o co chodzi z tą oponą?
Czwartek, 4 grudnia 2014 Kategoria trening
Km: | 44.65 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:20 | km/h: | 19.14 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś podczas drzemki Zająca wymieniłam dętkę w KTMie i napompowałam do 8 barów. Usiadłam sobie na kanapie i za kilka minut usłyszałam "JEBUT!".
Już któryś raz mi się zdarza, że po napompowaniu do powyżej 7 barów schodzi mi powietrze z tyłu więc ta sytuacja mnie wnerwiła na tyle, że złapałam koło i poleciałam do Plusa, żeby obadali o co chodzi. Paweł przy mnie wymienił opaskę i dętkę. Po napompowaniu do 8 barów opona zaczęła się wybrzuszać i dętka wyraźnie chciała wyleźć więc chłopaki odesłali mnie do domu, żeby podumać "o co biega".
Wieczorem dostałam info, że naprawili ale już nie dałam rady odebrać koła przed zamknięcie sklepu. Dlatego dziś znów na Szkocie.
Dziś nie było tak przyjemnie jak wczoraj. Temperatura, od mojego wyjścia z domu, spadła o 3 stopnie i zrobiło się dość przenikliwie zimno bo wiaterek wiał nieprzyjemny. Izolowanie nogi szło mi jak po grudzie, chyba najgorzej od początku współpracy z Łukaszem. Poza tym zafundowałam sobie niechcący trening techniki jazdy bo skoro jestem na góralu to postanowiłam skręcić w nieobadaną wcześniej szutrówkę. Szutrówka po chwili zamieniła się w polną drogę a potem w niezłe kartoflisko. Myślałam, że tym kartofliskiem dojadę w jakieś cywilizowane miejsce ale droga prowadziła gdzie indziej niż mi się wydawało. Więc trochę czasu spędziłam w tym kartoflisku, jadąc po zamarzniętych śladach traktora, wielkich muldach, luźnych grudach zamarzniętej ziemi i lodem ukrytym w koleinach. Po ciemku. Dobrze, że mam porządną lampę ;) Gdy wyjechałam na asfalt to miałam już serdecznie dość wszystkiego.
Już któryś raz mi się zdarza, że po napompowaniu do powyżej 7 barów schodzi mi powietrze z tyłu więc ta sytuacja mnie wnerwiła na tyle, że złapałam koło i poleciałam do Plusa, żeby obadali o co chodzi. Paweł przy mnie wymienił opaskę i dętkę. Po napompowaniu do 8 barów opona zaczęła się wybrzuszać i dętka wyraźnie chciała wyleźć więc chłopaki odesłali mnie do domu, żeby podumać "o co biega".
Wieczorem dostałam info, że naprawili ale już nie dałam rady odebrać koła przed zamknięcie sklepu. Dlatego dziś znów na Szkocie.
Dziś nie było tak przyjemnie jak wczoraj. Temperatura, od mojego wyjścia z domu, spadła o 3 stopnie i zrobiło się dość przenikliwie zimno bo wiaterek wiał nieprzyjemny. Izolowanie nogi szło mi jak po grudzie, chyba najgorzej od początku współpracy z Łukaszem. Poza tym zafundowałam sobie niechcący trening techniki jazdy bo skoro jestem na góralu to postanowiłam skręcić w nieobadaną wcześniej szutrówkę. Szutrówka po chwili zamieniła się w polną drogę a potem w niezłe kartoflisko. Myślałam, że tym kartofliskiem dojadę w jakieś cywilizowane miejsce ale droga prowadziła gdzie indziej niż mi się wydawało. Więc trochę czasu spędziłam w tym kartoflisku, jadąc po zamarzniętych śladach traktora, wielkich muldach, luźnych grudach zamarzniętej ziemi i lodem ukrytym w koleinach. Po ciemku. Dobrze, że mam porządną lampę ;) Gdy wyjechałam na asfalt to miałam już serdecznie dość wszystkiego.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!