kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

bieganie

Dystans całkowity:198.57 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:71:52
Średnia prędkość:18.50 km/h
Maksymalna prędkość:47.60 km/h
Suma podjazdów:2926 m
Maks. tętno maksymalne:177 (98 %)
Maks. tętno średnie:172 (92 %)
Suma kalorii:10523 kcal
Liczba aktywności:66
Średnio na aktywność:28.37 km i 1h 05m
Więcej statystyk

masakra biegowa

Środa, 21 marca 2012 Kategoria bieganie, trening
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:12 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 174174 ( 96%) HRavg 159( 88%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Dzisiaj bieganie dość lekkie w porównaniu do poprzedniego. Niestety, biegło mi się jeszcze gorzej niż w niedzielę. Czułam się kompletnie bez siły. Właściwie to nawet nie wiem dokładnie, co mi przeszkadzało, ale po przepisowych 10 km z rytmami miałam serdecznie dość. Okazało się jednak, że rytmy zrobiłam w całkiem niezłych tempach, choć dość nierównych.

6 km rozgrzewka
10 x 100m x 100m
2 km rozbieganie

bieganie

Niedziela, 18 marca 2012 Kategoria bieganie, trening
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:18 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 175175 ( 97%) HRavg 158( 87%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Jak zwykle, po przerwie, ciężko się dzisiaj biegło. Czułam się jak parowóz.
Na szczęście, przynajmniej to dobre, dzisiaj było na tyle ciepło, że można było wyjść biegać bez kilku warstw barchanów.
Widać, że była przerwa bo powtórzenia wyszły nierówne. Jedne szybsze, jedne wolniejsze. Pierwsze to w ogóle od czapy, zdecydowanie za szybko.

6 km rozgrzewka
10 x 200m x 200m (03:51, 04:32, 04:22, 04:32, 04:30, 04:39, 04:38, 04:44, 04:26, 04:20)
ok. 1 km rozbieganie (miało być dwa, ale miałam dość)

ciężko, oj ciężko

Środa, 29 lutego 2012 Kategoria bieganie, trening
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 160160 ( 88%) HRavg 149( 82%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Na dzisiaj lekki trening biegowy - zaledwie 5 km spokojnego biegu. A męczyłam się niemożebnie. Chyba dostałam w niedzielnym półmaratonie bardziej w kość niż się spodziewałam. Nogi nie chciały się ruszać, łydki krzyczały a głowa przez cały czas mówiła "nie chce mi się, nie chce mi się".
Co prawda po pierwszych 2 kilometrach w normalnym tempie około 06:30, chyba coś nas ugryzło w tyłek bo kolejne 3 kilometry zaczęły umykać w dużo wyższym tempie, około 06:15. Nie wiem czemu tak się stało. Być może dlatego się tak męczyłam. Ale co dziwne, i pozytywne, średnie tętno z tego biegania zaskakująco niskie, poniżej 150 - co mi się chyba jeszcze nie zdarzyło.

Półmaraton Wiązowski

Niedziela, 26 lutego 2012 Kategoria bieganie, zawody biegowe, ze zdjęciami
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:20 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 173173 ( 96%) HRavg 165( 91%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Udało się, udało! Przebiegłam cały dystans, nie szłam, nie człapałam, przebiegłam!
W dodatku zmieściłam się w limicie czasowym a nawet złamałam go o 10 minut. Poprzedni wynik o 22 minuty.
Myślałam, że umrę, ale się udało :D:D:D

Nie udało się pobiec zgodnie z planem :) Marek zmarudził trochę z dojazdem i nie zdążyliśmy na wcześniejszy start.
Pobiegliśmy zatem o standardowej godzinie, ja - trochę się stresując, czy wyrobię się w limicie. Nie chciałam być całkiem ostatnia więc trzymaliśmy się przedostatniej grupki na trasie a ta przedostatnia grupka biegła "nieco" szybciej niż założone 06:40.
Pierwsza połowa poszła gładko, pewnie dlatego, że z wiatrem no i te dwa miłe zbiegi przed zawrotką.
Po zawrotce, niestety, oklapłam. Dwa podbiegi mnie skutecznie skasowały i wmordewind wraz z gradopodobnym śniegiem nie pozwoliły mi przyspieszyć, a nawet zmusiły mnie do zwolnienia.
Ostatnie 6 km to była męka, ale cały dystans przebiegłam (zatrzymałam się po zawrotce trzy razy na picie, na moment, ale ani kawałka nie szłam). W drugiej
połowie nawet wyprzedziłam kilku słabnących zawodników.
Pod koniec zaczęły mnie łapać delikatne skurcze łydek, na szczęście nie przeszkadzały mi zbytnio (starałam się biec rozluźniając łydki).
Dopiero na ostatnich metrach przed metą, gdy przyspieszyłam, skurcze tak mnie chwyciły, że miałam wrażenie jakby mi się nogi na zewnątrz wyginały, ale dobiegłam. Po zatrzymaniu się za metą dość szybko minęły.
To były pierwsze moje zawody w życiu gdzie złapały mnie skurcze.
Składam to na karb nieprzyzwyczajenia do dystansu i tego, że akurat miałam "babskie dni".

Podsumowując - nie dość, że zmieściłam się w limicie, to jeszcze prawie złamałam 02:20 :) Dokładnie mój czas to 02:20:10. Trochę szkoda tych dziesięciu sekund, mogłabym mówić, że złamałam ;)
Więc pierwszy cel z tegorocznych spełniony :)
Chwilowo mam fazę "nienawidzę półmaratonu" i poważnie zastanawiam się nad odwołanie startu w Warszawskim, ale pewnie za tydzień mi przejdzie ;)


Zdjęcia z mety:

Czerwonego już nie dogonimy


Sama nie wiem, czy to grymas cierpienia, czy szczęścia


do utraty tchu

Środa, 22 lutego 2012 Kategoria bieganie, trening
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 171171 ( 95%) HRavg 155( 86%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy od jakiegoś czasu trening biegowy. Zły. To znaczy zły samopoczuciowo. Dawno mi się tak źle nie biegło. W ogóle dziwny to był trening. Zwykle to nogi pierwsze odmawiają mi posłuszeństwa. Dzisiaj było inaczej - w nogach miałam poczucie fajnej sprężystości ale oddechowo ledwo wyrabiałam. Ciekawe, czy ten efekt w nogach jest rezultatem drobnego zwiększenia obciążenia w ćwiczeniach siłowych?
Natomiast obiektywnie rzecz biorąc, trening był dobry. Był naprawdę mocny. Dobre tempo rozgrzewki, niezłe tempo powtórzeń. Ostatnie powtórzenie setki w tempie jak na mnie wręcz nieludzkim bo 04:04 min/km. Chociaż przyznam, że chyba trochę przesadziłam bo nawet już nie do utraty tchu, a prawie do wyrzygu...
Z jednej strony, fatalny jest taki stan, gdy wracam po treningu do domu i ze zmęczenia jest mi niedobrze. Z drugiej strony, gdy osiągam taki stan to mam poczucie, że zrobiłam dobry, mocny trening. I bądź tu mądry i zinterpretuj fakty ;)
Do tego stopnia źle się czułam po treningu, że przełożone z wczoraj ćwiczenia siłowe postanowiłam sobie jednak całkiem odpuścić. Tym bardziej, że w niedzielę półmaraton więc nie ma co się forsować.

5 km rozgrzewka
5x 200m x 200m (4:33, 4:31, 4:29, 4:30, 4:25)
5x 100m x 100m (4:07, 4:24, 4:25, 4:31, 4:04)
około 2 km rozbieganie

Grand Prix Warszawy - Kabaty

Sobota, 11 lutego 2012 Kategoria bieganie, zawody biegowe
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:59 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 174174 ( 96%) HRavg 165( 91%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Termometr rano pokazywał -12 stopni, ale na dworze było piękne słonko więc spodziewałam się, że jest dość przyjemnie. I faktycznie było. W lesie nawet bardzo przyjemnie bo prawie bezwietrznie. Przed biegiem poznałam osobiście jedną z moich rywalek z Mazovii, Beatę. Bardzo sympatycznie porozmawiałyśmy, wymieniłyśmy parę uwag na temat maratonów no i dostałam propozycję.
Przyznam, że propozycja jest BARDZO atrakcyjna... :)
Zamierzałam w tym sezonie dołączyć do Kliwra, ale chyba muszę to przemyśleć.

Przed biegiem, wspólnie z Beatą i Markiem, postanowiliśmy posiedzieć w ciepłym aucie ;)
Potem, już na starcie, dołączył do nas p. Paweł z Plusa. Celował w poniżej 50 minut więc puściliśmy go przodem ;) Beata, Marek i ja rozpoczęliśmy bieg wspólnie. Ale po chwili ja przyhamowałam. Jako jedyna z całej trójki nie miałam prawie bieżnika bo biegam w letnich butach. A trasa biegu była dość śliska. Beata postanowiła zatem opuścić nasze towarzystwo i wyrwała do przodu.

Rozpoczęliśmy bieg wspólnie

My z Markiem biegliśmy w miarę spokojnie, moim tempem. W połowie dystansu miałam czas 30 minut i brak widoków na ukończenie biegu w czasie poniżej godziny. Tym bardziej, że mój mózg co prawda chciał wyprzedzać kolejne osoby, ale nogi już nie ;) Jednak się udawało. Miałam chwilę kryzysu na 6 kilometrze, ale po chwili się ogarnęłam i spokojnie, równym tempem, biegłam dalej. Tempo wcale nie było takie ślimakowate, jak mi się wydawało.
Marek odbił do przodu około 3 km przed metą, żeby rozgrzać samochód.
Ja biegłam sobie spokojnie dalej, wyprzedzając powolutku kolejne osoby.
W sumie biegło mi się zadziwiająco dobrze, mimo trudnych warunków i ślizgawicy. Na ostatnim kilometrze udało mi się jeszcze przyspieszyć i w efekcie zrobiłam 59 minut :) Czyli druga połowa trasy szybciej niż pierwsza. Jeszcze mi się coś takiego nie zdarzyło ;)
Jestem bardzo zadowolona z wyniku.

satisfaction :)

Środa, 8 lutego 2012 Kategoria bieganie, trening
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 170170 ( 94%) HRavg 154( 85%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Dawno nie było rytmów. Wyciągnęłam Marka, żeby mi potowarzyszył przy tym męczącym treningu. Przy okazji podziałał na mnie motywująco :) Wszystkie powtórzenia w tempie około 04:30, pierwsze i ostatnie około 04:20. To jest takie fajne uczucie, po treningu, gdy wiesz, że dałeś z siebie wszystko :)

6 km bieg
10 x 200m x 200m
(04:20, 04:33, 04:33, 04:33, 04:31, 04:34, 04:28, 04:34, 04:23, 04:21)
2 km rozbieganie

w sumie to lubię biegać

Sobota, 4 lutego 2012 Kategoria bieganie, trening
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:50 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 164164 ( 91%) HRavg 158( 87%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś lekki trening biegowy, zwykłe 8 km truchtu. Wyciągnęłam Kochanie. Na początku trochę marudził, że zimno, ale po około 2 km się rozgrzał.
Piękne dziś słonko, choć zdradliwe. Termometr w domu pokazywał -4,5 ale przy takim słonku nie należało mu ufać. Ubrałam się dość grubo, podobnie jak na wieczorne bieganie środowe przy -15 stopniach. I to był dobry pomysł, bo chyba faktycznie tyle stopni było na dworze. Jednak z powodu słonka aż tak się tego nie czuło.
Miał być trucht ale trochę za szybko wyszło. Średnia 06:17. To trochę za duże tempo jak na trucht w moim wykonaniu. Ale biegło mi się dobrze, dopiero pod koniec zwolniłam. To dobrze wróży na półmaraton.

jak w prosty sposób wyprodukować śnieg

Środa, 1 lutego 2012 Kategoria bieganie, trening
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:15 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 169169 ( 93%) HRavg 159( 88%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Dzisiaj to była naprawdę trudna decyzja. Iść biegać na ten mróz czy może udać się do jakiegoś fitness clubu na bieżnię. Przyznam, że kusiła mnie ta druga ewentualność ale jakoś nie byłam przekonana. W dodatku nie udało mi się namówić Marka, żeby ze mną poszedł :(
Więc w końcu poszłam biegać na dwór. Ubrałam się dobrze i "go". O dziwo, nie było tak źle, a nawet było przyjemnie. Ilość warstw odpowiednia, rękawiczki WindBreaker w sam raz. Jedynym problemem była zamarzająca twarz, gdy się biegło pod wiatr i zamarzające podniebienie podczas oddychania ;) Na to drugie była rada - co jakiś czas zamykać jadaczkę i wdychać przez nos aż w środku się ociepli ;)
Pierwsze 4km poszły leciutko, nogi same mnie niosły. Nawet nie wiem kiedy dobiegłam do Tesco. Potem, na planowane OWB2 odbiłam w stronę Rosoła i biegłam potem zygzakami, kolejnymi przecznicami, między Rosoła i KEN, w stronę domu. starając się unikać stania na światłach i takie tam.
Niestety, kierunek KEN -> Rosoła oraz w stronę domu był nieprzyjemny, bo wiatr wiał w twarz. W pewnym momencie sądziłam, że mi odpadnie nos i "pućki" polików.
Ale koniec końców nie zamarzłam ani nie pękły mi płuca ;)
Już w bloku, w windzie, obejrzałam się w lustrze. Na czubku głowy, na buffie założonym w kształt czapki, zgromadziły się kryształki szronu, wyglądające zupełnie jak świeży śnieg. Podobne kryształki miałam na ramionach i na rzęsach ;)
Teraz już wiem, jak mi za mało śniegu to muszę iść biegać ;)

4 km rozgrzewka
6 km OWB2
2 km rozbieganie

KOW: 4 (300)

lajtowy truchcik

Sobota, 28 stycznia 2012 Kategoria bieganie, trening
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:28 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 161161 ( 89%) HRavg 153( 85%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Dawno nie miałam tak lajtowego treningu biegowego.
Na dworze ostry mróz, ale świeci piękne słonko. Biegło się wspaniale. Ach, gdybyż tak mi się biegało za każdym razem...!
Kolano w każdym razie dzisiaj nic.

4 km spokojnego biegu

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum