Wpisy archiwalne w kategorii
wycieczki i inne spontany
Dystans całkowity: | 9732.82 km (w terenie 896.47 km; 9.21%) |
Czas w ruchu: | 559:53 |
Średnia prędkość: | 18.34 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.35 km/h |
Suma podjazdów: | 7812 m |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 157 (84 %) |
Suma kalorii: | 29597 kcal |
Liczba aktywności: | 349 |
Średnio na aktywność: | 30.23 km i 1h 36m |
Więcej statystyk |
nadeszła jesień
Wtorek, 10 września 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 43.82 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:51 | km/h: | 23.69 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 161161 ( 86%) | HRavg | 129( 69%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nadeszła jesień. Można to łatwo poznać nie tyle po tradycyjnych odznakach typu: słońce nisko, spadające liście i zimne noce, co po woni unoszącej się nad Przyczółkową. Kto tamtędy jeździ ten pewnie wie, o czym mówię. W każdym razie jesień przyszła w tym roku wcześnie ;-)
Nade mną zaś chyba ciąży jakaś klątwa. Bo najpierw przerwa w treningach spowodowana ciążą i porodem, potem kolejna z powodu przepukliny a teraz znowu - tym razem na szczęście krótka, po założeniu szwów po usunięciu ósemki. Damn.
Ale poszłam dzisiaj mimo to pokręcić, chociaż lajtowo.
Ostatnio jednak coraz bardziej wkurza mnie wiatr. Jest ciągle jakaś okrutna wichura, praktycznie nie ma dni bezwietrznych lub z jedynie lekkim wiatrem. W dodatku zawsze prawie ten sam kierunek a w efekcie zawsze mam wmordewind gdy wracam do domu. Nie mogłoby chociaż czasem mnie do domu popchnąć?
Nade mną zaś chyba ciąży jakaś klątwa. Bo najpierw przerwa w treningach spowodowana ciążą i porodem, potem kolejna z powodu przepukliny a teraz znowu - tym razem na szczęście krótka, po założeniu szwów po usunięciu ósemki. Damn.
Ale poszłam dzisiaj mimo to pokręcić, chociaż lajtowo.
Ostatnio jednak coraz bardziej wkurza mnie wiatr. Jest ciągle jakaś okrutna wichura, praktycznie nie ma dni bezwietrznych lub z jedynie lekkim wiatrem. W dodatku zawsze prawie ten sam kierunek a w efekcie zawsze mam wmordewind gdy wracam do domu. Nie mogłoby chociaż czasem mnie do domu popchnąć?
cały basen dla mnie
Poniedziałek, 2 września 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Pływanie |
Ach, jak cudownie, wakacje się skończyły i wreszcie nie ma tłumów na basenie w ciągu dnia :)
Dziś cały basen i sauna były tylko dla mnie :):)
30 min intensywnego pływania, w tym teścik - pod wodą przepływam cały basen tj. 20 metrów (minus ten kawałek, który potrzeba do wpłynięcia pod wodę... nie wiem ile to może być, ze 2 metry?)
Dziś cały basen i sauna były tylko dla mnie :):)
30 min intensywnego pływania, w tym teścik - pod wodą przepływam cały basen tj. 20 metrów (minus ten kawałek, który potrzeba do wpłynięcia pod wodę... nie wiem ile to może być, ze 2 metry?)
lajtowy wypadzik wieczorny
Niedziela, 1 września 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 18.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:48 | km/h: | 23.12 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Takie tam. Fajna aura była wieczorem a ostatnio mało byłam na rowerze, więc chociaż na chwilę wyszłam sobie pokręcić na totalnym luzie :)
Nietypowo
Czwartek, 29 sierpnia 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Wioślarstwo |
Nietypowo, bo pływanie kajakiem to sport, który ostatnio miałam okazję uprawiać chyba ze 20 lat temu. A wyszło to przy okazji firmowego wyjazdu, na który zostałam zaproszona (mimo tego, że w firmie nie było mnie od listopada 2012 i nie będzie mnie aż do kwietnia 2014 - to bardzo miłe).
Nie uprzedzono nas, że będziemy mieć taką aktywność. Gdyby mi powiedzieli, to bym wcześniej zaczęła trenować pompki ;) A tak, ręce paliły żywym ogniem a jeszcze zaginałam się, żeby udowodnić, że jestem w dobrej kondycji, haha :)
Było świetnie, chcę jeszcze raz.
10,5km w 2h. Strasznie wolno, ale zawsze mogę zwalić na Basię, moją partnerkę w dwójeczce ;)
Nie uprzedzono nas, że będziemy mieć taką aktywność. Gdyby mi powiedzieli, to bym wcześniej zaczęła trenować pompki ;) A tak, ręce paliły żywym ogniem a jeszcze zaginałam się, żeby udowodnić, że jestem w dobrej kondycji, haha :)
Było świetnie, chcę jeszcze raz.
10,5km w 2h. Strasznie wolno, ale zawsze mogę zwalić na Basię, moją partnerkę w dwójeczce ;)
takie tam, do lekarza
Wtorek, 20 sierpnia 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 6.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:17 | km/h: | 21.18 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: rower z Veturilo | Aktywność: Jazda na rowerze |
szalone wychodne
Czwartek, 15 sierpnia 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 24.46 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:28 | km/h: | 16.68 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 166166 ( 89%) | HRavg | 123( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Hurra, Zając odstawiony do dziadków, dzień wolny się czasem należy. Z tej okazji wyciągnęłam znów małża na rower. Dawno nie jeździł mój Scott więc pojechaliśmy do LK.
Na dzień dobry zjazd z wału przy zajezdni metra. Po ostatnich ulewach zrobiły się na nim niewielkie uskoki więc zjazd okazał się ciekawszy. Marek nie podjął wyzwania i zjechał łagodniejszym miejscem.
Postanowiliśmy sprawdzić czy w miejscu prawie permanentnego bagienka jest bagienko. Nie było bagienka więc przejechaliśmy się singlem. I tu, jak zwykle zapomniałam o istnieniu pewnej hopki na singlu.
Zwykle nie jadę tamtędy zbyt szybko i z hopką nie ma problemu. Dziś jednak rozkręciłam się i gdy przypomniałam sobie o hopce (czytaj: zobaczyłam ją) to nie było już czasu na hamowanie. Wyleciałam w powietrze jak z procy i wylądowałam za hopką na przednim kole. Uf! Cud jakiś, że nie wywaliło mnie przez kierę, bo tak się lądować nie powinno. Przez chwilę miałam jednak serce w gardle.
Drugą niespodziankę zafundowała mi parka niedzielnych rowerzystów stojących i rozmawiających tuż za zjazdem z wału, który postanowiłam pokonać po raz drugi. Czekało mnie tam ostre hamowanie bo z góry jakoś ich nie zauważyłam.
Fajnie mi się jeździło. Muszę częściej wprowadzać Scotta na spacer.
Na dzień dobry zjazd z wału przy zajezdni metra. Po ostatnich ulewach zrobiły się na nim niewielkie uskoki więc zjazd okazał się ciekawszy. Marek nie podjął wyzwania i zjechał łagodniejszym miejscem.
Postanowiliśmy sprawdzić czy w miejscu prawie permanentnego bagienka jest bagienko. Nie było bagienka więc przejechaliśmy się singlem. I tu, jak zwykle zapomniałam o istnieniu pewnej hopki na singlu.
Zwykle nie jadę tamtędy zbyt szybko i z hopką nie ma problemu. Dziś jednak rozkręciłam się i gdy przypomniałam sobie o hopce (czytaj: zobaczyłam ją) to nie było już czasu na hamowanie. Wyleciałam w powietrze jak z procy i wylądowałam za hopką na przednim kole. Uf! Cud jakiś, że nie wywaliło mnie przez kierę, bo tak się lądować nie powinno. Przez chwilę miałam jednak serce w gardle.
Drugą niespodziankę zafundowała mi parka niedzielnych rowerzystów stojących i rozmawiających tuż za zjazdem z wału, który postanowiłam pokonać po raz drugi. Czekało mnie tam ostre hamowanie bo z góry jakoś ich nie zauważyłam.
Fajnie mi się jeździło. Muszę częściej wprowadzać Scotta na spacer.
TT mini
Wtorek, 13 sierpnia 2013 Kategoria test, wycieczki i inne spontany, >50 km
Km: | 51.41 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:58 | km/h: | 26.14 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zaczęło się od pogoni. Gdy wjeżdżałam na Roso, z bocznej uliczki wyjechał gość na kolarce więc Postanowiłam go dogonić. Nie zajęło mi to dużo czasu i siadłam mu na kole. Nie był chyba zbyt szczęśliwy z tego powodu bo po pluł i smarkał po krasnoludzku, jednak nie przejęłam się tym bo jechaliśmy z wiatrem więc byłam dość bezpieczna.
Jakiś czas jechałam za nim, dochodząc do 40km/h ale musiałam się zatrzymać bo się zorientowałam, że mam źle przyczepioną torbę podsiodłową. Dogoniłam go potem znów bez problemu ale, że to było już na trasie mojej zaplanowanej "czasówki", to go wyprzedziłam i pognałam dalej.
Pętla przez Gassy ma około 13 km i zajęła mi 24:42, czyli średnia 31,1.
Sadzę, że mogło być lepiej ale trochę się boję ekscesów, bo nie minęło jeszcze nawet 6 pełnych tygodni od operacji. Niemniej jednak jestem zadowolona z wyniku.
Poza tym na odcinku Gassy - Łęg i dalej do skrzyżowania był straszny wmordewind.
Powrót też we wmordewindzie, ledwo dało się jechać. Momentami nie dało się jechać szybciej niż 21-22. Uf!
Jakiś czas jechałam za nim, dochodząc do 40km/h ale musiałam się zatrzymać bo się zorientowałam, że mam źle przyczepioną torbę podsiodłową. Dogoniłam go potem znów bez problemu ale, że to było już na trasie mojej zaplanowanej "czasówki", to go wyprzedziłam i pognałam dalej.
Pętla przez Gassy ma około 13 km i zajęła mi 24:42, czyli średnia 31,1.
Sadzę, że mogło być lepiej ale trochę się boję ekscesów, bo nie minęło jeszcze nawet 6 pełnych tygodni od operacji. Niemniej jednak jestem zadowolona z wyniku.
Poza tym na odcinku Gassy - Łęg i dalej do skrzyżowania był straszny wmordewind.
Powrót też we wmordewindzie, ledwo dało się jechać. Momentami nie dało się jechać szybciej niż 21-22. Uf!
nie chce mi się pisać
Niedziela, 11 sierpnia 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 44.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 26.64 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 179179 ( 96%) | HRavg | 152( 81%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pętla okrzeszyńska. Nie chce mi się robić wpisu bo wstałam o 6 rano (któżby inny, jeśli nie Zając mi to zafundował) i jeszcze się nie obudziłam. Poza tym po wczorajszej jeździe strasznie bolą mnie plecy, Ketonal w robocie od rana.
---
Edit popołudniowy :)
Plecy nadal mnie bolą ale przynajmniej kawa trochę pomogła.
Wczoraj sobie trochę pozap... :) Oj no... nie mogłam się powstrzymać bo pogoda była IDEALNA, zwłaszcza późnym popołudniem. A jak wracałam to od północy szła jakaś straszliwa chmura więc żeby przed nią uciec robiłam wszystko, żeby dospawać gościa przede mną i siąść mu na koło. Niestety, nie udało mi się. Na pocieszenie (swoje) dodam, że jechał na lemondce ;)
Czułam wczoraj łydki po tej przejażdżce, ale średnia kadencja to wyjaśnia - rzadko zdarza mi się na kolarce mieć średnią kadencję powyżej 80 a tym razem wyszło 83.
---
Edit popołudniowy :)
Plecy nadal mnie bolą ale przynajmniej kawa trochę pomogła.
Wczoraj sobie trochę pozap... :) Oj no... nie mogłam się powstrzymać bo pogoda była IDEALNA, zwłaszcza późnym popołudniem. A jak wracałam to od północy szła jakaś straszliwa chmura więc żeby przed nią uciec robiłam wszystko, żeby dospawać gościa przede mną i siąść mu na koło. Niestety, nie udało mi się. Na pocieszenie (swoje) dodam, że jechał na lemondce ;)
Czułam wczoraj łydki po tej przejażdżce, ale średnia kadencja to wyjaśnia - rzadko zdarza mi się na kolarce mieć średnią kadencję powyżej 80 a tym razem wyszło 83.
bomba nie wybiera
Wtorek, 6 sierpnia 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany, >50 km
Km: | 63.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:32 | km/h: | 25.07 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 178178 ( 95%) | HRavg | 148( 79%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Takie tam, przy 31 stopniach w cieniu.
Trochę zabłądziłam i te 2,5h wyszło nieplanowane. Dlatego nie starczyło mi picia. Gdy wracałam, przy Św. Opaczności bomba mnie dopadła. Może to Duch Święty na mnie spłynął i dlatego tak ciężko mi się jechało twe ostatnie kilka kaemów, uf uf.
Zjarałam się i spłynęłam, dobrze mi :-) :-)
Trochę zabłądziłam i te 2,5h wyszło nieplanowane. Dlatego nie starczyło mi picia. Gdy wracałam, przy Św. Opaczności bomba mnie dopadła. Może to Duch Święty na mnie spłynął i dlatego tak ciężko mi się jechało twe ostatnie kilka kaemów, uf uf.
Zjarałam się i spłynęłam, dobrze mi :-) :-)
światełka elektrociepłowni
Sobota, 3 sierpnia 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 35.73 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 21.65 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 169169 ( 90%) | HRavg | 139( 74%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bez lampy ani rusz o tej porze. Porządnej lampy. I bez niebarwionych szkieł w okularach.
Porządną lampą na szczęście dysponuję, jednak bezbarwnymi szkłami już nie i musiałam strasznie uważać, żeby nie nałapać owadów w oczy. To było trudne.
Przejechałam się Wałem do Mostu Siekierkowskiego, tuż po zachodzie słońca. Jednak na horyzoncie jeszcze była poświata. W takim oświetleniu kominy elektrociepłowni wyglądają obłędnie, jak jakaś stacja kosmiczna. Niestety, aparatem w moim telefonie nie dało się zrobić zdjęcia, na którym byłoby cokolwiek widać.
Szkoda, może następnym razem wezmę normalny aparat.
Porządną lampą na szczęście dysponuję, jednak bezbarwnymi szkłami już nie i musiałam strasznie uważać, żeby nie nałapać owadów w oczy. To było trudne.
Przejechałam się Wałem do Mostu Siekierkowskiego, tuż po zachodzie słońca. Jednak na horyzoncie jeszcze była poświata. W takim oświetleniu kominy elektrociepłowni wyglądają obłędnie, jak jakaś stacja kosmiczna. Niestety, aparatem w moim telefonie nie dało się zrobić zdjęcia, na którym byłoby cokolwiek widać.
Szkoda, może następnym razem wezmę normalny aparat.