oj, przydał się baranek dzisiaj
Wtorek, 27 marca 2012 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 45.76 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:10 | km/h: | 21.12 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 160160 ( 88%) | HRavg | 128( 71%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po południu zrobiło się na tyle ciepło, że w trakcie dojazdu na treningową miejscówkę musiałam się rozdziać do stanika, żeby pozbyć się bielizny termicznej :)
Dzisiaj w planie były dość długie odcinki treningowe, a ponieważ mój Przyczółek treningowy został rozkopany to postanowiłam pojechać sobie na rundę Okrzeszyn-Bielawa i okolice, gdzie - jak ostatnio odkryłam - można wygospodarować pętlę bez przeszkadzajek.
W stronę Okrzeszyna jechało mi się podejrzanie dobrze... zaczęłam mieć obawy o tę rundę, a konkretniej o możliwość wykonania jazdy w narastającym tempie przy bardzo silnym wietrze... jakoś kwestia problemów z powrotem z treningu nie przyszła mi do głowy.
W niektórych momentach wiatr wiał mocno z boku, faktycznie - zgodnie z tym co napisał ostatnio Krzysiek - wiatr próbował zrzucić mnie z rowerem w przysłowiowe kartoflisko.
Pierwsze powtórzenie źle wycyrklowałam bo ostatnie, najszybsze odcinki, wyszły pod wiatr. Więc wcale nie były najszybsze. Natomiast na pewno były z bardzo wysokim tętnem.
W drugim powtórzeniu odwróciłam kierunek jazdy i było lepiej.
Niestety, z tamtych okolic trzeba było jeszcze wrócić do domu... i to była chyba najgorsze bo po dość intensywnym treningu, kolejne 15 km wmordewindu przy powrocie do domu, naprawdę dały mi w kość.
Baranek się bardzo przydał bo końcówki powtórzeń oraz powrót do domu nie dało się jechać inaczej niż tylko na baranku, a i tak było ciężko. Wyszedł mi niechcący masakryczny trening siłowy.
Jak wróciłam do domu to zaległam na pół godziny w wannie pełnej piany... trochę pomogło ale i tak zasnęłam wieczorem jak kamień.
rozgrzewka
2 x 20 min w narastającym tempie
rozjazd
Dzisiaj w planie były dość długie odcinki treningowe, a ponieważ mój Przyczółek treningowy został rozkopany to postanowiłam pojechać sobie na rundę Okrzeszyn-Bielawa i okolice, gdzie - jak ostatnio odkryłam - można wygospodarować pętlę bez przeszkadzajek.
W stronę Okrzeszyna jechało mi się podejrzanie dobrze... zaczęłam mieć obawy o tę rundę, a konkretniej o możliwość wykonania jazdy w narastającym tempie przy bardzo silnym wietrze... jakoś kwestia problemów z powrotem z treningu nie przyszła mi do głowy.
W niektórych momentach wiatr wiał mocno z boku, faktycznie - zgodnie z tym co napisał ostatnio Krzysiek - wiatr próbował zrzucić mnie z rowerem w przysłowiowe kartoflisko.
Pierwsze powtórzenie źle wycyrklowałam bo ostatnie, najszybsze odcinki, wyszły pod wiatr. Więc wcale nie były najszybsze. Natomiast na pewno były z bardzo wysokim tętnem.
W drugim powtórzeniu odwróciłam kierunek jazdy i było lepiej.
Niestety, z tamtych okolic trzeba było jeszcze wrócić do domu... i to była chyba najgorsze bo po dość intensywnym treningu, kolejne 15 km wmordewindu przy powrocie do domu, naprawdę dały mi w kość.
Baranek się bardzo przydał bo końcówki powtórzeń oraz powrót do domu nie dało się jechać inaczej niż tylko na baranku, a i tak było ciężko. Wyszedł mi niechcący masakryczny trening siłowy.
Jak wróciłam do domu to zaległam na pół godziny w wannie pełnej piany... trochę pomogło ale i tak zasnęłam wieczorem jak kamień.
rozgrzewka
2 x 20 min w narastającym tempie
rozjazd
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!