Zimowy Bieg Górski Falenica
Sobota, 17 grudnia 2011 Kategoria bieganie, zawody biegowe, ze zdjęciami
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:08 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przyznam, że trochę się obawiałam tego biegu, bo już na wstępie p. Jacek mnie postraszył, że "bardzo ciężki" jest, potem to samo powiedziała Basia a potem, tuż przed startem, Ela.
Można się zestresować, nie?
Okazało się jednak, że nie było tak strasznie. Co prawda było ciężko i męcząco ale do przebycia ;)
Zaczęłam powolutku ale trochę przesadziłam. Zorientowałam się w pewnym momencie, że biegnę ostatnia więc przyspieszyłam, żeby chociaż kilka osób było jednak za mną.
Już na pierwszym kółku zmógł mnie jeden z podbiegów. Dopóki miał w miarę nieduże nachylenie to truchtałam ale jak w pewnym momencie zrobił się trochę bardziej stromy i piaszczysty to nie dałam rady dalej biec i przeszłam do marszu. Na drugim kółku było coraz gorzej, coraz częściej marsz. Natomiast jakby trochę odżyłam na trzecim kółku i co prawda ogólnie biegłam zdecydowanie wolniej jednak raczej biegłam niż szłam.
Mam problemy z bardziej stromymi podbiegami. Dopóki jest niezbyt wielkie nachylenie to biegnę ale jak się robi stromiej to nie wyrabiam. Zauważyłam podobne zjawisko przy MTB. Długo i niezbyt stromo - mogę jechać i jechać, nawet bardzo długie kawałki. Jak się robi stromiej to szybko odpadam.
Fajnie natomiast mi się zbiegało, oczywiście musiałam uważać żeby sobie nogi nie skręcić w niektórych miejscach ale ogólnie fajnie, lekko, wydłużonym krokiem. Na zbiegach nawet mi się udało wyprzedzać (chociaż ogólnie to pewnie dobiegłam w jakimś "ogonie").
Czas z Garmina 01:08:14 ale wyłączyłam go stojąc już w kolejce do
oddania numeru więc pewnie było ciut poniżej 01:08
Oficjalny czas: 01:07:50
Na początku powolutku
Trochę taka niewyraźna już jestem :)
Skupiam się, skupiam...
Tak biegłam, że aż skóra na twarzy mi się sfałdowała ;) Wyglądam na tym zdjęciu jak własna babcia, jak to Krzychu skomentował ;)
Bieg przełajowy, suma przewyższeń ponoć 255m chociaż Garmin pokazuje tylko 90.
Dystans 9,30, czas 01:08:14
Można się zestresować, nie?
Okazało się jednak, że nie było tak strasznie. Co prawda było ciężko i męcząco ale do przebycia ;)
Zaczęłam powolutku ale trochę przesadziłam. Zorientowałam się w pewnym momencie, że biegnę ostatnia więc przyspieszyłam, żeby chociaż kilka osób było jednak za mną.
Już na pierwszym kółku zmógł mnie jeden z podbiegów. Dopóki miał w miarę nieduże nachylenie to truchtałam ale jak w pewnym momencie zrobił się trochę bardziej stromy i piaszczysty to nie dałam rady dalej biec i przeszłam do marszu. Na drugim kółku było coraz gorzej, coraz częściej marsz. Natomiast jakby trochę odżyłam na trzecim kółku i co prawda ogólnie biegłam zdecydowanie wolniej jednak raczej biegłam niż szłam.
Mam problemy z bardziej stromymi podbiegami. Dopóki jest niezbyt wielkie nachylenie to biegnę ale jak się robi stromiej to nie wyrabiam. Zauważyłam podobne zjawisko przy MTB. Długo i niezbyt stromo - mogę jechać i jechać, nawet bardzo długie kawałki. Jak się robi stromiej to szybko odpadam.
Fajnie natomiast mi się zbiegało, oczywiście musiałam uważać żeby sobie nogi nie skręcić w niektórych miejscach ale ogólnie fajnie, lekko, wydłużonym krokiem. Na zbiegach nawet mi się udało wyprzedzać (chociaż ogólnie to pewnie dobiegłam w jakimś "ogonie").
Czas z Garmina 01:08:14 ale wyłączyłam go stojąc już w kolejce do
oddania numeru więc pewnie było ciut poniżej 01:08
Oficjalny czas: 01:07:50
Na początku powolutku
Trochę taka niewyraźna już jestem :)
Skupiam się, skupiam...
Tak biegłam, że aż skóra na twarzy mi się sfałdowała ;) Wyglądam na tym zdjęciu jak własna babcia, jak to Krzychu skomentował ;)
Bieg przełajowy, suma przewyższeń ponoć 255m chociaż Garmin pokazuje tylko 90.
Dystans 9,30, czas 01:08:14
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!