kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

dojazdy

Dystans całkowity:26235.53 km (w terenie 204.30 km; 0.78%)
Czas w ruchu:1360:35
Średnia prędkość:19.28 km/h
Maksymalna prędkość:53.20 km/h
Suma podjazdów:35782 m
Maks. tętno maksymalne:172 (97 %)
Maks. tętno średnie:148 (83 %)
Suma kalorii:141746 kcal
Liczba aktywności:1193
Średnio na aktywność:21.99 km i 1h 08m
Więcej statystyk

praca

Wtorek, 19 lipca 2011 Kategoria dojazdy
Km: 18.12 Km teren: 0.00 Czas: 00:54 km/h: 20.13
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 152152 ( 84%) HRavg 127( 70%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Nie chce mi się nic wpisywać, zresztą nic ciekawego się nie działo :) Tyle dobrego, że pogoda dzisiaj dopisuje.
A nie, przepraszam, zadzwonili z Plusa, że manetka od blokady amora do odbioru, naprawiona. I że gratis i w promocji. Co za miły człowiek z tego Darka, to kolejna rzecz, którą mi w ramach "hobbystycznego dłubania" naprawia gratis :) Chyba muszę mu kupić browara albo co?

wybuch

Poniedziałek, 18 lipca 2011 Kategoria dojazdy
Km: 32.13 Km teren: 0.00 Czas: 01:57 km/h: 16.48
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 150150 ( 83%) HRavg 121( 67%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Wczoraj jak wychodziliśmy z Markiem na rower, mój bike wydał mi się jakiś strasznie ciężki. Pomyślałam sobie, że może po piątkowym "moczeniu skarpetek" do opon nabrało się wody. Nie wiem czy to w ogóle jest możliwe, ale wieczorem po wycieczce, postanowiłam to sprawdzić. Okazało się, że faktycznie jest woda ale w tak minimalnych ilościach, że nie powinno to wpływać na wagę roweru. Chyba mam jakieś omamy mięśniowe ;)
Przy okazji zmieniłam opony na stare, a nowe umyłam i odstawiłam do wyschnięcia. W tylnym kole założyłam nową dętkę. Od początku wydawała mi się jakaś dziwna, nie chciała się dobrze ułożyć, nie chciała napompować, w dodatku pompka stacjonarna z Lidla za dziewiętnaściedziewięćdziesiątdziewięć chyba się popsuła, a konkretnie manometr. Pokazuje jakieś bzdurne wartości. Ja pompuję do maksa a to mi pokazuje 2 bary, niemożliwe. No nic, napompowałam "na oko" i na chwilę weszłam do pokoju z balkonu, gdzie zostawiłam koło.
Po chwili słyszymy... BUM! Przez chwilę sądziliśmy, że ktoś nam wrzucił petardę na balkon. Ale nie, to tylko dętka. Dziura taka, że szwadron wojska by wszedł, ale opona - o dziwo - cała.
No nic, kolejnej dętki nie pompowałam już tak mocno.
Rano, jak jechałam do pracy, miałam uczucie miękkości pod tyłkiem. Nie lubię tego stanu, więc wracając podpompowałam jednak trochę. Wówczas poczułam, że mam dość mocne bicie góra dół. Szlag, nie chce mi się ręczną pompką tego poprawiać. Dojechałam na takim bujającym kole do Plusa (w całkiem ostrym deszczu zresztą), gdzie zostawiłam zepsutą manetkę od amortyzatora do naprawy, i wróciłam do chaty. Miałam wieczorem zająć się tym kołem (spuścić powietrze, pougniatać i napompować) ale tak mi się dobrze grało BF2BC2, że zapomniałam ;)

treningowycieczka

Niedziela, 17 lipca 2011 Kategoria >50 km, wycieczki i inne spontany, trening, dojazdy
Km: 51.75 Km teren: 0.00 Czas: 03:06 km/h: 16.69
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 151151 ( 83%) HRavg 101( 56%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Miałam dzisiaj do zrobienia długi spokojny trening więc wymyśliłam, że można połączyć przyjemne z pożytecznym i pójść na rower z Markiem. Trochę pojeździliśmy. Najpierw na Gocław, gdzie odwiedziliśmy moich rodziców i napiliśmy się pysznej kawy, którą robi mój Tata. Nie zabawiliśmy tam długo, żeby nie musieć jeździć po ciemku.
Wracając, odbiliśmy na Wał Zawadowski i wałem dalej pojechaliśmy w stronę Kępy Okrzewskiej. Po drodze widać, jak wysoko stoi Wisła po ostatnich deszczach. W niektórych miejscach podchodzi prawie pod wał, ale sam wał i tereny po jego drugiej stronie - suche. Myślę jednak, że mieszkańcy tych okolic muszą mieć stresujące życie.
Minąwszy Kępę Okrzewską w Obórkach odbiliśmy na Bielawę i dalej w stronę Ogrodu Botanicznego w Powsinie. Asfaltem dojechaliśmy aż do Chyliczek, żeby nie powielać znanej nam trasy przez Kabaty i do Kabat dojechaliśmy przez Julianów. W Lasku Kabackim pokazałam Markowi niektóre miejsca, gdzie trenujemy z WKK.
Stamtąd prostą drogą KEN-em do domku.


kadencja 76/115
KOW: 2 (372)

skarpetki dwukrotnie moczone

Piątek, 15 lipca 2011 Kategoria dojazdy, trening, ze zdjęciami
Km: 32.95 Km teren: 0.00 Czas: 01:45 km/h: 18.83
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 153153 ( 85%) HRavg 124( 68%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Dzisiaj wreszcie p. Jacek (i pogoda) pozwolili mi trochę pojeździć.
Do pracy standardowo, najkrótszą trasą. Po nocnej burzy było bardzo mokro, ale na szczęście nie zamoczyłam butów. Tylko skarpetki, ochlapane od jezdni, w tej części, która wystawała z butów :) Dobrze, że profilaktycznie zawiozłam kiedyś skarpetki na zmianę do pracy ;)
Powrót okrężną drogą przez Wilanów. A tam napotkałam na swej drodze prawdziwą powódź. Na odcinku Wilanowskiej od Sobieskiego do Przyczółkowej wylał kanałek. I zrobiło się jeziorko na "trakcie" pieszorowerowym. Było dość rozległe, ale wyglądało na płytkie więc postanowiłam je przejechać na rowerku. W jednej trzeciej długości jednak okazało się, że nie jest wcale takie płytkie. Przy pedałowaniu zamaczałam przednią część buta. I skarpetki zamoczyłam oczywiście :) Tym razem w środku. Potem już było mi wszystko jedno i przejeżdżałam przez wszystkie kałuże na trasie. Zresztą pod koniec jeszcze trochę pokropił mnie deszczyk (niegroźnie).
Ale fajnie mi się jechało :)

Powódź



kadencja 84/120
KOW: 2 (210)

praca

Środa, 13 lipca 2011 Kategoria dojazdy
Km: 19.50 Km teren: 0.00 Czas: 00:57 km/h: 20.53
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 147147 ( 81%) HRavg 121( 67%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Dzisiaj już nie jechało mi się tak fajnie jak wczoraj, jakieś nogi zmęczone - może po wczorajszym WKK.
Po powrocie z pracy odwiedziłam Bikemana i Plusa. W Bikemanie na szczęście od ręki wymienili mi kółeczka od przerzutki i klocki z przodu. Za to w Plusie musiałam zostawić na godzinkę rower, żeby p. Darek mógł zobaczyć o co chodzi z niedziałającą manetką. Jak się okazało, sprawa jest poważniejsza niż tylko przeczyszczenie czy tam wymiana linki i pancerzyka. Coś się wyrobiło w manetce i nie działa prawidłowo. Najprawdopodobniej z powodu zasyfienia pomaratonowego. Chociaż to dziwne, bo nie używałam w trakcie zawodów i potem aż do wczoraj. P. Darek cośtam poczyścił, cośtam oszlifował i jako tako działa, ale nie mógł więcej zrobić bo jedzie na zawody downhillowe. Mam przyjść w poniedziałek z tym.

Poza tym w rowerze wszystko działa dobrze po niedzieli, ale chyba jednak dobrym pomysłem byłoby zostawienie bike'a na przegląd... Może w piątek zostawię w Bikemanie bo Plus się zaraz urlopuje i ma sajgon straszny :)

wspomnień Szydłowca ciąg dalszy

Wtorek, 12 lipca 2011 Kategoria dojazdy
Km: 18.18 Km teren: 0.00 Czas: 00:53 km/h: 20.58
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 168168 ( 93%) HRavg 126( 70%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Dzisiaj czułam się jak nowo narodzona. Głowa odpoczęła po niedzielnym koszmarze, a ciało też wydaje się nie być zbyt zmęczone. Do pracy jechało mi się bardzo fajnie, mimo lekko przeciwnego wiatru. Droga powrotna jeszcze lepsza, zapierdzielałam ostro a łuk łączący Puławską z Dol. Służewiecką pokonałam z prędkością prawie 35 km/h, na przełożeniu 2x9. Na zjeździe na KEN dokręciłam do 42 km/h. Powrót z pracy zajął mi wszystkiego 22 minuty, co jest ewenementem totalnym bo zwykle jadę jednak bliżej pół godziny.
Jednak stwierdziłam jeszcze jedną usterkę pomaratonową. Niestety, nie działa mi zdalna blokada amortyzatora. Podejrzewam, że wystarczy wyczyścić lub wymienić linkę, bo jak się zagląda do wnętrza manetki to jest tam BAGNO STRASZLIWE.

bilans strat po Szydłowcu

Poniedziałek, 11 lipca 2011 Kategoria dojazdy, ze zdjęciami
Km: 20.30 Km teren: 0.00 Czas: 00:57 km/h: 21.37
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 142142 ( 78%) HRavg 120( 66%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Wczoraj po zawodach umyłam jeszcze rower na myjni, wytarłam wszystko do sucha i nasmarowałam, licząc po cichu na to, że obędzie się bez serwisu. Jednak już pobieżne oględziny wskazały, że trzeba natychmiast wymienić kółeczka od przerzutki oraz zasugerowały brak klocków hamuulcowych z przodu.

Bardzo pobieżne oględziny ujawniły że dolne kółeczko od przerzutki ma zęby jak klasyczny shuriken


To na szczęście nie jest wielki dramat i pewnie w serwisie zrobią mi to od ręki. A może nawet sama spróbuję, jeśli będzie mi się chciało ;)
Wydaje się, że wszystko poza tym funkcjonuje poprawnie, przerzutki, hamulec tylny, amortyzator, kółka się kręcą lekko.
Popołudniowa wizyta w Bikemanie potwierdziła moją wcześniejszą teorię, że kółeczka i okładziny, ale nie zrobili mi tego od razu bo akurat mieli kocioł w serwisie.
Jechało mi się dzisiaj fajnie. Głównie jestem zmęczona psychicznie po tym wczorajszym błocie, natomiast fizycznie nie tak bardzo. Oczywiście, odczuwam pewne zmęczenie mięśni, ale bez dramatu. Do pracy jechałam całkiem normalnie, bez zdechlactwa. Powrót trochę gorszy bo we wmordewindzie.
Wieczorem jeszcze raz przeczyściłam i nasmarowałam napęd. Wczorajsza myjka nie wystarczyła, trzeba było to zrobić porządniej, bo coś mi "świerszczyło" podczas jazdy do tego stopnia, że nawet z muzyką w uszach to słyszałam.

praca

Wtorek, 5 lipca 2011 Kategoria dojazdy
Km: 18.20 Km teren: 0.00 Czas: 00:54 km/h: 20.22
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 162162 ( 90%) HRavg 121( 67%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Nareszcie znowu można rowerem pojechać. Nie padało, ale na wszelki wypadek założyłam błotniki. Jechało mi się ciężko ale chyba z powodu ocierającego hamulca, tylnego tym razem. W ciągu dnia popadało trochę, ale momentami wyszło słoneczko.
Powrót do domu nieco lżej bo z wiatrem i wygląda na to, że może dzisiaj łaskawie nam oszczędzi niebo więcej wody, zwłaszcza na trening WKK :)

dzieci z tego nie będzie

Piątek, 1 lipca 2011 Kategoria dojazdy
Km: 15.35 Km teren: 0.00 Czas: 00:53 km/h: 17.38
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 153153 ( 85%) HRavg 116( 64%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Wczoraj totalna laba. Rowerek we środę po południu powędrował na przegląd więc cały czwartek byłam bez roweru. Dopiero wieczorem go odebrałam.
Dzisiaj rano do pracy jeszcze na sucho, chociaż widać było, że się na coś zanosi. Jechało mi się świetnie. Dzień całkowitego odpoczynku i wcześniejsze dni z niewielką ilością jazdy dobrze mi zrobiły, czułam się niewyjeżdżona. Zresztą rowerek z nowym łańcuchem i kasetą, chodzi jak nowy.
Niedługo po tym jak znalazłam się w pracy, zaczęło padać. I padało jak w tym dowcipie, tylko dwa razy. Od rana do południa i od południa do wieczora.
Zastanawiałam się, czy w takich warunkach robić trening, ale jak wyszłam z pracy to okazało się, że nie jest tak źle, a nawet jest przyjemnie.
Niestety, plany pokrzyżowała mi guma. Pęknięta oczywiście. A konkretnie to około siedmiomilimetrowej długości kawałek szkła z rozbitej butelki (jak się potem okazało).
Guma przydarzyła się gdzieś w okolicach skrzyżowania Wilanowskiej z Puławską. Nie chciało mi się szukać dziury w całym w tej mżawce, chociaż miałam ze sobą łatki, łyżki i w ogóle. Więc postanowiłam uderzyć kawałek z buta a kawałek czymś podjechać do domu.
Wydawało mi się, że będzie bliżej do autobusu przy skrzyżowaniu Puławskiej z Wałbrzyską, jednak to był chyba błąd. Tak czy siak, dolazłam do tramwaju (z buta około 500m), podjechałam jeden przystanek i polazłam do autobusu i ponieważ nie bardzo znam trasy autobusów, to zasugerowałam się tym, co mi pewna kobietka powiedziała, że 192 taaaaak, oczywiście, jedzie do metra Ursynów.
Jasne. Do metra Ursynów, jedzie. Jasne. Tylko jakoś tak w odległości 2 kilometrów do niego jedzie.
... No więc reszta powrotu z pracy z buta (około 2 kilometry).
Nie chciałam niszczyć opony i obręczy więc ramiona mnie bolą jak jasny diabeł. W sumie z buta wyszło jakieś 2,5 km i licząc razem z podjechaniem tramwajem/autobusem i czekaniem na nie, wracałam do chaty jakieś 1,5h.
Kompletny bezsens, bo gdybym bezpośrednio z tramwaju poszła z buta do domu to wyszłoby tyle samo odległościowo a zdecydowanie krócej czasowo (bo nie czekałabym na durny autobus).
W chacie wywlokłam dętkę z koła i przy okazji zauważyłam, że mam do wymiany opaskę na obręcz, bo jest całkiem ściuchrana. Więc jeszcze po obiedzie wędrówka do Bikemana na chwilę.
A w oponie tkwił siedmiomilimetrowy zielony kawałek szkła.
Ech.

przymusowa laba

Środa, 29 czerwca 2011 Kategoria dojazdy
Km: 18.47 Km teren: 0.00 Czas: 00:58 km/h: 19.11
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 150150 ( 83%) HRavg 126( 70%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Od dzisiaj przymusowa lekka laba bo p. Jacek mi rozpisał odpoczynkowe dwa tygodnie i zalecił raczej nie jeździć poza dniami treningowymi. O rety. No nie, ale do pracy to muszę rowerem, przecież w naszej cudnej komunikacji nie da się wytrzymać.
Dzisiaj miałam wracać okrężną drogą do domu ale skoro p. Jacek powiedział, że nie, to nie. Więc dzisiaj mało kilometrów.
Jak wracałam, jakaś głupia baba z papierochem zajechała mi drogę wyjeżdżając autem z podporządkowanej. Na szczęście okno miała otwarte, więc gdy się zatrzymała, nie omieszkałam jej poinformować o jej poziomie inteligencji.
Odprowadziłam potem rower na przeglądzik. Przy okazji pooglądałam bagażniki na sztycę i pomacałam carbonową sztycę... w końcu miesiąc odwykowy właśnie się kończy ;)

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum