bilans strat po Szydłowcu
Poniedziałek, 11 lipca 2011 Kategoria dojazdy, ze zdjęciami
Km: | 20.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:57 | km/h: | 21.37 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 142142 ( 78%) | HRavg | 120( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj po zawodach umyłam jeszcze rower na myjni, wytarłam wszystko do sucha i nasmarowałam, licząc po cichu na to, że obędzie się bez serwisu. Jednak już pobieżne oględziny wskazały, że trzeba natychmiast wymienić kółeczka od przerzutki oraz zasugerowały brak klocków hamuulcowych z przodu.
Bardzo pobieżne oględziny ujawniły że dolne kółeczko od przerzutki ma zęby jak klasyczny shuriken
To na szczęście nie jest wielki dramat i pewnie w serwisie zrobią mi to od ręki. A może nawet sama spróbuję, jeśli będzie mi się chciało ;)
Wydaje się, że wszystko poza tym funkcjonuje poprawnie, przerzutki, hamulec tylny, amortyzator, kółka się kręcą lekko.
Popołudniowa wizyta w Bikemanie potwierdziła moją wcześniejszą teorię, że kółeczka i okładziny, ale nie zrobili mi tego od razu bo akurat mieli kocioł w serwisie.
Jechało mi się dzisiaj fajnie. Głównie jestem zmęczona psychicznie po tym wczorajszym błocie, natomiast fizycznie nie tak bardzo. Oczywiście, odczuwam pewne zmęczenie mięśni, ale bez dramatu. Do pracy jechałam całkiem normalnie, bez zdechlactwa. Powrót trochę gorszy bo we wmordewindzie.
Wieczorem jeszcze raz przeczyściłam i nasmarowałam napęd. Wczorajsza myjka nie wystarczyła, trzeba było to zrobić porządniej, bo coś mi "świerszczyło" podczas jazdy do tego stopnia, że nawet z muzyką w uszach to słyszałam.
Bardzo pobieżne oględziny ujawniły że dolne kółeczko od przerzutki ma zęby jak klasyczny shuriken
To na szczęście nie jest wielki dramat i pewnie w serwisie zrobią mi to od ręki. A może nawet sama spróbuję, jeśli będzie mi się chciało ;)
Wydaje się, że wszystko poza tym funkcjonuje poprawnie, przerzutki, hamulec tylny, amortyzator, kółka się kręcą lekko.
Popołudniowa wizyta w Bikemanie potwierdziła moją wcześniejszą teorię, że kółeczka i okładziny, ale nie zrobili mi tego od razu bo akurat mieli kocioł w serwisie.
Jechało mi się dzisiaj fajnie. Głównie jestem zmęczona psychicznie po tym wczorajszym błocie, natomiast fizycznie nie tak bardzo. Oczywiście, odczuwam pewne zmęczenie mięśni, ale bez dramatu. Do pracy jechałam całkiem normalnie, bez zdechlactwa. Powrót trochę gorszy bo we wmordewindzie.
Wieczorem jeszcze raz przeczyściłam i nasmarowałam napęd. Wczorajsza myjka nie wystarczyła, trzeba było to zrobić porządniej, bo coś mi "świerszczyło" podczas jazdy do tego stopnia, że nawet z muzyką w uszach to słyszałam.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!