błe błe błe, laczki ciągne swe...
Wtorek, 27 września 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 31.90 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:41 | km/h: | 18.95 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 149149 ( 82%) | HRavg | 111( 61%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
No dzisiaj to mnie chyba dopadło zakumulowane zmęczenie po weekendzie. Wlokłam się jak mucha w smole. Dawno nie jechałam do pracy tak długo, 32 minuty. Powrót też nie był ekspresowy. Nawet nie chciało mi się wyprzedzać casuali. Wróciłam do domu majestatycznie, po drodze zahaczając o warzywniak, gdzie rzuciła się na mnie fasolka szparagowa (pycha).
Nie mam już treningów. P. Jacek powiedział, że do powrotu z urlopu mogę robić co chcę. No, może nie tak do końca co chcę bo mogę nie jeździć a jeśli jeździć to spokojne wycieczki co najwyżej. Spacery, leniuchowanie itd.
No to na pewno się da zrealizować bo nie zabieram roweru na urlop. Chociaż kusi mnie, żeby się wdrapać na piechotę na Etnę :D
Nie mam już treningów. P. Jacek powiedział, że do powrotu z urlopu mogę robić co chcę. No, może nie tak do końca co chcę bo mogę nie jeździć a jeśli jeździć to spokojne wycieczki co najwyżej. Spacery, leniuchowanie itd.
No to na pewno się da zrealizować bo nie zabieram roweru na urlop. Chociaż kusi mnie, żeby się wdrapać na piechotę na Etnę :D
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!