poprawka czasówki
Piątek, 23 sierpnia 2013 Kategoria >50 km, trening, test
Km: | 56.43 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:04 | km/h: | 27.30 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 171171 ( 91%) | HRavg | 167( 89%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś był wprost idealny dzień na rower, bieganie, spacery i w ogóle cokolwiek na powietrzu. Wybrałam się zatem na Okrzeszyn z zamiarem poprawienia czasówki.
Dojazd na miejscówkę na lajcie a od mostka ogień.
Jak zwykle na odcinku od Wisły niezły wmordewind, ale postanowiłam nie odpuszczać i pozwoliłam sobie na chwilę oddechu dopiero tuż przed skrzyżowaniem że znakiem "stop" (czasówka czasówką, ale lepiej nie dać się przypadkiem zabić przy tej okazji). Niestety po zakręcie nie starczyło mi już pary żeby wrócić do dobrego tempa sprzed wmordewindu.
Ale i tak wynik całkiem dobry, uważam - 20 minut zapierniczania ze średnią 33,8 km/h, czyli przejechałam 11,28 km.
Powrót do domu dość mocno we wmordewindzie.
Dojazd na miejscówkę na lajcie a od mostka ogień.
Jak zwykle na odcinku od Wisły niezły wmordewind, ale postanowiłam nie odpuszczać i pozwoliłam sobie na chwilę oddechu dopiero tuż przed skrzyżowaniem że znakiem "stop" (czasówka czasówką, ale lepiej nie dać się przypadkiem zabić przy tej okazji). Niestety po zakręcie nie starczyło mi już pary żeby wrócić do dobrego tempa sprzed wmordewindu.
Ale i tak wynik całkiem dobry, uważam - 20 minut zapierniczania ze średnią 33,8 km/h, czyli przejechałam 11,28 km.
Powrót do domu dość mocno we wmordewindzie.
kółko dookoła bloku
Wtorek, 20 sierpnia 2013 Kategoria bieganie
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | min/km: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | °C | HRmax: | 164164 ( 88%) | HRavg | 172( 92%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Bieganie |
Pierwsze bieganie od nie wiem kiedy. Zdecydowanie lepiej poszło niż gdy wyszłam pobiegać pierwszy raz po ciąży. Dwa kilometry z haczykiem ciurkiem (no... z krótką przerwą na wiązanie buta pod sam koniec). Poza tym wygląda na to, że problem, który nie pozwalał mi biegać minął. Yes! :-)
W dodatku byłam dziś na kontroli po operacji i lekarz powiedział mi, że już mogę wszystko normalnie robić, tzn. trenować, jeździć na rowerze, biegać, robić brzuszki, pompki i w ogóle.
W dodatku byłam dziś na kontroli po operacji i lekarz powiedział mi, że już mogę wszystko normalnie robić, tzn. trenować, jeździć na rowerze, biegać, robić brzuszki, pompki i w ogóle.
takie tam, do lekarza
Wtorek, 20 sierpnia 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 6.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:17 | km/h: | 21.18 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: rower z Veturilo | Aktywność: Jazda na rowerze |
szalone wychodne
Czwartek, 15 sierpnia 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 24.46 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:28 | km/h: | 16.68 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 166166 ( 89%) | HRavg | 123( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Hurra, Zając odstawiony do dziadków, dzień wolny się czasem należy. Z tej okazji wyciągnęłam znów małża na rower. Dawno nie jeździł mój Scott więc pojechaliśmy do LK.
Na dzień dobry zjazd z wału przy zajezdni metra. Po ostatnich ulewach zrobiły się na nim niewielkie uskoki więc zjazd okazał się ciekawszy. Marek nie podjął wyzwania i zjechał łagodniejszym miejscem.
Postanowiliśmy sprawdzić czy w miejscu prawie permanentnego bagienka jest bagienko. Nie było bagienka więc przejechaliśmy się singlem. I tu, jak zwykle zapomniałam o istnieniu pewnej hopki na singlu.
Zwykle nie jadę tamtędy zbyt szybko i z hopką nie ma problemu. Dziś jednak rozkręciłam się i gdy przypomniałam sobie o hopce (czytaj: zobaczyłam ją) to nie było już czasu na hamowanie. Wyleciałam w powietrze jak z procy i wylądowałam za hopką na przednim kole. Uf! Cud jakiś, że nie wywaliło mnie przez kierę, bo tak się lądować nie powinno. Przez chwilę miałam jednak serce w gardle.
Drugą niespodziankę zafundowała mi parka niedzielnych rowerzystów stojących i rozmawiających tuż za zjazdem z wału, który postanowiłam pokonać po raz drugi. Czekało mnie tam ostre hamowanie bo z góry jakoś ich nie zauważyłam.
Fajnie mi się jeździło. Muszę częściej wprowadzać Scotta na spacer.
Na dzień dobry zjazd z wału przy zajezdni metra. Po ostatnich ulewach zrobiły się na nim niewielkie uskoki więc zjazd okazał się ciekawszy. Marek nie podjął wyzwania i zjechał łagodniejszym miejscem.
Postanowiliśmy sprawdzić czy w miejscu prawie permanentnego bagienka jest bagienko. Nie było bagienka więc przejechaliśmy się singlem. I tu, jak zwykle zapomniałam o istnieniu pewnej hopki na singlu.
Zwykle nie jadę tamtędy zbyt szybko i z hopką nie ma problemu. Dziś jednak rozkręciłam się i gdy przypomniałam sobie o hopce (czytaj: zobaczyłam ją) to nie było już czasu na hamowanie. Wyleciałam w powietrze jak z procy i wylądowałam za hopką na przednim kole. Uf! Cud jakiś, że nie wywaliło mnie przez kierę, bo tak się lądować nie powinno. Przez chwilę miałam jednak serce w gardle.
Drugą niespodziankę zafundowała mi parka niedzielnych rowerzystów stojących i rozmawiających tuż za zjazdem z wału, który postanowiłam pokonać po raz drugi. Czekało mnie tam ostre hamowanie bo z góry jakoś ich nie zauważyłam.
Fajnie mi się jeździło. Muszę częściej wprowadzać Scotta na spacer.
TT mini
Wtorek, 13 sierpnia 2013 Kategoria test, wycieczki i inne spontany, >50 km
Km: | 51.41 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:58 | km/h: | 26.14 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zaczęło się od pogoni. Gdy wjeżdżałam na Roso, z bocznej uliczki wyjechał gość na kolarce więc Postanowiłam go dogonić. Nie zajęło mi to dużo czasu i siadłam mu na kole. Nie był chyba zbyt szczęśliwy z tego powodu bo po pluł i smarkał po krasnoludzku, jednak nie przejęłam się tym bo jechaliśmy z wiatrem więc byłam dość bezpieczna.
Jakiś czas jechałam za nim, dochodząc do 40km/h ale musiałam się zatrzymać bo się zorientowałam, że mam źle przyczepioną torbę podsiodłową. Dogoniłam go potem znów bez problemu ale, że to było już na trasie mojej zaplanowanej "czasówki", to go wyprzedziłam i pognałam dalej.
Pętla przez Gassy ma około 13 km i zajęła mi 24:42, czyli średnia 31,1.
Sadzę, że mogło być lepiej ale trochę się boję ekscesów, bo nie minęło jeszcze nawet 6 pełnych tygodni od operacji. Niemniej jednak jestem zadowolona z wyniku.
Poza tym na odcinku Gassy - Łęg i dalej do skrzyżowania był straszny wmordewind.
Powrót też we wmordewindzie, ledwo dało się jechać. Momentami nie dało się jechać szybciej niż 21-22. Uf!
Jakiś czas jechałam za nim, dochodząc do 40km/h ale musiałam się zatrzymać bo się zorientowałam, że mam źle przyczepioną torbę podsiodłową. Dogoniłam go potem znów bez problemu ale, że to było już na trasie mojej zaplanowanej "czasówki", to go wyprzedziłam i pognałam dalej.
Pętla przez Gassy ma około 13 km i zajęła mi 24:42, czyli średnia 31,1.
Sadzę, że mogło być lepiej ale trochę się boję ekscesów, bo nie minęło jeszcze nawet 6 pełnych tygodni od operacji. Niemniej jednak jestem zadowolona z wyniku.
Poza tym na odcinku Gassy - Łęg i dalej do skrzyżowania był straszny wmordewind.
Powrót też we wmordewindzie, ledwo dało się jechać. Momentami nie dało się jechać szybciej niż 21-22. Uf!
nie chce mi się pisać
Niedziela, 11 sierpnia 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 44.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 26.64 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 179179 ( 96%) | HRavg | 152( 81%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pętla okrzeszyńska. Nie chce mi się robić wpisu bo wstałam o 6 rano (któżby inny, jeśli nie Zając mi to zafundował) i jeszcze się nie obudziłam. Poza tym po wczorajszej jeździe strasznie bolą mnie plecy, Ketonal w robocie od rana.
---
Edit popołudniowy :)
Plecy nadal mnie bolą ale przynajmniej kawa trochę pomogła.
Wczoraj sobie trochę pozap... :) Oj no... nie mogłam się powstrzymać bo pogoda była IDEALNA, zwłaszcza późnym popołudniem. A jak wracałam to od północy szła jakaś straszliwa chmura więc żeby przed nią uciec robiłam wszystko, żeby dospawać gościa przede mną i siąść mu na koło. Niestety, nie udało mi się. Na pocieszenie (swoje) dodam, że jechał na lemondce ;)
Czułam wczoraj łydki po tej przejażdżce, ale średnia kadencja to wyjaśnia - rzadko zdarza mi się na kolarce mieć średnią kadencję powyżej 80 a tym razem wyszło 83.
---
Edit popołudniowy :)
Plecy nadal mnie bolą ale przynajmniej kawa trochę pomogła.
Wczoraj sobie trochę pozap... :) Oj no... nie mogłam się powstrzymać bo pogoda była IDEALNA, zwłaszcza późnym popołudniem. A jak wracałam to od północy szła jakaś straszliwa chmura więc żeby przed nią uciec robiłam wszystko, żeby dospawać gościa przede mną i siąść mu na koło. Niestety, nie udało mi się. Na pocieszenie (swoje) dodam, że jechał na lemondce ;)
Czułam wczoraj łydki po tej przejażdżce, ale średnia kadencja to wyjaśnia - rzadko zdarza mi się na kolarce mieć średnią kadencję powyżej 80 a tym razem wyszło 83.
bomba nie wybiera
Wtorek, 6 sierpnia 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany, >50 km
Km: | 63.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:32 | km/h: | 25.07 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 178178 ( 95%) | HRavg | 148( 79%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Takie tam, przy 31 stopniach w cieniu.
Trochę zabłądziłam i te 2,5h wyszło nieplanowane. Dlatego nie starczyło mi picia. Gdy wracałam, przy Św. Opaczności bomba mnie dopadła. Może to Duch Święty na mnie spłynął i dlatego tak ciężko mi się jechało twe ostatnie kilka kaemów, uf uf.
Zjarałam się i spłynęłam, dobrze mi :-) :-)
Trochę zabłądziłam i te 2,5h wyszło nieplanowane. Dlatego nie starczyło mi picia. Gdy wracałam, przy Św. Opaczności bomba mnie dopadła. Może to Duch Święty na mnie spłynął i dlatego tak ciężko mi się jechało twe ostatnie kilka kaemów, uf uf.
Zjarałam się i spłynęłam, dobrze mi :-) :-)
światełka elektrociepłowni
Sobota, 3 sierpnia 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 35.73 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 21.65 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 169169 ( 90%) | HRavg | 139( 74%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bez lampy ani rusz o tej porze. Porządnej lampy. I bez niebarwionych szkieł w okularach.
Porządną lampą na szczęście dysponuję, jednak bezbarwnymi szkłami już nie i musiałam strasznie uważać, żeby nie nałapać owadów w oczy. To było trudne.
Przejechałam się Wałem do Mostu Siekierkowskiego, tuż po zachodzie słońca. Jednak na horyzoncie jeszcze była poświata. W takim oświetleniu kominy elektrociepłowni wyglądają obłędnie, jak jakaś stacja kosmiczna. Niestety, aparatem w moim telefonie nie dało się zrobić zdjęcia, na którym byłoby cokolwiek widać.
Szkoda, może następnym razem wezmę normalny aparat.
Porządną lampą na szczęście dysponuję, jednak bezbarwnymi szkłami już nie i musiałam strasznie uważać, żeby nie nałapać owadów w oczy. To było trudne.
Przejechałam się Wałem do Mostu Siekierkowskiego, tuż po zachodzie słońca. Jednak na horyzoncie jeszcze była poświata. W takim oświetleniu kominy elektrociepłowni wyglądają obłędnie, jak jakaś stacja kosmiczna. Niestety, aparatem w moim telefonie nie dało się zrobić zdjęcia, na którym byłoby cokolwiek widać.
Szkoda, może następnym razem wezmę normalny aparat.
jak złapać kolarza na kolarkę
Czwartek, 1 sierpnia 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 46.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:52 | km/h: | 24.86 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 170170 ( 91%) | HRavg | 144( 77%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
A... Wyskoczyłam sobie na rundkę. No bo ile można tęsknym wzrokiem jedynie patrzeć na nową, ledwo lekko śmigniętą Stradę?
Przy okazji przekonałam się, że ładna kolarka (mam na myśli Stradę) to świetna przynęta. Wystarczy się na chwilę zatrzymać i zacząć coś dłubać przy rowerze (niekoniecznie dłubać naprawdę, choć ja akurat poprawiałam przekrzywione siodło) i już za moment zatrzymuje się jeden ścigant, pytając czy jest awaria i czy mam narzędzia, a zanim skończysz dłubać, zatrzyma się kolejny z chęcią niesienia pomocy niewieście :-) To miłe.
I zabawne jest, jacy są zaskoczeni, że poradzisz sobie sama i że owszem - masz wszystkie niezbędne narzędzia ;-)
Przy okazji przekonałam się, że ładna kolarka (mam na myśli Stradę) to świetna przynęta. Wystarczy się na chwilę zatrzymać i zacząć coś dłubać przy rowerze (niekoniecznie dłubać naprawdę, choć ja akurat poprawiałam przekrzywione siodło) i już za moment zatrzymuje się jeden ścigant, pytając czy jest awaria i czy mam narzędzia, a zanim skończysz dłubać, zatrzyma się kolejny z chęcią niesienia pomocy niewieście :-) To miłe.
I zabawne jest, jacy są zaskoczeni, że poradzisz sobie sama i że owszem - masz wszystkie niezbędne narzędzia ;-)
pożyczakiem
Wtorek, 30 lipca 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 3.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:12 | km/h: | 17.50 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: rower z Veturilo | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nie jeździłam bo coś mnie niepokoiło po operacji ale lekarz powiedział, że wszystko jest ok i to, co mnie niepokoi jest całkiem normalnym zjawiskiem.
No to sobie chociaż wróciłam rowerem :-)
No to sobie chociaż wróciłam rowerem :-)