Wpisy archiwalne w kategorii
wycieczki i inne spontany
Dystans całkowity: | 9732.82 km (w terenie 896.47 km; 9.21%) |
Czas w ruchu: | 559:53 |
Średnia prędkość: | 18.34 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.35 km/h |
Suma podjazdów: | 7812 m |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 157 (84 %) |
Suma kalorii: | 29597 kcal |
Liczba aktywności: | 349 |
Średnio na aktywność: | 30.23 km i 1h 36m |
Więcej statystyk |
jak złapać kolarza na kolarkę
Czwartek, 1 sierpnia 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 46.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:52 | km/h: | 24.86 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 170170 ( 91%) | HRavg | 144( 77%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
A... Wyskoczyłam sobie na rundkę. No bo ile można tęsknym wzrokiem jedynie patrzeć na nową, ledwo lekko śmigniętą Stradę?
Przy okazji przekonałam się, że ładna kolarka (mam na myśli Stradę) to świetna przynęta. Wystarczy się na chwilę zatrzymać i zacząć coś dłubać przy rowerze (niekoniecznie dłubać naprawdę, choć ja akurat poprawiałam przekrzywione siodło) i już za moment zatrzymuje się jeden ścigant, pytając czy jest awaria i czy mam narzędzia, a zanim skończysz dłubać, zatrzyma się kolejny z chęcią niesienia pomocy niewieście :-) To miłe.
I zabawne jest, jacy są zaskoczeni, że poradzisz sobie sama i że owszem - masz wszystkie niezbędne narzędzia ;-)
Przy okazji przekonałam się, że ładna kolarka (mam na myśli Stradę) to świetna przynęta. Wystarczy się na chwilę zatrzymać i zacząć coś dłubać przy rowerze (niekoniecznie dłubać naprawdę, choć ja akurat poprawiałam przekrzywione siodło) i już za moment zatrzymuje się jeden ścigant, pytając czy jest awaria i czy mam narzędzia, a zanim skończysz dłubać, zatrzyma się kolejny z chęcią niesienia pomocy niewieście :-) To miłe.
I zabawne jest, jacy są zaskoczeni, że poradzisz sobie sama i że owszem - masz wszystkie niezbędne narzędzia ;-)
pożyczakiem
Wtorek, 30 lipca 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 3.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:12 | km/h: | 17.50 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: rower z Veturilo | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nie jeździłam bo coś mnie niepokoiło po operacji ale lekarz powiedział, że wszystko jest ok i to, co mnie niepokoi jest całkiem normalnym zjawiskiem.
No to sobie chociaż wróciłam rowerem :-)
No to sobie chociaż wróciłam rowerem :-)
wieczorna godzina rowerowa
Wtorek, 23 lipca 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 19.35 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:58 | km/h: | 20.02 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 154154 ( 82%) | HRavg | 129( 69%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Od operacji minęły dwa tygodnie. Rana jest ładnie zabliźniona, jest tylko lekkie zgrubienie, które mnie nieco irytuje, ale ponoć ma zniknąć z czasem. Z czasem zresztą pewnie mnie przestanie irytować ;-)
W czwartek byłam na zdjęciu szwów. Mój lekarz powiedział, że po 2 tygodniach od operacji mogę jeździć, pod warunkiem, że to będą spokojne wycieczki.
Więc wyszłam dzisiaj chwilę pokręcić.
Na dworze okazało się, że mam dziwacznie przekręcone siodło, na sztorc. Ciekawe czemu, wydawało mi się, że je dobrze dokręciłam. Poza tym, z tylnego koła dość mocno zeszło powietrze. Jako, że brakowało 5 minut do dwudziestej, to popędziłam do Bikemana, żeby zdążyć skorzystać ze sprężarki przed zamknięciem, uff, zdążyłam. Mam oczywiście pompkę, ale nie chciało mi się dymać :-) i
Poprawiłam siodło i pojechałam na krótką rundkę.
Na Przyczółkowej jak zwykle hulał wiatr. Tak mocny, że widziany przeze mnie rolkarz po prostu stał sobie a wiatr go popychał :-)
Oczywiście miałam pod wiatr więc musiałam się naprawdę wlec, żeby to była lekka przejaźdżka...
Lubię jeździć wieczorem.
W czwartek byłam na zdjęciu szwów. Mój lekarz powiedział, że po 2 tygodniach od operacji mogę jeździć, pod warunkiem, że to będą spokojne wycieczki.
Więc wyszłam dzisiaj chwilę pokręcić.
Na dworze okazało się, że mam dziwacznie przekręcone siodło, na sztorc. Ciekawe czemu, wydawało mi się, że je dobrze dokręciłam. Poza tym, z tylnego koła dość mocno zeszło powietrze. Jako, że brakowało 5 minut do dwudziestej, to popędziłam do Bikemana, żeby zdążyć skorzystać ze sprężarki przed zamknięciem, uff, zdążyłam. Mam oczywiście pompkę, ale nie chciało mi się dymać :-) i
Poprawiłam siodło i pojechałam na krótką rundkę.
Na Przyczółkowej jak zwykle hulał wiatr. Tak mocny, że widziany przeze mnie rolkarz po prostu stał sobie a wiatr go popychał :-)
Oczywiście miałam pod wiatr więc musiałam się naprawdę wlec, żeby to była lekka przejaźdżka...
Lubię jeździć wieczorem.
veturilem do szpitala
Poniedziałek, 8 lipca 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 3.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:10 | km/h: | 18.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: rower z Veturilo | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dojazd do szpitala na operację. Może to, że rowerem, zabrzmi dziwnie, ale dlaczego nie, skoro nic mi nie dolega? A to ostatni rower na najbliższych kilka tygodni :-)
zgon
Niedziela, 7 lipca 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany, >50 km
Km: | 50.07 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:47 | km/h: | 28.08 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 178178 ( 95%) | HRavg | 157( 84%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przez tydzień nie jeździłam bo byliśmy na wakacjach. Niestety, zabranie roweru nie wchodziło w grę. Dlatego wróciliśmy wczoraj, żebym mogła się jeszcze raz przejechać przed operacją.
Standardowa runda po Okrzeszynie ale w szybkim tempie. Powrót był pod wiatr ale bardzo starałam się utrzymać średnią więc końcówka wyszła mocna.
Po powrocie poszliśmy na chinola i tam dopadł mnie masakryczny zgon. Mało nie zasnęłam na stole. W domu położyłam się, ale nie mogłam zasnąć. Chyba się denerwuję.
Standardowa runda po Okrzeszynie ale w szybkim tempie. Powrót był pod wiatr ale bardzo starałam się utrzymać średnią więc końcówka wyszła mocna.
Po powrocie poszliśmy na chinola i tam dopadł mnie masakryczny zgon. Mało nie zasnęłam na stole. W domu położyłam się, ale nie mogłam zasnąć. Chyba się denerwuję.
daleko ale blisko
Czwartek, 27 czerwca 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany, >50 km
Km: | 50.22 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:59 | km/h: | 25.32 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 167167 ( 89%) | HRavg | 142( 76%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pół nocy nie spałam i poważnie zastanawiałam się, czy w ogóle iść na rower. Ale w końcu poszłam - to jedna z ostatnich okazji przed operacją, żeby pójść pokręcić. Nie miałam pomysłu gdzie pojeździć więc postanowiłam sprawdzić, czy pewna droga prowadzi do Konstancina, jak mi się zdawało. Prowadzi. W ogóle, to jakiś czas temu jeszcze wydawało mi się, że do Konstancina jest dość daleko, ale okazało się, że jest całkiem blisko. Przez Okrzeszyn i Opacz. Z powrotem, najkrótszą drogą, jeszcze bliżej, dlatego zawróciłam na Okrzeszyn i zrobiłam tak jeszcze jedną pętelkę.
Zimno dziś, dobrze chociaż, że nie pada. Poza tym przez to niewyspanie bomba dopadła mnie po półtorej godzinie i ledwo doturlałam się do chaty.
Zimno dziś, dobrze chociaż, że nie pada. Poza tym przez to niewyspanie bomba dopadła mnie po półtorej godzinie i ledwo doturlałam się do chaty.
veturilem
Środa, 26 czerwca 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 6.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:18 | km/h: | 20.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: rower z Veturilo | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do przychodni i nazad. Ohydna pogoda. Zimno, wieje a siąpić zaczęło akurat jak wsiadłam na rower. W obie strony tak. Co za złośliwość.
A tak przy okazji, zauważyłam, że robią brakujący kawałek ścieżki spod wiaduktu Doliny Służewieckiej do północnej nowej części KEN. W końcu. Tylko czemu robią ją akurat w miejscu, gdzie jest dołek i notorycznie po ulewach stoi tam woda? Ech.
A tak przy okazji, zauważyłam, że robią brakujący kawałek ścieżki spod wiaduktu Doliny Służewieckiej do północnej nowej części KEN. W końcu. Tylko czemu robią ją akurat w miejscu, gdzie jest dołek i notorycznie po ulewach stoi tam woda? Ech.
duszny przegląd KTMa
Wtorek, 25 czerwca 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 42.31 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:45 | km/h: | 24.18 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 171171 ( 91%) | HRavg | 148( 79%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wypad na Gocław na przegląd gwarancyjny nowej szosy. Wczoraj trzeba było jechać bo była ładna pogoda, ale nie pojechałam. Więc dziś, ryzyk-fizyk, bo od rana cały czas lało z małymi przerwami. Jednak udało się dojechać bez deszczu, tylko tyle co KTM usyfił się od mokrej nawierzchni. Do Marcelego najkrótszą trasą. Potem czekanie na rower, które spędziłam u Taty na kawie.
Potem zrobiło się strasznie duszno. Wracałam przez Okrzeszyn i sądziłam, że na ścieżce na Wale będzie przewiew, ale nie było. Było lepko i paskudnie. Prawdę mówiąc znośnie zrobiło się jak zjechałam z Wału.
Ostatnie dwa tygodnie to był jakiś koszmar. W ogóle nie chciało mi się jeździć, zmagałam się z brakiem motywacji i ciągłym niewyspaniem. Z tego wszystkiego napisałam Jackowi, żeby mi już nie pisał treningów przed operacją.
Potem zrobiło się strasznie duszno. Wracałam przez Okrzeszyn i sądziłam, że na ścieżce na Wale będzie przewiew, ale nie było. Było lepko i paskudnie. Prawdę mówiąc znośnie zrobiło się jak zjechałam z Wału.
Ostatnie dwa tygodnie to był jakiś koszmar. W ogóle nie chciało mi się jeździć, zmagałam się z brakiem motywacji i ciągłym niewyspaniem. Z tego wszystkiego napisałam Jackowi, żeby mi już nie pisał treningów przed operacją.
coffeeride bez coffee
Piątek, 21 czerwca 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany, >50 km
Km: | 50.33 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 23.23 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 165165 ( 88%) | HRavg | 131( 70%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziadkowie zabrali dziś Zająca więc rzuciłam hasło na Fejsie ale niestety, nie było chętnych na coffeeride. Odezwał się jedynie Arek, ale tylko pomarudził, że gorąco i nie zdecydował się mi towarzyszyć.
W sumie rozumiem brak chętnych. Upał niemiłosierny, przejażdżka w samym środku dnia, kiedy upał jest najgorszy a w dodatku w dzień roboczy, kiedy wolne (od pracy) mają tylko bezrobotni i matki na macierzyńskim ;-)
Pojechałam zatem sama. Z braku towarzystwa zrezygnowałam z kawy gdzieś w trasie i z zapędzania się w dalsze rejony. Pokręciłam tylko po standardowych trasach na Okrzeszynie i wróciłam sporo wcześniej niż zamierzałam.
W sumie rozumiem brak chętnych. Upał niemiłosierny, przejażdżka w samym środku dnia, kiedy upał jest najgorszy a w dodatku w dzień roboczy, kiedy wolne (od pracy) mają tylko bezrobotni i matki na macierzyńskim ;-)
Pojechałam zatem sama. Z braku towarzystwa zrezygnowałam z kawy gdzieś w trasie i z zapędzania się w dalsze rejony. Pokręciłam tylko po standardowych trasach na Okrzeszynie i wróciłam sporo wcześniej niż zamierzałam.
Passo di Agricola
Środa, 19 czerwca 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Uczestnicy
Km: | 24.85 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 16.57 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 177177 ( 95%) | HRavg | 136( 73%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
W związku z Fejsową ustawką wyrwałam się z domu wieczorem na Agrykolę. Faktycznie, zgodnie z doniesieniami okazało się, że na Agry położyli całkiem nowy asfalt. Jednak jego jakość musi być naprawdę marna bo widać, że już dziury były łatane.
Spora ekipa się zebrała, pełen przekrój - począwszy od rasowych szosowców, poprzez kolarzy górskich, rowerzystów w bawełnianych koszulkach i szortach a zakończywszy na pannie w zwiewnej kiecce na mieszczuchu.
Ze znajomych stawił się Norbert i Krzysiek.
Zrobiłam kilka niezobowiązujących podjazdów, pogadałam i gdy zaczęło się ściemniać a komary zaczęły dawać się we znaki, uciekliśmy z Krzyśkiem do domu.
Spora ekipa się zebrała, pełen przekrój - począwszy od rasowych szosowców, poprzez kolarzy górskich, rowerzystów w bawełnianych koszulkach i szortach a zakończywszy na pannie w zwiewnej kiecce na mieszczuchu.
Ze znajomych stawił się Norbert i Krzysiek.
Zrobiłam kilka niezobowiązujących podjazdów, pogadałam i gdy zaczęło się ściemniać a komary zaczęły dawać się we znaki, uciekliśmy z Krzyśkiem do domu.