Wpisy archiwalne w kategorii
dojazdy
Dystans całkowity: | 26235.53 km (w terenie 204.30 km; 0.78%) |
Czas w ruchu: | 1360:35 |
Średnia prędkość: | 19.28 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Suma podjazdów: | 35782 m |
Maks. tętno maksymalne: | 172 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (83 %) |
Suma kalorii: | 141746 kcal |
Liczba aktywności: | 1193 |
Średnio na aktywność: | 21.99 km i 1h 08m |
Więcej statystyk |
zdechlak część 2
Wtorek, 28 czerwca 2011 Kategoria dojazdy, test
Km: | 18.26 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:58 | km/h: | 18.89 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 147147 ( 81%) | HRavg | 120( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj byłam ostro zmęczona po weekendowym ściganiu, ale dzisiaj to już przeszło wszelkie wyobrażenie. No myślałam, że do pracy nie dojadę w tym wmordewindzie. Nawet w miejscu, gdzie zwykle nie ma wiatru nawet gdy jest wiatr, i gdzie zwykle nasuwam trzydziestką bez przekraczania granicy 2 strefy tętna, dzisiaj wlokłam się a tętno niebezpiecznie podskoczyło.
Powrót najkrótszą drogą, na szczęście wiatr nie zmienił się i popychał mnie do domu.
Miałam iść po południu na trening WKK. I tak siedziałam w domu przed wyjściem na trening, jeszcze w ciuchach rowerowych i dumałam - iść, nie iść, iść, nie iść... I w końcu 10 minut przed wyjściem rozmyśliłam się.
Byłam zmęczona, zakatarzona, bolało mnie gardło, bolała mnie głowa i w dodatku mnie dopadło jeszcze... więc chociaż żal mi było tego treningu, stwierdziłam, że chrzanię i nie będę się zarzynać.
Zresztą, dostałam rozpiskę od p. Jacka na najbliższe dwa tygodnie i mam trochę poodpoczywać. No to będę odpoczywać, a co. W końcu kiedyś trzeba...
Strzeliłam tylko sobie testowe pompki w cyklu 100pompek. Zrobiłam ich 20. Ciekawe zjawisko w ogóle, bo fizycznie wiem, że mogłam zrobić ich trochę więcej ale mój mózg przy dwudziestej pompce kategorycznie zabronił ciału robić więcej.
Zdrzemnęłam się po obiedzie. Obudziłam się po 2 godzinach, akurat w dobrym momencie, żeby odebrać telefon od Krzyśka. Właśnie z Olgą wrócili z WKK i siedzą koło nas w pizzerii. Sugestia napicia się piwka zdecydowanie poprawiła moje samopoczucie więc za chwilkę siedzieliśmy z Markiem już wspólnie z nimi w tej pizzerii.
Jak się okazało, dzisiejsze WKK było na Skarpie Ursynowskiej więc dobrze się może nawet stało, że nie poszłam. Po pierwsze to dla mnie bardzo trudne miejsce jest, trochę zbyt trudne nawet. Po drugie, zarżnęłabym się na maksa i nie skorzystała zbyt wiele dzisiaj.
Powrót najkrótszą drogą, na szczęście wiatr nie zmienił się i popychał mnie do domu.
Miałam iść po południu na trening WKK. I tak siedziałam w domu przed wyjściem na trening, jeszcze w ciuchach rowerowych i dumałam - iść, nie iść, iść, nie iść... I w końcu 10 minut przed wyjściem rozmyśliłam się.
Byłam zmęczona, zakatarzona, bolało mnie gardło, bolała mnie głowa i w dodatku mnie dopadło jeszcze... więc chociaż żal mi było tego treningu, stwierdziłam, że chrzanię i nie będę się zarzynać.
Zresztą, dostałam rozpiskę od p. Jacka na najbliższe dwa tygodnie i mam trochę poodpoczywać. No to będę odpoczywać, a co. W końcu kiedyś trzeba...
Strzeliłam tylko sobie testowe pompki w cyklu 100pompek. Zrobiłam ich 20. Ciekawe zjawisko w ogóle, bo fizycznie wiem, że mogłam zrobić ich trochę więcej ale mój mózg przy dwudziestej pompce kategorycznie zabronił ciału robić więcej.
Zdrzemnęłam się po obiedzie. Obudziłam się po 2 godzinach, akurat w dobrym momencie, żeby odebrać telefon od Krzyśka. Właśnie z Olgą wrócili z WKK i siedzą koło nas w pizzerii. Sugestia napicia się piwka zdecydowanie poprawiła moje samopoczucie więc za chwilkę siedzieliśmy z Markiem już wspólnie z nimi w tej pizzerii.
Jak się okazało, dzisiejsze WKK było na Skarpie Ursynowskiej więc dobrze się może nawet stało, że nie poszłam. Po pierwsze to dla mnie bardzo trudne miejsce jest, trochę zbyt trudne nawet. Po drugie, zarżnęłabym się na maksa i nie skorzystała zbyt wiele dzisiaj.
zdechlak
Poniedziałek, 27 czerwca 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 32.35 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:48 | km/h: | 17.97 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 142142 ( 78%) | HRavg | 113( 62%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po wczorajszych zawodach czuję się, jakby mnie tramwaj przejechał. Kompletny zdechlak, zero siły. Być może do ogólnego zmęczenia dołożyło się to, że po zawodach prowadziłam samochód ze Szczytna, włącznie ze staniem w trzech korkach po drodze, co jest dla mnie straszne męczące. W każdym razie jechałam dzisiaj do pracy ekstremalnie długo. W dodatku był wmordewind. W dodatku... co zauważyłam dopiero po południu, źle założyłam przednie koło po transporcie roweru i ocierał mi hamulec.
Po południu trochę lepiej ale jakaś taka przytępiona jestem przez cały dzień. Pod Laskiem Kabackim napotkałam jakąś fachową bikerkę. Fachowość rozpoznałam po stroju, kadencji i braku jechania zygzakiem i bujania roweru na boki ;) Pomachała mi. Zjawisko to było tak niecodzienne, że się zagapiłam i zdążyłam tylko kiwnąć głową w odpowiedzi na machnięcie.
Powrót z Kabat do domu to masakra bo wmordewind był tak silny a zmęczenie moje tak wielkie, że próba jechania szybciej niż 18 km/h spaliła na panewce.
Po południu trochę lepiej ale jakaś taka przytępiona jestem przez cały dzień. Pod Laskiem Kabackim napotkałam jakąś fachową bikerkę. Fachowość rozpoznałam po stroju, kadencji i braku jechania zygzakiem i bujania roweru na boki ;) Pomachała mi. Zjawisko to było tak niecodzienne, że się zagapiłam i zdążyłam tylko kiwnąć głową w odpowiedzi na machnięcie.
Powrót z Kabat do domu to masakra bo wmordewind był tak silny a zmęczenie moje tak wielkie, że próba jechania szybciej niż 18 km/h spaliła na panewce.
praca z akcentem
Piątek, 24 czerwca 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 40.23 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:05 | km/h: | 19.31 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 160160 ( 88%) | HRavg | 123( 68%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do pracy i nazad starndardowo okrężną trasą. Chociaż w zasadzie to niestandardowo bo dzisiaj jakoś popałętałam się po trochę innych kabacko-powsińskich ścieżkach niż zazwyczaj.
Przy powrocie "akcent" w postaci dwuminutowego zapylania ze średnią ponad 34 km/h a poza tym to dość spokojna jazda :)
kadencja: 80/124
KOW: 3 (375)
Przy powrocie "akcent" w postaci dwuminutowego zapylania ze średnią ponad 34 km/h a poza tym to dość spokojna jazda :)
kadencja: 80/124
KOW: 3 (375)
praca
Środa, 22 czerwca 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 9.32 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 20.71 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 149149 ( 82%) | HRavg | 120( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
O rety, po wczorajszym dniu to wszystko mnie boli. Zakwasy, zawiasy i w ogóle. Ufff... a na dzisiaj trener rozpisał mi "interwały w terenie". Jak ja to kurde przeżyję.
interwały w Kabatach
Środa, 22 czerwca 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 28.43 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:38 | km/h: | 17.41 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 153153 ( 85%) | HRavg | 112( 62%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bardzo spokojny dojazd do Lasku Kabackiego. Tam pokręciłam trochę po głównych ścieżkach a trochę po brzegowym singielku. Oczywiście Lasek Kabacki znów mnie zaskoczył, jak zwykle. Nie wiem ile już razy jadę sobie ścieżką i myślę, że dojadę w jakieś miejsce a okazuje się, że dojeżdżam zupełnie gdzie indziej...
kadencja 81/115
KOW: 5 (440)
kadencja 81/115
KOW: 5 (440)
praca
Wtorek, 21 czerwca 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 9.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:58 | km/h: | 9.52 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj miałam przymusowy odwyk bo rano padało :) Po południu zaś stwierdziłam, że spędzę dzień na leniuchowaniu. Za to dzisiaj z przyjemnością wsiadłam na rower.
Dziwna dzisiaj pogoda rano była. Na termometrze jak wstałam, tylko 12,5 stopnia. Jak wychodziłam - 13,5. Słonko świeci, ale wieje. Ubrałam się trochę cieplej ale było dziwnie ciepło, zgrzałam się.
Po południu już bardziej klarowna pogoda. Bardzo przyjemna aura na rower się zrobiła.
Dziwna dzisiaj pogoda rano była. Na termometrze jak wstałam, tylko 12,5 stopnia. Jak wychodziłam - 13,5. Słonko świeci, ale wieje. Ubrałam się trochę cieplej ale było dziwnie ciepło, zgrzałam się.
Po południu już bardziej klarowna pogoda. Bardzo przyjemna aura na rower się zrobiła.
autobus czerwony...
Piątek, 17 czerwca 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 31.17 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:37 | km/h: | 19.28 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 143143 ( 79%) | HRavg | 111( 61%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
No, dla kontrastu do mojej poprzedniej przygody autobusowej, dzisiaj rano miałam do czynienia z zachowaniem całkowicie odmiennym.
Kierowca autobusu ruszał akurat z przystanku (na prawym pasie), mrugając, że chce zjechać na środkowy pas. Ja jechałam prawym pasem, jego skrajnie lewą częścią (zwykle tak jadę, wzdłuż wielu stojących tam autobusów) i zbliżając się do tego ruszającego autobusu zwolniłam, żeby mógł odjechać.
Kierowca zatrzymał autobus, żebym mogła przejechać. Pierwsze zdziwko.
Ciut dalej, zaraz za światłami, na moim pasie rozkraczył się jakiś blachosmrod. Nie sposób było go wyminąć nie wjeżdżając na sąsiedni pas. Ponieważ ówże autobus, właśnie mnie doganiał, znów grzecznie zwolniłam, żeby mógł przejechać pierwszy. Na co kierowca... znów zatrzymał autobus. Zdziwko drugie.
No więc minęłam blachosmroda, wróciłam na swój pas, dojechałam do świateł. Mój autobus stanął tuż za mną, więc odwróciłam się i skinęłam głową kierowcy w podziękowaniu. W odpowiedzi dostałam kiwnięcie głową i szeroki uśmiech.
Są jeszcze normalni ludzie na świecie a uprzejmi kierowcy też się zdarzają, jak widać :)
Być może pan kierowca też jeździ rowerem, w takim razie pozdrawiam :)
Kierowca autobusu ruszał akurat z przystanku (na prawym pasie), mrugając, że chce zjechać na środkowy pas. Ja jechałam prawym pasem, jego skrajnie lewą częścią (zwykle tak jadę, wzdłuż wielu stojących tam autobusów) i zbliżając się do tego ruszającego autobusu zwolniłam, żeby mógł odjechać.
Kierowca zatrzymał autobus, żebym mogła przejechać. Pierwsze zdziwko.
Ciut dalej, zaraz za światłami, na moim pasie rozkraczył się jakiś blachosmrod. Nie sposób było go wyminąć nie wjeżdżając na sąsiedni pas. Ponieważ ówże autobus, właśnie mnie doganiał, znów grzecznie zwolniłam, żeby mógł przejechać pierwszy. Na co kierowca... znów zatrzymał autobus. Zdziwko drugie.
No więc minęłam blachosmroda, wróciłam na swój pas, dojechałam do świateł. Mój autobus stanął tuż za mną, więc odwróciłam się i skinęłam głową kierowcy w podziękowaniu. W odpowiedzi dostałam kiwnięcie głową i szeroki uśmiech.
Są jeszcze normalni ludzie na świecie a uprzejmi kierowcy też się zdarzają, jak widać :)
Być może pan kierowca też jeździ rowerem, w takim razie pozdrawiam :)
3K
Czwartek, 16 czerwca 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 34.59 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:36 | km/h: | 21.62 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 162162 ( 90%) | HRavg | 122( 67%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z uwagi na to, że dawno nie byłam u rodziców a w weekend znów nie będę miała okazji, i korzystając z tego, że nie mam "nic zadane" na dzisiaj w ramach treningu, postanowiłam podjechać na chwilę do rodziców.
Trasa Łazienkowska sprawia mi nieodmiennie wiele radości. Dawno nią nie jechałam ale zauważyłam, że drogowcy załatali parę mega dziur, tuż przy Rondzie Jazdy Polskiej. Super. Oczywiście na Trasie jak zwykle korek i jak zwykle roweru to nie przeszkadza ;)
Przeżyłam chwilę niepokoju, gdy nagle wyminął mnie tajniak z kogutem. Już sądziłam, że to do mnie mruga tym kogutem bo dłuższą chwilę jechał przede mną. Okazało się jednak, że gdy tylko przed nim zrobił się kawałek luzu, to pomknął do przodu. Uff... Zdaje się, że po Trasie rowerem nie wolno, tak w ogóle ;)
Ale kocham tamtędy jeździć do rodziców (z lewego brzegu Wisły na prawy). Można się tak fajnie rozpędzić :D
Wracając dokręciłam jeszcze dodatkową "pętelkę" koło Świątyni Opatrzności, żeby dobić do 3 tysiączków kaemów. To chyba pierwszy rok, gdy w połowie czerwca mam już tyle wyjeżdżone, co zresztą widać po wykresie :)
Trasa Łazienkowska sprawia mi nieodmiennie wiele radości. Dawno nią nie jechałam ale zauważyłam, że drogowcy załatali parę mega dziur, tuż przy Rondzie Jazdy Polskiej. Super. Oczywiście na Trasie jak zwykle korek i jak zwykle roweru to nie przeszkadza ;)
Przeżyłam chwilę niepokoju, gdy nagle wyminął mnie tajniak z kogutem. Już sądziłam, że to do mnie mruga tym kogutem bo dłuższą chwilę jechał przede mną. Okazało się jednak, że gdy tylko przed nim zrobił się kawałek luzu, to pomknął do przodu. Uff... Zdaje się, że po Trasie rowerem nie wolno, tak w ogóle ;)
Ale kocham tamtędy jeździć do rodziców (z lewego brzegu Wisły na prawy). Można się tak fajnie rozpędzić :D
Wracając dokręciłam jeszcze dodatkową "pętelkę" koło Świątyni Opatrzności, żeby dobić do 3 tysiączków kaemów. To chyba pierwszy rok, gdy w połowie czerwca mam już tyle wyjeżdżone, co zresztą widać po wykresie :)
praca
Środa, 15 czerwca 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 9.41 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:29 | km/h: | 19.47 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 143143 ( 79%) | HRavg | 119( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dojazd do pracy. Test koszulki wypadł pozytywnie. Koszulka jest super cieniutka, jak mgiełka. Mam wrażenie jakbym nic nie miała na sobie, jest to bardzo przyjemne :) A suwak aż do pępka pozwala zrobić sobie dodatkowo przewiewny dekolt ;)
narastające tempo
Środa, 15 czerwca 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 22.23 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:04 | km/h: | 20.84 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 161161 ( 89%) | HRavg | 118( 65%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening z narastającym tempem. Coś popierniczyłam w ustawieniach Garmina i jechałam trening jako "bieg". A dziwiłam się, dlaczego mi pokazuje tempo w minutach na kilometr... ;)
Nogi miałam zmęczone po wczorajszym ciężkim dniu treningowym więc nie za dobrze mi się jechało dzisiaj. Ale ponieważ w perspektywie miałam sushi to przetrwałam ;)
kadencja 84/115
KOW: 6 (384)
Nogi miałam zmęczone po wczorajszym ciężkim dniu treningowym więc nie za dobrze mi się jechało dzisiaj. Ale ponieważ w perspektywie miałam sushi to przetrwałam ;)
kadencja 84/115
KOW: 6 (384)