Wpisy archiwalne w kategorii
trening
Dystans całkowity: | 30825.36 km (w terenie 1180.74 km; 3.83%) |
Czas w ruchu: | 1795:05 |
Średnia prędkość: | 19.55 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Suma podjazdów: | 23423 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (91 %) |
Suma kalorii: | 108933 kcal |
Liczba aktywności: | 1173 |
Średnio na aktywność: | 32.38 km i 1h 31m |
Więcej statystyk |
pod górkę pod kościołem
Środa, 11 kwietnia 2012 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:55 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 171171 ( 95%) | HRavg | 154( 85%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trochę byłam zmęczona po dzisiejszym wmordewindzie podczas powrotu z pracy i nie bardzo chciało mi się iść biegać. Ale trening jest trening, nie ma przebacz. Wyciągnęłam zatem Marka, żeby mi samej nie było smutno :)
Podbiegi robiłam na ul. Fosa, która jest fajnie pochyła, z końcówką pod kościołem. Dobrze, że nie muszę robić podbiegów na kolanach bo by to dziwnie wyglądało ;)
Rytmy za to wyszły mi okropnie nierówno. Chociaż krótkie, ale jakieś takie szarpane - jeden szybciej, jeden wolniej...
ok 2 km rozgrzewka
10 x 100m podbiegi (4:44, 5:17, 5:20, 5:27, 5:17, 5:34, 5:00, 5:03, 4:26, 3:59)
10 x 100m x 100m rytmy (4:24, 4:17, 4:24, 3:55, 4:07, 3:38, 4:20, 4:07, 4:20, 3:45)
ok 2 km rozbieganie
Podbiegi robiłam na ul. Fosa, która jest fajnie pochyła, z końcówką pod kościołem. Dobrze, że nie muszę robić podbiegów na kolanach bo by to dziwnie wyglądało ;)
Rytmy za to wyszły mi okropnie nierówno. Chociaż krótkie, ale jakieś takie szarpane - jeden szybciej, jeden wolniej...
ok 2 km rozgrzewka
10 x 100m podbiegi (4:44, 5:17, 5:20, 5:27, 5:17, 5:34, 5:00, 5:03, 4:26, 3:59)
10 x 100m x 100m rytmy (4:24, 4:17, 4:24, 3:55, 4:07, 3:38, 4:20, 4:07, 4:20, 3:45)
ok 2 km rozbieganie
znooowu wieje...
Wtorek, 10 kwietnia 2012 Kategoria trening
Km: | 43.87 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:59 | km/h: | 22.12 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 164164 ( 91%) | HRavg | 139( 77%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Uf, dzisiaj wreszcie trochę ciepełka. Tak na oko odczuwalna około 10 stopni więc nie przesadzałam z wyskakiwaniem z ciepłych ciuchów. Bielizna z długim, na to koszulka z krótkim, spodenki 3/4 a pod spód jeszcze na wszelki wypadek jedne krótkie gatki ;)
I nie powiem, żebym się jakoś strasznie zgrzała w tym zestawie :)
Ale jednak słonko zdecydowanie poprawia nastrój.
Podczas dojazdu na treningową miejscówkę, na Sobieskiego, witam się głośno z Arkiem.
Trening na wioskach, na upatrzonej pętli. Niestety, na odcinku wzdłuż wału wmordewind tak potężny, że naprawdę ciężko było jechać. No i narastające tempo nie bardzo tam wychodziło ;) Przy trzecim powtórzeniu uratował mnie van wyjeżdżający ze stadniny - skutecznie zatarasował całą szerokość drogi więc skończyłam ostatni, najszybszy (właściwie to on miał być najszybszy, ale w rzeczywistości był tylko najbardziej męczący), odcinek o 7 sekund wcześniej.
Natomiast powrót to już była sama rozkosz - uwielbiam wracać z treningu z wiatrem :D:D
Wieczorem odebrałam zamówioną książkę, "Waga startowa". Żeby mieć dobry nastrój do czytania, wrąbałam porcję lodów, zagryzłam kanapką z nutellą i popiłam piwem... ;)
ok 45min rozgrzewka
4x 10min narastające tempo x 2 min
ok 26min rozjazd
kadencja 82/123
I nie powiem, żebym się jakoś strasznie zgrzała w tym zestawie :)
Ale jednak słonko zdecydowanie poprawia nastrój.
Podczas dojazdu na treningową miejscówkę, na Sobieskiego, witam się głośno z Arkiem.
Trening na wioskach, na upatrzonej pętli. Niestety, na odcinku wzdłuż wału wmordewind tak potężny, że naprawdę ciężko było jechać. No i narastające tempo nie bardzo tam wychodziło ;) Przy trzecim powtórzeniu uratował mnie van wyjeżdżający ze stadniny - skutecznie zatarasował całą szerokość drogi więc skończyłam ostatni, najszybszy (właściwie to on miał być najszybszy, ale w rzeczywistości był tylko najbardziej męczący), odcinek o 7 sekund wcześniej.
Natomiast powrót to już była sama rozkosz - uwielbiam wracać z treningu z wiatrem :D:D
Wieczorem odebrałam zamówioną książkę, "Waga startowa". Żeby mieć dobry nastrój do czytania, wrąbałam porcję lodów, zagryzłam kanapką z nutellą i popiłam piwem... ;)
ok 45min rozgrzewka
4x 10min narastające tempo x 2 min
ok 26min rozjazd
kadencja 82/123
biedne pawie
Piątek, 6 kwietnia 2012 Kategoria trening
Km: | 29.26 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:34 | km/h: | 18.68 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 167167 ( 92%) | HRavg | 140( 77%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dawno nie miałam tak hardkorowego treningu. Naprawdę, byłam po nim solidnie zmęczona. W dodatku zapomniałam zabrać ze sobą picia :(
O ile zwykle muszę się naprawdę mocno powstrzymywać, żeby tętno trzymać w ryzach, o tyle dzisiaj po treningu miałam tak zmęczone nogi, że do domu snułam się jak mucha w smole.
Na rozgrzewkę dojazd do Łazienek i pokręcenie się po parkowych ścieżkach. Ze trzech ochroniarzy zwróciło mi uwagę, że "tu nie wolno rowerem" ale miałam słuchawki więc udawałam, że ich nie słyszę.
Po parkowych alejkach szwendają się pawie. Biedne, taka zimnica, a to przecież ptaki z ciepłych krajów. Mnie nie było najcieplej, a co dopiero im.
Trening na Agrykoli, trochę podjazdów. Równolegle ze mną trenował również jakiś harpagan-biegacz. Tyle czasu co ja robiłam podjazdów, to on robił podbiegi. Oczywiście jemu szło wolniej ale za to on podbiegał całą Agrykolę, a ja tylko fragment (zgodnie z wytycznymi Jacka).
ok. 30 min rozgrzewka
podjazdy 200m x 20
sprinty 500 m zakończone podjazdem 100m x 4
ok 25 min rozjazd
kadencja 69/127
O ile zwykle muszę się naprawdę mocno powstrzymywać, żeby tętno trzymać w ryzach, o tyle dzisiaj po treningu miałam tak zmęczone nogi, że do domu snułam się jak mucha w smole.
Na rozgrzewkę dojazd do Łazienek i pokręcenie się po parkowych ścieżkach. Ze trzech ochroniarzy zwróciło mi uwagę, że "tu nie wolno rowerem" ale miałam słuchawki więc udawałam, że ich nie słyszę.
Po parkowych alejkach szwendają się pawie. Biedne, taka zimnica, a to przecież ptaki z ciepłych krajów. Mnie nie było najcieplej, a co dopiero im.
Trening na Agrykoli, trochę podjazdów. Równolegle ze mną trenował również jakiś harpagan-biegacz. Tyle czasu co ja robiłam podjazdów, to on robił podbiegi. Oczywiście jemu szło wolniej ale za to on podbiegał całą Agrykolę, a ja tylko fragment (zgodnie z wytycznymi Jacka).
ok. 30 min rozgrzewka
podjazdy 200m x 20
sprinty 500 m zakończone podjazdem 100m x 4
ok 25 min rozjazd
kadencja 69/127
ciemność, widzę ciemność
Środa, 4 kwietnia 2012 Kategoria trening
Km: | 46.46 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 21.44 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 164164 ( 91%) | HRavg | 126( 70%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nie pojechałam rano rowerem bo siąpiło. Może i dobrze, bo jak wracałam z pracy to nie tylko siąpiło ale nawet nieźle lało. Nawet miałam pewne obawy, że dzisiejszy trening przyjdzie mi zrobić na manekinie.
Ale na szczęście rozpogodziło się i można było wyjść.
Jednak zanim wyszłam to dooglądałam końcówkę wyścigu dookoła Flandrii. Piękna walka na finiszu pomiędzy Boonen'em i Pozzato. A Ballan najzwyczajniej w świecie odpuścił końcówkę, chociaż mógł powalczyć o złoto. oO Szok. I w tym szoku wyszłam pojeździć na kolarce ;)
Trening w okolicach Okrzeszyna ma swoje zalety, zwłaszcza w ciągu dnia. Przede wszystkim, nie ma tam zbyt dużego ruchu - zarówno samochodowego jak i pieszo/wózko/rowerowego. Po drugie - jest pętla, na której można wykonać trening nawet z dużą prędkością, bez zawrotek. Co prawda jest na niej parę zakrętów, przy których trzeba trochę zwolnić i w niektórych miejscach dziury w asfalcie, ale to nie przeszkadza za bardzo.
Niestety, wady też są. Po pierwsze, dojazd i powrót zajmują sporo czasu (z pracy około 15 km, z domu około 10 km). Przed treningiem to nie jest problem, bo człowiek jest wypoczęty. Ale po treningu, gdy już ma dość, mozolny powrót do domu - jeszcze często pod wiatr - jest niezbyt przyjemny. Po drugie, na pętli jest parę zakrętów, przy których trzeba trochę zwolnić i w niektórych miejscach dziury w asfalcie ;) Po trzecie, ta niedogodność zdecydowanie staje się bardziej wydatna jak jest ciemno a jeszcze bardziej wydatna jak się jest na kolarce ;)
Końcówka dzisiejszego treningu odbywała się w takich właśnie warunkach. Miałam co prawda lampkę ale ta lampka to raczej mrugacz dla innych użytkowników drogi - żeby mnie było widać. Nie oświetla nawierzchni w ogóle. Dlatego raz czy dwa wpadłam w jakąś większą dziurę, co nie było zbyt przyjemne :)
Natomiast sam trening był bardzo przyjemny :):) W miarę ciepło, niezbyt duży wiatr. Ja - zregenerowana po dwudniowym rowerowym lenistwie.
rozgrzewka
narastające tempo (kolejno 4-3-2-3-4 km) x 5 min
rozjazd
kadencja 79/106
#
Ale na szczęście rozpogodziło się i można było wyjść.
Jednak zanim wyszłam to dooglądałam końcówkę wyścigu dookoła Flandrii. Piękna walka na finiszu pomiędzy Boonen'em i Pozzato. A Ballan najzwyczajniej w świecie odpuścił końcówkę, chociaż mógł powalczyć o złoto. oO Szok. I w tym szoku wyszłam pojeździć na kolarce ;)
Trening w okolicach Okrzeszyna ma swoje zalety, zwłaszcza w ciągu dnia. Przede wszystkim, nie ma tam zbyt dużego ruchu - zarówno samochodowego jak i pieszo/wózko/rowerowego. Po drugie - jest pętla, na której można wykonać trening nawet z dużą prędkością, bez zawrotek. Co prawda jest na niej parę zakrętów, przy których trzeba trochę zwolnić i w niektórych miejscach dziury w asfalcie, ale to nie przeszkadza za bardzo.
Niestety, wady też są. Po pierwsze, dojazd i powrót zajmują sporo czasu (z pracy około 15 km, z domu około 10 km). Przed treningiem to nie jest problem, bo człowiek jest wypoczęty. Ale po treningu, gdy już ma dość, mozolny powrót do domu - jeszcze często pod wiatr - jest niezbyt przyjemny. Po drugie, na pętli jest parę zakrętów, przy których trzeba trochę zwolnić i w niektórych miejscach dziury w asfalcie ;) Po trzecie, ta niedogodność zdecydowanie staje się bardziej wydatna jak jest ciemno a jeszcze bardziej wydatna jak się jest na kolarce ;)
Końcówka dzisiejszego treningu odbywała się w takich właśnie warunkach. Miałam co prawda lampkę ale ta lampka to raczej mrugacz dla innych użytkowników drogi - żeby mnie było widać. Nie oświetla nawierzchni w ogóle. Dlatego raz czy dwa wpadłam w jakąś większą dziurę, co nie było zbyt przyjemne :)
Natomiast sam trening był bardzo przyjemny :):) W miarę ciepło, niezbyt duży wiatr. Ja - zregenerowana po dwudniowym rowerowym lenistwie.
rozgrzewka
narastające tempo (kolejno 4-3-2-3-4 km) x 5 min
rozjazd
kadencja 79/106
#
najszybszy kilometr w życiu
Wtorek, 3 kwietnia 2012 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:49 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 171171 ( 95%) | HRavg | 154( 85%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj trening biegowy, niezbyt ekstremalny. Marek koniecznie chciał iść na "stadion" i biegać po bieżni więc potruchtaliśmy w tamtą stronę. Biegło mi się dzisiaj super fajnie. Aura była przyjemna, nie za ciepło, nie za zimno, wiatr zdecydowanie zelżał więc było OK. Zaplanowane były 3 1-kilometrowe odcinki w OWB2 z przerwami. I naprawdę, jestem w szoku, jak dobrze mi się te odcinki biegło. Zrobiłam chyba najszybszy kilometr biegowy w swojej dotychczasowej "karierze", bo pierwsze OWB2 było w tempie 05:11! Pozostałe dwa niewiele wolniej :)
2 km rozgrzewka
1 km OWB2 x 4 min x 3 (05:11, 05:14, 05:15)
ok. 2 ok rozbieganie
2 km rozgrzewka
1 km OWB2 x 4 min x 3 (05:11, 05:14, 05:15)
ok. 2 ok rozbieganie
czasem słońce, czasem... grad
Piątek, 30 marca 2012 Kategoria trening
Km: | 36.41 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 22.07 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 170170 ( 94%) | HRavg | 145( 80%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj pogoda spłatała mi z rana psikusa - już byłam naszykowana na rower a tu... nawałnica jak cholera! No więc odpuściłam rower i po południu tylko pubkomem ruszyłam się do Centrum Olimpijskiego, odebrać pakiet Mazovii. Jedyna sportowa aktywność w tym dniu to był sprint do autobusu (jeeeej, kiedy ja ostatnio biegłam do autobusu, chyba z 5 lat temu).
Dzisiaj dla odmiany rano źle się czułam. Dopiero co byłam chora a znowu coś mnie łapie. I to fatalnie, akurat przed zawodami. Znów nie pojechałam rowerem, ale w planie był trening więc skorzystałam z tego, że po południu samopoczucie się trochę poprawiło i pogoda też.
Dzisiaj wiatr nie był taki silny. Całkiem nieźle mi się jeździło na pętli po okolicach Okrzeszyna i Bielawy. Jednak podczas treningu najpierw złapał mnie grad a potem deszcz. Oba podczas pięciominutowych odcinków jazdy w II strefie. Niestety, trudno było im akurat trafić w przerwy bo przerwy trwały jedynie minutkę ;)
Całe szczęście, że zabrałam kamizelkę i ocieplacze na buty bo przy powrocie było mi już nieźle zimno.
Podczas treningu widziałam łabądki i bażanta :) Wiosna niby, ale jakaś taka niemrawa...
Za to jak wracałam, to chyba do mnie się ktoś z roweru wydarł "Kantele!!!", ale że akurat byłam w pozycji "napieraj dla szatana", na baranku i bardzo chciałam już być w domu to nie zatrzymałam się, żeby sprawdzić...
Swoją drogą, baranek okazuje się być całkiem wygodny. W zasadzie cały dzisiejszy trening spędziłam na baranku i było OK. Brakuje mi jedynie możliwości zmiany biegów w kasecie na twardsze w tej pozycji.
rozgrzewka
5x 5min dolny zakres II strefy, ostatnie 20 sek w pedałach x 1min
rozjazd
Dzisiaj dla odmiany rano źle się czułam. Dopiero co byłam chora a znowu coś mnie łapie. I to fatalnie, akurat przed zawodami. Znów nie pojechałam rowerem, ale w planie był trening więc skorzystałam z tego, że po południu samopoczucie się trochę poprawiło i pogoda też.
Dzisiaj wiatr nie był taki silny. Całkiem nieźle mi się jeździło na pętli po okolicach Okrzeszyna i Bielawy. Jednak podczas treningu najpierw złapał mnie grad a potem deszcz. Oba podczas pięciominutowych odcinków jazdy w II strefie. Niestety, trudno było im akurat trafić w przerwy bo przerwy trwały jedynie minutkę ;)
Całe szczęście, że zabrałam kamizelkę i ocieplacze na buty bo przy powrocie było mi już nieźle zimno.
Podczas treningu widziałam łabądki i bażanta :) Wiosna niby, ale jakaś taka niemrawa...
Za to jak wracałam, to chyba do mnie się ktoś z roweru wydarł "Kantele!!!", ale że akurat byłam w pozycji "napieraj dla szatana", na baranku i bardzo chciałam już być w domu to nie zatrzymałam się, żeby sprawdzić...
Swoją drogą, baranek okazuje się być całkiem wygodny. W zasadzie cały dzisiejszy trening spędziłam na baranku i było OK. Brakuje mi jedynie możliwości zmiany biegów w kasecie na twardsze w tej pozycji.
rozgrzewka
5x 5min dolny zakres II strefy, ostatnie 20 sek w pedałach x 1min
rozjazd
truchtanie z Kasią
Środa, 28 marca 2012 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:45 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 157157 ( 87%) | HRavg | 147( 81%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy raz w życiu biegałam z kim innym niż ja sama lub Marek.
Otóż, wyciągnęłam na bieganie koleżankę z pracy. W planie było dzisiaj spokojne, niedługie wybieganie, bez wyćwirów - ot na rozluźnienie po półmaratonie. Marek nie mógł ze mną dzisiaj iść bo boli go łydka. A Kasia przyznała mi się ostatnio, że wróciła do biegania. To był dobry pretekst, żeby ją wyciągnąć.
Dzięki niej naprawdę bieg był spokojny, nawet z przerwami na chwile odpoczynku, ale nie biegło mi się dzisiaj dobrze. Kolka mnie złapała a poza tym chyba półmaraton trochę się odbił na moim organiźmie - mimo tego, że nie widzę żadnych tego objawów na co dzień.
Otóż, wyciągnęłam na bieganie koleżankę z pracy. W planie było dzisiaj spokojne, niedługie wybieganie, bez wyćwirów - ot na rozluźnienie po półmaratonie. Marek nie mógł ze mną dzisiaj iść bo boli go łydka. A Kasia przyznała mi się ostatnio, że wróciła do biegania. To był dobry pretekst, żeby ją wyciągnąć.
Dzięki niej naprawdę bieg był spokojny, nawet z przerwami na chwile odpoczynku, ale nie biegło mi się dzisiaj dobrze. Kolka mnie złapała a poza tym chyba półmaraton trochę się odbił na moim organiźmie - mimo tego, że nie widzę żadnych tego objawów na co dzień.
oj, przydał się baranek dzisiaj
Wtorek, 27 marca 2012 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 45.76 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 21.12 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 160160 ( 88%) | HRavg | 128( 71%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po południu zrobiło się na tyle ciepło, że w trakcie dojazdu na treningową miejscówkę musiałam się rozdziać do stanika, żeby pozbyć się bielizny termicznej :)
Dzisiaj w planie były dość długie odcinki treningowe, a ponieważ mój Przyczółek treningowy został rozkopany to postanowiłam pojechać sobie na rundę Okrzeszyn-Bielawa i okolice, gdzie - jak ostatnio odkryłam - można wygospodarować pętlę bez przeszkadzajek.
W stronę Okrzeszyna jechało mi się podejrzanie dobrze... zaczęłam mieć obawy o tę rundę, a konkretniej o możliwość wykonania jazdy w narastającym tempie przy bardzo silnym wietrze... jakoś kwestia problemów z powrotem z treningu nie przyszła mi do głowy.
W niektórych momentach wiatr wiał mocno z boku, faktycznie - zgodnie z tym co napisał ostatnio Krzysiek - wiatr próbował zrzucić mnie z rowerem w przysłowiowe kartoflisko.
Pierwsze powtórzenie źle wycyrklowałam bo ostatnie, najszybsze odcinki, wyszły pod wiatr. Więc wcale nie były najszybsze. Natomiast na pewno były z bardzo wysokim tętnem.
W drugim powtórzeniu odwróciłam kierunek jazdy i było lepiej.
Niestety, z tamtych okolic trzeba było jeszcze wrócić do domu... i to była chyba najgorsze bo po dość intensywnym treningu, kolejne 15 km wmordewindu przy powrocie do domu, naprawdę dały mi w kość.
Baranek się bardzo przydał bo końcówki powtórzeń oraz powrót do domu nie dało się jechać inaczej niż tylko na baranku, a i tak było ciężko. Wyszedł mi niechcący masakryczny trening siłowy.
Jak wróciłam do domu to zaległam na pół godziny w wannie pełnej piany... trochę pomogło ale i tak zasnęłam wieczorem jak kamień.
rozgrzewka
2 x 20 min w narastającym tempie
rozjazd
Dzisiaj w planie były dość długie odcinki treningowe, a ponieważ mój Przyczółek treningowy został rozkopany to postanowiłam pojechać sobie na rundę Okrzeszyn-Bielawa i okolice, gdzie - jak ostatnio odkryłam - można wygospodarować pętlę bez przeszkadzajek.
W stronę Okrzeszyna jechało mi się podejrzanie dobrze... zaczęłam mieć obawy o tę rundę, a konkretniej o możliwość wykonania jazdy w narastającym tempie przy bardzo silnym wietrze... jakoś kwestia problemów z powrotem z treningu nie przyszła mi do głowy.
W niektórych momentach wiatr wiał mocno z boku, faktycznie - zgodnie z tym co napisał ostatnio Krzysiek - wiatr próbował zrzucić mnie z rowerem w przysłowiowe kartoflisko.
Pierwsze powtórzenie źle wycyrklowałam bo ostatnie, najszybsze odcinki, wyszły pod wiatr. Więc wcale nie były najszybsze. Natomiast na pewno były z bardzo wysokim tętnem.
W drugim powtórzeniu odwróciłam kierunek jazdy i było lepiej.
Niestety, z tamtych okolic trzeba było jeszcze wrócić do domu... i to była chyba najgorsze bo po dość intensywnym treningu, kolejne 15 km wmordewindu przy powrocie do domu, naprawdę dały mi w kość.
Baranek się bardzo przydał bo końcówki powtórzeń oraz powrót do domu nie dało się jechać inaczej niż tylko na baranku, a i tak było ciężko. Wyszedł mi niechcący masakryczny trening siłowy.
Jak wróciłam do domu to zaległam na pół godziny w wannie pełnej piany... trochę pomogło ale i tak zasnęłam wieczorem jak kamień.
rozgrzewka
2 x 20 min w narastającym tempie
rozjazd
tam, siam i owam
Piątek, 23 marca 2012 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 37.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:48 | km/h: | 20.89 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 166166 ( 92%) | HRavg | 131( 72%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po południu pogoda zrobiła się naprawdę wiosenna. Cieplutko, lekki wietrzyk. W ciuchach z rana było mi ciut za ciepło, ale nie doszłam jeszcze do wiosennego etapu brania sobie krótkich gaci na zmianę :) Zresztą jak kończyłam trening to już nie było tak ciepło. Trening był bardzo przyjemny. Składał się w przeważającej części ze spokojnej jazdy i tylko końcówka była intensywna. Ponieważ Przyczółkowa jest nieco rozkopana to na końcówkę pojechałam na Okrzeszyn - Bielawa i okolice. Wyszło akuracik.
Siodło jakoś inaczej mi się układa pod tyłkiem na Scotcie niż na Tribanie. Nie jest mi za wygodnie. Ale muszę jeszcze poeksperymentować z pochyleniem.
1h spokojna jazda
10 min II zakres, co 2 minuty zmiana kadencji wolna/szybka
ok 38 min rozjazd
kadencja 79/120
Siodło jakoś inaczej mi się układa pod tyłkiem na Scotcie niż na Tribanie. Nie jest mi za wygodnie. Ale muszę jeszcze poeksperymentować z pochyleniem.
1h spokojna jazda
10 min II zakres, co 2 minuty zmiana kadencji wolna/szybka
ok 38 min rozjazd
kadencja 79/120
masakra biegowa
Środa, 21 marca 2012 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:12 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 174174 ( 96%) | HRavg | 159( 88%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj bieganie dość lekkie w porównaniu do poprzedniego. Niestety, biegło mi się jeszcze gorzej niż w niedzielę. Czułam się kompletnie bez siły. Właściwie to nawet nie wiem dokładnie, co mi przeszkadzało, ale po przepisowych 10 km z rytmami miałam serdecznie dość. Okazało się jednak, że rytmy zrobiłam w całkiem niezłych tempach, choć dość nierównych.
6 km rozgrzewka
10 x 100m x 100m
2 km rozbieganie
6 km rozgrzewka
10 x 100m x 100m
2 km rozbieganie