Wpisy archiwalne w kategorii
trening
Dystans całkowity: | 30825.36 km (w terenie 1180.74 km; 3.83%) |
Czas w ruchu: | 1795:05 |
Średnia prędkość: | 19.55 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Suma podjazdów: | 23423 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (91 %) |
Suma kalorii: | 108933 kcal |
Liczba aktywności: | 1173 |
Średnio na aktywność: | 32.38 km i 1h 31m |
Więcej statystyk |
narastające tempo
Piątek, 5 sierpnia 2011 Kategoria trening
Km: | 26.68 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 20.01 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 168168 ( 93%) | HRavg | 127( 70%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj trening z narastającym tempem. A potem jeszcze dokręciłam jeszcze drobny kilometerek bo po treningu brakowało mi ciut do 4500 km w tym roku :)
Porównałam sobie wczoraj swoje treningi z początku roku (z okolic marca) z obecnymi, a konkretnie interwały.
Nie powiem, widać progres :) Wówczas robiłam interwały 3x2 min gdzie prędkość średnia podczas powtórzeń była w okolicach 25-26 km/h. Obecnie jest 30-32 km/h :)
Zresztą naprawdę widać ten progres we wszystkich moich jazdach. Nawet głupi dojazd do pracy. Przy tym samym tętnie kiedyś jechałam do pracy 31-32 minuty, teraz max 29 minut :) Oczywiście akurat na dojeździe do pracy to w grę wchodzą jeszcze głupie światła ;)
kadencja 76/119
KOW: 5 (400)
Porównałam sobie wczoraj swoje treningi z początku roku (z okolic marca) z obecnymi, a konkretnie interwały.
Nie powiem, widać progres :) Wówczas robiłam interwały 3x2 min gdzie prędkość średnia podczas powtórzeń była w okolicach 25-26 km/h. Obecnie jest 30-32 km/h :)
Zresztą naprawdę widać ten progres we wszystkich moich jazdach. Nawet głupi dojazd do pracy. Przy tym samym tętnie kiedyś jechałam do pracy 31-32 minuty, teraz max 29 minut :) Oczywiście akurat na dojeździe do pracy to w grę wchodzą jeszcze głupie światła ;)
kadencja 76/119
KOW: 5 (400)
test pompek + ćwiczonka siłowe
Środa, 3 sierpnia 2011 Kategoria test, trening, trening siłowy
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:25 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Najpierw test pompkowy, zrobiłam tylko 28. Ale składam to na karb zmęczenia mięśni rąk po wspinaczkach na maratonie w niedzielę i wczorajszym treningu.
Potem ćwiczonka siłowe zestaw AB, zwiększone obciążenie na gryfie na ręce 2x3,5 kg.
Ćwiczenia robiło mi się wprost koszmarnie, zmęczona jestem jak diabli.
Potem ćwiczonka siłowe zestaw AB, zwiększone obciążenie na gryfie na ręce 2x3,5 kg.
Ćwiczenia robiło mi się wprost koszmarnie, zmęczona jestem jak diabli.
latanie po Przyczółkowej
Środa, 3 sierpnia 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 45.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:57 | km/h: | 23.08 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 169169 ( 93%) | HRavg | 131( 72%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj w planie interwały. Po niedzielnych zawodach i wczorajszym "pod górkę" treningu WKK przeczuwałam, że będzie ciężko. 4x1 min x 10. Miałam tylko nadzieję, że na Przyczółkowej wiatr będzie z boku. Na szczęście tak było. Ciut mocniejszy co prawda przy jeździe w jedną stronę, ale w sumie interwały wyszły dość równe.
Na Przyczółkowej, po ostatnich ulewach mega kałuża jeszcze nie wyschła. Dlatego dwa pierwsze interwały były z interwałem... w postaci powolnego przejechania przez bajorko. Potem już robiłam zawrotki przed kałużą, coby trening był przyzwoity.
Przy którymś powtórzeniu przyczepił mi się na koło starszy pan na kolarce. Jechał za mną ciurkiem całe 4 minuty a jak zwolniłam na przerwę to mijając mnie pokiwał z aprobatą głową i stwierdził "Nieźle" ;) Hm, miło to słyszeć od szosowca, nawet (a może tym bardziej) jeśli jest leciwy.
kadencja 79/120
KOW: 7 (819)
Na Przyczółkowej, po ostatnich ulewach mega kałuża jeszcze nie wyschła. Dlatego dwa pierwsze interwały były z interwałem... w postaci powolnego przejechania przez bajorko. Potem już robiłam zawrotki przed kałużą, coby trening był przyzwoity.
Przy którymś powtórzeniu przyczepił mi się na koło starszy pan na kolarce. Jechał za mną ciurkiem całe 4 minuty a jak zwolniłam na przerwę to mijając mnie pokiwał z aprobatą głową i stwierdził "Nieźle" ;) Hm, miło to słyszeć od szosowca, nawet (a może tym bardziej) jeśli jest leciwy.
kadencja 79/120
KOW: 7 (819)
WKK - z Kopą Cwila moje boje czyli jak pokonałam Kopę Cwila
Wtorek, 2 sierpnia 2011 Kategoria trening
Km: | 18.85 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:43 | km/h: | 10.98 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 165165 ( 91%) | HRavg | 121( 67%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Minął prawie rok od mojej ucieczki spod Kopy Cwila i prawie pół roku od próby zmierzenia się z jej łagodniejszym podjazdem. Ten łagodniejszy podjazd udało mi się pokonać po raz pierwszy całkiem niedawno, bo w czerwcu. Ten trudniejszy, dopiero dzisiaj.
Po prawie roku, pokonałam podjazd, który uważałam dotychczas za niepodjeżdżalny. Uważam to za swój wielki osobisty sukces :D
W dodatku, podjechałam go dwa razy i dwa razy ten łagodniejszy (robiliśmy dwie pętle po Kopie Cwila). W dodatku, podjechałam te podjazdy mimo tego, że byłam ostro zmęczona po niedzielnych "górskich" zawodach w Supraślu.
W dodatku... okazało się, że ten podjazd, który uważałam za niepodjeżdżalny jest łatwiejszy do podjechania, niż ten który uważałam za łatwiejszy. Jak to człowiekowi perspektywa zaburza opinię... Ten niby trudniejszy oglądam zawsze od frontu, wygląda na stromy. Ten niby łatwiejszy oglądam z profilu. A w tej chwili mam wrażenie, że nastromienie tego pierwszego jest zbliżne do tego drugiego, za to ten drugi jest o wiele dłuższy.
Amen, alleluja. Treningi procentują. :)
kadencja 66/120
KOW: 6 (618)
Po prawie roku, pokonałam podjazd, który uważałam dotychczas za niepodjeżdżalny. Uważam to za swój wielki osobisty sukces :D
W dodatku, podjechałam go dwa razy i dwa razy ten łagodniejszy (robiliśmy dwie pętle po Kopie Cwila). W dodatku, podjechałam te podjazdy mimo tego, że byłam ostro zmęczona po niedzielnych "górskich" zawodach w Supraślu.
W dodatku... okazało się, że ten podjazd, który uważałam za niepodjeżdżalny jest łatwiejszy do podjechania, niż ten który uważałam za łatwiejszy. Jak to człowiekowi perspektywa zaburza opinię... Ten niby trudniejszy oglądam zawsze od frontu, wygląda na stromy. Ten niby łatwiejszy oglądam z profilu. A w tej chwili mam wrażenie, że nastromienie tego pierwszego jest zbliżne do tego drugiego, za to ten drugi jest o wiele dłuższy.
Amen, alleluja. Treningi procentują. :)
kadencja 66/120
KOW: 6 (618)
słonko!
Czwartek, 28 lipca 2011 Kategoria trening
Km: | 32.46 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:38 | km/h: | 19.87 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 158158 ( 87%) | HRavg | 132( 73%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj wyszłam z pracy wcześniej, akurat jak wyszło słonko! Słonko, słonko, jak ja go dawno nie widziałam :) Cudownie!
Niestety, szybko się schowało :( Jak wracałam ze szczepionki antyalergicznej to wręcz zrobiło się nawet zimno. Nie miałam ochoty się zatrzymywać ale jednak przejechałam przez myjnię bo po ostatnich jazdach musiałam chociaż trochę opłukać rower zanim wsadzę go w piątek do auta :)
Miałam jechać spokojnie ale wyszły mi interwały ;)
Wieczorem jeszcze doczyszczenie napędu i smarowanko.
kadencja 82/121
KOW: 4 (392)
Niestety, szybko się schowało :( Jak wracałam ze szczepionki antyalergicznej to wręcz zrobiło się nawet zimno. Nie miałam ochoty się zatrzymywać ale jednak przejechałam przez myjnię bo po ostatnich jazdach musiałam chociaż trochę opłukać rower zanim wsadzę go w piątek do auta :)
Miałam jechać spokojnie ale wyszły mi interwały ;)
Wieczorem jeszcze doczyszczenie napędu i smarowanko.
kadencja 82/121
KOW: 4 (392)
wielokrotne ucieczki przed deszczem
Środa, 27 lipca 2011 Kategoria trening
Km: | 30.13 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:16 | km/h: | 23.79 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 166166 ( 92%) | HRavg | 143( 79%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj rano to jakaś opatrzność chyba nade mną czuwała. Jak rano wstałam to tylko nieco mżyło więc zdecydowałam, że pojadę do pracy rowerem. Po porannej toalecie, już ubrana w rowerowe ciuchy, wyjrzałam jeszcze raz za okno... Niestety, okazało się, że mżawka zamieniła się w deszczyk. Z westchnieniem przebrałam się w cywilne i poszłam do metra. Jak się okazało, dobrze jednak na tym wyszłam. Jak wysiadłam z metra to całkiem porządnie lało i solidnie mnie zmoczyło na małym odcinku, który mam z metra do pracy. Gdybym pojechała rowerem to bym zmokła jak nie wiem co.
Po południu jednak miałam zaplanowany trening. Postanowiłam, że jeśli nie będzie padało to pójdę na rower od razu po powrocie z pracy. Nie chciało mi się jakoś i po cichu liczyłam, że jednak się rozpada. Ale się nie rozpadało więc poszłam.
Mimo wcześniejszej niechęci do wyjścia na rower, jeździło mi się świetnie. Fartownie wiatr na Przyczołkowej dzisiaj miałam z boku, więc interwały z zawrotkami w obie strony wyszły o podobnej intensywności i w podobnym tempie. Miałam wrażenie niezłego powera, chociaż pod koniec łydki i uda już mówiły dosyć.
Po zakończonym treningu dokręciłam jeszcze kółko wokół bloku do 30 km :)
kadencja 83/123
KOW: 6 (456)
Po południu jednak miałam zaplanowany trening. Postanowiłam, że jeśli nie będzie padało to pójdę na rower od razu po powrocie z pracy. Nie chciało mi się jakoś i po cichu liczyłam, że jednak się rozpada. Ale się nie rozpadało więc poszłam.
Mimo wcześniejszej niechęci do wyjścia na rower, jeździło mi się świetnie. Fartownie wiatr na Przyczołkowej dzisiaj miałam z boku, więc interwały z zawrotkami w obie strony wyszły o podobnej intensywności i w podobnym tempie. Miałam wrażenie niezłego powera, chociaż pod koniec łydki i uda już mówiły dosyć.
Po zakończonym treningu dokręciłam jeszcze kółko wokół bloku do 30 km :)
kadencja 83/123
KOW: 6 (456)
pompujemy + inne ćwiczonka
Wtorek, 26 lipca 2011 Kategoria trening, trening siłowy
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
pompeczki
12 + 14 + 10 + 10 + 24
i zestaw ćwiczeń CA
zwiększenie obciążenia na na nogi -> + 2x 3,5 kg
12 + 14 + 10 + 10 + 24
i zestaw ćwiczeń CA
zwiększenie obciążenia na na nogi -> + 2x 3,5 kg
WKK Kazoora, ja - bohaterka ze skuwaczem ;)
Wtorek, 26 lipca 2011 Kategoria trening
Km: | 17.23 | Km teren: | 9.00 | Czas: | 01:52 | km/h: | 9.23 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 162162 ( 90%) | HRavg | 125( 69%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj wreszcie wrócił Błażej. Od razu trening był ciekawszy. Najpierw nieco błotny przejazd rozgrzewkowy skrajem Lasku Kabackiego ale generalnie cały trening na Kazoorce, chociaż widać, że wszyscy jacyś zdechli i ciężko było podjeżdżać. Nawet Błażej się przyznał do chwili słabości ;) Komary w dodatku cięły niemiłosiernie. Dlatego po pierwszych próbach podjeżdżania stromizn Błażej odpuścił i wjeżdżaliśmy na traskę z hopkami łagodnym podjazdem od "frontu". Zjazd traską przy każdym kolejnym powtórzeniu coraz bardziej odważnie. Jednak przyznam, że jak rower na hopkach wyrzuca mnie jak brykający kucyk to mam niezłego pietra...
Bilans:
- jedna (chyba) gleba, którą zaliczył Arek. Wyglądało, że się dość mocno potłukł, ale jeździł z nami do końca, chociaż minę miał nieco nieszczęsliwą;
- dwa zerwane łańcuchy w tym jeden Krzyśka; przy okazji okazało się, że albo tylko ja z całej ekipy wożę ze sobą skuwacz albo nikt poza mną się nie przyznał do posiadania takowegoż...
Ogólnie było strasznie fajnie :)
kadencja 68/146
KOW: 3 (336)
Bilans:
- jedna (chyba) gleba, którą zaliczył Arek. Wyglądało, że się dość mocno potłukł, ale jeździł z nami do końca, chociaż minę miał nieco nieszczęsliwą;
- dwa zerwane łańcuchy w tym jeden Krzyśka; przy okazji okazało się, że albo tylko ja z całej ekipy wożę ze sobą skuwacz albo nikt poza mną się nie przyznał do posiadania takowegoż...
Ogólnie było strasznie fajnie :)
kadencja 68/146
KOW: 3 (336)
tu i ówdzie
Niedziela, 24 lipca 2011 Kategoria trening, wycieczki i inne spontany, >100 km
Km: | 103.80 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 05:26 | km/h: | 19.10 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 159159 ( 88%) | HRavg | 120( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Tak w zasadzie to miał być trening ale wyszła po prostu wycieczka. Trening miał być "w spokojnym tempie" i "co ok. 20 minut 2 minuty jazdy z wysokim tętnem" czy jakoś tak :) Nie dało się, bo po 20 minutach jazdy z Krzyśkiem już zapomniałam, że mam robić jakieś wysokie tętna ;) Więc wyszło jak wyszło
Najpierw do Czerska, ładną, niezbyt ruchliwą boczną asfaltówką, fragment wałem nad Wisłą. Tam posiedzieliśmy chwilę w obrębie ruin zamku. Przy okazji zajrzałam do obu wież, czego nie zrobiłam poprzednim razem.
Dalej miało być nazad do Góry Kalwarii i mostem na drugą stronę Wisły ale GK jakoś ominęliśmy, jadąc bocznymi drogami. Jednak most się znalazł szybko.
Z mostu po drugiej stronie szybko uciekliśmy i dalej kawał jechaliśmy wałem. Jak zrobiło się okropnie wyboiście to zjechaliśmy na pobliską szutrówkę (która nie była wcale mniej wyboista). Niestety, wkrótce szutrówka zamieniła się w asfalt i zdecydowanie skręciła w kierunku "od" Wisły. Chcieliśmy jakoś wrócić, ale dróżka wzdłuż Wisły okazała się nieco nieprzejezdna więc poszukaliśmy innej drogi. To był odcinek specjalny, dość dobrze wyposażony w błoto. O ile wcześniej rozmyślałam nad zafundowaniem roweru memu myjni, tak po tym odcinku byłam już pewna, że myjnia będzie niezbędna.
Odcinek specjalny doprowadził nas do ruchliwej otwockiej, którą dotarliśmy w szybkim tempie, jadąc na zmiany, na ścieżkę rowerową na Wale Miedzeszyńskim. Po chwili namysłu postanowiliśmy jeszcze zostać po tej stronie Wisły. Minęliśmy Most Siekierkowski i niedługo skręciliśmy na warszawską ścieżkę nadwiślańską. Niestety, fragment był zalany, trzeba było ominąć go "górą". Przy okazji spotkaliśmy Darka z Bikemana, z którym w zasadzie resztę trasy już jechaliśmy wspólnie.
Ścieżką nadwiślańską dojechaliśmy do Mostu Gdańskiego. Tam na chwilę się rozstaliśmy z Darkiem bo my myknęlismy na drugą stronę Wisły a on gdzieś znikł. Znalazł się jednak jak tylko minęliśmy Most Świętokrzyski. Dojechaliśmy razem prawie pod sam Ursynów. Tu Darek się odłączył, agrumentując, że on ma dopiero 50 km na liczniku a my już prawie 100 więc on musi jeszcze się pokręcić. My z Krzyśkiem wróciliśmy do nas koło Smródki i Kopy Cwila.
Przez całą drogę cośtam groziło z chmur. To ciemniało, to jaśniało. Na Wale Miedzeszyńskim trochę pogroziło palcem i spuściło lekki showerek, którym się jednak nie przejęliśmy. Niestety, duża część trasy we wmordewindzie, ale takie życie.
Mieliśmy dobry timing z powrotem bo całkiem nieźle lunęło niedługo po tym jak zawitałam do domu i wpakowałam w siebie 2/3 paczki makaronu ;)
Wieczorem, jak przestało padać, poczłapałam z rowerem na myjnię :)
kadencja 74/120
KOW: 4 (1304)
Najpierw do Czerska, ładną, niezbyt ruchliwą boczną asfaltówką, fragment wałem nad Wisłą. Tam posiedzieliśmy chwilę w obrębie ruin zamku. Przy okazji zajrzałam do obu wież, czego nie zrobiłam poprzednim razem.
Dalej miało być nazad do Góry Kalwarii i mostem na drugą stronę Wisły ale GK jakoś ominęliśmy, jadąc bocznymi drogami. Jednak most się znalazł szybko.
Z mostu po drugiej stronie szybko uciekliśmy i dalej kawał jechaliśmy wałem. Jak zrobiło się okropnie wyboiście to zjechaliśmy na pobliską szutrówkę (która nie była wcale mniej wyboista). Niestety, wkrótce szutrówka zamieniła się w asfalt i zdecydowanie skręciła w kierunku "od" Wisły. Chcieliśmy jakoś wrócić, ale dróżka wzdłuż Wisły okazała się nieco nieprzejezdna więc poszukaliśmy innej drogi. To był odcinek specjalny, dość dobrze wyposażony w błoto. O ile wcześniej rozmyślałam nad zafundowaniem roweru memu myjni, tak po tym odcinku byłam już pewna, że myjnia będzie niezbędna.
Odcinek specjalny doprowadził nas do ruchliwej otwockiej, którą dotarliśmy w szybkim tempie, jadąc na zmiany, na ścieżkę rowerową na Wale Miedzeszyńskim. Po chwili namysłu postanowiliśmy jeszcze zostać po tej stronie Wisły. Minęliśmy Most Siekierkowski i niedługo skręciliśmy na warszawską ścieżkę nadwiślańską. Niestety, fragment był zalany, trzeba było ominąć go "górą". Przy okazji spotkaliśmy Darka z Bikemana, z którym w zasadzie resztę trasy już jechaliśmy wspólnie.
Ścieżką nadwiślańską dojechaliśmy do Mostu Gdańskiego. Tam na chwilę się rozstaliśmy z Darkiem bo my myknęlismy na drugą stronę Wisły a on gdzieś znikł. Znalazł się jednak jak tylko minęliśmy Most Świętokrzyski. Dojechaliśmy razem prawie pod sam Ursynów. Tu Darek się odłączył, agrumentując, że on ma dopiero 50 km na liczniku a my już prawie 100 więc on musi jeszcze się pokręcić. My z Krzyśkiem wróciliśmy do nas koło Smródki i Kopy Cwila.
Przez całą drogę cośtam groziło z chmur. To ciemniało, to jaśniało. Na Wale Miedzeszyńskim trochę pogroziło palcem i spuściło lekki showerek, którym się jednak nie przejęliśmy. Niestety, duża część trasy we wmordewindzie, ale takie życie.
Mieliśmy dobry timing z powrotem bo całkiem nieźle lunęło niedługo po tym jak zawitałam do domu i wpakowałam w siebie 2/3 paczki makaronu ;)
Wieczorem, jak przestało padać, poczłapałam z rowerem na myjnię :)
kadencja 74/120
KOW: 4 (1304)
narastające tempo - Kabaty
Sobota, 23 lipca 2011 Kategoria trening
Km: | 26.44 | Km teren: | 18.00 | Czas: | 01:18 | km/h: | 20.34 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 168168 ( 93%) | HRavg | 131( 72%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening z narastającym tempem w Lasku Kabackim. Miałam na ostatnie dwa odcinki wyjechać na Przyczółkową ale jakoś mi nie wyszło. Zresztą ścieżka od Polanki jest w sumie fajną długą prostą bez przeszkadzajek, jedyny mankament to lekkie pofalowanie ale to niewielki problem. A że w Lasku wiatr tak mocno nie przeszkadza, to postanowiłam cały zrobić w lesie.
kadencja 81/108
KOW: 5 (390)
kadencja 81/108
KOW: 5 (390)