kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

o co chodzi z tą oponą?

Czwartek, 4 grudnia 2014 Kategoria trening
Km: 44.65 Km teren: 0.00 Czas: 02:20 km/h: 19.14
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś podczas drzemki Zająca wymieniłam dętkę w KTMie i napompowałam do 8 barów. Usiadłam sobie na kanapie i za kilka minut usłyszałam "JEBUT!".
Już któryś raz mi się zdarza, że po napompowaniu do powyżej 7 barów schodzi mi powietrze z tyłu więc ta sytuacja mnie wnerwiła na tyle, że złapałam koło i poleciałam do Plusa, żeby obadali o co chodzi. Paweł przy mnie wymienił opaskę i dętkę. Po napompowaniu do 8 barów opona zaczęła się wybrzuszać i dętka wyraźnie chciała wyleźć więc chłopaki odesłali mnie do domu, żeby podumać "o co biega".
Wieczorem dostałam info, że naprawili ale już nie dałam rady odebrać koła przed zamknięcie sklepu.  Dlatego dziś znów na Szkocie.

Dziś nie było tak przyjemnie jak wczoraj. Temperatura, od mojego wyjścia z domu, spadła o 3 stopnie i zrobiło się dość przenikliwie zimno bo wiaterek wiał nieprzyjemny. Izolowanie nogi szło mi jak po grudzie, chyba najgorzej od początku współpracy z Łukaszem. Poza tym zafundowałam sobie niechcący trening techniki jazdy bo skoro jestem na góralu to postanowiłam skręcić w nieobadaną wcześniej szutrówkę. Szutrówka po chwili zamieniła się w polną drogę a potem w niezłe kartoflisko. Myślałam, że tym kartofliskiem dojadę w jakieś cywilizowane miejsce ale droga prowadziła gdzie indziej niż mi się wydawało. Więc trochę czasu spędziłam w tym kartoflisku, jadąc po zamarzniętych śladach traktora, wielkich muldach, luźnych grudach zamarzniętej ziemi i lodem ukrytym w koleinach. Po ciemku. Dobrze, że mam porządną lampę ;) Gdy wyjechałam na asfalt to miałam już serdecznie dość wszystkiego.

sama przyjemność

Środa, 3 grudnia 2014 Kategoria trening
Km: 19.95 Km teren: 0.00 Czas: 01:10 km/h: 17.10
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś przymusowo na góraku. Już po ubraniu się w zimowe barchany i po zdjęciu KTMa z haka zobaczyłam, że zeszło mi powietrze z tylnej opony. Nie chciało mi się zmieniać w pełnym rynsztunku więc pojechałam na Szkocie. Ma to tę zaletę, że można się nie przejmować dziurami w asfalcie a ponadto na Szkocie łatwiej o wysoką kadencję :)
Mrozik zelżał, wiatr też. Dziś s1 to była sama rozkosz.

zły dzień

Niedziela, 30 listopada 2014 Kategoria trenażer, trening
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Trenażer Aktywność: Jazda na rowerze
Każdy ma czasem zły dzień. Ja dziś miałam wyjątkowo zły, pod kątem samopoczucia.
Od samego rana czułam się zdechła, niewyspana, kompletnie bez energii.
Pechowo się złożyło, bo na dziś był zaplanowany test FTP i czułam, że mi nie pójdzie.
Miałam rację, nie poszedł. Na pięciominutówce spaliłam się już w pierwszej minucie. Utrzymanie średniej 250 z poprzedniego testu było marzeniem ściętej głowy i już wiedziałam, że również 215 na dwudziestominutówce się nie uda. Nie udało się a nawet gorzej, nie dałam rady przejechać 20 minut. Po 10 minutach musiałam przerwać bo uznałam, że jeszcze chwilę i ubarwie rower i karimatę, na której stoi. Porażka totalna.
Mam nadzieję, że to był efekt właśnie tego "złego dnia" i że poprawka testu za tydzień pójdzie lepiej.

Na pocieszenie, dowiedziałam się kilka dni temu, że pęknięta rama mojego Szkota zostanie wymieniona na gwarancji. Na razie jeszcze nie wiadomo na jaką.
Dzięki Plus!

test:
5 min: 190 Watów
20 min: przerwane w połowie, średnia 156 Watów

Suchożebry i takie tam

Niedziela, 23 listopada 2014 Kategoria trening, ze zdjęciami
Km: 39.28 Km teren: 0.00 Czas: 01:51 km/h: 21.23
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Brrrr dzisiejsza rundka zaczęła się co prawda dość przyjemnie ale powrót był zimny i męczący.
Wybrałam trasę w stronę Korczewa ale jak po pół godzinie jazdy zobaczyłam znak, że do Korczewa jeszcze 25 km to zrezygnowałam. Choć to piękne miejsce i na pewno warto tam kopnąć się rowerem. Odbiłam jednak z trasy do Korczewa na lewo i jechałam przez puste wioski. Puste, bo zimno i jak ktoś nie musi to siedzi w domu. Co najwyżej koło kościołów było więcej ludzi, bo niedziela i taka pora kościółkowa.
Skręcałam w dowolne drogi, oby tylko mniej więcej prowadziły po pętli powracającej do Siedlec. Postanowiłam, że po godzinie jazdy spróbuję się zorientować gdzie jestem. Zorientowałam się w Brzozowie - że niedługo dojadę do Suchożebr i "stamtąd już blisko do Siedlec". Faktycznie, niedługo dojechałam do Suchożebr i nie namyślając się zbyt długo skręciłam w prawo, bo wydawało mi się, że tamtędy właśnie powinnam jechać do Siedlec. Po jakimś czasie zastanowiło mnie, dlaczego nie ma żadnego znaku na Siedlce więc stanęłam i zerknęłam na nieocenione Guglemapy. I trzeba było zawrócić bo zamiast do Siedlec, dojechałabym do Sokołowa Podlaskiego.
Ach, moja cudowna zdolność orientacji w terenie! ;)

Takie kapliczki tutaj co 500 metrów


Powrót pod wiatr i pod górkę. Zimno i nieprzyjemnie, brrr.

dobrze czasem pokręcić gdzie indziej

Sobota, 22 listopada 2014 Kategoria ze zdjęciami, trening
Km: 16.91 Km teren: 0.00 Czas: 01:02 km/h: 16.36
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Dobrze czasem pokręcić gdzie indziej niż zwykle. Zabrałam ze sobą rower do Siedlec i postanowiłam pokręcić nad Zalewem Siedleckim. Plan był taki, żeby pokręcić jeszcze "za dnia" ale nie udało mi się, a że nie zabrałam ze sobą lampy to musiałam skrócić trening. Jazda bez lampy to żadna rozkosz - chyba, że księżyc świeci - a nie świecił, skubany ;)

To zdjęcie zrobiłam jeszcze zanim się ściemniło

pomroczność

Czwartek, 20 listopada 2014 Kategoria trening
Km: 30.74 Km teren: 0.00 Czas: 01:36 km/h: 19.21
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś to samo ćwiczenie co wczoraj tylko na dworze.
Zjawisko takie samo jak wczoraj a może nawet gorzej bo po wczorajszym to przy trzecim powtórzeniu w ogóle nogi mi się nie chciały podnosić do góry ;)

Pojechałam dziś trenować w plener bo uznałam, że nie jest tak okropnie zimno. Ostatnie dni były bardzo wietrzne i ten przenikliwy wiatr skutecznie mnie zniechęcał do wychodzenia ale dziś było w miarę OK.
Na wioskach podwarszawskich ciemno jak w d... a z każdych krzaków wygląda dzik albo jakiś inszy demon. W dodatku zapomniałam zmienić baterii w lampce więc światełko miałam bardzo nędzne.

nowe nadeszło

Poniedziałek, 17 listopada 2014 Kategoria cele i podsumowania sezonu
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Nowości, nowości...
Trochę niefartownie się zaczął nowy sezon z nowym trenerem, bo od choróbska jakiegoś.
Ale, miało być o nowym. No to - jak już pisałam, nowy sezon. W nowy sezon wchodzę z nowym trenerem i nowym planem treningowym. Moim trenerem z OxygenCycling został Łukasz Hyrchel. Trochę wymieniliśmy korespondencji, jedno wypytywało drugie, ja - jak zwykle - się mądrzyłam ;) co jednak zaowocowało przyjęciem mojego pomysłu racjonalizatorskiego na prowadzenie dzienniczka treningowego.
Nową rozpiskę treningową będę dostawać od środy.

W międzyczasie nastąpiła również odsłona fanpage'a mojego bloga na Fejsiku :) Ło tutej. Polubiać proszę :)

A przy tej okazji, skoro nowe nadeszło to chyba pora podsumować stare.

Takie były moje pierwotne cele na ten sezon:
Cel bezpośredni - dojeżdżać na metę (MTB Cross Maraton, dystans FAN) w około połowie stawki. 
Cel pośredni - ponieważ technicznie wciąż jest ze mnie dupa wołowa to przynajmniej mogę popracować nad wytrzymałością i siłą (to mi będzie potrzebne jeśli mam dojeżdżać w połowie stawki...)

Cele te uległy modyfikacji w czerwcu, gdy wznowiłam treningi z Jackiem Gardenerem. Jakoś o tym zapomniałam napisać na blogu, ale mój e-mail do Jacka wyglądał tak:
Główny cel bezpośredni to dojeżdżać w MTB Cross Maraton w połowie stawki lub wyżej (w kategorii). Jeśli uda się zrobić w generalce top 5 to by było super ale się nie nastawiam.
Cel pośredni to poprawić wytrzymałość i siłę oraz technikę jazdy.
Cel dodatkowy: Uphill
Śnieżka w czasie poniżej 2h (cel minimum) a najlepiej poniżej 01:45 (cel maksimum).

Chyba to pierwsze mi nie wyszło. Trudność tras i ilość błota mnie przerosła. Te dwa czynniki miały głównie wpływ na długi czas przebywania przeze mnie tras maratonów z tego cyklu. Kondycyjnie nie jestem zupełnie przygotowana do ścigania się przez 4h a mentalnie chyba też nie.
Daleszyce - grubo poza połową. Nowiny - tuż przed. Łączna - wycof. Zagnańsk - przedostatnia. Łagów - wycof. Sobków - ostatnia.
Bilans nie wygląda dobrze.
Co ciekawe, Nowiny - ponoć najtrudniejsze - poszły mi najlepiej. Dwa wycofy z powodu dużej ilości błota i padnięcia psychiki w trakcie maratonu nie dodały mi motywacji a Sobków jechałam po użądleniu szerszenia i zastanawiałam się, czy kojfnę w trakcie.
Co prawda byłam w top 5 w kategorii (na 8) ale nie uważam tego za jakiś sukces, czy coś.

Raczej nie poprawiłam w tym sezonie zbytnio wytrzymałości i siły ale na pewno udział w MTB Cross Maraton wiele mnie nauczył jeśli chodzi o technikę jazdy. To nie ulega wątpliwości. Poza tym odbyłam trochę treningów stricte technicznych (takie głupoty jak np. ćwiczenie stójki czy ciasnych zakrętów, jazda po pumptracku oraz udział w dwóch wyścigach XC - to też traktuję jako trening techniki).

Udało się zrealizować plan na Śnieżkę. Wjechałam w 1:43:55 i byłam piąta w kategorii. Z tego jestem bardzo zadowolona.

Ścignęłam się kilka razy na szosie. Start wspólny mi wyraźnie nie leży. Nie umiem się utrzymać w grupie, wystarczy kilka razy zakręt + podjazd i odpadam. Za to całkiem dobrze mi poszły lokalne ogórkowe czasówki (GassyOpacz), z których przywiozłam po pucharku (3 i 2 miejsce).

Tak generalnie, poza wynikiem na Śnieżce, sezon uważam za dość nieudany, ale może to wynika z ograniczonych możliwości czasowych - nie mogę poświęcać na trening tyle czasu, ile poświęcałam w swoim najlepszym sezonie.

Cele na nadchodzący 2015 rok przedstawię w innym wpisie, żeby Was na raz nie zanudzać ;) Albo raczej, żeby mieć okazję Was zanudzić dwa razy - a nie tylko raz ;)

coś mnie rozkłada

Niedziela, 16 listopada 2014 Kategoria trenażer, trening
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Trenażer Aktywność: Jazda na rowerze
Coś mnie rozkłada. Poniedziałkowy trening przełożyłam na wtorek bo w poniedziałek się czułam średnio dobrze. We wtorek było OK ale chyba błędem było pójście po południu na basen z Zającem. We środę już nie było OK a nawet było fatalnie. Chyba miałam temperaturę i czułam się typowo grypowo. Zafervexowałam się po południu i położyłam się zdrzemnąć koło 20tej a Małż zajął się Zającem. Przespałam Zajęczą kąpiel, bajki i kładzenie spać. Obudziłam się koło północy tylko po to, żeby umyć zęby i położyć się spać. Oczywiście trening odpadł.

Niestety, kolejnego dnia musiałam pójść do pracy. Ponieważ pracuję na niepełny etat i po pracującym czwartku mam niepracujący piątek uznałam, że nie warto iść do lekarza po zwolnienie. W pracy strzeliłam sobie znów Fervex, trochę zapobiegawczo, bo tego dnia się czułam całkiem dobrze. Odpuściłam jednak znów trening bo po wczorajszym zgonie uznałam, że nie będę ryzykować jego powrotu.

W piątek czułam się normalnie i nawet chciałam pójść na mały rower wieczorem ale wieczorem rozbolało mnie gardło (co jest, do jasnej cholery?).

Nadeszła sobota. Gardło bolało mnie nadal. Był rozpisany trening w terenie, ale odpuściłam - tym bardziej, że aura była dość nieprzyjemna. Jednak chyba powinnam trochę pokręcić bo to już kolejny dzień bez roweru... 

Dziś rano znów mnie bolało gardło ale uznałam, że muszę chociaż chwilę popedałować. Wyciagnęłam z szafy trenażer i godzinę pokręciłam na spokojnie. Dla urozmaicenia dodałam ćwiczenia na kadencję i izolowanie nogi.
Trening był spokojny ale te ćwiczenia wymagają już wejścia do 4 strefy tętna i szybkiego machania nogami. O dziwo, robiło mi się je doskonale, chociaż spodziewałam się, że będę zdychać.

czasem się przegrywa, czasem się coś wygrywa

Niedziela, 9 listopada 2014 Kategoria ze zdjęciami, trening
Km: 37.84 Km teren: 0.00 Czas: 02:22 km/h: 15.99
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Ostatnio było o tym, że gdzieś się zyskuje a gdzieś traci. Dziś, że gdzieś się przegrywa ale czasem można coś wygrać.
Ja na przykład ostatnio wygrałam konkurs w Plus Rowery na zdjęcie roweru Scott w wakacyjnej scenerii (niestety, nie wiem, które zdjęcie wybrało Szanowne Jury, bo wysłałam kilka). Beczkę piwa.

To było miłe, jednak do ciekawszych wygranych mogę zaliczyć konkurs Oxygencycling na darmowy roczny plan treningowy. Zgłoszeń było wiele, finalistów jedynie sześcioro, wśród nich ja. No i fajnie.
Na razie jesteśmy na etapie ustaleń i korespondencji, póki co jeszcze dalej jadę plan według Jacka.

Dziś wreszcie przestało siąpić więc pojechałam po zajęciach na Skarpę Ursynowską i do lasu, przy okazji natknęłam się na zapomnianą przez świat, ludzi i przeze mnie (byłam tam raz chyba na treningu WKK) miejscówkę do skakania (na dole, pod stadniną na Kabatach).
To chyba będzie jedna z ostatnich rund obecnym Scottem bo z uwagi na pęknięcie ramy muszę się streścić z nowym rowerem lub nową ramą. Na razie jednak czekam na werdykt Scotta w kwestii wymiany ramy na nową w ramach gwarancji.

Jakoś ręka mi się trzęsła i wyszło nieostre.

na jednym zaoszczędzisz, na drugim stracisz

Czwartek, 6 listopada 2014 Kategoria dojazdy, serwis
Km: 21.15 Km teren: 0.00 Czas: 00:58 km/h: 21.88
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
W poprzednim wpisie cieszyłam się, że zaoszczędziłam na mierniku mocy (nie kupując go). Niestety, moje hobby to jednak droga sprawa.
Przed wyjazdem oddałam Scotta do pełnego przeglądu posezonowego.
Serwis amora ponad 400 zł, wymiana supportu, naprawa przedniej piasty, wymiana linek i innych drobiazgów - cały serwis kosztował mnie prawie 900 zł. W dodatku okazało się, że mam pękniętą główkę ramy. Szkoda, że to nie wyszło przed serwisem, zaoszczędzone na nim pieniądze oraz pieniądze z niekupionego PowerTapa wydałabym na nowy rower ;)


Przegląd pełny Scott
Przegląd amora, wymiana supportu, naprawa przedniej piasty, wymiana zacisków, odtłuszczenie tarcz, wypalanie klocków, wymiana linki i pancerza przerzutki tylnej, czyszczenie wszystkiego z błotnego syfu, regulacja - przebieg roweru 17922.

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum