truchtanie z Kasią
Środa, 28 marca 2012 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:45 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 157157 ( 87%) | HRavg | 147( 81%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy raz w życiu biegałam z kim innym niż ja sama lub Marek.
Otóż, wyciągnęłam na bieganie koleżankę z pracy. W planie było dzisiaj spokojne, niedługie wybieganie, bez wyćwirów - ot na rozluźnienie po półmaratonie. Marek nie mógł ze mną dzisiaj iść bo boli go łydka. A Kasia przyznała mi się ostatnio, że wróciła do biegania. To był dobry pretekst, żeby ją wyciągnąć.
Dzięki niej naprawdę bieg był spokojny, nawet z przerwami na chwile odpoczynku, ale nie biegło mi się dzisiaj dobrze. Kolka mnie złapała a poza tym chyba półmaraton trochę się odbił na moim organiźmie - mimo tego, że nie widzę żadnych tego objawów na co dzień.
Otóż, wyciągnęłam na bieganie koleżankę z pracy. W planie było dzisiaj spokojne, niedługie wybieganie, bez wyćwirów - ot na rozluźnienie po półmaratonie. Marek nie mógł ze mną dzisiaj iść bo boli go łydka. A Kasia przyznała mi się ostatnio, że wróciła do biegania. To był dobry pretekst, żeby ją wyciągnąć.
Dzięki niej naprawdę bieg był spokojny, nawet z przerwami na chwile odpoczynku, ale nie biegło mi się dzisiaj dobrze. Kolka mnie złapała a poza tym chyba półmaraton trochę się odbił na moim organiźmie - mimo tego, że nie widzę żadnych tego objawów na co dzień.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!