czy ktoś zbierze moje zwłoki?
Środa, 14 grudnia 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:27 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ajajaj zapowiadała się masakra bo rozpisany trening był taki:
4 km bieg
podbiegi 10x 100m
rytmy 10x 200m x 200m
2 km rozbieganie
Czyli w sumie 12 km a trening ciężki, interwałowy. Obawiałam się czy przeżyję to ;) Nawet zamówiłam transport zwłok na wszelki wypadek.
Okazało się jednak, że wcale nie było tak strasznie. Zaczęłam w spokojnym tempie, żeby się nie zmasakrować od samego początku. Pierwsze 4,09 km ze średnią 06:46 więc naprawdę delikatnie.
Podbiegi robiłam na ul. Fosa przy kościele Św. Katarzyny. Jest to fajne miejsce, akurat na 100 m podbiegu z różnicą poziomów około 2-3 metry. Robiłam je również w spokojnym tempie uważając tylko na to, żeby było ono równe. To akurat mi nie wyszło bo tempo podbiegów wahało mi się od 05:39 do 07:11 ;)
Potem chwilka przerwy, żeby zejść z tej ukośnej uliczki gdzieś na bardziej równe.
Rytmy tuż obok, na Nowoursynowskiej (w stronę Skarpy). Dobre miejsce na rytmy, bez przeszkadzajek. Pierwsze dwa pod wiatr (05:17, 05:25) potem z wiatrem (04:51, 04:59) potem znów pod wiatr ale już się rozkręciłam (05:02, 05:05), kolejne znów z wiatrem (04:51, 04:56) i dwa ostatnie pod wiatr a przy ostatnim grzałam ile dałam radę (05:10, 04:33).
Powrót 2,63 km w też całkiem nienajgorszym tempie bo 06:46.
W sumie wyszło równiutkie 13 km ze średnim tempem 06:41.
Dobrze ułożyłam plan tempowy, żeby się nie zmasakrować. Jak wróciłam do domu to nie czułam się nawet jakoś szczególnie zmęczona, nawet się śmiałam, że mogę jeszcze swoją porcję pompek odwalić (ale tego nie zrobiłam). Dopiero po gorącej kąpieli zmęczenie do mnie dotarło więc popiwszy je browarkiem - padłam ;)
HR 153/171
KOW: 6 (522)
4 km bieg
podbiegi 10x 100m
rytmy 10x 200m x 200m
2 km rozbieganie
Czyli w sumie 12 km a trening ciężki, interwałowy. Obawiałam się czy przeżyję to ;) Nawet zamówiłam transport zwłok na wszelki wypadek.
Okazało się jednak, że wcale nie było tak strasznie. Zaczęłam w spokojnym tempie, żeby się nie zmasakrować od samego początku. Pierwsze 4,09 km ze średnią 06:46 więc naprawdę delikatnie.
Podbiegi robiłam na ul. Fosa przy kościele Św. Katarzyny. Jest to fajne miejsce, akurat na 100 m podbiegu z różnicą poziomów około 2-3 metry. Robiłam je również w spokojnym tempie uważając tylko na to, żeby było ono równe. To akurat mi nie wyszło bo tempo podbiegów wahało mi się od 05:39 do 07:11 ;)
Potem chwilka przerwy, żeby zejść z tej ukośnej uliczki gdzieś na bardziej równe.
Rytmy tuż obok, na Nowoursynowskiej (w stronę Skarpy). Dobre miejsce na rytmy, bez przeszkadzajek. Pierwsze dwa pod wiatr (05:17, 05:25) potem z wiatrem (04:51, 04:59) potem znów pod wiatr ale już się rozkręciłam (05:02, 05:05), kolejne znów z wiatrem (04:51, 04:56) i dwa ostatnie pod wiatr a przy ostatnim grzałam ile dałam radę (05:10, 04:33).
Powrót 2,63 km w też całkiem nienajgorszym tempie bo 06:46.
W sumie wyszło równiutkie 13 km ze średnim tempem 06:41.
Dobrze ułożyłam plan tempowy, żeby się nie zmasakrować. Jak wróciłam do domu to nie czułam się nawet jakoś szczególnie zmęczona, nawet się śmiałam, że mogę jeszcze swoją porcję pompek odwalić (ale tego nie zrobiłam). Dopiero po gorącej kąpieli zmęczenie do mnie dotarło więc popiwszy je browarkiem - padłam ;)
HR 153/171
KOW: 6 (522)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!