dlaczego gdy jest zimno, spada średnia?
Sobota, 6 grudnia 2014 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 12.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:42 | km/h: | 17.57 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zastanawialiście się kiedyś nad tym przedziwnym zjawiskiem?
Wydawałoby się, że gdy jest chłodniej, organizm się nie przegrzewa i powinien mieć większą wydajność. A tymczasem jest wręcz przeciwnie - gdy robi się zimno, na tych samych trasach i z tym samym poziomem wysiłku, średnie treningowe znacząco nam spadają.
Składa się na to kilka czynników, dotyczących zarówno nas samych, tj. naszego organizmu, jak i sprzętu.
Z powodu niższej temperatury smar w różnych komponentach roweru gęstnieje, co wytwarza większe opory pracy całego mechanizmu - łożysk, trybów, łańcucha na zębatkach itd. Dlatego warto się zastanowić nad innym smarem, takim przeznaczonym specjalnie do zastosowań zimowych. Warto też zadbać o częste czyszczenie napędu z błota i piachu - inaczej wszystko nam się zatrze.
Część z nas stosuje w zimie inne opony - bardziej przyczepne, z innej mieszanki, z bardziej agresywnym bieżnikiem. To generuje większe opory toczenia. Również wilgoć i piach sypany przez służby drogowe na szosy powoduje trudniejszą jazdę. Gdy jest mokro, zakładamy błotniki, co zwiększa nieco masę roweru.
Ubrania, jakie zakładamy są grubsze i krępują ruchy. Trudniej jest w grubych portkach albo w kilku warstwach, uzyskać tę samą kadencję i prędkość z tego powodu też spada. Większa ilość ubrań zwiększa także naszą masę. Prawdopodobnie też wiele osób ciut przybiera na wadze w okresie jesienno-zimowym. A jak wiadomo - trudniej się przepycha większy ciężar ;)
Największy problem chyba jednak leży w pracy ludzkiego organizmu. Trudniej jest się rozgrzać, a gdy już się rozgrzejemy, temperatura naszych mięśni szybko spada gdy tylko zwolnimy lub zatrzymamy się. Dlatego nogi pracują bardziej opornie i ciężko. Gdy jedziemy pod wiatr, zimne igiełki kłują nas w policzki, gile w nosie zamarzają, oczy łzawią a palce u rąk i stóp nam marzną i utrudniają manewrowanie biegami i pedałowanie. Czasem mamy na twarzy kominiarkę, co utrudnia swobodne oddychanie. Gdy zwolnimy, robi się nieco znośniej. Paradoksalnie, wolniejsza jazda w niektórych sytuacjach powoduje, że jest nam cieplej.
Mimo niefajnej aury, ja często wolę wyjść i pokręcić na dworze, niż męczyć się na trenażerze ;)
Dzisiaj jednak, po porannej jeździe na zajęcia i wieczornym powrocie z zajęć, w warunkach niepewności nawierzchni (wilgotno i temperatura koło 0 stopni), gdy jechałam spięta na maksa (bałam się wywrotki i zniszczenia laptopa, którego miałam w plecaku), zdecydowałam się "odbębnić" trening jednak w domu... ;)
Wydawałoby się, że gdy jest chłodniej, organizm się nie przegrzewa i powinien mieć większą wydajność. A tymczasem jest wręcz przeciwnie - gdy robi się zimno, na tych samych trasach i z tym samym poziomem wysiłku, średnie treningowe znacząco nam spadają.
Składa się na to kilka czynników, dotyczących zarówno nas samych, tj. naszego organizmu, jak i sprzętu.
Z powodu niższej temperatury smar w różnych komponentach roweru gęstnieje, co wytwarza większe opory pracy całego mechanizmu - łożysk, trybów, łańcucha na zębatkach itd. Dlatego warto się zastanowić nad innym smarem, takim przeznaczonym specjalnie do zastosowań zimowych. Warto też zadbać o częste czyszczenie napędu z błota i piachu - inaczej wszystko nam się zatrze.
Część z nas stosuje w zimie inne opony - bardziej przyczepne, z innej mieszanki, z bardziej agresywnym bieżnikiem. To generuje większe opory toczenia. Również wilgoć i piach sypany przez służby drogowe na szosy powoduje trudniejszą jazdę. Gdy jest mokro, zakładamy błotniki, co zwiększa nieco masę roweru.
Ubrania, jakie zakładamy są grubsze i krępują ruchy. Trudniej jest w grubych portkach albo w kilku warstwach, uzyskać tę samą kadencję i prędkość z tego powodu też spada. Większa ilość ubrań zwiększa także naszą masę. Prawdopodobnie też wiele osób ciut przybiera na wadze w okresie jesienno-zimowym. A jak wiadomo - trudniej się przepycha większy ciężar ;)
Największy problem chyba jednak leży w pracy ludzkiego organizmu. Trudniej jest się rozgrzać, a gdy już się rozgrzejemy, temperatura naszych mięśni szybko spada gdy tylko zwolnimy lub zatrzymamy się. Dlatego nogi pracują bardziej opornie i ciężko. Gdy jedziemy pod wiatr, zimne igiełki kłują nas w policzki, gile w nosie zamarzają, oczy łzawią a palce u rąk i stóp nam marzną i utrudniają manewrowanie biegami i pedałowanie. Czasem mamy na twarzy kominiarkę, co utrudnia swobodne oddychanie. Gdy zwolnimy, robi się nieco znośniej. Paradoksalnie, wolniejsza jazda w niektórych sytuacjach powoduje, że jest nam cieplej.
Mimo niefajnej aury, ja często wolę wyjść i pokręcić na dworze, niż męczyć się na trenażerze ;)
Dzisiaj jednak, po porannej jeździe na zajęcia i wieczornym powrocie z zajęć, w warunkach niepewności nawierzchni (wilgotno i temperatura koło 0 stopni), gdy jechałam spięta na maksa (bałam się wywrotki i zniszczenia laptopa, którego miałam w plecaku), zdecydowałam się "odbębnić" trening jednak w domu... ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!