tym razem nie uciekłam czyli do Kopy Cwila jak do jeża
Niedziela, 13 marca 2011 Kategoria trening
Km: | 24.34 | Km teren: | 4.00 | Czas: | 01:35 | km/h: | 15.37 |
Pr. maks.: | 30.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 169169 ( 95%) | HRavg | 132( 74%) |
Kalorie: | 1138kcal | Podjazdy: | 131m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dość długiej rozgrzewce zrobiłam dzisiaj pierwszy krok po niechlubnej ucieczce spod Kopy. Nie wjechałam bynajmniej po tym straszliwym podjeździe, o nie. Ale spróbowałam podjechać z najłagodniejszej strony (od północy, po trawiastym kawałku prowadzącym wprost na "szczyt").
Pierwsze podejście było "na murzyna" to znaczy miękkie przełożenie i jedziemy prosto do góry. E-e. Pary starczyło mi na połowę.
Podrapałam się po kasku i postanowiłam pojeździć sobie tam zygzakiem. Zygzakiem tez mi się nie udało podjechać na samą górę, ale parę razy tym zygzakiem do połowy wjechałam. Z przerwami. Poćwiczyłam sobie zakręty pod górę na mięciutkich przełożeniach. Wcale to niełatwe.
Śmieszna nawierzchnia tam dzisiaj. Ziemia twarda a trawa mokra. Koła nie zapadały się ale było słychać chlupot pod kołami.
Gdzieś na boku, na asfaltowej ścieżce ćwiczyło sobie dwóch chłopaków, chyba jakiś kickboxing czy coś? Jeden trzymał materacową tarczę a drugi w nią walił :)
Postanowiłam im nie przeszkadzać i w ramach przerywnika pojeździłam sobie dookoła nich po trawniku ;)
Potem pojeździłam sobie jeszcze chwilkę i zadowolona wróciłam do domu.
Kat: S5
kadencja 79/119
KOW: 4
obciążenie 380
Pierwsze podejście było "na murzyna" to znaczy miękkie przełożenie i jedziemy prosto do góry. E-e. Pary starczyło mi na połowę.
Podrapałam się po kasku i postanowiłam pojeździć sobie tam zygzakiem. Zygzakiem tez mi się nie udało podjechać na samą górę, ale parę razy tym zygzakiem do połowy wjechałam. Z przerwami. Poćwiczyłam sobie zakręty pod górę na mięciutkich przełożeniach. Wcale to niełatwe.
Śmieszna nawierzchnia tam dzisiaj. Ziemia twarda a trawa mokra. Koła nie zapadały się ale było słychać chlupot pod kołami.
Gdzieś na boku, na asfaltowej ścieżce ćwiczyło sobie dwóch chłopaków, chyba jakiś kickboxing czy coś? Jeden trzymał materacową tarczę a drugi w nią walił :)
Postanowiłam im nie przeszkadzać i w ramach przerywnika pojeździłam sobie dookoła nich po trawniku ;)
Potem pojeździłam sobie jeszcze chwilkę i zadowolona wróciłam do domu.
Kat: S5
kadencja 79/119
KOW: 4
obciążenie 380
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!