Wpisy archiwalne w kategorii
dojazdy
Dystans całkowity: | 26235.53 km (w terenie 204.30 km; 0.78%) |
Czas w ruchu: | 1360:35 |
Średnia prędkość: | 19.28 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Suma podjazdów: | 35782 m |
Maks. tętno maksymalne: | 172 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (83 %) |
Suma kalorii: | 141746 kcal |
Liczba aktywności: | 1193 |
Średnio na aktywność: | 21.99 km i 1h 08m |
Więcej statystyk |
praca
Środa, 26 października 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 9.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 19.93 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 159159 ( 88%) | HRavg | 133( 73%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nic ciekawego, dojazd do pracy :]
o co chodzi z HRmax?
Środa, 26 października 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 22.62 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:18 | km/h: | 17.40 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 146146 ( 81%) | HRavg | 114( 63%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
No, dostałam rozpiskę treningową. Na dzisiaj 40 min spokojnie + 10 min w narastającym tempie do 70%.
Do 70%?
70% to ja mam jak się snuję jak kulawa kobyła. Jak ja to mam niby zrealizować?
A może nie chodziło o tętno? A może te 70% nie odnosiło się do narastającego tempa tylko do spokojnej jazdy? Kurka wodna, nie miałam okazji żeby się dopytać o to p. Jacka. Może się po prostu pomylił?
A może moje HRmax jest wyższe niż do tej pory zarejestrowane?
No nic, potraktowałam to w ten sposób, że jechałam sobie spokojnie przy tym 70% a potem jazdę w narastającym tempie zrobiłam nie patrząc na wskazania pulsometru, niech tam bądź jak bądź. Zapytam się p. Jacka o to post factum.
Zresztą jakoś nie mogłam się w ogóle rozpędzić. To narastające tempo to maksymalne osiągnęłam chyba 26 km/h co w ogóle jest poniżej jakiejkolwiek krytyki. Na moje usprawiedliwienie można jedynie dodać, że wmordewind był. Jak zwykle zresztą.
KOW: 4 (312)
kadencja 76/118
Do 70%?
70% to ja mam jak się snuję jak kulawa kobyła. Jak ja to mam niby zrealizować?
A może nie chodziło o tętno? A może te 70% nie odnosiło się do narastającego tempa tylko do spokojnej jazdy? Kurka wodna, nie miałam okazji żeby się dopytać o to p. Jacka. Może się po prostu pomylił?
A może moje HRmax jest wyższe niż do tej pory zarejestrowane?
No nic, potraktowałam to w ten sposób, że jechałam sobie spokojnie przy tym 70% a potem jazdę w narastającym tempie zrobiłam nie patrząc na wskazania pulsometru, niech tam bądź jak bądź. Zapytam się p. Jacka o to post factum.
Zresztą jakoś nie mogłam się w ogóle rozpędzić. To narastające tempo to maksymalne osiągnęłam chyba 26 km/h co w ogóle jest poniżej jakiejkolwiek krytyki. Na moje usprawiedliwienie można jedynie dodać, że wmordewind był. Jak zwykle zresztą.
KOW: 4 (312)
kadencja 76/118
o kapuście rozmyślania jesienne
Wtorek, 25 października 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 31.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:36 | km/h: | 19.88 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 165165 ( 91%) | HRavg | 136( 75%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zauważyłam, że ostatnio trwa zbiór na kapuścianych polach. No cóż, chyba muszę zrewidować moje przemyślenia na temat kapusty podśmiardującej na jesieni i wiosną. Otóż, podśmiardują tylko reszki kapusty :))))
Fajnie wyglądają traktory z przyczepkami załadowanymi kapuścianymi głowami aż po niebo. Takie góry zielone. Zastanawiam się, jak oni to robią, że im to podczas przewozu nie spada?
Fajnie wyglądają traktory z przyczepkami załadowanymi kapuścianymi głowami aż po niebo. Takie góry zielone. Zastanawiam się, jak oni to robią, że im to podczas przewozu nie spada?
hej ho, hej ho do pracy by się szło
Poniedziałek, 24 października 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 32.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:34 | km/h: | 20.43 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 162162 ( 90%) | HRavg | 138( 76%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Naprawdę, przydałby mi się jeszcze drugi urlop. Ale na szczęście mam jeszcze siły, żeby jeździć na rowerze. Jak ja mogłam tyle czasu bez roweru wytrzymać, hohoooo!
Rano było nawet dość ciepło w porównaniu do zeszłego poniedziałku :) I słonko świeciło. Chociaż przerażenie ogarnia, jak się rano wstaje i na dworze jest jeszcze noc. Dobrze, że niedługo zmiana czasu. Chociaż w sumie, czy ja wiem... czy wolę żeby było ciemno po południu?
Po południu się niestety zachmurzyło i wiatr się zerwał ale było przyjemnie.
Ciekawe, ile czasu mam jeszcze na dojazdy rowerem do pracy :)
Muszę teraz trochę nadrobić bo w statystykach spadłam na 17 pozycję :)
Rano było nawet dość ciepło w porównaniu do zeszłego poniedziałku :) I słonko świeciło. Chociaż przerażenie ogarnia, jak się rano wstaje i na dworze jest jeszcze noc. Dobrze, że niedługo zmiana czasu. Chociaż w sumie, czy ja wiem... czy wolę żeby było ciemno po południu?
Po południu się niestety zachmurzyło i wiatr się zerwał ale było przyjemnie.
Ciekawe, ile czasu mam jeszcze na dojazdy rowerem do pracy :)
Muszę teraz trochę nadrobić bo w statystykach spadłam na 17 pozycję :)
jeszcze zimniej? o rety :}
Wtorek, 18 października 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 32.02 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:31 | km/h: | 21.11 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 168168 ( 93%) | HRavg | 135( 75%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nooooo to już lekka przesada. Poniżej zera. Uch... więc trochę było rześko o poranku. Za to po południu moja ulubiona stacja meteo pokazała ponad 13 stopni. Ponieważ jednak nie wzięłam do pracy plecaka dzisiaj to pozbyłam się jedynie gatek termicznych, które zmieściły się do kieszonki. Koszulka termiczna została pod bluzą. I wcale nie było mi jakoś upalnie... więc nie wiem skąd te 13 stopni :)
Niestety, od jutra znowu przymusowa przerwa od roweru :(
Niestety, od jutra znowu przymusowa przerwa od roweru :(
hu hu ha idzie zima zła
Poniedziałek, 17 października 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 32.04 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 21.36 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 164164 ( 91%) | HRavg | 139( 77%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
O jaaaaa. Co za temperatura! I ciemno jak w d... :) No cóż, pora wracać do polskiej rzeczywistości :) Ale i tak lato miałam bardzo przedłużone :)
Ciepłe gatki pod spód, koszulka termiczna, zimowe rękawiczki. Cóż, szkoda, że nie będę miała okazji w tym roku pokazać się w mojej prawdziwej włoskiej koszulce kolarskiej :)
Ciepłe gatki pod spód, koszulka termiczna, zimowe rękawiczki. Cóż, szkoda, że nie będę miała okazji w tym roku pokazać się w mojej prawdziwej włoskiej koszulce kolarskiej :)
zaległy wpis :)
Środa, 28 września 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 31.85 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:35 | km/h: | 20.12 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 151151 ( 83%) | HRavg | 120( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do i z pracy. Zaległość ma 3 tygodnie więc nie pamiętam czy chciałam coś konstruktywnego wpisać w tym dniu czy nie ;)
błe błe błe, laczki ciągne swe...
Wtorek, 27 września 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 31.90 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:41 | km/h: | 18.95 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 149149 ( 82%) | HRavg | 111( 61%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
No dzisiaj to mnie chyba dopadło zakumulowane zmęczenie po weekendzie. Wlokłam się jak mucha w smole. Dawno nie jechałam do pracy tak długo, 32 minuty. Powrót też nie był ekspresowy. Nawet nie chciało mi się wyprzedzać casuali. Wróciłam do domu majestatycznie, po drodze zahaczając o warzywniak, gdzie rzuciła się na mnie fasolka szparagowa (pycha).
Nie mam już treningów. P. Jacek powiedział, że do powrotu z urlopu mogę robić co chcę. No, może nie tak do końca co chcę bo mogę nie jeździć a jeśli jeździć to spokojne wycieczki co najwyżej. Spacery, leniuchowanie itd.
No to na pewno się da zrealizować bo nie zabieram roweru na urlop. Chociaż kusi mnie, żeby się wdrapać na piechotę na Etnę :D
Nie mam już treningów. P. Jacek powiedział, że do powrotu z urlopu mogę robić co chcę. No, może nie tak do końca co chcę bo mogę nie jeździć a jeśli jeździć to spokojne wycieczki co najwyżej. Spacery, leniuchowanie itd.
No to na pewno się da zrealizować bo nie zabieram roweru na urlop. Chociaż kusi mnie, żeby się wdrapać na piechotę na Etnę :D
w pijanym widzie
Poniedziałek, 26 września 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 32.84 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:46 | km/h: | 18.59 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 148148 ( 82%) | HRavg | 120( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczorajszy wieczór był... męczący a noc bardzo krótka. A to z powodu oblewania mojego pucharu w generalce. Rano byłam kompletnie nieprzytomna i robiłam wszystko machinalnie. Nawet nie zastanowiłam się nad tym, żeby może nie jechać jednak rowerem, tylko po prostu ubrałam się w rowerowe, rower do windy i wio.
Jechało mi się, o dziwo, całkiem dobrze, ale mogło się to źle skończyć.
Kac dopadł mnie w pracy i zaczęłam się zastanawiać, czy mam siłę żeby wracać swoją standardową okrężną trasą. Ale jak wyszłam to się okazało, że jest całkiem nienajgorzej.
Po powrocie zajrzałam do p. Jacka, żeby podziękować mu za owocny rok współpracy. On dla odmiany biegł wczoraj w Maratonie Warszawskim ale nie dla wyniku tylko charytatywnie. Potem pojechałam jeszcze do Plusa, bo jakże to - nie pochwalić się pucharem w moim ulubionym sklepie rowerowym :) Przy okazji p. Paweł obiecał mi "dobrą cenę" na sztyce, którą chcę kupić ;) Mam ją odebrać po urlopie (sztycę, nie cenę).
Z jednej strony, szkoda że już koniec ścigania na ten rok. W dodatku w czwartek lecę na urlop i czekają mnie ze 3 tygodnie bez roweru. Z drugiej strony, odetchnęłam już z ulgą i cieszę się, że mogę odpocząć od tego sajgonu :)
Jechało mi się, o dziwo, całkiem dobrze, ale mogło się to źle skończyć.
Kac dopadł mnie w pracy i zaczęłam się zastanawiać, czy mam siłę żeby wracać swoją standardową okrężną trasą. Ale jak wyszłam to się okazało, że jest całkiem nienajgorzej.
Po powrocie zajrzałam do p. Jacka, żeby podziękować mu za owocny rok współpracy. On dla odmiany biegł wczoraj w Maratonie Warszawskim ale nie dla wyniku tylko charytatywnie. Potem pojechałam jeszcze do Plusa, bo jakże to - nie pochwalić się pucharem w moim ulubionym sklepie rowerowym :) Przy okazji p. Paweł obiecał mi "dobrą cenę" na sztyce, którą chcę kupić ;) Mam ją odebrać po urlopie (sztycę, nie cenę).
Z jednej strony, szkoda że już koniec ścigania na ten rok. W dodatku w czwartek lecę na urlop i czekają mnie ze 3 tygodnie bez roweru. Z drugiej strony, odetchnęłam już z ulgą i cieszę się, że mogę odpocząć od tego sajgonu :)
na ciasto :)
Niedziela, 25 września 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 26.36 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 19.77 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 162162 ( 90%) | HRavg | 125( 69%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ojejku, no miało być spokojnie i co z tego :)
Najpierw myjnia. Rower po toruńskiej Mazovii tak zapylony, że napisów Scott nie widać ;) Postanowiłam mu urządzić mega mycie. Należy mu się po udanym sezonie :)
Umyłam go aż za 7 zł. Z płynem ;) Krótka rundka do Airbika i nazad żeby wysechł a potem jeszcze smarowanko.
Po południu krótki wypad na Gocław w odwiedziny do rodziców. Pyszne czekoladowe ciasto, które zrobiła moja ciocia. Mimo tego, że byliśmy obżarci niemiłosiernie po obiedzie w "chinolu" i tak wrąbaliśmy jeszcze po dwa kawałki.
Powrót w jakimś masakrycznym tempie, żeby nie zaniżać średniej ;)
Miało być spokojnie ale nie wyszło.
kadencja 78/117
KOW: 5 (325)
Najpierw myjnia. Rower po toruńskiej Mazovii tak zapylony, że napisów Scott nie widać ;) Postanowiłam mu urządzić mega mycie. Należy mu się po udanym sezonie :)
Umyłam go aż za 7 zł. Z płynem ;) Krótka rundka do Airbika i nazad żeby wysechł a potem jeszcze smarowanko.
Po południu krótki wypad na Gocław w odwiedziny do rodziców. Pyszne czekoladowe ciasto, które zrobiła moja ciocia. Mimo tego, że byliśmy obżarci niemiłosiernie po obiedzie w "chinolu" i tak wrąbaliśmy jeszcze po dwa kawałki.
Powrót w jakimś masakrycznym tempie, żeby nie zaniżać średniej ;)
Miało być spokojnie ale nie wyszło.
kadencja 78/117
KOW: 5 (325)