kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

ze zdjęciami

Dystans całkowity:11430.57 km (w terenie 2034.63 km; 17.80%)
Czas w ruchu:707:49
Średnia prędkość:17.31 km/h
Maksymalna prędkość:60.40 km/h
Suma podjazdów:7583 m
Maks. tętno maksymalne:181 (100 %)
Maks. tętno średnie:166 (94 %)
Suma kalorii:37753 kcal
Liczba aktywności:335
Średnio na aktywność:36.29 km i 2h 06m
Więcej statystyk

Łurzyckie Ściganie - czasówka Gassy

Niedziela, 15 maja 2016 Kategoria wyścigi, ze zdjęciami
Km: 19.85 Km teren: 0.00 Czas: 00:34 km/h: 35.03
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Nie był to za bardzo "mój" weekend.
Wczoraj robiłam test na próg mleczanowy (z pobieraniem krwi i badaniem poziomu mleczanu) i poszedł dość słabo. Tętno na progu wyszło o dobre 8 uderzeń niższe niż normalnie, moc na progu też jakoś kiepskawa. Ogólnie czułam się dość zmęczona i to nie wróżyło dobrze dzisiejszej czasówce. Mimo wszystko, miałam nadzieję, że na podium tego wyścigu załapię się po raz kolejny.
Podczas wczorajszej wizyty w Cyklonie z okazji testu, Prezes "wcisnął" mi (a ja nie opierałam się zbytnio), ostatnio mniej używane przez innych naszych zawodników, klubowe koło z pomiarem mocy, natomiast późnym wieczorem dostałam wyniki testu z opisem i zaleceniami jazdy na czasówce pod kątem mocy właśnie.
Po przeczytaniu zaleceń doszłam do wniosku, że są one dość bezsensowne. Jadąc zgodnie z wytycznymi miałabym czas zapewne w okolicy 40 minut albo więcej na 20 kilometrowej trasie a planowałam około 35 ;) Jak to skomentował Mateusz, nasz klubowy specjalista od czasówek, ta osoba, która opisywała wyniki, chyba nigdy nie jechała czasówki ;)
Postanawiam jechać jak zwykle, to znaczy głównie obserwując prędkość i tętno.

Na miejsce przyjeżdżam rowerem, tak akuracik, żeby odebrać numer startowy i zrobić rozgrzewkę (rozgrzewkę robię mniej więcej zgodnie z wytycznymi). Niestety, nie widzę nikogo od nas z klubu, co jest nieco dziwne, bo w zeszłych latach frekwencja Cyklona na tym wyścigu była całkiem niezła. Mój numer startowy jest uroczy, 69 :) Startuję chyba jako ostatnia ze wszystkich zapisanych kobiet. Kolejność startu była ustawiana według zadeklarowanego czasu, najwyraźniej ja zadeklarowałam najkrótszy (35minut) :) Osoby, które nie zadeklarowały czasu są ustawiane tak, jakby zadeklarowały 40 min więc jedzie przede mną kilka dziewczyn, które będą tajemnicą aż do ogłoszenia wyników ;)

Start z rampy. Jak zwykle, nie chcę podtrzymywania za siodło, startuję sobie sama, tradycyjnie. Muszę chyba z kimś poćwiczyć start z podtrzymania bo to z obserwacji moich wynika, że to 2-3 sekundy zysku na starcie ;)

Zaczynam dość mocno i na początku jadę nie patrząc na wskazania Garmina, dopiero gdy zaczynam czuć, że jest za mocno, zerkam. Moc grubo powyżej 200, na początku blisko 250, potem w okolicach 220. Nie mam doświadczenia ale intuicja i samopoczucie podpowiada mi, że za mocno. Tętno po pięciu minutach podobne jak na wczorajszym teście i wyżej chyba już ani dydy. Luzuję ociupinkę.

Pierwszą pętlę jedzie mi się bardzo dobrze, wyprzedzam kilkoro zawodników, którzy startowali przede mną, ale w punkcie przejazdu przez metę wychodzi około 17,5 minuty. To oznacza, że prawdopodobnie czas będzie gorszy niż zadeklarowany. Niedobrze, bo prawdę mówiąc liczyłam na to, że jednak będzie krótszy ;)

Na drugiej pętli jest mi ciężko ale jadę dość równo, wydaje mi się, że z podobną prędkością jak na pierwszej pętli, chociaż moc chyba jednak jest niższa. Może wiatr się zmienił. Tętno raczej stabilne więc staram się dalej jechać w tym rytmie. Jednak na odcinkach z wiatrem zamiast mocniej docisnąć, nieco odpuszczam. Po drodze "śmiga" mnie jeden zawodnik, w typie wagi super-ciężkiej. Obserwuję to z pewnym zdumieniem ale jednak szacun.

Na prostej wzdłuż wału powoli zaczynam tracić nadzieję na czas niższy niż 35 minut. Tym bardziej, że pod koniec jakoś wiatr zaczyna mi wiać prosto w twarz. Ostatni zakręt i krótka prosta do mety, końcówkę staram się wycisnąć z siebie wszystko co się tylko da i udaje mi się przekroczyć metę w ciągu 35 minut bez jednej sekundy ;)

Lubię cyferki, a te wyglądają fajnie. FTP z tej czasówki wyszło 200 Watów co dość mocno odbiega w górę od wczorajszego testu.


Niestety, ten wynik nie wystarcza tym razem, żeby załapać się na podium ;) Jestem 4ta, z ponad minutową stratą do podium (to jest przepaść).

Chłodno jest, więc rozgrzewam się na huśtawce w oczekiwaniu na dekorację

Od razu po zjechaniu z trasy i złapaniu chwili oddechu robię rozjazd, żeby nie rzucić pawia. Chęć rzucenia pawia oznacza, że dałam z siebie wszystko ale tym razem bezskutecznie ;) Jak wracam, widzę kręcącego się koło OSP Gassy Mateusza. Mateusz narzeka, że z powodu awarii nowego roweru musiał startować na starym więc wynik gorszy, niż mógłby być, ale poza tym jest w świetnym nastroju (jak to Mateusz). Później pojawia się Zaki, który zaplątał się tutaj podczas odbywania treningu ;)
Wracamy kawałek we trójkę.

Bossszzzz... ależ ja jestem niewymiarowa. A może to bluza jest niewymiarowa, nie wiem. Wiem za to, że głupio jest paradować w kasku czasowym po mieście, niedzielni rowerzyści mieli niezłą polewkę ;)

nawet w piątek 13go po deszczu wychodzi słońce ;)

Piątek, 13 maja 2016 Kategoria dojazdy, ze zdjęciami
Km: 13.34 Km teren: 0.00 Czas: 00:45 km/h: 17.79
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Trochę była dziś wariacka pogoda. W ciągu dnia spadły ze dwie krótkie ulewy ale jak wyszłam z pracy to obok czarnych chmur widać było również białe ;)
W moim wielkim mieście też jest ładnie :)


tu i tam

Środa, 11 maja 2016 Kategoria trening, ze zdjęciami
Km: 42.40 Km teren: 0.00 Czas: 01:57 km/h: 21.74
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 740 Aktywność: Jazda na rowerze
Niespodziewane spotkanie na Wale Zawadowskim


Najgorzej, jadąc tu kolarką, to przejechać od ścieżki na Wale do asfaltu w Kępie Okrzewskiej. Dołem - dziurawy szuter. Bokiem - betonowe płyty ze szczelinami a potem dziurawy szuter. Chyba najsensowniejsza jest kontynuacja wałem, po wydeptanej/wyjeżdżonej ścieżce... (na zdjęciu szuter opcja "bokiem")


Uff, wreszcie asfalt ;)


A jakoś tak mi się w Kabaty zawinęło po drodze ;)

PB Radzymin - odcięło mnie ale bunkry są, więc jest fajnie ;)

Niedziela, 8 maja 2016 Kategoria wyścigi, ze zdjęciami
Km: 45.02 Km teren: 0.00 Czas: 02:22 km/h: 19.02
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 740 Aktywność: Jazda na rowerze
Ten Radzymin to wyszedł tak trochę przypadkowo. Ogólnie nie bardzo mam ochotę jeździć w mazowieckich maratonach bo po dwóch sezonach w MTB Cross Maraton, Mazowsze jako teren do ścigania nie odpowiada mi za bardzo.
Ale jakoś tak wyszło, że pusty weekend. Pusty do tego stopnia, że nawet do teściów nie jedziemy bo akurat mają remont ;)
Więc padło na Radzymin.

Planowana długość trasy 45 km. No to wyścig na 2h z okładem, max 2,5h, czyli z rodzaju krótkich.
Nie mam żeli, skończyły się w Daleszycach. Zapomniałam kupić, zamówione w Cyklonie w tym tygodniu jeszcze nie przyszły. Gdy stwierdziłam w sobotę późnym popołudniem, że jednak by się przydały, to już nie było gdzie w okolicy kupić. No to sobie pomyślałam, że kupię coś przed maratonem w miasteczku startowym. Ale gdzie tam, wieczorem okazało się, że w portfelu mam tylko kasę na start i czipa ;) Pozostaje jeszcze w odwodzie Szymon, z którym mam jechać do Radzymina. Niestety, Szymon nie ma nadmiaru aby się podzielić :)
No cóż, 2,5h bez żelu powinnam przeżyć ;) 
Izotonika też nie mam bo na taki krótki wyścig, po co ;)

... ja to nie wiem, czy mi ktoś mózg wyjął przed tym Radzyminem...? 


No dobra, trudno. Nie mam nic.
Przed startem robimy sobie rozgrzewkę z Szymonem i Pawłem. Pogoda jest wspaniała, jest ciepełko, wieje co prawda wiatr ale czy u nas w ogóle zdarza się, że nie wieje?


Potem chłopaki gdzieś się rozjeżdżają a ja idę szukać Bogdana Saternusa (w Biurze Zawodów kazali mi się do Niego udać w celu zmiany sektora), bo nie chce mi się jechać z ostatniego sektora. Po drodze spotykam Beatę, z rozmowy wynika, że ona startuje z siódmego więc postanawiam poprosić o siódmy. Jednak inny pan, który uczestniczy w moich negocjacjach sektorowych nie chce mnie wpuścić do "swojego" siódmego (co to w ogóle znaczy?) więc ostatecznie ląduję w szóstym. A przy okazji, duży szacunek dla Bogdana, z którym "oko w oko" widziałam się dotychczas tylko raz, przy czym w PB startowałam dosłownie kilkukrotnie a mimo to, pamięta jak mam na imię :) To naprawdę miłe!

fot. Zbigniew Świderski

W moim sektorze nie widzę nikogo znajomego, miga mi jednak jakiś koszul Cyklona. Nie znam gościa ale machamy sobie. Między nami jest spory tłumek więc nawet nie próbuję się dostać do, jak się potem okazuje, Piotra, który w PB startuje regularnie.
Po starcie tempo jest naprawdę mocne. Na początek duży kawał asfaltu a potem szutry, przez pierwsze 20 minut cały czas tempo oscyluje około 30 km/h a momentami dochodzi do 35 km/h. 

fot. Artur Więckowski Fotolinks.pl


Choć sporo ludzi mnie wyprzedza, to dość długo trzymam się głównej grupy. Tętno cały czas w okolicach progu i tylko od czasu do czasu, na czyimś kole, udaje się odsapnąć. Po godzinie jednak zaczyna mi być dość trudno zdzierżyć taki wysiłek i zaczynam nieco odpadać.

fot. Bike Concept


Mimo wszystko jeszcze jakiś czas ciągnę mocno, starając się dospawać do uciekającego "peletoniku" ale coraz trudniej mi to przychodzi. Na aslfatach i szutrach jeszcze jako tako, ale jak tylko wjeżdżamy w las, zdecydowanie zwalniam i po kolei kolarze mi uciekają.Trasa w pierwszej połowie raczej monotonna, szutry, leśne ścieżki, łąki, sporo asfaltu, fury piachu, trochę piachu i jeszcze więcej piachu. Przypominam sobie, dlaczego uciekłam na górskie maratony ;) Uroki Mazowsza: wertepiaste, trzęsące łąki i piach lub błoto, zależnie od warunków pogodowych. Mało urozmaiceń. No dobra... są szyszki. I piach.



Druga połowa jest ciekawsza, jest nieco interwałowo. Sporo hopek, niektóre szybkie, ze dwie do wjechania na młynku (!), niektóre dość niesympatyczne (piach), gdzieniegdzie nie udaje się po piachu wjechać i trzeba podprowadzać. Jedno wzniesienie robi na mnie spore wrażenie - tak na oko kilkanaście metrów w górę po znacznej stromiźnie (Garmin zapisał 19m w górę na około 200m w poziomie). Czegoś takiego na mazowieckim maratonie chyba nie widziałam. Wszyscy dookoła złażą z rowerów ale ja podjeżdżam. Chyba HR max osiągnięty ale daje się wjechać ;) Z tego miejsca jest naprawdę ciekawy kawałek singla, wije się pomiędzy dziwnymi budowlami, które wyglądają jak pozostałości jakichś bunkrów czy ziemianek. Ponadto wszędzie widać charakterystyczne betonowe słupy, zagięte w górnej części, po ogrodzeniu z drutu kolczastego. To jest zdecydowanie najfajniejszy kawałek tej trasy. Szkoda, że nie ma zdjęć z tamtego fragmentu, zwłaszcza z podjazdu ;)

fot. Artur Więckowski Fotolinks.pl


Kilka fajnych, krótkich zjazdów, ze dwa czy trzy nawet trochę techniczne (korzenie, piach). Końcówkę jednak jadę już zdecydowanie na odcięciu. Z braku żeli poratowałam się tylko bananem na 1 bufecie i izotonikiem na 2. Na trasie mijam się z Piotrkiem, raz on mnie wyprzedza, raz ja jego, jednak na końcowym odcinku najwyraźniej jest jeszcze bardziej odcięty ode mnie i kiedy go wyprzedzam gdzieś pół godziny przed metą to już potem go nie widzę. Szymon i Paweł startowali z wysokiego sektora więc na trasie totalnie nie ma szans na zobaczenie nawet kurzu spod ich opon ;) Wiem, że gdzieś jeszcze na trasie jest Zaki ale widziałam go tylko przed startem a potem już nie. Beaty też nie widzę.
Ostatnie kilometry to cierpienie i modlenie się o kawałek asfaltu. W dodatku w pewnym momencie po którymś podjeździe zaczynają mnie piec uda i orientuję się, że zjechało mi siodło. I to chyba dość znacznie. Postanawiam jednak nie zsiadać z roweru bo czuję się już tak zmęczona, że po poprawieniu siodła chyba już nie ruszę ;) Zresztą liczę na to, że resztki FiberGripa załapią i siodło przestanie się zsuwać. Niestety, niekomfortowa pozycja nie pomaga w jeździe, jest coraz gorzej i kilometry wloką się w nieskończoność.
Naprawdę jestem szczęśliwa, gdy widzę przy trasie napis "5km" wcześniej niż się spodziewałam (organizator przed startem podał 48 ale wygląda na to, że będzie jednak 45). 
Na metę wjeżdżam ostatkiem sił, kompletnie wypruta, zajechana. Zapomniałam już, jakie są mazowieckie maratony - ogień od startu... ;)

fot. Zbigniew Świderski


Wynik niepiękny więc nie będę się nim tutaj chwalić. Jak ktoś chce wiedzieć to łatwo sprawdzić na Bikermanii ;)

widok z rana :)

Piątek, 6 maja 2016 Kategoria dojazdy, ze zdjęciami
Km: 10.49 Km teren: 0.00 Czas: 00:38 km/h: 16.56
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 740 Aktywność: Jazda na rowerze
Widok z rana

nad Wisłą

Piątek, 6 maja 2016 Kategoria trening, ze zdjęciami
Km: 42.96 Km teren: 0.00 Czas: 01:59 km/h: 21.66
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Trenażer Aktywność: Jazda na rowerze
Po przerwie chorobowej od środy zaczęłam "z grubej rury". s3, s4, s3, łomatko.
Ale z kamerką na kierownicy nawet w s3 można robić zdjęcia ;)

Urokliwa ścieżka na wschodnim brzegu Wisły


A gdy skręci się w nieznane...



Szutrowa ścieżka na Wale Zawadowskim. Po prawej widać kominy elektrociepłowni Siekierki


Gdy ścieżka się kończy, pozostaje do wyboru wydept na wale lub obśrupany szuter obok.


Wisła wysoko


Selfi z Wisłą


Wisła bez selfi ;)


Ciekawe zjawisko - jadąc do domu miałam wmordewind a mimo to, ta chmurka wyraźnie mnie ścigała

taki wieszak

Czwartek, 5 maja 2016 Kategoria trening, ze zdjęciami
Km: 50.53 Km teren: 0.00 Czas: 02:11 km/h: 23.14
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
W garażu pod pracą ostatnio zamontowali takiego cudaka. Szkoda, że tylko jeden bo nie tylko ja dojeżdżam i parkuję w garażu rower ;)

aaaale mnie zlałooooooooooo!

Wtorek, 3 maja 2016 Kategoria >50 km, trening, ze zdjęciami
Km: 53.52 Km teren: 0.00 Czas: 02:09 km/h: 24.89
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Jadąc w stronę Gassów prosiłam się dziś o lańsko. No i dostałam. Jak byłam w zasadzie w najdalszym możliwym punkcie treningu to zaczęło lać. I lało dobre 10 minut. Z drobnym dodatkiem gradu. Temperatura z 20 stopni spadła do 10 i naprawdę musiałam ostro pedałować, żeby nie zmarznąć. Dobrze, że chociaż rękawki i rękawiczki wzięłam... ;)

Sprawdzałam, czy rower dobrze chodzi po serwisie ;)

Niedziela, 24 kwietnia 2016 Kategoria trening, serwis, ze zdjęciami
Km: 33.60 Km teren: 0.00 Czas: 02:12 km/h: 15.27
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 740 Aktywność: Jazda na rowerze
Rower chodzi dobrze ;) Przy okazji sprawdziłam czy jest bardzo błotnie przy Parku - nie jest. Tylko na pierwszym odcinku przy Skarpie jest mega błotna kałuża (czy ona kiedykolwiek znika?) a potem już całkiem sucho :)

Skarpa Ursynowska


Kierszek


ścieżka wzdłuż torów metra


Zmiana łańcucha, linek i pancerzy - przebieg roweru 3305 km

popracowe zabłąkanie

Piątek, 22 kwietnia 2016 Kategoria dojazdy, ze zdjęciami
Km: 36.39 Km teren: 0.00 Czas: 02:02 km/h: 17.90
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 740 Aktywność: Jazda na rowerze
Most Gdański... totalny industrial. Zawsze mi się podobał :D


Ścieżka nad Wisłą. Szkoda, że przy ładnej pogodzie szwenda się po niej masa ludzi bo można by tam naprawdę ostro popylać


Most Siekierkowski spod przepompowni na wschodnim brzegu Wisły


A otóż i sama przepompownia. A tutaj silny podmuch wiatru sprawił, że rower rzucił się na mnie i ubódł mnie w łydkę rogiem. W domu okazało się, że pół nogi mam zakrwawione ;)


Ścieżka przy Potoku Służewieckim

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum