czasem słońce, czasem... grad
Piątek, 30 marca 2012 Kategoria trening
Km: | 36.41 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 22.07 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 170170 ( 94%) | HRavg | 145( 80%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj pogoda spłatała mi z rana psikusa - już byłam naszykowana na rower a tu... nawałnica jak cholera! No więc odpuściłam rower i po południu tylko pubkomem ruszyłam się do Centrum Olimpijskiego, odebrać pakiet Mazovii. Jedyna sportowa aktywność w tym dniu to był sprint do autobusu (jeeeej, kiedy ja ostatnio biegłam do autobusu, chyba z 5 lat temu).
Dzisiaj dla odmiany rano źle się czułam. Dopiero co byłam chora a znowu coś mnie łapie. I to fatalnie, akurat przed zawodami. Znów nie pojechałam rowerem, ale w planie był trening więc skorzystałam z tego, że po południu samopoczucie się trochę poprawiło i pogoda też.
Dzisiaj wiatr nie był taki silny. Całkiem nieźle mi się jeździło na pętli po okolicach Okrzeszyna i Bielawy. Jednak podczas treningu najpierw złapał mnie grad a potem deszcz. Oba podczas pięciominutowych odcinków jazdy w II strefie. Niestety, trudno było im akurat trafić w przerwy bo przerwy trwały jedynie minutkę ;)
Całe szczęście, że zabrałam kamizelkę i ocieplacze na buty bo przy powrocie było mi już nieźle zimno.
Podczas treningu widziałam łabądki i bażanta :) Wiosna niby, ale jakaś taka niemrawa...
Za to jak wracałam, to chyba do mnie się ktoś z roweru wydarł "Kantele!!!", ale że akurat byłam w pozycji "napieraj dla szatana", na baranku i bardzo chciałam już być w domu to nie zatrzymałam się, żeby sprawdzić...
Swoją drogą, baranek okazuje się być całkiem wygodny. W zasadzie cały dzisiejszy trening spędziłam na baranku i było OK. Brakuje mi jedynie możliwości zmiany biegów w kasecie na twardsze w tej pozycji.
rozgrzewka
5x 5min dolny zakres II strefy, ostatnie 20 sek w pedałach x 1min
rozjazd
Dzisiaj dla odmiany rano źle się czułam. Dopiero co byłam chora a znowu coś mnie łapie. I to fatalnie, akurat przed zawodami. Znów nie pojechałam rowerem, ale w planie był trening więc skorzystałam z tego, że po południu samopoczucie się trochę poprawiło i pogoda też.
Dzisiaj wiatr nie był taki silny. Całkiem nieźle mi się jeździło na pętli po okolicach Okrzeszyna i Bielawy. Jednak podczas treningu najpierw złapał mnie grad a potem deszcz. Oba podczas pięciominutowych odcinków jazdy w II strefie. Niestety, trudno było im akurat trafić w przerwy bo przerwy trwały jedynie minutkę ;)
Całe szczęście, że zabrałam kamizelkę i ocieplacze na buty bo przy powrocie było mi już nieźle zimno.
Podczas treningu widziałam łabądki i bażanta :) Wiosna niby, ale jakaś taka niemrawa...
Za to jak wracałam, to chyba do mnie się ktoś z roweru wydarł "Kantele!!!", ale że akurat byłam w pozycji "napieraj dla szatana", na baranku i bardzo chciałam już być w domu to nie zatrzymałam się, żeby sprawdzić...
Swoją drogą, baranek okazuje się być całkiem wygodny. W zasadzie cały dzisiejszy trening spędziłam na baranku i było OK. Brakuje mi jedynie możliwości zmiany biegów w kasecie na twardsze w tej pozycji.
rozgrzewka
5x 5min dolny zakres II strefy, ostatnie 20 sek w pedałach x 1min
rozjazd
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!