ROWER... i WIOSNA!
Piątek, 20 kwietnia 2012 Kategoria dojazdy, trening, ze zdjęciami
Km: | 36.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:41 | km/h: | 21.74 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 166166 ( 92%) | HRavg | 134( 74%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening dość nieudany, ale za to przyjemność z popołudniowej jazdy ogromna.
Około 14tej była burza. Obawiałam się, że jak będę wychodzić z pracy to będzie lało. Owszem, padało trochę. Ale na szczęście dość szybko przestało. Dobrze jednak, że w Tribanie mam błotniki ;)
Miałam jechać na Okrzeszyn, ale trochę mi się nie chciało więc rozpoczęłam część treningową na Przyczółkowej. To był błąd bo ciągle coś. A to auto wyjeżdżające, a to rozkopy, to, siamto, owamto. W końcu więc wcisnęłam na Garminie stop i na drugą połowę treningu przeniosłam się na pętlę Okrzeszyńską. Ta część poszła lepiej, bez przeszkadzajek.
Nogi trochę mokre bo wszędzie pełno kałuż. Jednak w trakcie treningu wyszło nawet słonko i zrobiło się bardzo przyjemnie. Wracając nawet machnęłam kilka wiosennych fotek.
Dopiero co się rozchmurzyło
Przygotowania do uprawy ziemi już prawie wszędzie zakończone
Woda po zimie jeszcze nie odparowała
Łabądek
Wieczorem szybki wypad na myjnię z obydwoma rowerami, z pomocą Marka. Obu się należało. Scotta nie myłam od niedzielnych błotnych-spa-zawodów a Tribana od 2 tygodni. Fakt, nie jeździłam na nim ostatnio ale był usyfiony bo ostatnio ciągle coś pada ;)
rozgrzewka
2min w narastającym tempie x 1min x 10
rozjazd (z akcentem w postaci podjazdu na dość twardym przełożeniu i z końcówką na stojąco na ul. Podgrzybków)
kadencja 77/107
Około 14tej była burza. Obawiałam się, że jak będę wychodzić z pracy to będzie lało. Owszem, padało trochę. Ale na szczęście dość szybko przestało. Dobrze jednak, że w Tribanie mam błotniki ;)
Miałam jechać na Okrzeszyn, ale trochę mi się nie chciało więc rozpoczęłam część treningową na Przyczółkowej. To był błąd bo ciągle coś. A to auto wyjeżdżające, a to rozkopy, to, siamto, owamto. W końcu więc wcisnęłam na Garminie stop i na drugą połowę treningu przeniosłam się na pętlę Okrzeszyńską. Ta część poszła lepiej, bez przeszkadzajek.
Nogi trochę mokre bo wszędzie pełno kałuż. Jednak w trakcie treningu wyszło nawet słonko i zrobiło się bardzo przyjemnie. Wracając nawet machnęłam kilka wiosennych fotek.
Dopiero co się rozchmurzyło
Przygotowania do uprawy ziemi już prawie wszędzie zakończone
Woda po zimie jeszcze nie odparowała
Łabądek
Wieczorem szybki wypad na myjnię z obydwoma rowerami, z pomocą Marka. Obu się należało. Scotta nie myłam od niedzielnych błotnych-spa-zawodów a Tribana od 2 tygodni. Fakt, nie jeździłam na nim ostatnio ale był usyfiony bo ostatnio ciągle coś pada ;)
rozgrzewka
2min w narastającym tempie x 1min x 10
rozjazd (z akcentem w postaci podjazdu na dość twardym przełożeniu i z końcówką na stojąco na ul. Podgrzybków)
kadencja 77/107
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!