kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

ze zdjęciami

Dystans całkowity:11430.57 km (w terenie 2034.63 km; 17.80%)
Czas w ruchu:707:49
Średnia prędkość:17.31 km/h
Maksymalna prędkość:60.40 km/h
Suma podjazdów:7583 m
Maks. tętno maksymalne:181 (100 %)
Maks. tętno średnie:166 (94 %)
Suma kalorii:37753 kcal
Liczba aktywności:335
Średnio na aktywność:36.29 km i 2h 06m
Więcej statystyk

zaskakująco lekkie s4

Niedziela, 19 czerwca 2016 Kategoria >50 km, ze zdjęciami, trening
Km: 54.96 Km teren: 0.00 Czas: 02:17 km/h: 24.07
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś s4. Nie czułam aby ten trening miał mi dobrze pójść ale poszedł zaskakująco dobrze. S4 w wysokim zakresie (powyżej połowy strefy) czyli w okolicach i powyżej progu.


mały wypadzik do GK

Sobota, 18 czerwca 2016 Kategoria >50 km, ze zdjęciami, trening
Km: 81.87 Km teren: 0.00 Czas: 03:17 km/h: 24.94
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Rzadko dojeżdżam do Góry Kalwarii w swoich treningach ale dziś miałam w planie aż 3h więc skorzystałam z okazji.
Do GK zawiało mnie (dosłownie) i spodziewałam się ciężkiego powrotu ale na szczęście nie było tak źle ;)


MTB Cross Maraton Piekoszów

Niedziela, 5 czerwca 2016 Kategoria wyścigi, ze zdjęciami
Km: 49.32 Km teren: 0.00 Czas: 03:25 km/h: 14.44
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 740 Aktywność: Jazda na rowerze
Prawie idealna pogoda na ścig, cieplutko ale nie upalnie, lekki wiaterek. Na miejscu sporo osób z Cyklona. Przyjechałam z Szymonem, oprócz nas są Damian i Ania, Paweł i Janek.

Przed startem humory dopisują..


Rozgrzewka i rekonesans. Najpierw sporo szutru i piachu...


...potem znienawidzone przeze mnie chaszczaste łąki ;)



Czułam się rano OK ale przed startem postanawiam, że postaram się jechać ciut spokojniej niż bym chciała, mając na uwadze zdechłe samopoczucie z ostatnich 2 dni - nie jest to zresztą trudne bo najpierw, zaraz po starcie, na szutrze tuż przede mną kraksa więc muszę się zatrzymać. W kraksie leży chyba Zosia Czyż ale po wstaniu tak przeklina, że dochodzę  do wniosku, że to chyba nie ona (o ile można taki wniosek wysnuć po zaledwie dwóch wcześniejszych rozmowach, oczywiście).

3,2,1 Start! - fot. MTB Cross Maraton


Po szutrowym początku trasa dość szybko wpada w łąkowego singla gdzie ani się nie daje szybko jechać ani wyprzedzać. Więc początek dość spokojny. Gdy wreszcie wjeżdżam w las, dopiero zaczyna się zabawa. Fantastyczna "pływająca" ścieżka - coś w rodzaju pumptracka ale zastanawiam się, czy powstał on w naturalny sposób. Ten pumptrack najpierw prowadzi w górę i tutaj hopki nieco utrudniają jazdę, ale po jakimś czasie jest zjazd i na zjeździe można naprawdę poczuć "flow" tej trasy. Jedzie się szybko, balansując tylko ciałem - zjazd jest raczej prosty więc nie trzeba się obawiać o nagły kamień, korzeń czy wypadnięcie z zakrętu. Ten odcinek pojawia się potem jeszcze raz, na końcówce trasy i w przeciwnym kierunku jest równie fajny.

fot. kocham-kielce.pl


Na trasie pojawia się też przecudnej urody singiel w wąwozie. Jedzie się naprawdę wąską ścieżką, ściany wąwozu obok są dość wysokie i strome a całe porośnięte pięknymi, prostymi, strzelistymi drzewami. Zamiast gapić się na podłoże, podziwiam urok tego miejsca i chyba tylko fart ratuje mnie przed przeleceniem przez kierownicę, gdy przednie koło nagle spada z uskoku ;)

fot. MTB Cross Maraton


Gdzieś do 30-tego km jedzie mi się bardzo dobrze, bez napinki, trasa jest super i jest "flow", tempo jest dobre. Nawet zamierzam trochę docisnąć po zjeździe z Miedzianki, żeby poprawić czas ale wjazdo-podejście na Miedziankę mnie masakruje a zjazd mnie dobija.

Chwila oddechu po wdrapaniu się na Miedziankę


Ambitnie próbuję zjechać po kamulcach ale kończy się to efektownym OTB. Po wyścigu dopiero dowiaduję się, że podobno ten zjazd przejechał tylko nieobecny już wśród nas Marek Galiński. Dla celów maratonu zjazd został nieco poszerzony i wprawni kolarze powinni byli sobie poradzić jadąc lewą stroną. Ja także próbowałam po lewej ale nie jestem wystarczająco wprawnym kolarzem ;)

fot. Szymon Lisowski - piaszczysta końcówka zjazdu z Miedzianki



Po tej kraksie już nie daję rady mocniej jechać. Daje mi się we znaki zmęczenie i obawa przed kolejną glebą. Tej zresztą nie udaje mi się uniknąć, ta druga gleba jest po prostu idiotyczna - widząc lekko ukośnie leżące niezbyt duże drzewko uznaję, że uda mi się je przejechać bez podrzucania przedniego koła. Najwyraźniej jednak trafiam na "kąt krytyczny" i koło zamiast przejechać - ześlizguje się bokiem. Znów leżę ;) 

fot. Szymon Lisowski


Podczas tych pozostałych 20km po upadku na Miedziance nic mnie nie boli, wydaje się, że na Miedziance co najwyżej leciutko się obiłam.
Na trasie ze trzy razy źle skręcam, raz trasa w ewidentny sposób źle oznaczona, bo nie tylko ja źle pojechałam. Zapewne te pomyłki kosztują mnie kilka minut.

Kolejna chwila oddechu, po wdrapaniu się na schody przy jaskini Piekło


Dwa bufety na trasie okazują się jednym - usadowionym na skrzyżowaniu pomiędzy odcinkami trasy. Za każdym razem podjeżdża się do bufetu z innej strony i odjeżdża w inną. Za pierwszym razem ignoruję bufet ale za drugim razem dobieram pełen bidon wody bo jest gorąco i czuję, że nie starczy mi wody do końca. Okazuje się to dobrym ruchem bo gdy dojeżdżam na metę dopijam już nędzną resztkę wody. Na całej trasie wytrąbiłam 2l bukłak i dwa bidony po 0,7l ;)

fot. Szymon Lisowski



Już w samochodzie w drodze powrotnej zaczynają o sobie dawać mocno znać sińce na nodze - chyba miałam więcej szczęścia niż rozumu, że nic sobie nie złamałam na tej Miedziance - dziś wylazły kolejne sińce, jeszcze na kolanie, drugiej nodze i na ramieniu i łokciu ;)
Rating dużo lepszy niż w Daleszycach ale zajęte miejsce bardzo rozczarowujące; w sumie się tego spodziewałam więc nie powinnam narzekać ;)

zlało mnie

Środa, 1 czerwca 2016 Kategoria >50 km, trening, ze zdjęciami
Km: 53.42 Km teren: 0.00 Czas: 02:29 km/h: 21.51
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Przyznam, że nie zajrzałam na prognozę pogody i zupełnie nie spodziewałam się takiej aury po południu.
Wyjeżdżając z pracy liczyłam na to, że może przewieje te chmury ale nic z tego ;)
Oczywiście zlało mnie w najdalszym możliwym punkcie trasy, kiedy "szybki odwrót' nie był możliwy :)
Zanim zdążyłam wyschnąć, zlało mnie drugi raz ;)




W sumie to nawet było przyjemne bo było bardzo ciepło i deszcz też był ciepły. Najgorsze jest w takim zlaniu to, że trzeba wszystko potem płukać, czyścić i myć rower :)

wożę się po mieście

Poniedziałek, 30 maja 2016 Kategoria dojazdy, trening, ze zdjęciami
Km: 22.08 Km teren: 0.00 Czas: 01:26 km/h: 15.40
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Zainspirowana moim własnym skojarzeniem, tj. skojarzeniem zdjęcia Zająca w przyczepce z sobotniego wypadu do Kabat z kawałkiem Kaliber 44 postanowiłam się dziś ja powozić po mieście.
Pobłąkałam się więc w dość nietypowych, jak na mnie, okolicach, cykając przy tym parę fotek :)

Warsaw Spire... i kolejne szklane domy powstają w okolicy.



Ściana północna ;)


Stara gazownia na ul. Prądzyńskiego. Przykro mi, że tymi pięknymi budynkami nikt się nie zajmie. Stoją i niszczeją od wielu lat.

PM MTB XC Kazura

Niedziela, 29 maja 2016 Kategoria wyścigi, ze zdjęciami
Km: 3.67 Km teren: 0.00 Czas: 00:23 km/h: 9.57
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 740 Aktywność: Jazda na rowerze
Wściekły upał, ostry atak kataru siennego i bardzo wymagająca trasa pokonały mnie dzisiaj. Mocny katar, wata w głowie, szczypiące oczy męczyły mnie tuż przed startem, mimo łyknięcia proszka antyhistaminowego. Już na pierwszym okrążeniu myślałam, że wyzionę ducha i moje serducho powiedziało stanowcze "yyyytam". Mimo dopingu ze strony Zakiego i Darka, po pierwszej rundzie zeszłam z trasy.
Ponieważ niedługo jechałam to i zdjęć niewiele, ale jak przewiniecie ten wpis do końca, to znajdziecie tam link do videorelacji z jedynego przejechanego przeze mnie okrążenia :)
Za to zdjęcia, zrobione przez Zakiego, dobrze pokazują, dlaczego męczył mnie katar...




A tutaj videorelacja:

Zając stróż

Sobota, 28 maja 2016 Kategoria trening, wycieczki i inne spontany, ze zdjęciami
Km: 17.03 Km teren: 0.00 Czas: 01:24 km/h: 12.16
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 740 Aktywność: Jazda na rowerze
Zając zażądał dziś wywiezienia do lasu więc wpadłam na genialny pomysł, żeby go do tego lasu wywieźć ;)
Szybki skok po przyczepkę do Plusa i jedziemy :)

"Normalnie o tej porze - wożę się po mieście
Normalnie o tej porze - raz lepiej raz gorzej
Normalnie o tej porze - wożę się jak bożek
Normalnie o tej porze - raz lepiej, raz gorzej"

Zającowi w przyczepce bardzo się podobało, tym razem nawet nie zasnął ;)


Zającu mały, stróżu mój,
Ty na straży mojego s1 stój ;)

Zając jest świetnym strażnikiem tempa. Po pierwsze, przyczepka z Zającem swoje ważą, więc automatycznie jedzie się wolniej, a ponadto z przyczepką trzeba uważać - na krawężniki, korzenie, wyboje, przejazdy pomiędzy np. słupkami albo drzewami.
Jadąc z nim, bardzo się pilnuję, żeby jednak nie wychodzić z tempa "baba z mlekiem".

test FTP powtórka

Czwartek, 26 maja 2016 Kategoria >50 km, test, trening, ze zdjęciami
Km: 75.53 Km teren: 0.00 Czas: 03:08 km/h: 24.11
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Po teście mleczanowym i czasówce dzień później powstała niespójność wyników. Test wykazał próg FTP na 165W natomiast czasówka - 200W (na innym mierniku mocy). Po korespondencji z Prezesem oraz z osobą opisującą test została podjęta decyzja o sprawdzeniu wskazań miernika mocy, na którym był robiony test, ze względu na zaniżone wyniki również innych osób robiących test na tym mierniku. Po porównaniu okazało się, że coś nie halo było z tym miernikiem... ;)

Łukasz postanowił, że wobec tego trzeba by zrobić normalny test FTP żeby potwierdzić wynik z czasówki. Po kilku dniach odpoczynku zatem miałam zrobić dziś test. To miał być pierwszy test w terenie i na PowerTapie (dotychczas robiłam na trenażerze z pomiarem mocy - bez możliwości zapisu tego, niestety).

Przyznam szczerze... stresowałam się tym testem. Po pierwsze czułam ciśnienie na rezultat. Bardzo chciałam, żeby wynik z czasówki się potwierdził bo to o wiele wyższy wynik, niż wszystkie uzyskane dotychczas o tej porze roku. Po drugie, stresowałam się czy wszystko zagra, czy na trasie nie będzie przeszkadzajek, czy nie będzie za duży wmordewind... czy dobrze rozplanowałam na trasie odcinki "zapierniczające" żeby nie trafić w takim odcinku na remont mostka na Jeziorce i tak dalej i tak dalej.


Rozgrzewką był dojazd do Roso. Stamtąd ruszyłam pierwszy odcinek, 5 minut jazdy na maksa. Zaczęłam strasznie mocno i po minucie nieco zdechłam ale dojechałam do końca tego odcinka. W końcu to tylko 5 minut. Trochę mnie jednak zmartwiło, że tak się spaliłam i bałam się, że nie zdzierżę dwudziestominutówki. W ciągu 10 minut odpoczynku pomiędzy szybkimi odcinkami chciałam, żeby tętno spadło do s1 ale ni cholery nie chciało. Nawet przy braku pedałowania nie chciało. To zmartwiło mnie jeszcze bardziej.

Sezon na kichanie seriami po 5 minut oraz wysypkę na kolanach po każdej jeździe, uważam za otwarty ;)

Minęłam remontowany mostek na Jeziorce i jeszcze chwilę próbowałam uspokoić tętno ale nie dało rady. Po 10 minutach odpoczynku przyszedł czas na odcinek właściwy. Start na prostej wzdłuż wału do Gassów, potem w prawo przez Czernidła i Łęg, znów w prawo do Ciszycy i wracamy na wał. Trasa czasówki Łurzyckie Ściganie, trasa czasówki Kross Road Tour i wreszcie - moja #wciążtasamapętla ;) Trasa, którą znam na pamięć, mogę prawie z zamkniętymi oczami jechać bo znam rozkład wszystkich dziur w asfalcie.
Ten odcinek to było te ważne 20 minut, z których brana jest średnia do wyliczenia progu FTP.
Też zaczęłam za mocno ale czas tego mocnego początku był zdecydowanie krótszy. Watomierz pokazywał sporo powyżej 200W przez pierwszą połowę ale powoli ta wartość spadała. W drugiej połowie przeważały wartości poniżej 200W, i też coraz mniej i zaczęłam się wkurzać na siebie, że nie potrafię od początku równo jechać, że spieprzyłam ten test i że FTP nie wyjdzie 200W tylko znacznie mniej.
Na końcówce pętli miałam niespodziankę w postaci trzech czy czterech aut, które jechały w stronę znanego wszystkim okolicznym kolarzom miejsca przy wale, w którym zawsze parkują samochody a ich pasażerowie udają się na wał i nad Wisłę.
Droga wąska, samochody jechały dość wolno a ja, skulona na lemondce zapierniczałam ile jeszcze sił w nogach mi zostało i i byłam coraz bliżej.


I cud się stał. Każdy z kierowców uprzejmie zjechał na prawą stronę drogi, abym mogła go wyminąć. Oczywiście nie obyło się bez drobnych zwolnień, bo tam naprawdę jest wąsko i nie chciałam się wbić ani w samochód ani w wał. Więc trzeba było na moment zejść z lemondki na baranka, dla lepszej kontroli roweru. Niemniej jednak, byłam szczerze zaskoczona takim zachowaniem - zwłaszcza znając historię jak to jeden kolarz musiał się ratować ucieczką na pole, żeby nie zostać staranowanym przez auto. Mam jednak podejrzenia, że tym razem to kierowcy, widząc mnie pędzącą z tyłu, postanowili ratować się ucieczką na pole, żeby nie zostać staranowanymi przez rower ;)
Oprócz tego, w miejscu "parkingu" pełno łazików - Bożocielnych rowerzystów stojących z rowerami w poprzek, rolkarzy, wypakowujących z samochodów leżaki i kosze piknikowe... a ja po prostu prułam tamtędy, co jakiś czas wrzeszcząc "uwaga" albo "z drogi" ;) Udało się w nikogo nie wbić, uff.

Lepszej pogody na test nie można było sobie wymarzyć :D


Wreszcie koniec. Przyznam, że nie czułam się tak spruta jak po czasówce. Może mogłam to pojechać mocniej, chociaż nie sądzę. W każdym razie Garmin, złośliwie, nie chciał mi pokazać średniej mocy z tego odcinka. Tzn. mogłabym to zobaczyć po zakończeniu i zapisaniu treningu, być może też po ustawieniu odpowiedniego pola na ekranie, ale postanowiłam tego nie robić tylko się wyluzować a wynik zobaczyć w domu :)

Wyluzowałam się skutecznie. Jeżdżąc w sumie 3 godziny z okładem, nakręcając 75km i zaliczając kilka okolicznych hopek. Jeździło mi się super i nawet nie czułam się szczególnie zmęczona.

W domu sprawdziłam wyniki :) FTP wyszło 199W a więc prawie tak samo jak na czasówce, uff... ;)

mały rekordzik

Sobota, 21 maja 2016 Kategoria >100 km, dojazdy, trening, wycieczki i inne spontany, ze zdjęciami
Km: 115.67 Km teren: 0.00 Czas: 04:05 km/h: 28.33
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Miałam dziś w planie treningowym napisane "s2". Czyli dość spokojnie ale bez przesady.
Naprawdę, miałam zamiar jechać do teściów spokojnie. Nawet nie zamiar a postanowienie.
Ale jak zwykle nie wyszło.
Bo jak można jechać spokojnie, jak pogoda jest idealna, wiaterek akurat w dobrym kierunku, nogi same się kręcą a tętno udaje, że go nie ma?
...
No i pobiłam swój rekord zeszłoroczny, o którym sądziłam, że nie będę w stanie go pobić ;)
Do skrzyżowania koło Teściów w 3:03 (urwałam 4 minuty). 
A jak już tam dojechałam to postanowiłam zrealizować swoje drugie postanowienie, to znaczy dokręcić do GranFondo na Stravie czyli do 115 km ;)
Takem zrobiła więc. Mała pętelka w pobliżu Siedlec w pięknych okolicznościach przyrody :)

eksploracja ;)

Piątek, 20 maja 2016 Kategoria trening, wycieczki i inne spontany, ze zdjęciami
Km: 18.33 Km teren: 0.00 Czas: 01:12 km/h: 15.27
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 740 Aktywność: Jazda na rowerze
Pewnie trudno uwierzyć, ale są w okolicach moich stałych tras miejsca, do których dotychczas nie zawędrowałam.
Jednym z nich jest pumptrack nad Wisłą. Dziś to nadrobiłam, pojechałam tam na kilka kółek. Jest znacznie łatwiejszy niż kazurkowy pumptrack przed renowacją (po renowacji nie wiem jaki jest bo jeszcze nie obadałam).

Choroba morska murowana ;) https://www.youtube.com/watch?v=elRTH8Sw43M

Nigdy nie zajechałam też do Portu Czerniakowskiego :) A tam jest całkiem ciekawie...




kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum