Wpisy archiwalne w kategorii
bieganie
Dystans całkowity: | 198.57 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 71:52 |
Średnia prędkość: | 18.50 km/h |
Maksymalna prędkość: | 47.60 km/h |
Suma podjazdów: | 2926 m |
Maks. tętno maksymalne: | 177 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (92 %) |
Suma kalorii: | 10523 kcal |
Liczba aktywności: | 66 |
Średnio na aktywność: | 28.37 km i 1h 05m |
Więcej statystyk |
kolano strikes back
Środa, 25 stycznia 2012 Kategoria trening, bieganie
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:04 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 177177 ( 98%) | HRavg | 164( 91%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj test kolana, czyli trening biegowy. Od tego testu zależało, czy zapiszę się na Półmaraton Wiązowski. U ortopedy po USG jeszcze nie byłam (mam daleki termin), ale lekarz od USG powiedział, że jest lekkie "nadwyrężenie" i że wystarczy dać kolanu odpocząć. Więc dałam mu odpocząć i to całkiem długo bo przez 2 tygodnie nie biegałam (tylko raz na nartach). Od tamtej pory wydawało się, że wszystko jest w porządku.
Niestety, nie jest. Kolano zaczęło lekko dawać o sobie znać w okolicach 6 kilometra. Przy 7,5 km, po tym jak zbiegłam i potem wbiegłam po schodach metra, osiągnęło apogeum. Potem przestało boleć i tylko nieco ćmiło, aż do końca treningu.
Niestety, zaczęło znów boleć po zakończeniu treningu.
Nie bardzo wiem co mam zrobić w tej sytuacji. Do Wiązowny jeszcze miesiąc - ale jeśli będę robić treningi biegowe to kolano będzie mnie nadal napylać. Jeśli nie będę robić treningów biegowych to mogę nie przebiec półmaratonu albo się w połowie dystansu dowiem, że kolano odmawia dalszej współpracy.
Bieg w Wiązownie miał być testem przed jednym z tegorocznych celów - Półmaratonem Warszawskim. Testem, czy w ogóle jestem w stanie przebiec ten dystans. Tzn. przebiec, a nie przeczłapać.
Rady mile widziane...
4 km rozgrzewka
4 km OWB2 (5:57)
ok 2km rozbieganie
Niestety, nie jest. Kolano zaczęło lekko dawać o sobie znać w okolicach 6 kilometra. Przy 7,5 km, po tym jak zbiegłam i potem wbiegłam po schodach metra, osiągnęło apogeum. Potem przestało boleć i tylko nieco ćmiło, aż do końca treningu.
Niestety, zaczęło znów boleć po zakończeniu treningu.
Nie bardzo wiem co mam zrobić w tej sytuacji. Do Wiązowny jeszcze miesiąc - ale jeśli będę robić treningi biegowe to kolano będzie mnie nadal napylać. Jeśli nie będę robić treningów biegowych to mogę nie przebiec półmaratonu albo się w połowie dystansu dowiem, że kolano odmawia dalszej współpracy.
Bieg w Wiązownie miał być testem przed jednym z tegorocznych celów - Półmaratonem Warszawskim. Testem, czy w ogóle jestem w stanie przebiec ten dystans. Tzn. przebiec, a nie przeczłapać.
Rady mile widziane...
4 km rozgrzewka
4 km OWB2 (5:57)
ok 2km rozbieganie
a kolanko do remontu
Środa, 11 stycznia 2012 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:05 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening biegowy. Po przerwie, więc niezbyt intensywny, tylko 10 km ;)
Trochę bolało mnie kolano podczas biegania więc jak tylko stuknęła wymagana ilość km to wsiadłam do metra. Siedziałam i masowałam sobie kolano i to był chyba błąd bo jak wysiadłam z metra to się okazało, że ledwo lezę. Miałam autentyczny problem z iściem? idzeniem? chodzeniem? Kurczę, jak to napisać ;) Inaczej się w każdym razie nie da określić tego jak tylko że napier... mnie strasznie.
Kąpiel, Fastum... trochę przeszło po tej kuracji ale jednak boli :(
4 km rozgrzewka
10 x 200m x 200m rytmy
2 km rozbieganie
HR 157/174
KOW: 4 (260)
Trochę bolało mnie kolano podczas biegania więc jak tylko stuknęła wymagana ilość km to wsiadłam do metra. Siedziałam i masowałam sobie kolano i to był chyba błąd bo jak wysiadłam z metra to się okazało, że ledwo lezę. Miałam autentyczny problem z iściem? idzeniem? chodzeniem? Kurczę, jak to napisać ;) Inaczej się w każdym razie nie da określić tego jak tylko że napier... mnie strasznie.
Kąpiel, Fastum... trochę przeszło po tej kuracji ale jednak boli :(
4 km rozgrzewka
10 x 200m x 200m rytmy
2 km rozbieganie
HR 157/174
KOW: 4 (260)
zwłoki na chodniku
Środa, 28 grudnia 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:25 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jeeeeeeeeeeju ale mi się nie chciało!
Nie chciało mi się strasznie... potwornie... ale się zmusiłam.
Nie było tak źle, chociaż ostatnie 2 km to już ledwo zipałam i mało brakowało a by moje zwłoki zostały pod blokiem. Wymierzyłam dokładnie tak aby trening skończyć pod blokiem więc nie byłoby daleko żeby mnie stamtąd zebrać.
Jednak mimo zdechlactwa nawet niezłe tempo bo treningowe 11 km z okładem zrobiłam w około 01:08 czyli całkiem przyzwoity czas jak na trening. Ostatnie 2 km rozbiegania za to wlokłam się strasznie.
ok. 4 km rozgrzewka
3x 2km WBII x 4min
ok. 2 km rozbieganie
HR 156/169
KOW: 7 (595)
Nie chciało mi się strasznie... potwornie... ale się zmusiłam.
Nie było tak źle, chociaż ostatnie 2 km to już ledwo zipałam i mało brakowało a by moje zwłoki zostały pod blokiem. Wymierzyłam dokładnie tak aby trening skończyć pod blokiem więc nie byłoby daleko żeby mnie stamtąd zebrać.
Jednak mimo zdechlactwa nawet niezłe tempo bo treningowe 11 km z okładem zrobiłam w około 01:08 czyli całkiem przyzwoity czas jak na trening. Ostatnie 2 km rozbiegania za to wlokłam się strasznie.
ok. 4 km rozgrzewka
3x 2km WBII x 4min
ok. 2 km rozbieganie
HR 156/169
KOW: 7 (595)
wybieganie świątecznego obżarstwa
Poniedziałek, 26 grudnia 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:04 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wybieganie świątecznego obżarstwa powoli staje się tradycją.
W sumie biegło mi się całkiem nieźle, nawet na początku musiałam się przytemperować nieco bo zaczęłam z tempem poniżej 06:00 i trzeba było zwolnić, w przeciwnym wypadku nie starczyłoby mi pary na rytmy :) Rytmy poszły fajnie, w tempach około 04:00, ostatnie powtórzenie 03:35 (!). W końcówce jednak nieco zdechłam bo zaczął mnie boleć brzuch i zrobiło mi się niedobrze (za dużo kapuchy? ;) )
6 km bieg
10x 100m x 100m
2 km roztruchtanie
HR 156/171
KOW: 6 (384)
W sumie biegło mi się całkiem nieźle, nawet na początku musiałam się przytemperować nieco bo zaczęłam z tempem poniżej 06:00 i trzeba było zwolnić, w przeciwnym wypadku nie starczyłoby mi pary na rytmy :) Rytmy poszły fajnie, w tempach około 04:00, ostatnie powtórzenie 03:35 (!). W końcówce jednak nieco zdechłam bo zaczął mnie boleć brzuch i zrobiło mi się niedobrze (za dużo kapuchy? ;) )
6 km bieg
10x 100m x 100m
2 km roztruchtanie
HR 156/171
KOW: 6 (384)
wieczorna masakra biegowa
Środa, 21 grudnia 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
No, wydawało mi się, że "skipy" to pikuś jest. Tym bardziej, że niedużo. A tu okazało się, że
- skip C robię nieprawidłowo (kopię się po prostu w poślady piętami zamiast unosić nogę jak bocian i dociągać piętę do pośladka od dołu) - to się okazało już po powrocie do domu
- skip A jest naprawdę ciężki; pierwsze powtórzenie jeszcze jakoś ale przy kolejnych już miałam problem żeby wysoko unosić kolano
Potem rytmy 200metrowe, które mnie po prostu zmasakrowały. Rozbieganie biegłam wzdłuż metra i po planowych około 2 km dobiegłam już tylko do najbliższej stacji metra i podwiozłam się do domu (chociaż stamtąd do domu może z kilometr). Zresztą, zrobiło mi się zimno.
Total około 15km z czego:
ok 6km bieg
5x 50m x 50m skip C
przerwa na siku w oszronionych chaszczach koło LK ;)
5x 50m x 50m skip A
ok 1km bieg w poszukiwaniu ścieżki, którą z Kabackiej można się przedostać w pobliże zajezdni metra
10x 200m x 200m rytmy
ok 3km bieg
HR 151/166
KOW: 7
- skip C robię nieprawidłowo (kopię się po prostu w poślady piętami zamiast unosić nogę jak bocian i dociągać piętę do pośladka od dołu) - to się okazało już po powrocie do domu
- skip A jest naprawdę ciężki; pierwsze powtórzenie jeszcze jakoś ale przy kolejnych już miałam problem żeby wysoko unosić kolano
Potem rytmy 200metrowe, które mnie po prostu zmasakrowały. Rozbieganie biegłam wzdłuż metra i po planowych około 2 km dobiegłam już tylko do najbliższej stacji metra i podwiozłam się do domu (chociaż stamtąd do domu może z kilometr). Zresztą, zrobiło mi się zimno.
Total około 15km z czego:
ok 6km bieg
5x 50m x 50m skip C
przerwa na siku w oszronionych chaszczach koło LK ;)
5x 50m x 50m skip A
ok 1km bieg w poszukiwaniu ścieżki, którą z Kabackiej można się przedostać w pobliże zajezdni metra
10x 200m x 200m rytmy
ok 3km bieg
HR 151/166
KOW: 7
Zimowy Bieg Górski Falenica
Sobota, 17 grudnia 2011 Kategoria bieganie, zawody biegowe, ze zdjęciami
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:08 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przyznam, że trochę się obawiałam tego biegu, bo już na wstępie p. Jacek mnie postraszył, że "bardzo ciężki" jest, potem to samo powiedziała Basia a potem, tuż przed startem, Ela.
Można się zestresować, nie?
Okazało się jednak, że nie było tak strasznie. Co prawda było ciężko i męcząco ale do przebycia ;)
Zaczęłam powolutku ale trochę przesadziłam. Zorientowałam się w pewnym momencie, że biegnę ostatnia więc przyspieszyłam, żeby chociaż kilka osób było jednak za mną.
Już na pierwszym kółku zmógł mnie jeden z podbiegów. Dopóki miał w miarę nieduże nachylenie to truchtałam ale jak w pewnym momencie zrobił się trochę bardziej stromy i piaszczysty to nie dałam rady dalej biec i przeszłam do marszu. Na drugim kółku było coraz gorzej, coraz częściej marsz. Natomiast jakby trochę odżyłam na trzecim kółku i co prawda ogólnie biegłam zdecydowanie wolniej jednak raczej biegłam niż szłam.
Mam problemy z bardziej stromymi podbiegami. Dopóki jest niezbyt wielkie nachylenie to biegnę ale jak się robi stromiej to nie wyrabiam. Zauważyłam podobne zjawisko przy MTB. Długo i niezbyt stromo - mogę jechać i jechać, nawet bardzo długie kawałki. Jak się robi stromiej to szybko odpadam.
Fajnie natomiast mi się zbiegało, oczywiście musiałam uważać żeby sobie nogi nie skręcić w niektórych miejscach ale ogólnie fajnie, lekko, wydłużonym krokiem. Na zbiegach nawet mi się udało wyprzedzać (chociaż ogólnie to pewnie dobiegłam w jakimś "ogonie").
Czas z Garmina 01:08:14 ale wyłączyłam go stojąc już w kolejce do
oddania numeru więc pewnie było ciut poniżej 01:08
Oficjalny czas: 01:07:50
Na początku powolutku
Trochę taka niewyraźna już jestem :)
Skupiam się, skupiam...
Tak biegłam, że aż skóra na twarzy mi się sfałdowała ;) Wyglądam na tym zdjęciu jak własna babcia, jak to Krzychu skomentował ;)
Bieg przełajowy, suma przewyższeń ponoć 255m chociaż Garmin pokazuje tylko 90.
Dystans 9,30, czas 01:08:14
Można się zestresować, nie?
Okazało się jednak, że nie było tak strasznie. Co prawda było ciężko i męcząco ale do przebycia ;)
Zaczęłam powolutku ale trochę przesadziłam. Zorientowałam się w pewnym momencie, że biegnę ostatnia więc przyspieszyłam, żeby chociaż kilka osób było jednak za mną.
Już na pierwszym kółku zmógł mnie jeden z podbiegów. Dopóki miał w miarę nieduże nachylenie to truchtałam ale jak w pewnym momencie zrobił się trochę bardziej stromy i piaszczysty to nie dałam rady dalej biec i przeszłam do marszu. Na drugim kółku było coraz gorzej, coraz częściej marsz. Natomiast jakby trochę odżyłam na trzecim kółku i co prawda ogólnie biegłam zdecydowanie wolniej jednak raczej biegłam niż szłam.
Mam problemy z bardziej stromymi podbiegami. Dopóki jest niezbyt wielkie nachylenie to biegnę ale jak się robi stromiej to nie wyrabiam. Zauważyłam podobne zjawisko przy MTB. Długo i niezbyt stromo - mogę jechać i jechać, nawet bardzo długie kawałki. Jak się robi stromiej to szybko odpadam.
Fajnie natomiast mi się zbiegało, oczywiście musiałam uważać żeby sobie nogi nie skręcić w niektórych miejscach ale ogólnie fajnie, lekko, wydłużonym krokiem. Na zbiegach nawet mi się udało wyprzedzać (chociaż ogólnie to pewnie dobiegłam w jakimś "ogonie").
Czas z Garmina 01:08:14 ale wyłączyłam go stojąc już w kolejce do
oddania numeru więc pewnie było ciut poniżej 01:08
Oficjalny czas: 01:07:50
Na początku powolutku
Trochę taka niewyraźna już jestem :)
Skupiam się, skupiam...
Tak biegłam, że aż skóra na twarzy mi się sfałdowała ;) Wyglądam na tym zdjęciu jak własna babcia, jak to Krzychu skomentował ;)
Bieg przełajowy, suma przewyższeń ponoć 255m chociaż Garmin pokazuje tylko 90.
Dystans 9,30, czas 01:08:14
czy ktoś zbierze moje zwłoki?
Środa, 14 grudnia 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:27 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ajajaj zapowiadała się masakra bo rozpisany trening był taki:
4 km bieg
podbiegi 10x 100m
rytmy 10x 200m x 200m
2 km rozbieganie
Czyli w sumie 12 km a trening ciężki, interwałowy. Obawiałam się czy przeżyję to ;) Nawet zamówiłam transport zwłok na wszelki wypadek.
Okazało się jednak, że wcale nie było tak strasznie. Zaczęłam w spokojnym tempie, żeby się nie zmasakrować od samego początku. Pierwsze 4,09 km ze średnią 06:46 więc naprawdę delikatnie.
Podbiegi robiłam na ul. Fosa przy kościele Św. Katarzyny. Jest to fajne miejsce, akurat na 100 m podbiegu z różnicą poziomów około 2-3 metry. Robiłam je również w spokojnym tempie uważając tylko na to, żeby było ono równe. To akurat mi nie wyszło bo tempo podbiegów wahało mi się od 05:39 do 07:11 ;)
Potem chwilka przerwy, żeby zejść z tej ukośnej uliczki gdzieś na bardziej równe.
Rytmy tuż obok, na Nowoursynowskiej (w stronę Skarpy). Dobre miejsce na rytmy, bez przeszkadzajek. Pierwsze dwa pod wiatr (05:17, 05:25) potem z wiatrem (04:51, 04:59) potem znów pod wiatr ale już się rozkręciłam (05:02, 05:05), kolejne znów z wiatrem (04:51, 04:56) i dwa ostatnie pod wiatr a przy ostatnim grzałam ile dałam radę (05:10, 04:33).
Powrót 2,63 km w też całkiem nienajgorszym tempie bo 06:46.
W sumie wyszło równiutkie 13 km ze średnim tempem 06:41.
Dobrze ułożyłam plan tempowy, żeby się nie zmasakrować. Jak wróciłam do domu to nie czułam się nawet jakoś szczególnie zmęczona, nawet się śmiałam, że mogę jeszcze swoją porcję pompek odwalić (ale tego nie zrobiłam). Dopiero po gorącej kąpieli zmęczenie do mnie dotarło więc popiwszy je browarkiem - padłam ;)
HR 153/171
KOW: 6 (522)
4 km bieg
podbiegi 10x 100m
rytmy 10x 200m x 200m
2 km rozbieganie
Czyli w sumie 12 km a trening ciężki, interwałowy. Obawiałam się czy przeżyję to ;) Nawet zamówiłam transport zwłok na wszelki wypadek.
Okazało się jednak, że wcale nie było tak strasznie. Zaczęłam w spokojnym tempie, żeby się nie zmasakrować od samego początku. Pierwsze 4,09 km ze średnią 06:46 więc naprawdę delikatnie.
Podbiegi robiłam na ul. Fosa przy kościele Św. Katarzyny. Jest to fajne miejsce, akurat na 100 m podbiegu z różnicą poziomów około 2-3 metry. Robiłam je również w spokojnym tempie uważając tylko na to, żeby było ono równe. To akurat mi nie wyszło bo tempo podbiegów wahało mi się od 05:39 do 07:11 ;)
Potem chwilka przerwy, żeby zejść z tej ukośnej uliczki gdzieś na bardziej równe.
Rytmy tuż obok, na Nowoursynowskiej (w stronę Skarpy). Dobre miejsce na rytmy, bez przeszkadzajek. Pierwsze dwa pod wiatr (05:17, 05:25) potem z wiatrem (04:51, 04:59) potem znów pod wiatr ale już się rozkręciłam (05:02, 05:05), kolejne znów z wiatrem (04:51, 04:56) i dwa ostatnie pod wiatr a przy ostatnim grzałam ile dałam radę (05:10, 04:33).
Powrót 2,63 km w też całkiem nienajgorszym tempie bo 06:46.
W sumie wyszło równiutkie 13 km ze średnim tempem 06:41.
Dobrze ułożyłam plan tempowy, żeby się nie zmasakrować. Jak wróciłam do domu to nie czułam się nawet jakoś szczególnie zmęczona, nawet się śmiałam, że mogę jeszcze swoją porcję pompek odwalić (ale tego nie zrobiłam). Dopiero po gorącej kąpieli zmęczenie do mnie dotarło więc popiwszy je browarkiem - padłam ;)
HR 153/171
KOW: 6 (522)
koniec sezonu?
Środa, 7 grudnia 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:14 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wyszłam pobiegać, chociaż strasznie, ale to strasznie mi się nie chciało. Takiego niechciejstwa to chyba dawno nie miałam. Ale zmusiłam się - w końcu jest plan to trzeba go wykonać.
4,35 km bieg
gimnastyka
rytmy 10x200mx200m
2 km roztruchtanie
Ciężki trening dzisiaj był ale w sumie nienajgorzej mi się biegło. Pierwszy 4km odcinek biegło mi się wręcz lekko. Niezłym tempem, ze średnią 06:16.
Z rytmami było gorzej bo za szybko zaczęłam więc przerwy między powtórzeniami były bardziej chodzone niż biegane. Poza tym ze 2 czy 3 razy coś mi przeszkodziło w wykonaniu powtórzenia (a to samochód wyjeżdżający z uliczki, a to pies skaczący koło nogawki a to znów telefon zadzwonił). Ale tempa powtórzeń niezłe .
Ostatnie 2 km to było naprawdę wolne truchtanie. Dla dobicia się postanowiłam końcowe około 500m przebiec techniką z palców więc po treningu zamiast łydek miałam dwie wielkie zbite kule. Rozciąganie jednak trochę poprawiło sytuację.
Wieczorem coś zaczęło padać. Zdaje się, że będzie coraz trudniej się ruszyć na rower, koniec sezonu w końcu nadszedł...
KOW: 6 (444)
HR 149/164
4,35 km bieg
gimnastyka
rytmy 10x200mx200m
2 km roztruchtanie
Ciężki trening dzisiaj był ale w sumie nienajgorzej mi się biegło. Pierwszy 4km odcinek biegło mi się wręcz lekko. Niezłym tempem, ze średnią 06:16.
Z rytmami było gorzej bo za szybko zaczęłam więc przerwy między powtórzeniami były bardziej chodzone niż biegane. Poza tym ze 2 czy 3 razy coś mi przeszkodziło w wykonaniu powtórzenia (a to samochód wyjeżdżający z uliczki, a to pies skaczący koło nogawki a to znów telefon zadzwonił). Ale tempa powtórzeń niezłe .
Ostatnie 2 km to było naprawdę wolne truchtanie. Dla dobicia się postanowiłam końcowe około 500m przebiec techniką z palców więc po treningu zamiast łydek miałam dwie wielkie zbite kule. Rozciąganie jednak trochę poprawiło sytuację.
Wieczorem coś zaczęło padać. Zdaje się, że będzie coraz trudniej się ruszyć na rower, koniec sezonu w końcu nadszedł...
KOW: 6 (444)
HR 149/164
Bieg Mikołajkowy Kabaty
Sobota, 3 grudnia 2011 Kategoria bieganie, zawody biegowe
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bieg na "około" 10 km ;)
Z Garmina wyszło 9,81. Czas 00:59:40. Czyli na dychę życiówki by nie było (ale też nie planowałam) ale też nie najgorszy biorąc pod uwagę, że od 3 kilometra do 7 kilometra przebyłam wszystkie możliwe stadia kolki.
Kolka najpierw usadowiła się po lewej stronie brzucha, potem do tego doszła druga, po prawej. Potem obie postanowiły się przemieścić. Ta z prawej powędrowała do góry, pod żebro a ta z lewej przeniosła się na prawą. Potem do nich dołączyła trzecia, znów po lewej. Potem ta po lewej znikła a te dwie po prawej postanowiły się spotkać gdzieś pośrodku i połączyć w jedną, większą.
Masakra. Wziąwszy tę okoliczność pod uwagę, wynik jest rewelacyjny ;)
W końcówce bardzo zdopingowała mnie Basia, która przebiegła swoje po czym wróciła do mnie i przebiegła ze mną ostatnie około 1 kilometra cały czas coś "nadając" :) Chyba dzięki niej mam czas poniżej godziny ;)
HR 163/173
Z Garmina wyszło 9,81. Czas 00:59:40. Czyli na dychę życiówki by nie było (ale też nie planowałam) ale też nie najgorszy biorąc pod uwagę, że od 3 kilometra do 7 kilometra przebyłam wszystkie możliwe stadia kolki.
Kolka najpierw usadowiła się po lewej stronie brzucha, potem do tego doszła druga, po prawej. Potem obie postanowiły się przemieścić. Ta z prawej powędrowała do góry, pod żebro a ta z lewej przeniosła się na prawą. Potem do nich dołączyła trzecia, znów po lewej. Potem ta po lewej znikła a te dwie po prawej postanowiły się spotkać gdzieś pośrodku i połączyć w jedną, większą.
Masakra. Wziąwszy tę okoliczność pod uwagę, wynik jest rewelacyjny ;)
W końcówce bardzo zdopingowała mnie Basia, która przebiegła swoje po czym wróciła do mnie i przebiegła ze mną ostatnie około 1 kilometra cały czas coś "nadając" :) Chyba dzięki niej mam czas poniżej godziny ;)
HR 163/173
BNP
Środa, 30 listopada 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:39 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bieg z narastającym tempem.
3 km 6:53 HRavg 154
1 km 6:42 HRavg 164
1 km 5:55 HRavg 167
1 km 5:39 HRavg 172
Miał być ostatni km w WB3, chyba wyszło.
Nie dałam rady całego WB3 przebiec ciurkiem. Ciekawe zjawisko nastąpiło, bo dopóki biegłam po płaskim to jakoś biegłam, zdychałam ale biegłam. A jak dobiegłam do miejsca, gdzie podbiegłam na podjazd dla wózków (dosłownie może z 1,5m długości) zatrzymałam się - stało się to kompletnie bez udziału mojej woli i świadomej decyzji. Ze 2-3 sekundy zajęło mi to, żeby do mojego mózgu dotarło, że stoję i ruszenie dalej. Być może gdybym się nie zatrzymała to by było 5:30 bo taka była średnia z tego odcinka sprzed zatrzymania (na około 600tnym metrze).
KOW: 7 (273)
3 km 6:53 HRavg 154
1 km 6:42 HRavg 164
1 km 5:55 HRavg 167
1 km 5:39 HRavg 172
Miał być ostatni km w WB3, chyba wyszło.
Nie dałam rady całego WB3 przebiec ciurkiem. Ciekawe zjawisko nastąpiło, bo dopóki biegłam po płaskim to jakoś biegłam, zdychałam ale biegłam. A jak dobiegłam do miejsca, gdzie podbiegłam na podjazd dla wózków (dosłownie może z 1,5m długości) zatrzymałam się - stało się to kompletnie bez udziału mojej woli i świadomej decyzji. Ze 2-3 sekundy zajęło mi to, żeby do mojego mózgu dotarło, że stoję i ruszenie dalej. Być może gdybym się nie zatrzymała to by było 5:30 bo taka była średnia z tego odcinka sprzed zatrzymania (na około 600tnym metrze).
KOW: 7 (273)