Wpisy archiwalne w kategorii
dojazdy
Dystans całkowity: | 26235.53 km (w terenie 204.30 km; 0.78%) |
Czas w ruchu: | 1360:35 |
Średnia prędkość: | 19.28 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Suma podjazdów: | 35782 m |
Maks. tętno maksymalne: | 172 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (83 %) |
Suma kalorii: | 141746 kcal |
Liczba aktywności: | 1193 |
Średnio na aktywność: | 21.99 km i 1h 08m |
Więcej statystyk |
praca
Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 35.44 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 18.49 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 149149 ( 82%) | HRavg | 126( 70%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Udało mi się dzisiaj rano nie spocić ;) To się rzadko zdarza, nawet gdy jest chłodniej. Ale zasługę miał tutaj wiatr, który mi wiał ładnie w plecki tak, że pedałowałam bez większego wysiłku.
Powrót przez Kabaty, od plaży na Wilanowie z Markiem, który narzekał na przeskakujący łańcuch po serwisie. Odwiedziliśmy zatem wracając najpierw chinola (obiad) a potem Bikemana, gdzie nastąpiła wymiana kasety :)
Powrót przez Kabaty, od plaży na Wilanowie z Markiem, który narzekał na przeskakujący łańcuch po serwisie. Odwiedziliśmy zatem wracając najpierw chinola (obiad) a potem Bikemana, gdzie nastąpiła wymiana kasety :)
pachnący las
Piątek, 27 kwietnia 2012 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 43.98 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 02:01 | km/h: | 21.81 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 163163 ( 90%) | HRavg | 136( 75%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dojazd do LK pod wiatr. Przyznam, że w Skocince brakuje mi baranka... :)
W LK niestety, pełno luda. Wiosna przyszła i euforycznie wszyscy wylegli - na nogach, na rowerach, z wózkami, z psami... polanka grillowa zadymiona tak, że nic nie widać. Ostatnie powtórzenie zepsuła mi gromadka idąca całą szerokością ścieżki.
Za to w lesie pełno wiosennych zapachów. Wilgotna ziemia, liście i to coś nieuchwytnego, co jest tylko na wiosnę.
rozgrzewka
2 min x 30 sek x 10
1 min x 30 sek x 10
rozjazd
kadencja 79/120
W LK niestety, pełno luda. Wiosna przyszła i euforycznie wszyscy wylegli - na nogach, na rowerach, z wózkami, z psami... polanka grillowa zadymiona tak, że nic nie widać. Ostatnie powtórzenie zepsuła mi gromadka idąca całą szerokością ścieżki.
Za to w lesie pełno wiosennych zapachów. Wilgotna ziemia, liście i to coś nieuchwytnego, co jest tylko na wiosnę.
rozgrzewka
2 min x 30 sek x 10
1 min x 30 sek x 10
rozjazd
kadencja 79/120
rekord :)
Piątek, 27 kwietnia 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 9.24 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:25 | km/h: | 22.18 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 154154 ( 85%) | HRavg | 136( 75%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj na Skocince (któryś z moich znajomych kiedyż użył tego określenia i mi się spodobało) bo po południu trening w terenie. I pierwszy dzień, gdy można się było ubrać całkiem na krótko. W końcu!
Jest bardzo duża różnica w sposobie jazdy na obu rowerach.
Po tygodniu jeżdżenia tylko na Tribanie, z kadencją gdzieś z 70, nagle się okazało dzisiaj, że zarąbiście szybko kręcę kopytami :) Nie patrzyłam na średnią kadencję jeszcze ale może być w okolicach 95 [edit: tak mi się tylko wydawało, średnia kadencja wcale nie była powalająca, 83].
Poza tym, jechało mi się bardzo lekko i szybko. Pobiłam chyba kolejny rekord w szybkości dojazdu do pracy, 24:50. Nie powiem, wiatr mi nieco pomagał... :) Ale i tak.
Po prostu kocham ten rower, jest jak część mnie.
Czasem chodzi mi po głowie, żeby np. wymienić ramę na carbonową... ale to już nie będzie wtedy ten sam rower! Chyba lepiej będzie kontynuować zmiany, aby "polekcić" ten. No bo nie ma sensu zmieniać czegoś, co jest dobre :)
Jest bardzo duża różnica w sposobie jazdy na obu rowerach.
Po tygodniu jeżdżenia tylko na Tribanie, z kadencją gdzieś z 70, nagle się okazało dzisiaj, że zarąbiście szybko kręcę kopytami :) Nie patrzyłam na średnią kadencję jeszcze ale może być w okolicach 95 [edit: tak mi się tylko wydawało, średnia kadencja wcale nie była powalająca, 83].
Poza tym, jechało mi się bardzo lekko i szybko. Pobiłam chyba kolejny rekord w szybkości dojazdu do pracy, 24:50. Nie powiem, wiatr mi nieco pomagał... :) Ale i tak.
Po prostu kocham ten rower, jest jak część mnie.
Czasem chodzi mi po głowie, żeby np. wymienić ramę na carbonową... ale to już nie będzie wtedy ten sam rower! Chyba lepiej będzie kontynuować zmiany, aby "polekcić" ten. No bo nie ma sensu zmieniać czegoś, co jest dobre :)
na obręczy
Czwartek, 26 kwietnia 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 32.37 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:29 | km/h: | 21.82 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 166166 ( 92%) | HRavg | 137( 76%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj dzień odpoczynkowy więc tylko do pracy i z powrotem. Po południu zrobiło się tak pięknie i ciepło że z radością pomyślałam o perspektywie powrotu przez Kabaty.
Niestety, gdzieś na trasie na ulicy leżało rozbite szkło. Starałam się bardzo, żeby na nic nie najechać ale najwyraźniej mi się to nie udało... bo chwilę później poczułam, że jadę na obręczy.
W ogóle ciekawe doświadczenie. Na góralu, gdy złapie się gumę z tyłu, to bardzo długo czuje się tylko miękko pod tyłkiem i zarzucanie koła. W szosie natomiast prawie natychmiast się czuje, że się dobija do obręczy.
W pierwszym odruchu chciałam dopompować i wrócić do domu najkrótszą trasą, żeby zmienić dętkę w domu.
Jednak puknęłam się w głowę - no jak to, zmarnować pierwszy dzień takiej pięknej i ciepłej aury?
Nic to, usiadłam sobie na krawężniku i wykonałam operację :)
Dotychczas nie zmieniałam dętki w Tribanie więc trochę się namęczyłam. O ile ze zdjęciem opony nie było problemu, to założenie jej razem z dętką okazało się nieco trudniejsze, niż w góralu. Dętka do spółki z oponą wcale się nie chciały słuchać. Dętka wyłaziła ze środka, opona wyskakiwała z krawędzi obręczy. W końcu jednak udało się. Założyłam koło a tu zonk - koło się zatrzymuje po 1/4 obrotu.
Szybka analiza wykazała, że dętka... wylazła. Tzn. opona musiała być nie do końca wepchnięta w obręcz w jednym miejscu i dętka postanowiła po napompowaniu wyjrzeć przez tę szczelinę ;)
Musiałam spuścić powietrze, wepchnąć to ustrojstwo do środka i znów napompować.
Przyznam, że się trochę namęczyłam z pompowaniem bo mam pompkę miniaturową z niewielkim teleskopem.
Upećkałam się jak nieboskie stworzenie :)
Sądzę, że całość zajęła mi ze 2x tyle czasu co by zajęła w góralu, ale zmieniłam.
Pierwsze koty za płoty ;D
Niestety, gdzieś na trasie na ulicy leżało rozbite szkło. Starałam się bardzo, żeby na nic nie najechać ale najwyraźniej mi się to nie udało... bo chwilę później poczułam, że jadę na obręczy.
W ogóle ciekawe doświadczenie. Na góralu, gdy złapie się gumę z tyłu, to bardzo długo czuje się tylko miękko pod tyłkiem i zarzucanie koła. W szosie natomiast prawie natychmiast się czuje, że się dobija do obręczy.
W pierwszym odruchu chciałam dopompować i wrócić do domu najkrótszą trasą, żeby zmienić dętkę w domu.
Jednak puknęłam się w głowę - no jak to, zmarnować pierwszy dzień takiej pięknej i ciepłej aury?
Nic to, usiadłam sobie na krawężniku i wykonałam operację :)
Dotychczas nie zmieniałam dętki w Tribanie więc trochę się namęczyłam. O ile ze zdjęciem opony nie było problemu, to założenie jej razem z dętką okazało się nieco trudniejsze, niż w góralu. Dętka do spółki z oponą wcale się nie chciały słuchać. Dętka wyłaziła ze środka, opona wyskakiwała z krawędzi obręczy. W końcu jednak udało się. Założyłam koło a tu zonk - koło się zatrzymuje po 1/4 obrotu.
Szybka analiza wykazała, że dętka... wylazła. Tzn. opona musiała być nie do końca wepchnięta w obręcz w jednym miejscu i dętka postanowiła po napompowaniu wyjrzeć przez tę szczelinę ;)
Musiałam spuścić powietrze, wepchnąć to ustrojstwo do środka i znów napompować.
Przyznam, że się trochę namęczyłam z pompowaniem bo mam pompkę miniaturową z niewielkim teleskopem.
Upećkałam się jak nieboskie stworzenie :)
Sądzę, że całość zajęła mi ze 2x tyle czasu co by zajęła w góralu, ale zmieniłam.
Pierwsze koty za płoty ;D
chrupiący rower
Środa, 25 kwietnia 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 23.15 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:08 | km/h: | 20.43 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 160160 ( 88%) | HRavg | 134( 74%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Oooooch, nie chciało mi się wczoraj jeszcze raz wyczyścić i nasmarować napędu po tym jak zaczął chrzęścić po deszczu, to teraz mam. Chrzęścił i chrupał tak, że żadna siła ani żadna rzeźnia w słuchawkach by nie pomogła. Na szczęście dzisiaj krótka trasa bo wieczorem zaplanowany trening biegowy. Więc zbyt długo nie musiałam słuchać tego chrupania.
Po obiedzie natychmiast zabrałam się za rower. Za drugi zresztą też, bo jeszcze nie wyczyszczony po zawodach ;) Leniuch ze mnie się zrobił, odkąd mam dwa. Zawsze któryś jest czystszy i można go użyć zamiast tego brudnego ;)
"Matkaaaaa! Strasznie brudne te nasze dzieci, umyjem je czy zrobim nowe"? :D:D
Po obiedzie natychmiast zabrałam się za rower. Za drugi zresztą też, bo jeszcze nie wyczyszczony po zawodach ;) Leniuch ze mnie się zrobił, odkąd mam dwa. Zawsze któryś jest czystszy i można go użyć zamiast tego brudnego ;)
"Matkaaaaa! Strasznie brudne te nasze dzieci, umyjem je czy zrobim nowe"? :D:D
a po nocy nadchodzi dzień, a po burzy spokój :)
Wtorek, 24 kwietnia 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 9.25 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 19.82 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 157157 ( 87%) | HRavg | 132( 73%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Burzy co prawda nie było (chyba; może była ale nie wiem, spałam) ale za to wieczorem była MEGA ULEWA. I zastanawiałam się, co przyniesie dzisiejszy poranek. Okazało się jednak jak w piosence :)
Na dzień dobry przywitało mnie piękne słonko. Uroczy, choć rześki (5 stopni) poranek.
Ubrałam się "na średnio ciepłą cebulkę" i wio.
W pracy, niestety, niemiła wiadomość. Otóż na fejsie z Polska na Rowery odpisano mi, na moje pytanie o cotygodniowe treningi terenowe, tymi słowy:
"Niestety, w tym roku nie udało nam się znaleźć sponsora dla tych treningow. Jest szansa, że uda nam się coś uruchomić po wakacjach"
Jest to bardzo niemiła wiadomość, really.
No cóż, trzeba będzie się zabrać za teren we własnym zakresie... :(:(
Na dzień dobry przywitało mnie piękne słonko. Uroczy, choć rześki (5 stopni) poranek.
Ubrałam się "na średnio ciepłą cebulkę" i wio.
W pracy, niestety, niemiła wiadomość. Otóż na fejsie z Polska na Rowery odpisano mi, na moje pytanie o cotygodniowe treningi terenowe, tymi słowy:
"Niestety, w tym roku nie udało nam się znaleźć sponsora dla tych treningow. Jest szansa, że uda nam się coś uruchomić po wakacjach"
Jest to bardzo niemiła wiadomość, really.
No cóż, trzeba będzie się zabrać za teren we własnym zakresie... :(:(
nadrabiam zaległości (niechcący)
Wtorek, 24 kwietnia 2012 Kategoria >50 km, dojazdy, trening
Km: | 58.53 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:43 | km/h: | 21.54 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 164164 ( 91%) | HRavg | 132( 73%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj powrót trochę później niż zwykle bo po pracy miałam godzinne posiedzenie u stomatologa :) Gdyby nie to, cały trening udałoby mi się zrobić w słonecznej pogodzie. A tak, jadąc w stronę Powsina, jechałam w stronę wielkiej, czarnej chmury. Na Przyczółkowej byłam już całkiem w tej chmurze i zaczynało kropić. Doszłam zatem do wniosku, że nie ma co czekać, aż lunie i zrobiłam w tył zwrot - koło Św. Opaczności - do domu.
W połowie drogi uznałam, że chmura chyba przeszła bokiem więc postanowiłam jednak wykonać plan A, czyli dojazd na pętlę okrzeszyńską i trening.
Oczywiście, gdy tylko znalazłam się znów na Przyczółkowej, zaczęło padać. Deszcz na chwilę nawet zamienił się w grad, ale na szczęście nie trwało to długo - w zasadzie nie zdążyłam zmoknąć. Zdążyłam za to zmarznąć, bo wiatr się bardzo wzmógł. Nie chciało mi się zatrzymywać i zakładać drugiej warstwy więc zacisnęłam zęby - podczas właściwej części treningu i tak się rozgrzeję.
Faktycznie, rozgrzałam się. Wiatr bardzo mi w tym pomagał gdyż prawie wszędzie był wmordewind. W zasadzie tylko na odcinku od wału do skrzyżowania koło sklepu w Okrzeszynie był wiatr w plecy. Na pozostałej części pętli wiatr naprawdę pomagał się rozgrzać. I zmęczyć.
Za to powrót do domu to była sama przyjemność, prawie cała trasa z wiatrem. Huzia! :)
Po powrocie do domu na liczniku widniała całkiem pokaźna sumka kilosów. Z całego dnia uzbierało się prawie 70. Dychę sobie niecący dołożyłam tym deszczowym niezdecydowaniem ;)
rozgrzewka (trochę przydługa)
7 min w narastającym tempie x 1 min x 6
rozjazd
kadencja 73/119
W połowie drogi uznałam, że chmura chyba przeszła bokiem więc postanowiłam jednak wykonać plan A, czyli dojazd na pętlę okrzeszyńską i trening.
Oczywiście, gdy tylko znalazłam się znów na Przyczółkowej, zaczęło padać. Deszcz na chwilę nawet zamienił się w grad, ale na szczęście nie trwało to długo - w zasadzie nie zdążyłam zmoknąć. Zdążyłam za to zmarznąć, bo wiatr się bardzo wzmógł. Nie chciało mi się zatrzymywać i zakładać drugiej warstwy więc zacisnęłam zęby - podczas właściwej części treningu i tak się rozgrzeję.
Faktycznie, rozgrzałam się. Wiatr bardzo mi w tym pomagał gdyż prawie wszędzie był wmordewind. W zasadzie tylko na odcinku od wału do skrzyżowania koło sklepu w Okrzeszynie był wiatr w plecy. Na pozostałej części pętli wiatr naprawdę pomagał się rozgrzać. I zmęczyć.
Za to powrót do domu to była sama przyjemność, prawie cała trasa z wiatrem. Huzia! :)
Po powrocie do domu na liczniku widniała całkiem pokaźna sumka kilosów. Z całego dnia uzbierało się prawie 70. Dychę sobie niecący dołożyłam tym deszczowym niezdecydowaniem ;)
rozgrzewka (trochę przydługa)
7 min w narastającym tempie x 1 min x 6
rozjazd
kadencja 73/119
ROWER... i WIOSNA!
Piątek, 20 kwietnia 2012 Kategoria dojazdy, trening, ze zdjęciami
Km: | 36.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:41 | km/h: | 21.74 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 166166 ( 92%) | HRavg | 134( 74%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening dość nieudany, ale za to przyjemność z popołudniowej jazdy ogromna.
Około 14tej była burza. Obawiałam się, że jak będę wychodzić z pracy to będzie lało. Owszem, padało trochę. Ale na szczęście dość szybko przestało. Dobrze jednak, że w Tribanie mam błotniki ;)
Miałam jechać na Okrzeszyn, ale trochę mi się nie chciało więc rozpoczęłam część treningową na Przyczółkowej. To był błąd bo ciągle coś. A to auto wyjeżdżające, a to rozkopy, to, siamto, owamto. W końcu więc wcisnęłam na Garminie stop i na drugą połowę treningu przeniosłam się na pętlę Okrzeszyńską. Ta część poszła lepiej, bez przeszkadzajek.
Nogi trochę mokre bo wszędzie pełno kałuż. Jednak w trakcie treningu wyszło nawet słonko i zrobiło się bardzo przyjemnie. Wracając nawet machnęłam kilka wiosennych fotek.
Dopiero co się rozchmurzyło
Przygotowania do uprawy ziemi już prawie wszędzie zakończone
Woda po zimie jeszcze nie odparowała
Łabądek
Wieczorem szybki wypad na myjnię z obydwoma rowerami, z pomocą Marka. Obu się należało. Scotta nie myłam od niedzielnych błotnych-spa-zawodów a Tribana od 2 tygodni. Fakt, nie jeździłam na nim ostatnio ale był usyfiony bo ostatnio ciągle coś pada ;)
rozgrzewka
2min w narastającym tempie x 1min x 10
rozjazd (z akcentem w postaci podjazdu na dość twardym przełożeniu i z końcówką na stojąco na ul. Podgrzybków)
kadencja 77/107
Około 14tej była burza. Obawiałam się, że jak będę wychodzić z pracy to będzie lało. Owszem, padało trochę. Ale na szczęście dość szybko przestało. Dobrze jednak, że w Tribanie mam błotniki ;)
Miałam jechać na Okrzeszyn, ale trochę mi się nie chciało więc rozpoczęłam część treningową na Przyczółkowej. To był błąd bo ciągle coś. A to auto wyjeżdżające, a to rozkopy, to, siamto, owamto. W końcu więc wcisnęłam na Garminie stop i na drugą połowę treningu przeniosłam się na pętlę Okrzeszyńską. Ta część poszła lepiej, bez przeszkadzajek.
Nogi trochę mokre bo wszędzie pełno kałuż. Jednak w trakcie treningu wyszło nawet słonko i zrobiło się bardzo przyjemnie. Wracając nawet machnęłam kilka wiosennych fotek.
Dopiero co się rozchmurzyło
Przygotowania do uprawy ziemi już prawie wszędzie zakończone
Woda po zimie jeszcze nie odparowała
Łabądek
Wieczorem szybki wypad na myjnię z obydwoma rowerami, z pomocą Marka. Obu się należało. Scotta nie myłam od niedzielnych błotnych-spa-zawodów a Tribana od 2 tygodni. Fakt, nie jeździłam na nim ostatnio ale był usyfiony bo ostatnio ciągle coś pada ;)
rozgrzewka
2min w narastającym tempie x 1min x 10
rozjazd (z akcentem w postaci podjazdu na dość twardym przełożeniu i z końcówką na stojąco na ul. Podgrzybków)
kadencja 77/107
ROWER!
Piątek, 20 kwietnia 2012 Kategoria dojazdy, test
Km: | 9.42 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:26 | km/h: | 21.74 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 160160 ( 88%) | HRavg | 137( 76%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jeeeeju, po przymusowym odpoczynku (wyjazd służbowy) dzisiaj pierwszy raz na rower od zawodów w Piasecznie. Tym bardziej chętnie, że na wyjeździe byłam w Berlinie, gdzie jest MASA rowerzystów, są wszędzie. I zazdrość mnie zżerała. Oczywiście, mogłam sobie wypożyczyć rower i pojeździć ale nie było czasu na to :(
Dlatego dzisiaj rano wsiadłam na Tribana z wielkim bananem na twarzy.
W pracy odebrałam mejla i okazało się, że przyszły wyniki testów wydolnościowych. Pomijając wszelkie blabla początkowe i sprawy mniej dla mnie istotne, jest tak:
Zawartość tłuszczu: 26,1%. Zdecydowanie za dużo. Ale to wiem sama.
Tkanka mięśniowa: 48,84 kg - nieźle.
Zawartość wody: 52,2&. Trochę za mało. A wydawało mi się, że się dobrze nawadniam.
HR spoczynkowe: 70. To chyba nie był dobry moment na pomiar bo byłam po wstaniu, śniadaniu, myciu, dojechaniu z USN na Targówek, przebraniu i rozgrzewce na rowerze ;) W domu nie mierzyłam akurat tego dnia ale zwykle mam około 60, ciut poniżej nawet.
HR max w teście: 172. Hmmm chyba mogłam więcej - w treningach/zawodach uzyskałam ze dwa razy wyższe, około 178.
Tętno 30 sek po zakończeniu wysiłku: 157
Kwas mlekowy po rozgrzewce 1,7mmol/l
Przy 220 Watt (HR max 147): 2,7mmol/l
Przy 260 Watt (HR max 158): 4,1mmol/l
Powysiłkowe: 13,1mmol/l
Maksymalna wentylacja minutowa płuc (czy to jest to samo co VO2max?): 125,1 l/min
Czas trwania testu: 15 min
Maksymalne obciążenie: 320 Watt (wydawało mi się, że nie dociągnęłam tyle, ale może już nie widziałam bo mi pot zalewał oczy)
Kadencja: 85-90 rpm
Komentarz:
Po rozgrzewce w zakresie 70-100 Watt i po ustabilizowaniu się równowagi czynnościowej tętno wynosiło 109 ud/min. W pierwszych sekundach testu tętno wynosiło ok. 98 ud/min. Po rozgrzewce obciążenie wzrastało o 40 watt /3 min, zaś kadencja (rytm pedałowania) wynosiła 85-90/min.
Uzyskany przez zawodniczkę maksymalny pobór tlenu (VO2max) na ponadprzeciętnym poziomie, wynoszącym 47,6 ml/kg/min. Dla porównania wyczynowe kolarki osiągają wynik ponad 60 ml/kg/min, zaś studentki AWF 42-47. Wzrost częstości skurczów serca (HR) podczas testu następował spokojnie i równo o ok. 7-10 ud/ min co świadczy o dobrej ekonomice pracy układu krążeniowo-oddechowego.
Wentylacyjny próg przemian beztlenowych (AT) wypadł w 9,45 minucie testu przy wartościach: 39,9 VO2 ml/kg/min (83% VO2max), 154 HR (90% HRmax) i obciążeniu 230 Watt.
Zalecane zakresy treningowe:
- W celu aktywnej regeneracji lub odchudzania zaleca się wysiłek w zakresach tętna: 102-121 (do 120 Watt),
- w celu zwiększenia wydolności tlenowej zaleca się trening w zakresach tętna: 122-150 ud/min (130-210 Watt),
- Celem podniesienia progu tlenowego: 151-156 HR (220-240 Watt),
- Celem podniesienia wytrzymałości tempowej i VO2max (interwały): 157-169 HR (250-300 Watt),
- Treningi beztlenowe: powyżej 170 HR
Analiza wyników świadczy, że zawodniczka jest przeciętnie przygotowana pod względem wydolności tlenowej. Poziom VO2max jest na średnim poziomie. Jednakże zawodnik z pewnością posiada jeszcze rezerwy w obrębie układu oddechowego (stosunkowo niska wentylacja min. płuc na poziomie 125 l/min, podczas gdy wyczynowe kolarki osiągają 160-180 l). Zawodniczka jest jednak dość dobrze przygotowana pod względem wytrzymałości siłowej. Poziom 320 Watt to poziom często osiągany przez mężczyzn- amatorów.
Regeneracja w ciągu 30 sekund po wysiłku na przeciętnym poziomie, o 14 uderzeń serca.
Skład ciała – gdyby kolarka zrzuciła 4-5 kg tłuszczu wówczas skład ciała byłby o wiele lepszy, a tym samym wskaźnik VO2max byłby wyższy, wszak jest on przeliczany na kg masy ciała – czyli im więcej ważymy, tym jest on niższy. Ponadto przydałoby się też bardziej nawadniać organizm, by poziom wody zbliżył się do 58-60%.
Zaleca się przeprowadzenie kolejnych badań za 3-4 miesiące celem monitorowania postępów treningowych.
Dlatego dzisiaj rano wsiadłam na Tribana z wielkim bananem na twarzy.
W pracy odebrałam mejla i okazało się, że przyszły wyniki testów wydolnościowych. Pomijając wszelkie blabla początkowe i sprawy mniej dla mnie istotne, jest tak:
Zawartość tłuszczu: 26,1%. Zdecydowanie za dużo. Ale to wiem sama.
Tkanka mięśniowa: 48,84 kg - nieźle.
Zawartość wody: 52,2&. Trochę za mało. A wydawało mi się, że się dobrze nawadniam.
HR spoczynkowe: 70. To chyba nie był dobry moment na pomiar bo byłam po wstaniu, śniadaniu, myciu, dojechaniu z USN na Targówek, przebraniu i rozgrzewce na rowerze ;) W domu nie mierzyłam akurat tego dnia ale zwykle mam około 60, ciut poniżej nawet.
HR max w teście: 172. Hmmm chyba mogłam więcej - w treningach/zawodach uzyskałam ze dwa razy wyższe, około 178.
Tętno 30 sek po zakończeniu wysiłku: 157
Kwas mlekowy po rozgrzewce 1,7mmol/l
Przy 220 Watt (HR max 147): 2,7mmol/l
Przy 260 Watt (HR max 158): 4,1mmol/l
Powysiłkowe: 13,1mmol/l
Maksymalna wentylacja minutowa płuc (czy to jest to samo co VO2max?): 125,1 l/min
Czas trwania testu: 15 min
Maksymalne obciążenie: 320 Watt (wydawało mi się, że nie dociągnęłam tyle, ale może już nie widziałam bo mi pot zalewał oczy)
Kadencja: 85-90 rpm
Komentarz:
Po rozgrzewce w zakresie 70-100 Watt i po ustabilizowaniu się równowagi czynnościowej tętno wynosiło 109 ud/min. W pierwszych sekundach testu tętno wynosiło ok. 98 ud/min. Po rozgrzewce obciążenie wzrastało o 40 watt /3 min, zaś kadencja (rytm pedałowania) wynosiła 85-90/min.
Uzyskany przez zawodniczkę maksymalny pobór tlenu (VO2max) na ponadprzeciętnym poziomie, wynoszącym 47,6 ml/kg/min. Dla porównania wyczynowe kolarki osiągają wynik ponad 60 ml/kg/min, zaś studentki AWF 42-47. Wzrost częstości skurczów serca (HR) podczas testu następował spokojnie i równo o ok. 7-10 ud/ min co świadczy o dobrej ekonomice pracy układu krążeniowo-oddechowego.
Wentylacyjny próg przemian beztlenowych (AT) wypadł w 9,45 minucie testu przy wartościach: 39,9 VO2 ml/kg/min (83% VO2max), 154 HR (90% HRmax) i obciążeniu 230 Watt.
Zalecane zakresy treningowe:
- W celu aktywnej regeneracji lub odchudzania zaleca się wysiłek w zakresach tętna: 102-121 (do 120 Watt),
- w celu zwiększenia wydolności tlenowej zaleca się trening w zakresach tętna: 122-150 ud/min (130-210 Watt),
- Celem podniesienia progu tlenowego: 151-156 HR (220-240 Watt),
- Celem podniesienia wytrzymałości tempowej i VO2max (interwały): 157-169 HR (250-300 Watt),
- Treningi beztlenowe: powyżej 170 HR
Analiza wyników świadczy, że zawodniczka jest przeciętnie przygotowana pod względem wydolności tlenowej. Poziom VO2max jest na średnim poziomie. Jednakże zawodnik z pewnością posiada jeszcze rezerwy w obrębie układu oddechowego (stosunkowo niska wentylacja min. płuc na poziomie 125 l/min, podczas gdy wyczynowe kolarki osiągają 160-180 l). Zawodniczka jest jednak dość dobrze przygotowana pod względem wytrzymałości siłowej. Poziom 320 Watt to poziom często osiągany przez mężczyzn- amatorów.
Regeneracja w ciągu 30 sekund po wysiłku na przeciętnym poziomie, o 14 uderzeń serca.
Skład ciała – gdyby kolarka zrzuciła 4-5 kg tłuszczu wówczas skład ciała byłby o wiele lepszy, a tym samym wskaźnik VO2max byłby wyższy, wszak jest on przeliczany na kg masy ciała – czyli im więcej ważymy, tym jest on niższy. Ponadto przydałoby się też bardziej nawadniać organizm, by poziom wody zbliżył się do 58-60%.
Zaleca się przeprowadzenie kolejnych badań za 3-4 miesiące celem monitorowania postępów treningowych.
... i jeszcze wieje...
Czwartek, 12 kwietnia 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 19.79 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:57 | km/h: | 20.83 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 155155 ( 86%) | HRavg | 134( 74%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś tylko do pracy i nazad. Nie ma treningu a poza tym po odczulaniu antyalergicznym nie należy podejmować żadnych wysiłków.
Nie podejmowanie wysiłków przy powrocie nie było łatwe bo nadal wieje silny wiatr. Zaczynam go nienawidzić, poważnie.
Nie podejmowanie wysiłków przy powrocie nie było łatwe bo nadal wieje silny wiatr. Zaczynam go nienawidzić, poważnie.