kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

Spokojny tydzień

Środa, 21 stycznia 2015 Kategoria trening
Km: 43.59 Km teren: 0.00 Czas: 01:59 km/h: 21.98
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Przyznam szczerze, że jakoś ostatnio nie bardzo mam czas, żeby robić wpisy na blogu. Notuję tylko suche dane, kilometry i czas spędzony na rowerze. Mam taki układ w pracy, że pracuję na część etatu a z tej części etatu część czasu pracuję z domu. I ostatnio mi się tak dużo pracy nawarstwiło, że muszę do domu brać sporo rzeczy do zrobienia. Czas, który mogłabym poświęcić m. in. na wpisy w blogu, zajęty jest przez obowiązku służbowe. No cóż, taki już los niepełnoetatowca... Są też takie momenty, kiedy nie mam nic do zrobienia w domu, ale to akurat nie teraz ;)

W tym tygodniu mam treningowo trochę luzu. Poprzedni był ciężki i męczący... po weekendowych treningach aż bolały mnie nogi!
Ale nie powiem, żeby jazda w górnym zakresie s3 (pod progiem mleczanowym) nie sprawiała mi przyjemności. Sprawia, i to wielką. Nie muszę pilnować ciągle, żeby nie wyskakiwać poza s2  i co chwilę zerkać na pulsometr, tylko mogę sobie pofologować. Przez 20-30-45 minut po prostu pedałować z prędkością, na jaką mam ochotę. 
Oczywiście, po części treningowej pozostaje jeszcze powrót do domu. Zawsze mam pod wiatr. Myślę, że 19 razy na 20 mam pod wiatr. Ostatnio zdarzył się jeden dzień, kiedy miałam z wiatrem i to było cudowne. Tak powinno być - trening pod wiatr, powrót z wiatrem. Ale niestety, na ogół jest odwrotnie i żeby zrobić rozjazd po treningu muszę się wlec.

Ale ten lekki tydzień nie wziął się z niczego. Mam trochę odpocząć przed planowanym testem FTP, który mam zrobić w niedzielę. I tą wieścią Łukasz mi trochę zepsuł nastrój, bo choć każdego testu wypatruję z niecierpliwością (zwiększyły się te moje waty, czy nie?) to również przed każdym się denerwuję, żeby nie wypaść gorzej niż poprzednio ;)

Jak będzie tym razem? O tym w następnym odcinku, haha :)

buda

Piątek, 16 stycznia 2015 Kategoria dojazdy, ze zdjęciami
Km: 13.80 Km teren: 0.00 Czas: 00:50 km/h: 16.56
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Będąc na spacerze z Zającem, zajrzałam dziś, z głupia frant, do Mojego Ulubionego Sklepu Rowerowego żeby się spytać, czy oby nie słychać jakichś wieści na temat mojej nowej ramy. I otóż, okazało się, że akurat przyjechała :)

Rama wygląda tak:
 

... i waży tyle, co kilo mąki. No, może półtora.

Nastąpił u mnie mega ślinotok i drżenie kończyn ;)

Niestety, dziś już nie dałam rady przytachać do Plusa mojego roweru. Za to wieczorem pojechałam nim na zajęcia a wracając urządziłam mu myjnię - bo takiego syfnego po ostatnich wypadach w Kabaty, przecież nie dam.

pierwsze kilometry w tym roku

Wtorek, 6 stycznia 2015 Kategoria trening, ze zdjęciami
Km: 27.80 Km teren: 0.00 Czas: 01:54 km/h: 14.63
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Trzech Króli, dzień wolny od pracy - wspaniałe, prawda? Tym bardziej, że pogoda dziś dopisywała od rana. Było co prawda dość wietrznie co mnie trochę zniechęciło do szoszowania. Miałam dziś zrobić izolowanie nogi co w lesie jest trudno wykonalne, więc wybrałam wariant pośredni. Pojechałam na Szkocie na Przyczółkową, tam zrobiłam izolowanie a potem pojechałam do lasu :D

W lesie troszkę śniegu ale niewiele. Na biegówki się toto nie nadaje ale na wszelkie inne sporty najwyraźniej tak bo pełno spacerowiczów, nordicwalkerów, biegaczy i rowerzystów. Na singlu też ruch jak na Marszałkowskiej. Ale ponieważ ja dziś zupełnie bez napinki to mi to nie przeszkadzało. Z raz się zatrzymałam, żeby zrobić fotki i zmienić bidon i przy tej okazji napatoczyła się truchtająca Ela. Porozmawiałyśmy chwilę ale niezbyt długo bo przy takiej temperaturze człowiek się szybko wychładza.



grudzień, grudzień i po grudniu (uf! coraz bliżej do lata)

Wtorek, 30 grudnia 2014 Kategoria trening
Km: 46.97 Km teren: 0.00 Czas: 02:13 km/h: 21.19
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Minął mój pierwszy pełny miesiąc współpracy z OxygenCycling.
Na rowerze w grudniu spędziłam 28:33 h, z tego aż około 8h na trenażerze (bleh!). Z zaplanowanych w tym miesiącu treningów nie wykonałam czterech, w paradę weszły mi jakieś choróbska i zmęczenie. Szczęśliwie, końcówka roku i sporo wolnego od pracy pozwoliły mi odpocząć i się wyspać więc może w styczniu będzie pod tym względem lepiej.
Najgorzej chyba było z siłownią, którą wprowadziliśmy w tym miesiącu na moją prośbę. Z zaplanowanych razy na siłowni byłam raz ;) Pozostałe treningi siłowe z różnych przyczyn robiłam w domu lub wcale. Za to po tym jednym razie na siłowni przekonałam się, że muszę popracować nad brzuchem i pompkami bo w porównaniu do zeszłej zimy zrobił się ze mnie słabeusz. Zaczęłam więc robić więcej ćwiczeń w domu.
Ponadto, postanowiłam się "wziąć" za zbijanie masy bo coś mi się ostatnio przytyło i zejść nie chce (i nie, to nie jest postanowienie noworoczne, zaczęłam jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia).
Cieszę się z wprowadzenia do treningów rowerowych strefy s3. Lubię sobie tak po prostu "pognać". Przy treningach s2 muszę się często doprowadzać do porządku, żeby nie wyskakiwać poza tę strefę. Przy s3 mogę jechać tak jak lubię.
Chociaż końcówka roku przyniosła mi dodatkowe obciążenie psychiczne (problemy natury osobistej), to chyba nastawienie do treningów i nadchodzącego sezonu nieco się poprawiło. Bynajmniej nie przeszłam do nastawienia "huraoptymistycznego" ale przynajmniej nie myślę już negatywnie o przyszłych startach (właściwie jakoś prawie wcale o nich nie myślę). A nawet rozważam, w ramach rozrywki i treningu, wystartowanie w zimowej Mazovii.
Życzę Wam wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

zaległe cele ;)

Sobota, 20 grudnia 2014 Kategoria cele i podsumowania sezonu, trening
Km: 35.71 Km teren: 0.00 Czas: 02:21 km/h: 15.20
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Jakiś czas temu odgrażałam się, że zaatakuję Was wpisem o celach na przyszły sezon. Pora to zrealizować. Chociaż ostateczny kształt moich celów jeszcze się nie ustalił, to jednak zbliżające się święta i koniec roku sugerują, żeby jednak coś w tym temacie zdeklarować.

Z realizacją tegorocznych celów było kiepsko, mam nadzieję, że z celami na przyszły rok będzie lepiej. A oto, jak określiłam swoje cele na początku współpracy z Łukaszem:

1) MTB Cross Maraton na dystansie FAN, przejeżdżać całą trasę, dojeżdżać na metę w ok. połowie stawki (w kategorii);
2) Uphill Śnieżka, zmieścić się w 1:40 a najlepiej w 1:35;
3) Tour de Pologne Amatorów - zakładając, że trasa będzie podobna jak w tym roku - zmieścić się w 1:35 (nie mam doświadczenia w tego typu wyścigach więc założony czas jest wzięty z sufitu trochę).


Co do tego pierwszego, Łukasz zasugerował, że przy ilości czasu jaki mogę jednorazowo poświęcić na trening, celowe byłoby rozważenie zmiany dystansu na Family. Rozważam. Ale niechętnie. Ale z drugiej strony, ma rację. Ale rozważam, jak rozważę - nie omieszkam Was o tym poinformować ;)

Co może mi pomóc w osiągnięciu danych celów?:
– cel nr 1: trening wytrzymałości siłowej, techniki jazdy oraz wytrzymałości psychicznej (tak wynika z moich doświadczeń z sezonu 2014)
– cel nr 2: wytrzymałość siłowa
– cel nr 3: nie mam pojęcia ;)
Co może mi przeszkodzić w osiągnięciu danych celów?:
– spadek motywacji, zwłaszcza w zakresie głównego celu (nr 1), w sezonie 2014 dość częste było to u mnie zjawisko
– zmęczenie organizmu (praca, dom, dziecko, treningi, niewyspanie)
– zmęczenie psychiczne.

Planuję w 2015 roku również skorzystać z możliwości treningowych oferowanych przez emtb.pl lub inne organizacje tego typu, oraz postartować sobie w lokalnych ogórkach ;) chodzi mi o czasówki szosowe bo ta forma ścigania mi się spodobała. Zastanawiam się też nad startami - w ramach treningu techniki - w zimowej Mazovii. Ale to ostatnie będzie bardzo mocno zależało od warunków atmosferycznych.

ał, ał, ał siłownia

Środa, 17 grudnia 2014 Kategoria trening
Km: 42.66 Km teren: 0.00 Czas: 02:01 km/h: 21.15
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
W poniedziałek byłam na siłowni. Pierwszy raz od dawna więc postanowiłam nie robić zbyt dużo i zbyt intensywnie, żeby się nie skasować. I tak się skasowałam. Wczoraj byłam totalnie wyczerpana fizycznie i zaczęły się zakwasy na brzuchu i z przodu barków. Dzisiaj jest jeszcze gorzej, nie mogę kaszlnąć ani kichnąć a łażenie po mnie Zająca (jak to ma w zwyczaju wieczorem) jest nie do zniesienia, muszę go z siebie zdejmować.
Na dziś zaplanowane spokojne 2h ale koszmarnie mi się nie chciało. Chciało mi się siedzieć, lepiej - leżeć, najlepiej - spać. Trochę się zresztą zdrzemnęłam i na rower wyszłam bardzo późno.
Było zimno. Jak wracałam z pracy to już było rześko, ale późnym wieczorem było po prostu zimno. Ubrałam się we wszystkie możliwe warstwy i dopóki jechałam z wiatrem, było nieźle ale przy powrocie gorzej.
W ogóle nogi mi się nie chciały kręcić. Zwykle muszę się pilnować, żeby z s2 nie wskoczyć do s3. Dzisiaj musiałam się pilnować, żeby nie spadać do s1. Trochę skróciłam zaplanowany trening, a i tak wróciłam po 23ciej.
Jedna pozytywna rzecz z dzisiejszej jazdy - niebo się przetarło i na wioskach pod Warszawą, w oddaleniu od jej świateł, było przepięknie widać gwiazdy. Jechałam dużą część treningu z zadartą, jak idiotka, głową, od czasu do czasu tylko kontrolując, czy nie zjeżdżam w kartoflisko :)

Mrok to podstawa

Niedziela, 14 grudnia 2014 Kategoria trening, ze zdjęciami
Km: 49.37 Km teren: 0.00 Czas: 02:11 km/h: 22.61
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Wczoraj w lesie było przyjemnie, ale dziś jeszcze przyjemniej. Deszcz padał przez cały dzień i tęsknie wyglądałam przez okno, czekając aż przestanie. Bardzo nie widziało mi się 2h na trenażerze. W końcu podjęłam męską decyzję - wolę moknąć - i wyszłam.
Okazało się, że właśnie przestało padać więc choć na drodze było bardzo mokro a w powietrzu wisiała wilgoć, to aura była bardzo przyjemna. 
Na podwarszawskich, zjeżdżonych przeze mnie do granic możliwości, trasach - bardzo mgliście. Momentami miałam wrażenie, że mogę złapać tę mgłę i zwinąć ją w rulonik ;) 
Pierwsza część treningu z wiatrem więc było mega super fajnie. Nawet s3 poszło gładko i miałam wrażenie, że mogę w tym s3 jechać i jechać. Po planowej półgodzinie jednak wróciłam do s2 a moja pętla, z okazji powrotu do domu, wkrótce zmieniła kierunek na pod wiatr. Teraz już nie było tak przyjemnie. W dodatku temperatura chyba znacznie spadła. 
Mam dobrą lampę, ale nie dawała zbyt dalekiego pola widzenia bo światło zatrzymywało się na wiszących w powietrzu kroplach mgły. Miałam wrażenie jazdy w tunelu. Mgła w dodatku zgęstniała a na wale wzdłuż Wisły zaczęła gromadzić się szadź. Z chwili na chwilę robiło się na wale coraz bielej. Zastanawiałam się, czy ja też pokryta jestem szadzią ;)
Zatrzymałam się na chwilę na odjeździe do Ciszycy, żeby się ubrać w kurtkę i dodatkowe portki i cyknęłam takie oto mroczne fotki. Ta pierwsza wyszła całkiem nieźle, jak na fotę z telefonu w takich warunkach :)


test FTP

Niedziela, 7 grudnia 2014 Kategoria test, trenażer
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Trenażer Aktywność: Jazda na rowerze
Znowu przed testem stresowałam się, jak przed ważnym egzaminem. Bałam się, że spadek formy będzie znaczny i był. Trochę załamka, ale Łukasz napisał mi, że taki spadek jest normalny (moc spada ale jest ciut wyższa niż przy analogicznym teście rok wcześniej) i że mam nie użalać się nad sobą tylko zabierać się do roboty ;)


5 min: 186 Watów, 20 min: 157 Watów

dlaczego gdy jest zimno, spada średnia?

Sobota, 6 grudnia 2014 Kategoria dojazdy, trening
Km: 12.30 Km teren: 0.00 Czas: 00:42 km/h: 17.57
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Zastanawialiście się kiedyś nad tym przedziwnym zjawiskiem? 
Wydawałoby się, że gdy jest chłodniej, organizm się nie przegrzewa i powinien mieć większą wydajność. A tymczasem jest wręcz przeciwnie - gdy robi się zimno, na tych samych trasach i z tym samym poziomem wysiłku, średnie treningowe znacząco nam spadają.

Składa się na to kilka czynników, dotyczących zarówno nas samych, tj. naszego organizmu, jak i sprzętu.

Z powodu niższej temperatury smar w różnych komponentach roweru gęstnieje, co wytwarza większe opory pracy całego mechanizmu - łożysk, trybów, łańcucha na zębatkach itd. Dlatego warto się zastanowić nad innym smarem, takim przeznaczonym specjalnie do zastosowań zimowych. Warto też zadbać o częste czyszczenie napędu z błota i piachu - inaczej wszystko nam się zatrze.
Część z nas stosuje w zimie inne opony - bardziej przyczepne, z innej mieszanki, z bardziej agresywnym bieżnikiem. To generuje większe opory toczenia. Również wilgoć i piach sypany przez służby drogowe na szosy powoduje trudniejszą jazdę. Gdy jest mokro, zakładamy błotniki, co zwiększa nieco masę roweru.

Ubrania, jakie zakładamy są grubsze i krępują ruchy. Trudniej jest w grubych portkach albo w kilku warstwach, uzyskać tę samą kadencję i prędkość z tego powodu też spada. Większa ilość ubrań zwiększa także naszą masę. Prawdopodobnie też wiele osób ciut przybiera na wadze w okresie jesienno-zimowym. A jak wiadomo - trudniej się przepycha większy ciężar ;)

Największy problem chyba jednak leży w pracy ludzkiego organizmu. Trudniej jest się rozgrzać, a gdy już się rozgrzejemy, temperatura naszych mięśni szybko spada gdy tylko zwolnimy lub zatrzymamy się. Dlatego nogi pracują bardziej opornie i ciężko. Gdy jedziemy pod wiatr, zimne igiełki kłują nas w policzki, gile w nosie zamarzają, oczy łzawią a palce u rąk i stóp nam marzną i utrudniają manewrowanie biegami i pedałowanie. Czasem mamy na twarzy kominiarkę, co utrudnia swobodne oddychanie. Gdy zwolnimy, robi się nieco znośniej. Paradoksalnie, wolniejsza jazda w niektórych sytuacjach powoduje, że jest nam cieplej.

Mimo niefajnej aury, ja często wolę wyjść i pokręcić na dworze, niż męczyć się na trenażerze ;)
Dzisiaj jednak, po porannej jeździe na zajęcia i wieczornym powrocie z zajęć, w warunkach niepewności nawierzchni (wilgotno i temperatura koło 0 stopni), gdy jechałam spięta na maksa (bałam się wywrotki i zniszczenia laptopa, którego miałam w plecaku), zdecydowałam się "odbębnić" trening jednak w domu... ;)

oponowy chochlik - wypędzony

Piątek, 5 grudnia 2014 Kategoria dojazdy, new gear, trening
Km: 37.95 Km teren: 0.00 Czas: 02:04 km/h: 18.36
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Odebrałam koło z Plusa koło, wydaje się, że teraz powinno być OK. Ponoć stara opaska była źle dobrana lub założona i mogła przycinać dętkę.
Wieczorem miałam zajęcia a w planie jeszcze dość długi trening, dlatego, mimo bardzo nieprzyjaznej aury, zdecydowałam się pojechać na zajęcia rowerem i potem "odbębnić zadane" bezpośrednio po zajęciach. Po wczorajszej jeździe byłam już psychicznie i fizycznie przygotowana do tego, że jest diablo zimno i nieprzyjemnie. Oczywiście diablo zimno i nieprzyjemnie było gdy jechało się pod wiatr, natomiast z wiatrem było całkiem miło. W sumie zmarzłam dopiero pod koniec treningu. Tak czy owak, sezon na zamarzanie gila w nosie uważam za rozpoczęty ;)
Z izolowaniem nogi dziś poszło jakoś łatwiej niż dotychczas. Nie znaczy to, oczywiście, że było płynnie i lekko, o nie. Było tylko trochę mniej kanciasto niż wcześniej. Prawdopodobnie męczenie mnie minutowymi, powtarzanymi trzykrotnie, odcinkami, ma jakiś sens.
Przy okazji miałam jedną z niewielu okazji posłuchać swojego roweru. Kupiłam kilka dni temu czapkę pod kask z windstopperem na uszach. Wypróbowałam ją wczoraj i byłam bardzo zawiedziona bo nawiało mi w uszy tak samo jakbym miała buffa. Ale dziś postanowiłam zaeksperymentować i pojechałam bez słuchawek. I to był strzał w dziesiątkę. Czapka dziś porządnie przylegała do głowy i ściśle obejmowała uszy. Nic mi nie nawiało a uszy nie zmarzły. No i przy okazji posłuchałam roweru. A w rowerze niedawno czyściłam i smarowałam napęd, nie było okazji się nigdzie utytłać ostatnio bo było sucho, więc napęd wydawał tylko cichy szmer kulek w łożyskach. Miodzio ;)

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum