kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczki i inne spontany

Dystans całkowity:9732.82 km (w terenie 896.47 km; 9.21%)
Czas w ruchu:559:53
Średnia prędkość:18.34 km/h
Maksymalna prędkość:62.35 km/h
Suma podjazdów:7812 m
Maks. tętno maksymalne:179 (96 %)
Maks. tętno średnie:157 (84 %)
Suma kalorii:29597 kcal
Liczba aktywności:349
Średnio na aktywność:30.23 km i 1h 36m
Więcej statystyk

Bolzano

Wtorek, 7 grudnia 2010 Kategoria wycieczki i inne spontany, ze zdjęciami, białe szaleństwo
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Po wczorajszej kraksie musiałam dzisiaj zrobić dzień przerwy. Kostka i kolano mnie całkiem nieźle bolą :( Martwię się trochę, czy to nie koniec snowboardowania na ten wyjazd...
Oprócz mnie również Marek, Tomek i Magda postanowili zrobić sobie przerwę na leczenie zakwasów. Zdecydowaliśmy się zatem odwiedzić stolicę regionu, Bolzano. Zajrzeliśmy do Muzeum Historii Naturalnej i Muzeum Archeologicznego. Tu można obejrzeć słynną mumię lodową Ötzi (obrazek z Wikipedii bo niestety nie można było robić zdjęć)


Dojazd do Bolzano


Gdzie koła poniosą

Sobota, 27 listopada 2010 Kategoria trening, wycieczki i inne spontany, ze zdjęciami, >50 km
Km: 57.19 Km teren: 0.00 Czas: 03:37 km/h: 15.81
Pr. maks.: 30.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: 2129kcal Podjazdy: 271m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Na dzisiaj zaplanowany miałam rozjazd 60 km. Gdzie by tu pojechać, żeby tyle wyszło, a jednocześnie żeby móc w miarę szybko wrócić, gdyby się okazało, że jest okropnie zimno... niezły dylemat. Po namyślę uznałam, że pojadę w stronę Powsina a potem będę się zastanawiać co dalej. I tak jechałam, gdzie koła poniosą... zwiedziłam różne okoliczne wioski wokół Konstancina, byłam nad Wisłą, w Kępie Potockiej zwiedziłam Vettenfall, obejrzałam z bliska elektrociepłownię Siekierki, skręciłam na Wilanów i wróciłam przez Lasek Kabacki.
Na początku było mi całkiem przyjemnie, zwłaszcza w Lasku Kabackim. Po trzydziestym km jednak zaczęłam się zastanawiać, czy nie skrócić wycieczki i nie dokończyć treningu na trenażerze. Zatem zaczęłam wracać. I tak wracałam trochę naokoło, że w Lasku Kabackim zrobiło się 50 km. Całe szczęście, że zabrałam ze sobą nieprzewiewną kurtkę i rękawice narciarskie :) Było mi ciepło, tylko palce u stóp mi zmarzły z lekka...

Zima idzie


Mazowieckie krajobrazy



Elektrociepłownia Siekierki. To oni zabrali słońce! Foto z komórki bo aparat odmówił współpracy na tym zimnie :)


A po drodze:
- jechał przede mną samochodem koleś i tak głośno łupał muzą, że zagłuszał mi moją, której słuchałam przez słuchawki
- widziałam całkiem sporo rowerzystów, niektórzy nawet machali
- widziałam TABUNY biegaczy, zwłaszcza w Lasku Kabackim
- jakiś koleś lansował się przede mną ze dwa kilometry na Scale 30... kurczę, chyba wiedział, jak mnie zdenerwować ;) śmieszne jednak było to, że jechał w kasku narciarskim czy snowboardowym i w goglach... przynajmniej w uszy mu nie było zimno :) ale mi też nie było zimno w uszy bo sobie założyłam buffa jak komin na głowę i szyję :)
- znowu zgubiłam cholerną blaszkę od cholernego pedału spd... jak babcię kocham, na nowy sezon kupuję Cranki.



KAT: E2
kadencja 81/112
KOW: 6
obciążenie 1302

lajtowo po Lasku Kabackim

Niedziela, 17 października 2010 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: 31.30 Km teren: 20.00 Czas: 01:56 km/h: 16.19
Pr. maks.: 32.70 Temperatura: °C HRmax: 150150 ( 86%) HRavg 108( 62%)
Kalorie: 1502kcal Podjazdy: 142m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
W piątek kupiłam nowe chwyty. Wczoraj zmieniłam jeden... bo na drugi nie starczyło mi siły :) Co za cholerstwo! Siadłam do googla i znalazłam kilka "tricków" żeby sobie ułatwić sprawę z drugim. Drugi zmieniłam dzisiaj. Poszło dużo szybciej :)
Skoro już zmieniłam, to trzeba wypróbować... Oczywiście 30 km wystarczyło, żeby nowe chwyty się ubrudziły. Hmmm.... albo muszę je myć po każdej jeździe, albo dobrudzić do poziomu wybrudzenia opon i przestać się przejmować... ;)

Aaa... no i jeszcze wrócił mój hamulec od Harfy (po miesiącu). Na razie działa OK... ;)

kadencja 79/113
KOW: 3
obciążenie: 3x 114 = 342

zepsuty Garmin + piękna pogoda = Konstancin i Piaseczno

Czwartek, 16 września 2010 Kategoria dojazdy, trening, wycieczki i inne spontany
Km: 45.00 Km teren: 3.00 Czas: 02:17 km/h: 19.71
Pr. maks.: 46.60 Temperatura: °C HRmax: 157157 ( 90%) HRavg 135( 77%)
Kalorie: 1337kcal Podjazdy: 212m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Wczoraj ładowałam Garmina. Dzisiaj rano odpalam a on... nic. Przerażenie... czyżby się zepsuł po wczorajszym deszczu? Jak ja będę bez niego jeździć i biegać?

Refleksja:
Uzależniłam się od gadżetu...
Tak to jest, dopóki człowiek nie ma to nie jest mu potrzebny. A jak już się przyzwyczai to bez tego jak bez ręki. Tak samo jest z telefonem - nigdzie się prawie bez niego nie ruszam. Nie wyobrażam sobie jazdy bez jakiegokolwiek licznika. I bez licznika kadencji też już nie. Tragedia...

Ale nic to, google knows all. Soft reset i Garmin odpalił. Uff... :)

Z tej radości oraz z powodu faktu, iż udało mi się wcześniej uciec z pracy, postanowiłam trasę powrotną wydłużyłam o Konstancin i Piaseczno.
Lubię trasę z Wilanowa do Konstancina. Piękna, szeroka asfaltowa droga dla pieszych i rowerów, o tej porze dnia prawie zerowy ruch.
W Konstancinie postanowiłam w ramach treningu jazdy terenowej przejechać przez wszystkie błotne kałuże jakie znalazłam na trasie :) Nogi miałam po tej operacji bardziej brudne niż po maratonie w Piasecznie (!).
Za to trasy z Konstancina do Piaseczna nie polecam. Wąska, bardzo ruchliwa, pełno TIRów i kiepskie pobocze.
Tak w ogóle to wcale nie chciałam jechać przez Piaseczno, tylko z Konstancina odbić na Powsin i Lasek Kabacki, ale oczywiście zabłądziłam :)

Zapis częściowo z Sigmy (trasa do pracy) a częściowo z Garmina (powrót), więc dane tylko z trasy powrotnej.
kadencja 80/115
KOW: 3

Z założenia jutro i pojutrze odpoczywam przed Bemowskim Biegiem Przyjaźni bo zamierzam pobić życiówkę :)
W związku z tym trzeba było iść biegać dzisiaj. Nie chciało mi się strasznie. Rzuciłam sobie nawet kostką i wyszło, że mam nie iść... ale po chwili stwierdziłam, że jednak pójdę.
Biegło mi się trochę gorzej niż ostatnio.
8,06 km / 54:13 / HR 153/169
KOW: 5


obciążenie: 3x 137 + 5x 54 = 544


Edit: O, po wpisaniu tej wyprawy przesunęłam się na 501 miejsce w ogólnej statystyce na Bikestats :) Muszę się postarać to załapię się do pierwszej 500 :D

Z Azagiem przez Warszawę

Środa, 8 września 2010 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: 48.10 Km teren: 0.00 Czas: 03:42 km/h: 13.00
Pr. maks.: 37.00 Temperatura: °C HRmax: 157157 ( 90%) HRavg 97( 55%)
Kalorie: 2026kcal Podjazdy: 572m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Jakoś tak po maratonie w Pułtusku się zgadaliśmy, że trzeba policzyć mosty w Warszawie. Słowo się rzekło, kobyłka u płota :)
Ruszyliśmy spod "Malborka" na Ursynowie i najpierw zaliczyliśmy najbliższą przeprawę, tj. most Siekierkowski. Wałem Miedzeszyńskim pojechaliśmy dalej. Ominęliśmy Trasę Łazienkowską, bo jest mało przyjazna rowerzystom. Wróciliśmy na naszą stronę mostem Poniatowskiego. Musiałam się tu pozbyć rękawów bo zrobiło mi się ciepło. Dalej kawałek trasy przebiegł Nowym Światem ale ponieważ było tam dość tłoczno to uciekliśmy w dół do Wisły. Potem most Świętokrzyski. Przy moście Śląsko Dąbrowskim, na chodniku, znaleźliśmy martwego pieska :( Chyba go ktoś samochodem potrącił, a może jakiś sk... zrzucił go z mostu...? Podjechaliśmy kawałek do ZOO i stamtąd wjechaliśmy na most. Potem moja ulubiona przeprawa z trochę technicznym podjazdem po skarpie (komu by się chciało szukać ścieżki), czyli most Gdański. Zawsze jadąc nim w ciągu dnia podziwiam widoki, ale po nocy widoków nie było za bardzo. Okolice są dość ciemne. Na moście spotkaliśmy jakąś parę z fotografem - zdjęcia ślubne. Życzyliśmy im wszystkiego dobrego. Dość ciekawe miejsce na zdjęcia wybrali... takie industrialne :) Most Grota-Roweckiego olaliśmy z powodów tych samych co Trasę Łazienkowską. Wróciliśmy wzdłuż ZOO i potem Wałem do Siekierkowskiego. Zrobiło się chłodno więc przed przejazdem ubrałam się znowu w rękawy i założyłam rękawiczki z palcami (dobrze, że je wzięłam). Po przejechaniu na naszą stronę widzieliśmy zająca. Przebiegł przez ścieżkę i tyle go widzieli. Ponieważ zgodnie uznaliśmy, że wycieczka była za krótka, postanowiliśmy zaliczyć Wilanów. Odbiliśmy zatem na Czerniakowską i dalej Powsińską. Strasznie wolno jechaliśmy, chyba wszyscy byli trochę zmęczeni. Gdzieś na trasie w mało uczęszczanym zaułku jeszcze zobaczyliśmy jeża. Całkiem szybko pomykał i ukrył się gdzieś w parku. Zaliczyliśmy McDonalds przy Wilanowskiej, gdzie ja dodatkowo założyłam już nogawki. Wszystkim było już zimno, zwłaszcza jak napiliśmy się zimnej coli. Odbiliśmy w Klimczaka. Na szczęście Świątyni Opatrzności nie było widać. Tu można było wreszcie trochę przyspieszyć bo droga równa i pusta. Rozgrzaliśmy się. Orszady wjechaliśmy na górę i dalej już prostą trasą do domu.


kadencja 63/133

lenistwo pomaratonowe

Poniedziałek, 6 września 2010 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: 6.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:25 km/h: 14.40
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Dzisiaj rano padał deszcz więc przymusowy odpoczynek po maratonie. Wieczorem miałam plan umyć rower po maratonie na myjni ale jak wyjechałam to się okazało, że nic nie skrzypi ani nie trzeszczy. Wychodząc z założenia, że częste mycie skraca życie, olałam mycie roweru. :) Zatem wyszła rekordowo krótka wycieczka po Ursynowie...
Przy okazji przekonałam się, że kupienie spodenek z pampersem było ZŁE. Nie umiem już w innych jeździć... czuję się jak na obcym rowerze :)

Lasek Kabacki

Niedziela, 29 sierpnia 2010 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: 21.96 Km teren: 14.00 Czas: 01:20 km/h: 16.47
Pr. maks.: 30.09 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: 1070kcal Podjazdy: 214m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Miał być Kampinos a wyszło jak zwykle ;) Tzn. z powodu obaw o pogodę postanowiliśmy pokręcić się po bliższej okolicy. Mała lajtowa rundka do Lasku Kabackiego. Przy powrocie całkiem nieźle zmarzłam bo temperatura nagle spadła i deszcz zaczął kropić
kadencja 68/115

od Dziadków (kol. Kopaniec k. Gąsiorowa - Ursynów)

Niedziela, 22 sierpnia 2010 Kategoria wycieczki i inne spontany, >50 km
Km: 55.98 Km teren: 10.00 Czas: 02:28 km/h: 22.69
Pr. maks.: 46.31 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: 2000kcal Podjazdy: 226m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Powrót zdecydowanie był cięższy niż wczorajszy dojazd na miejsce. Już na początku zapowiadał się wmordewind. Dlatego postanowiłam pojechać krótszą niż wczoraj drogą, przez Legionowo. Z Kopańca - Gąsiorowo - Łacha - Serock i potem prosto jak w mordę strzelił na południe - Zegrze - Wieliszew - Legionowo - stamtąd Modlińską. Po drodze znów się zabłąkałam bo GPS pokazał mi coś dziwnego... w okolice Aluzyjnej, ale szybko wyszłam na prostą ;) Dalej powrót podobną trasą co wyjazd, tzn. betonowo-płytową ul. Wybrzeże Puckie, ale dla odróżnienia przejechałam na drugą stronę Wisły Mostem Świętokrzyskim zamiast Gdańskim, jak wczoraj. Czerniakowska i Dolinka Służewiecka zafundowały mi miłą końcówkę trasy w postaci potwornego wmordewindu więc dotarłam do domu trochę zmęczona i zziajana jak nie wiem co.
Zapis z Garmina z trasy dzisiejszej i wczorajszej:

kadencja 80/115

do Dziadków (Ursynów - kol. Kopaniec k. Gąsiorowa)

Sobota, 21 sierpnia 2010 Kategoria wycieczki i inne spontany, >50 km
Km: 57.31 Km teren: 10.00 Czas: 02:14 km/h: 25.66
Pr. maks.: 43.20 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: 2124kcal Podjazdy: 227m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Wyjazd miał być między 8-9 rano ale zaspałam i wyjechałam o 10tej :) ale na szczęście nie było strasznie gorąco. Trochę zabłąkałam się szukając drogi rowerowej nad Wisłą która miała biec od Mostu Gdańskiego na północ. W końcu trafiłam na jakąś drogę, równoległą do Jagiellońskiej, zwaną szumnie ul. Wybrzeże Puckie a nawet nie pokrytą asfaltem tylko betonowymi płytami). Potem nieco zabłąkałam się, gdy próbowałam przebyć węzeł gordyjski skrzyżowania Toruńskiej z Jagiellońską. Niepotrzebnie wjechałam na Toruńską (przez co nie pojechałam planowaną trasą przez Legionowo) i dalej jechałam Marywilską. Następnie znów się zabłąkałam ponieważ Płochocińska w remoncie i zamknięta, trzeba było szukać objazdu. Odkryłam za to terenową drogę rowerową mniej więcej od skrzyżowania Marywilskiej z Płochocińską, która oznaczona jest jako szlak do Nieporętu. Nie jechałam jednak w całości tym szlakiem, bo bałam się zabłądzić. Wyjechałam zatem na szosę, gdzieś w Białołęce i dotarłam na Płochocińską już za remontowanym odcinkiem. Dalej było już prosto. Na północ do Nieporętu i Zegrze. Podjazd w Zegrzu jak zwykle zafundował mi nieco wysiłku. Jak już ucieszona przyspieszałam na prostej, nagle tylne koło zaczęło mi tańczyć i ... guma. 15 minut w plecy na poboczu. Dalsza droga przebiegała już bez przeszkód - Serock, Łacha, Gąsiorowo i stamtąd leśna droga do Kopańca.
kadencja 80/115

z Azagiem przez świat (okolice Powsina)

Czwartek, 19 sierpnia 2010 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: 34.52 Km teren: 10.00 Czas: 02:15 km/h: 15.34
Pr. maks.: 39.69 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: 1314kcal Podjazdy: 195m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Wędrowanie w okolicach Powsina. Nawet nie wiem dokładnie przez jakie miejscowości jechaliśmy... A przy okazji test nowej lampki MacTronic Scream :)

kadencja 63/111

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum