kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

dojazdy

Dystans całkowity:26235.53 km (w terenie 204.30 km; 0.78%)
Czas w ruchu:1360:35
Średnia prędkość:19.28 km/h
Maksymalna prędkość:53.20 km/h
Suma podjazdów:35782 m
Maks. tętno maksymalne:172 (97 %)
Maks. tętno średnie:148 (83 %)
Suma kalorii:141746 kcal
Liczba aktywności:1193
Średnio na aktywność:21.99 km i 1h 08m
Więcej statystyk

praca + test nogi

Piątek, 1 października 2010 Kategoria dojazdy, trening, bieganie
Km: 27.23 Km teren: 0.00 Czas: 01:26 km/h: 19.00
Pr. maks.: 47.60 Temperatura: °C HRmax: 162162 ( 93%) HRavg 138( 79%)
Kalorie: 1297kcal Podjazdy: 236m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Fervex pomógł. Dzisiaj czułam się już całkiem dobrze, więc powrót z pracy standardową trasą przez Agrykolę i Wilanów. O dziwo, wygląda na to, że mój rower nie może być zbyt czysty. Z obserwacji wynika, że jeździ najciszej, gdy przejadę się po deszczu i kałużach :) Napęd przestał piszczeć po ostatniej mżawce.
Po "prawie przerwie" w jeżdżeniu od niedzielnego maratonu, dzisiejszy pojedynczy podjazd pod Agrykolę był... bardzo męczący.

Zadziwiająco wysoka kadencja: 88/117
KOW: 4

Boląca noga trochę odpuściła (już nie boli przy chodzeniu, tylko przy wchodzeniu po schodach) więc postanowiłam sprawdzić, czy da się biec. Niestety, boli. Nie wiem, co to będzie w niedzielę. Czarno to widzę... :(
2,89 km / 20:03
HR 146/158
KOW: 4

obciążenie: 4x 86 + 4x20 = 424

ohydniście i obrzyśkliwie :)

Czwartek, 30 września 2010 Kategoria dojazdy
Km: 18.37 Km teren: 0.00 Czas: 01:05 km/h: 16.96
Pr. maks.: 31.40 Temperatura: °C HRmax: 154154 ( 88%) HRavg 133( 76%)
Kalorie: 882kcal Podjazdy: 396m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Po przymusowych dwóch dniach odpoczynku w tym tygodniu, dzisiaj żadna siła nie zmusiłaby mnie do pojechania do pracy metrem. Nawet potworna czarna chmura za oknem, mżawka i temperatura 5 stopni.

Trochę za chłodno się ubrałam. Ostatnio kupione spodenki Berknera 3/4 są trochę za cienkie, poza tym są 3/4..., zaś ciepła bluza do biegania jest zbyt przewiewna. Za to olśnieniem było założenie ocieplaczy na buty :)

Mało nie rozjechał mnie jakiś psychopatyczny autobus, gdy jechałam buspasem na al. Niepodległości. Ja rozumiem, że on może mieć pretensje, że jadę buspasem, ale to nie jest powód, żeby mnie próbować zepchnąć z ulicy na trawnik. Tak się zdenerwowałam, że aż napisałam mejla do MZA po dotarciu do pracy. Ciekawe, co odpiszą...

Wracając ubrałam się dodatkowo w wiatrówkę, ale ponieważ w ciągu dnia zaczęłam się źle czuć (czyżby próbowało mnie w końcu dopaść przeziębienie, które do tej pory mnie oszczędziło, choć w około wszyscy padają jak muchy?) to i tak zmarzłam.

Wieczorem do snu Fervexik... zobaczymy, co jutro będzie.

kadencja 83/116
KOW: 2
obciążenie: 2x 65 = 130

deszczowo i leniwie

Wtorek, 28 września 2010 Kategoria dojazdy
Km: 18.29 Km teren: 0.00 Czas: 01:08 km/h: 16.14
Pr. maks.: 36.00 Temperatura: °C HRmax: 148148 ( 85%) HRavg 123( 70%)
Kalorie: 933kcal Podjazdy: 510m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Wczoraj przymusowy odpoczynek (rano padało dość mocno).
Dzisiaj za to w rowerze nic nie działało jak powinno.
Na początek, nie działał licznik. Pewnie po pełnym zaangażowania myciu mojego roweru po maratonie w Nowym Dworze przez Marka i Krzyśka. Zatrzymałam się, poprawiłam, pojechałam dalej.
Siodełko za nisko. Zatrzymałam się, poprawiłam, pojechałam.
Za wysoko. Zatrzymałam się, poprawiłam, pojechałam.
Za nisko jednak. Zatrzymałam się, poprawiłam, pojechałam.
Ok chyba dobrze tym razem.
Gorąco. Zatrzymałam się, odpięłam rękawy, zmieniłam rękawiczki na krótkie, pojechałam.
Rower mi skrzypi (akurat na to nic nie poradzę, więc jechałam dalej).

Jak wracałam z pracy znowu mi siodełko nie pasowało. Zatrzymałam się, poprawiłam, pojechałam.
Deszcz się rozpadał. Zatrzymałam się, założyłam pokrowiec na plecak, pojechałam...
Uff, udało mi się dotrzeć do domu...

Jazda dzisiaj majestatyczna, powolna i dostojna. Ale fajnie, pierwszy raz nie musiałam się martwić, że zamoczę buty bo mam drugie na zmianę :D

Wieczorem odebrałam jeszcze z serwisu odzyskany rower. Wyczyszczony, nasmarowany, wymieniony łańcuch i kaseta oraz hamulce.
Jeździ. Ale mam wrażenie, że siedzę na kozie :) (geometria). Muszę coś z tym zrobić... Trzeba będzie zmienić co... chyba cały wspornik kierownicy bo jest zintegrowany z mostkiem i kierę. Trzeba też zmienić klamki hamulcowe bo obecne ledwo zipią. Ale to już kiedyśtam. I tak doprowadzenie roweru do w miarę sensownego stanu kosztowało mnie prawie 300 zł. No i jeszcze kupiłam skuwacz do łańcucha.
Ale jeszcze jaka wtopa w sklepie... Jak wyjechałam rowerem to patrzę, hej, nie zamontowali mi manetek od przerzutek! Wróciłam do sklepu i mówię, że brakuje manetek, a miły pan pokazuje mi palcem... gripshifta na kierownicy :D

kadencja 81/109
KOW: 2
obciążenie: 2x 68 = 136

jaki piękny dzionek!

Piątek, 24 września 2010 Kategoria dojazdy, ze zdjęciami
Km: 22.44 Km teren: 0.00 Czas: 01:10 km/h: 19.23
Pr. maks.: 48.30 Temperatura: °C HRmax: 161161 ( 92%) HRavg 134( 77%)
Kalorie: 923kcal Podjazdy: 327m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Jaki piękny dzionek! Aż jak nie ja, zatrzymałam się na Polach Mokotowskich, jadąc do pracy. Żeby pokontemplować promienie słoneczne przenikające przez liście i rześkość powietrza :)



idę przed siebie przed siebie to tam
w innym kierunku niż wybrałbym sam
nawet w przeciwnym lecz idę więc chcę
niestety nie wiem skąd ani gdzie

idę przed siebie ze śladów mych stóp
sądzę że to właśnie może być ruch
ślady są za mną i moje a tak
że miedzy śladami śladów jest brak

idę wraz ze mną porusza się cień
on też określa tu noc albo dzień
miast w pojedynkę idziemy we dwóch
i nie dowiodę że to nie mój duch

idę idziemy dążymy więc do
ruch by się odbył potrzebne jest tło
a tym jest to czym nie ja i mój cień
chociaż my również możemy być tłem

idę idziemy lecz coś jest nie tak
bliżej przed nami czy prędzej już za
punkt odniesienia współrzędna czy oś
trudno powiedzieć bo trudno jest dojść

idę by dotrzeć wręcz idę by iść
czynność jest skutkiem przyczyną jest myśl
jak idę tak przecież nie iść bym mógł
koniec na końcu są ślady mych stóp




Ale piękność tego dnia została zakłócona... potwornym skrzypieniem napędu. Nie wiem co mi skrzypi i gdzie dokładnie. Podjechałam po południu do serwisu, ale oczywiście "syndrom denstysty" - napęd podczas testowania przez serwisanta nie skrzypiał :)
No cóż, będę musiała zaczekać do przeglądu posezonowego - bo przecież nie pozbawię się roweru na 2 dni z tego powodu.

Poza tym zawlokłam (w sensie dosłownym, bo przednie koło było oddzielnie) do serwisu odzyskany rower. Diagnoza wstępna: 270 zł na doprowadzenie do stanu używalności. Da się przeżyć. Poza gruntownym czyszczeniem i regulacją tylko wymiana łańcucha, nic strasznego.

kadencja: 82/121
KOW: 3
obciążenie: 3x70 = 210

niemoc

Czwartek, 23 września 2010 Kategoria dojazdy, ze zdjęciami
Km: 27.03 Km teren: 0.00 Czas: 01:29 km/h: 18.22
Pr. maks.: 45.00 Temperatura: °C HRmax: 154154 ( 88%) HRavg 127( 72%)
Kalorie: 1172kcal Podjazdy: 402m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Rano wmordewind, po południu wmordewind. Nogi nie chciały kręcić. Zmusiłam się, żeby pojechać przez Wilanów (może niepotrzebnie?). W dodatku tylny hamulec mi ociera i coś piszczy w supporcie (mycie i smarowanie nie pomogło). Zły dzień :)
Miałam dzisiaj też biegać, ale kompletnie mi się nie chciało.

Wieczorem odebrałam z policji rower, skradziony w 2007 roku


Odnalazł się, ponieważ policjanci capnęli pijanego gościa, który postanowił wrócić do domu rowerem, stojącym od dwóch lat (ktoś go tam zostawił i tak stał) w stojaczku przy jego miejscu pracy. Gość jechał ostrym zygzakiem i dlatego się dał capnąć :)
Rower jest w zaskakująco dobrym stanie. Oczywiście łańcuch zardzewiały, że hej, ale nie ma zbytnio żadnych dodatkowych uszkodzeń.
Ale żeby nie było zbyt pięknie, to z mojej głupoty już ma dodatkowe uszkodzenia :) Otóż, wsadziliśmy rower do auta, odkręcając przednie koło. Koła zapomnieliśmy z parkingu. Wróciliśmy się po nie prawie spod domu, ale okazało się, że ktoś (może nawet my, wyjeżdżając) na nie najechał i szybkozamykacz się złamał (wygląda na to, że o dziwo - tylko szybkozamykacz, koło wygląda na niepogięte). A zatem, nawet nie mogę sprawdzić czy napęd sprawdnie pracuje, bo koła nie da się założyć...
Nic, może dzisiaj zawlokę go na myjnię i dam do serwisu do diagnozy. Jeśli wyleczenie rowerka nie będzie zbyt drogie to zrobię z niego zimówkę.

kadencja 84/113
KOW: 3
obciążenie: 3x89 = 267

dzień bez samochodu + demostracja budżetówki = przymusowy lajcik

Środa, 22 września 2010 Kategoria dojazdy
Km: 27.09 Km teren: 0.00 Czas: 01:25 km/h: 19.12
Pr. maks.: 47.60 Temperatura: °C HRmax: 162162 ( 93%) HRavg 129( 74%)
Kalorie: 1170kcal Podjazdy: 284m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Dzisiaj dzień bez samochodu. Taaa... najlepiej to było widać na Marszałkowskiej i Żurawiej - dawno takiego KORA nie widziałam! Ciężko było przejechać pomiędzy tymi wszystkimi autami.
Ale prawdopodobnie został spowodowany demonstracją budżetówki, która zatamowała całe al. Ujazdowskie. Nawet rowerem się nie dało przejechać. Całe szczęście, że zostawili kawałek trawnika, to chociaż tamtędy się przemknęłam :)

A wieczorkiem mycie rowerka bo już nie mogłam na niego patrzeć, taki był zasyfiały :)

kadencja 82/120

KOW: 2
obciążenie 2x85= 170

praca + Agrykola + bieganie

Wtorek, 21 września 2010 Kategoria dojazdy, trening
Km: 37.44 Km teren: 0.00 Czas: 01:49 km/h: 20.61
Pr. maks.: 53.20 Temperatura: °C HRmax: 167167 ( 95%) HRavg 145( 83%)
Kalorie: 1676kcal Podjazdy: 747m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Poranki są zdecydowanie chłodne :) Ale grunt to mieć dobre ubranko - ocieplacze na kolana są fajne, bo można po południu ich nie założyć. Mam też długie spodenki ale chyba to nie był zbyt trafiony zakup. Na zimną pogodę są zbyt cienkie - ocieplacze są lepszym rozwiązaniem.
Agrykola x10 (29:44)
Zeszłam poniżej 30 minut :) Mam nadzieję, że to nie przypadek. Po raz pierwszy udało mi się jeden (pierwszy) podjazd zrobić na przełożeniu nie mniejszym niż 2x5 (normalnie schodzę do 2x4 pod koniec).
KOW: 4
kadencja: 82/117
z Agrykoli: 76, KOW: 7

Wieczorem było bardzo przyjemnie i ciepło, więc poszłam pobiegać.
Wynik mógłby być lepszy, ale od niedzielnych zawodów biegowych boli mnie coś w okolicach kości piszczelowej, po lewej stronie, nie wiem co. Przeszkadzało mi bardzo :(
8 km / 52:42 / HR 155/174
KOW: 5
I jeszcze wbiegnięcie po schodach: 1min / HR 140/154
KOW: 8

obciążenie: 7x30 + 4x79 + 5x 53 + 8 = 799

praca

Poniedziałek, 20 września 2010 Kategoria dojazdy, trening
Km: 27.02 Km teren: 0.00 Czas: 01:12 km/h: 22.52
Pr. maks.: 51.10 Temperatura: °C HRmax: 164164 ( 94%) HRavg 146( 83%)
Kalorie: 1092kcal Podjazdy: 260m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Wczoraj zmieniłam ustawienie siodełka (podniosłam trochę "dziób").
Nie wiem, czy to zmiana ustawienia siodła, czy nowe buty a może po prostu korzystna pogoda sprawiły, że w obie strony, do i z pracy jechało mi się jak na skrzydłach. Tak wysokiej średniej kadencji z dnia to jeszcze chyba nie miałam.

kadencja 86/123
KOW: 4

obciążenie 4x 72 = 288

edit: o, jestem w pierwszej 500 :D

praca + zakupy rowerowe

Piątek, 17 września 2010 Kategoria dojazdy, ze zdjęciami
Km: 26.70 Km teren: 0.00 Czas: 01:30 km/h: 17.80
Pr. maks.: 46.30 Temperatura: °C HRmax: 151151 ( 86%) HRavg 129( 74%)
Kalorie: 1351kcal Podjazdy: 536m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Człap człap człap... takie tempo dzisiaj miałam na rowerze :) Nogi w ogóle nie chciały kręcić, więc ich nie zmuszałam.
Jak wracałam do domku to próbowało padać więc schowałam się pod drzewkiem i zmarudziłam tam chwilę wyciągając kurtkę i pokrowiec na plecak. Jak skończyłam to już nie padało :D
Wkurza mnie, że muszę uważać, żeby nie zamoczyć butów jak pada (bo nie mam drugich i jak będą mokre to będzie następnego dnia nieprzyjemnie w nich jechać, że już nie wspomnę, że przeziębić się można). Dlatego postanowiłam kupić sobie drugie :D
Jak postanowiłam tak uczyniłam.

Mam już jedne takie, tylko czarne i jestem z nich bardzo zadowolona. Dlatego nie kombinowałam tylko kupiłam ten sam model... :)

kadencja 81/118
KOW: 3
obciążenie 3x90 = 270

zepsuty Garmin + piękna pogoda = Konstancin i Piaseczno

Czwartek, 16 września 2010 Kategoria dojazdy, trening, wycieczki i inne spontany
Km: 45.00 Km teren: 3.00 Czas: 02:17 km/h: 19.71
Pr. maks.: 46.60 Temperatura: °C HRmax: 157157 ( 90%) HRavg 135( 77%)
Kalorie: 1337kcal Podjazdy: 212m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Wczoraj ładowałam Garmina. Dzisiaj rano odpalam a on... nic. Przerażenie... czyżby się zepsuł po wczorajszym deszczu? Jak ja będę bez niego jeździć i biegać?

Refleksja:
Uzależniłam się od gadżetu...
Tak to jest, dopóki człowiek nie ma to nie jest mu potrzebny. A jak już się przyzwyczai to bez tego jak bez ręki. Tak samo jest z telefonem - nigdzie się prawie bez niego nie ruszam. Nie wyobrażam sobie jazdy bez jakiegokolwiek licznika. I bez licznika kadencji też już nie. Tragedia...

Ale nic to, google knows all. Soft reset i Garmin odpalił. Uff... :)

Z tej radości oraz z powodu faktu, iż udało mi się wcześniej uciec z pracy, postanowiłam trasę powrotną wydłużyłam o Konstancin i Piaseczno.
Lubię trasę z Wilanowa do Konstancina. Piękna, szeroka asfaltowa droga dla pieszych i rowerów, o tej porze dnia prawie zerowy ruch.
W Konstancinie postanowiłam w ramach treningu jazdy terenowej przejechać przez wszystkie błotne kałuże jakie znalazłam na trasie :) Nogi miałam po tej operacji bardziej brudne niż po maratonie w Piasecznie (!).
Za to trasy z Konstancina do Piaseczna nie polecam. Wąska, bardzo ruchliwa, pełno TIRów i kiepskie pobocze.
Tak w ogóle to wcale nie chciałam jechać przez Piaseczno, tylko z Konstancina odbić na Powsin i Lasek Kabacki, ale oczywiście zabłądziłam :)

Zapis częściowo z Sigmy (trasa do pracy) a częściowo z Garmina (powrót), więc dane tylko z trasy powrotnej.
kadencja 80/115
KOW: 3

Z założenia jutro i pojutrze odpoczywam przed Bemowskim Biegiem Przyjaźni bo zamierzam pobić życiówkę :)
W związku z tym trzeba było iść biegać dzisiaj. Nie chciało mi się strasznie. Rzuciłam sobie nawet kostką i wyszło, że mam nie iść... ale po chwili stwierdziłam, że jednak pójdę.
Biegło mi się trochę gorzej niż ostatnio.
8,06 km / 54:13 / HR 153/169
KOW: 5


obciążenie: 3x 137 + 5x 54 = 544


Edit: O, po wpisaniu tej wyprawy przesunęłam się na 501 miejsce w ogólnej statystyce na Bikestats :) Muszę się postarać to załapię się do pierwszej 500 :D

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum