18.43
Pr. maks.: 46.20 Temperatura: °C HRmax: 162162 ( 93%) HRavg 129( 74%)
Kalorie: 1661kcal Podjazdy: 247m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Wczoraj miałam iść na aikido, ale nie dałam rady. Nie chciało mi się, za to chciało mi się spać. Przysnęłam po obiedzie. Dzisiaj jakaś zmęczona od rana, dlatego jadę tak, jak mi organizm dyktuje. Nie za szybko, bez żadnego ćwiczenia kadencji ani innych atrakcji.
Wracając, na Wilanowie widzę motolotnie. Chyba z pięć! Mają tam swoje gniazdo, czy jak? :) Macham jednemu, który był blisko mnie, ale mnie nie zauważył.
Po kilku ostatnich wpisach przeskoczyłam wreszcie w statystykach Carmelianę :) Przy okazji dzisiaj jeszcze mdudi ;) I wskoczyłam na 30 miejsce :)
A do 4000 km brakuje mi jeszcze tylko 130 km, pewnie da się zrobić, a już sądziłam, że się nie uda dobić do 4k w tym roku :)

kadencja 86/121
KOW: 3

Wieczorem test nogi. Tylko kółko dookoła bloku, testowo. Jeśli jutro będzie mnie boleć noga po tym, to się załamię...

2,89 km // 18:36
HR 155/170
KOW: 4

obciążenie: 3x117 + 4x 19 = 427

praca

Poniedziałek, 18 października 2010 Kategoria dojazdy, trening
Km: 37.20 Km teren: 5.00 Czas: 02:00 km/h: 18.60
Pr. maks.: 46.40 Temperatura: °C HRmax: 167167 ( 95%) HRavg 139( 79%)
Kalorie: 1658kcal Podjazdy: 582m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Rano tyłek mi zmarzł. jak wychodziłam z domu termometr pokazał -1,5 stopnia.
Poza tyłkiem było całkiem spoko, nie było mi zimno nawet w dłonie. Ale przydałby się dodatkowy ocieplacz na tyłek i nerki :)
Powrót okrężną trasą przez Lasek Kabacki i tam się spotkałam z Markiem. A po drodze próbowałam robić izolowanie nogi. Mam okropny martwy punkt w prawej, lepiej z lewą. Za to lewa jest wyraźnie dużo słabsza, szybciej się męczy :)
A w Lasku Kabackim, czekając na Marka, chwilkę pojeździłam na twardych przełożeniach na stojąco.
W Lasku jak wracam jest już ciemnawo, niedługo trzeba będzie zacząć zakładać mocniejszą lampkę na leśne powroty. A po zmianie czasu to już w ogóle...

kadencja 89/126
KOW: 5
obciążenie 5x120 = 600

lajtowo po Lasku Kabackim

Niedziela, 17 października 2010 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: 31.30 Km teren: 20.00 Czas: 01:56 km/h: 16.19
Pr. maks.: 32.70 Temperatura: °C HRmax: 150150 ( 86%) HRavg 108( 62%)
Kalorie: 1502kcal Podjazdy: 142m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
W piątek kupiłam nowe chwyty. Wczoraj zmieniłam jeden... bo na drugi nie starczyło mi siły :) Co za cholerstwo! Siadłam do googla i znalazłam kilka "tricków" żeby sobie ułatwić sprawę z drugim. Drugi zmieniłam dzisiaj. Poszło dużo szybciej :)
Skoro już zmieniłam, to trzeba wypróbować... Oczywiście 30 km wystarczyło, żeby nowe chwyty się ubrudziły. Hmmm.... albo muszę je myć po każdej jeździe, albo dobrudzić do poziomu wybrudzenia opon i przestać się przejmować... ;)

Aaa... no i jeszcze wrócił mój hamulec od Harfy (po miesiącu). Na razie działa OK... ;)

kadencja 79/113
KOW: 3
obciążenie: 3x 114 = 342

wypacanie kaca ;)

Sobota, 16 października 2010 Kategoria trening, dojazdy
Km: 23.87 Km teren: 0.00 Czas: 01:10 km/h: 20.46
Pr. maks.: 35.90 Temperatura: °C HRmax: 170170 ( 97%) HRavg 142( 81%)
Kalorie: 946kcal Podjazdy: 80m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Wczoraj była mała imprezka ze znajomymi z Budojo. Dzisiaj obudziłam się z lekkim kacem. Na szczęście na tyle lekkim, że nie miałam światłowstrętu ;) A to bardzo dobrze, bo słońce świeciło, jak głupie :D
No to pojechałam odwiedzić rodziców. Marek był niestety w gorszym stanie, więc nie zdecydował się mi towarzyszyć...
A wypocenie kaca na rowerze jest jednym z lepszych pomysłów na pozbycie się go :) (kaca, nie roweru)

kadencja 92/129
KOW: 5
obciążenie: 5x70 = 350

ciepło ale zimno

Piątek, 15 października 2010 Kategoria dojazdy, trening
Km: 37.05 Km teren: 5.00 Czas: 01:55 km/h: 19.33
Pr. maks.: 48.60 Temperatura: °C HRmax: 163163 ( 93%) HRavg 136( 78%)
Kalorie: 1983kcal Podjazdy: 447m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Trochę popadało w nocy. Rano jak otworzyłam oczy to było ciemno jak w d... u murzyna. Wydawało się jednak, że nie pada. Dopiero jak wyszłam to się okazało, że jednak pada. Ale przecież się nie wrócę, nie? Na szczęście prawie zaraz przestało :)
Powrót troszkę zmodyfikowaną trasą - postanowiłam zahaczyć głębiej o Lasek Kabacki. Jak już trafiłam na jedną z głównych ścieżek (dróg) to jechałamjechałamjechałam i jakoś wcale nie miałam ochoty skręcać bo fajnie mi się pedałowało tak przed siebie. Zatrzymałam się dopiero wtedy, jak palce mi zgrabiały :) Zmieniłam rękawiczki na cieplejsze i pojechałam dalej.

Po powrocie krótka wizyta w Plusie - montaż hamulca, który wrócił od Harfy. A przy okazji obniuchałam rower Mai z Pekinu. Leciutki, jak piórko... Nie wiem, ile może ważyć. Z 7 kg...?

kadencja 88/119
KOW: 6
obciążenie 6x 115 = 690

zgubione kilometry

Czwartek, 14 października 2010 Kategoria dojazdy, trening
Km: 35.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:46 km/h: 19.81
Pr. maks.: 48.00 Temperatura: °C HRmax: 161161 ( 92%) HRavg 140( 80%)
Kalorie: 1500kcal Podjazdy: 226m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Rano lekki wplecywind, wykręciłam średnią kadencję 91 (!).
Po południu za to zapomniałam włączyć Garmina, przypomniałam sobie dopiero w połowie drogi do domu :) Ciężko mi się dzisiaj wracało, trudno było utrzymać tempo. Dlatego zrobiłam kilka km siłówki na cięższych przełożeniach (skoro i tak nie mogę wykręcić lepszej kadencji, to niech przynajmniej jakaś inna korzyść z tego będzie)

kadencja 90/120 (z tego co Garmin zapisał, ale prawdopodobnie obniżyła się na tym niezarejestrowanym odcinku)
KOW: 6
obciążenie: 6x106 = 636

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum