Wpisy archiwalne w kategorii
trening
Dystans całkowity: | 30825.36 km (w terenie 1180.74 km; 3.83%) |
Czas w ruchu: | 1795:05 |
Średnia prędkość: | 19.55 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Suma podjazdów: | 23423 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (91 %) |
Suma kalorii: | 108933 kcal |
Liczba aktywności: | 1173 |
Średnio na aktywność: | 32.38 km i 1h 31m |
Więcej statystyk |
umcy umcy
Sobota, 14 stycznia 2012 Kategoria trening, trenażer
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 166166 ( 92%) | HRavg | 138( 76%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj większość dnia na "poligonie", na szkoleniu strzeleckim. Wymarzłam strasznie a że do wiejącego wiatru jeszcze zaczął sypać śnieg to naprawdę nie chciało mi się iść na trening na dwór. Więc interwały odwaliłam w domu. Ciężko mi te interwały szły dzisiaj. W tym roku jest generalnie łaskawa pogoda zimowa więc nie jestem przyzwyczajona do jazdy bez przewiewu :) Do jazdy tradycyjnie już włączyłam 4fun.tv. Jakoś przy tym umcy co tam puszczają kręci mi się najlepiej.
Po treningu, przy okazji zmiany koła trenażerowego, zauważyłam że klocki z tyłu zjedzone. Więc wymiana... chyba moja druga w życiu. Już nie godzinę, jak za pierwszym razem, tylko 45 minut ;) Tym razem po włożeniu klocków okazało się, że trze. Regulacja nie pomogła więc trzeba było wyjąć klocki i wypchnąć tłoczki. Powtórne włożenie klocków zajęło mi dużo czasu bo blaszka się nieco wygięła i nie chciała wskoczyć. Próby doginania jej obcążkami poskutkowały dopiero za którymś kolejnym razem, wreszcie wszystko wskoczyło na swoje miejsce. I nawet nie ociera.
Tak w ogóle to podliczyłam sobie ostatnio swoje wydatki okołorowerowe z zeszłego roku... wyszło jakieś 9200. Sprzęt, serwis, maratony, plany treningowe, ciuchy rowerowe, odżywki wszelakie. Do tego należałoby jeszcze doliczyć koszty dojazdu na maratony i noclegów (bo kilka było), to pewnie wyjdzie grubo powyżej 10kafli... masakra :) Drogie hobby sobie wybrałam, ale i tak chyba tańsze niż strzelanie :) Jedna sztuka amunicji 9mm kosztuje 2 złote ;)
10 min rozgrzewka
10x 4min x 2min
10 min rozjazd
kadencja 71/102
KOW: 7 (560)
Po treningu, przy okazji zmiany koła trenażerowego, zauważyłam że klocki z tyłu zjedzone. Więc wymiana... chyba moja druga w życiu. Już nie godzinę, jak za pierwszym razem, tylko 45 minut ;) Tym razem po włożeniu klocków okazało się, że trze. Regulacja nie pomogła więc trzeba było wyjąć klocki i wypchnąć tłoczki. Powtórne włożenie klocków zajęło mi dużo czasu bo blaszka się nieco wygięła i nie chciała wskoczyć. Próby doginania jej obcążkami poskutkowały dopiero za którymś kolejnym razem, wreszcie wszystko wskoczyło na swoje miejsce. I nawet nie ociera.
Tak w ogóle to podliczyłam sobie ostatnio swoje wydatki okołorowerowe z zeszłego roku... wyszło jakieś 9200. Sprzęt, serwis, maratony, plany treningowe, ciuchy rowerowe, odżywki wszelakie. Do tego należałoby jeszcze doliczyć koszty dojazdu na maratony i noclegów (bo kilka było), to pewnie wyjdzie grubo powyżej 10kafli... masakra :) Drogie hobby sobie wybrałam, ale i tak chyba tańsze niż strzelanie :) Jedna sztuka amunicji 9mm kosztuje 2 złote ;)
10 min rozgrzewka
10x 4min x 2min
10 min rozjazd
kadencja 71/102
KOW: 7 (560)
czy wraca zima?
Piątek, 13 stycznia 2012 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 31.92 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:39 | km/h: | 19.35 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 158158 ( 87%) | HRavg | 133( 73%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rano kolano nie bolało mnie wcale więc tym chętniej wsiadłam na rower - mimo wyjącej wichury. Prawie zwiewało mnie z roweru.
Powrót za to był dużo przyjemniejszy. Prawie cały czas z wiatrem. Jak wychodziłam z pracy to na dworze nie było już tak bardzo ciemno - tym bardziej, że chmury się nieco rozwiały. Na zachodzie widać było łunę zachodzącego słońca, kawałek błękitu, trochę chmur i pomiędzy chmurami bardzo silnie świecący obiekt na niebie - chyba Jowisz.
KOW: 3 (297)
Powrót za to był dużo przyjemniejszy. Prawie cały czas z wiatrem. Jak wychodziłam z pracy to na dworze nie było już tak bardzo ciemno - tym bardziej, że chmury się nieco rozwiały. Na zachodzie widać było łunę zachodzącego słońca, kawałek błękitu, trochę chmur i pomiędzy chmurami bardzo silnie świecący obiekt na niebie - chyba Jowisz.
KOW: 3 (297)
a kolanko do remontu
Środa, 11 stycznia 2012 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:05 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening biegowy. Po przerwie, więc niezbyt intensywny, tylko 10 km ;)
Trochę bolało mnie kolano podczas biegania więc jak tylko stuknęła wymagana ilość km to wsiadłam do metra. Siedziałam i masowałam sobie kolano i to był chyba błąd bo jak wysiadłam z metra to się okazało, że ledwo lezę. Miałam autentyczny problem z iściem? idzeniem? chodzeniem? Kurczę, jak to napisać ;) Inaczej się w każdym razie nie da określić tego jak tylko że napier... mnie strasznie.
Kąpiel, Fastum... trochę przeszło po tej kuracji ale jednak boli :(
4 km rozgrzewka
10 x 200m x 200m rytmy
2 km rozbieganie
HR 157/174
KOW: 4 (260)
Trochę bolało mnie kolano podczas biegania więc jak tylko stuknęła wymagana ilość km to wsiadłam do metra. Siedziałam i masowałam sobie kolano i to był chyba błąd bo jak wysiadłam z metra to się okazało, że ledwo lezę. Miałam autentyczny problem z iściem? idzeniem? chodzeniem? Kurczę, jak to napisać ;) Inaczej się w każdym razie nie da określić tego jak tylko że napier... mnie strasznie.
Kąpiel, Fastum... trochę przeszło po tej kuracji ale jednak boli :(
4 km rozgrzewka
10 x 200m x 200m rytmy
2 km rozbieganie
HR 157/174
KOW: 4 (260)
poranek po południu
Niedziela, 1 stycznia 2012 Kategoria trening, wycieczki i inne spontany
Km: | 30.79 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 01:51 | km/h: | 16.64 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 153153 ( 85%) | HRavg | 128( 71%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Co do zasady rano jest wtedy kiedy wstaję. A ponieważ położyłam się ok. 6 rano to poranek pierwszego dnia tego roku zaskoczył mnie kompletnie o godzinie 13.47, kiedy to do moich zaspanych uszu przebiły się delikatne odgłosy życia w mieszkaniu a do zapluszczonych oczu dotarło, że na dworze świeci piękne słonko. Po ostatnich ohydnych dniach, to słonko było naprawdę niespodzianką.
Ponieważ impreza sylwestrowa była udana ale nie zapita, to zwlokłam się z łóżka nieco raźniej niż można by się spodziewać. Resztki snu przepędziłam resztką wczorajszej sałatki ;)
Trochę mi się nie chciało iść na trening bo jeszcze bym sobie pospała ale doszłam do wniosku, że po pierwsze żal marnować tak pięknej pogody a po drugie - jak by to wyglądało gdybym zaczęła rok od olania zaplanowanego treningu?
Wyszłam dość późno bo ciut przed godz. 15-tą ale dużą część treningu mimo wszystko udało mi się zrobić jeszcze za jasnego dnia i przy nikłych promykach popołudniowego słońca. Na pierwszy rzut poszedł singiel obwodowy. Postanowiłam w końcu go zmierzyć i wyszło, że ma około 10 km począwszy mniej więcej od wjazdu do lasu z pola przy polance grillowej a skończywszy na wjeździe na wał przy metrze. Całkiem długi kawałek. Jest nadal w całości przejezdny, chociaż gdzieniegdzie pojawiło się niezobowiązujące błotko. Jeśli nadal będzie taka zima jak jest to singiel będzie przejezdny również na wiosnę ;)
Wyjazd na singiel był ratunkiem dla umysłu bo na głównych ścieżkach turlały się takie tabuny ludzi, że naprawdę trudno było przejechać!
Jak skończyłam singiel to już było ciemno więc postanowiłam nie brykać po znanych z WKK trasach tylko poćwiczyć zsiadanie z roweru w biegu. Z 15 minut temu poświęciłam. Niestety, nie mogę się nadal przemóc, żeby wsiąść w biegu (tzn. wskoczyć na siodełko).
Przy tym ćwiczeniu zrobiło mi się zimno więc wyjechałam z lasu i na małej górce pod metrem poćwiczyłam jeszcze dość intensywnie podjazdy.
Wracając zafundowałam rowerkowi noworoczne porządne mycie, aż za 7 zł ;)
kadencja 74/125
KOW: 4 (444)
Ponieważ impreza sylwestrowa była udana ale nie zapita, to zwlokłam się z łóżka nieco raźniej niż można by się spodziewać. Resztki snu przepędziłam resztką wczorajszej sałatki ;)
Trochę mi się nie chciało iść na trening bo jeszcze bym sobie pospała ale doszłam do wniosku, że po pierwsze żal marnować tak pięknej pogody a po drugie - jak by to wyglądało gdybym zaczęła rok od olania zaplanowanego treningu?
Wyszłam dość późno bo ciut przed godz. 15-tą ale dużą część treningu mimo wszystko udało mi się zrobić jeszcze za jasnego dnia i przy nikłych promykach popołudniowego słońca. Na pierwszy rzut poszedł singiel obwodowy. Postanowiłam w końcu go zmierzyć i wyszło, że ma około 10 km począwszy mniej więcej od wjazdu do lasu z pola przy polance grillowej a skończywszy na wjeździe na wał przy metrze. Całkiem długi kawałek. Jest nadal w całości przejezdny, chociaż gdzieniegdzie pojawiło się niezobowiązujące błotko. Jeśli nadal będzie taka zima jak jest to singiel będzie przejezdny również na wiosnę ;)
Wyjazd na singiel był ratunkiem dla umysłu bo na głównych ścieżkach turlały się takie tabuny ludzi, że naprawdę trudno było przejechać!
Jak skończyłam singiel to już było ciemno więc postanowiłam nie brykać po znanych z WKK trasach tylko poćwiczyć zsiadanie z roweru w biegu. Z 15 minut temu poświęciłam. Niestety, nie mogę się nadal przemóc, żeby wsiąść w biegu (tzn. wskoczyć na siodełko).
Przy tym ćwiczeniu zrobiło mi się zimno więc wyjechałam z lasu i na małej górce pod metrem poćwiczyłam jeszcze dość intensywnie podjazdy.
Wracając zafundowałam rowerkowi noworoczne porządne mycie, aż za 7 zł ;)
kadencja 74/125
KOW: 4 (444)
wyszłam w najgorszym możliwym momencie
Sobota, 31 grudnia 2011 Kategoria trening
Km: | 26.96 | Km teren: | 19.00 | Czas: | 01:19 | km/h: | 20.48 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 160160 ( 88%) | HRavg | 136( 75%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ostatni dzień starego roku. Przygotowania do sylwestrowej nasiadówy idą pełną parą. Ale cóż, trening jest trening. Trochę zwlekałam dzisiaj z wyjściem bo nie za dobrze się czułam (takie tam...). Wyszłam w najgorszym możliwym momencie, gdy leciutka mżawka zamieniła się w deszczośnieżycę. W takich warunkach dojechałam do LK już nieco mokra ale że w lesie było w sumie nienajgorzej to się nie przejęłam za bardzo. Cieszyłam się jednak, że założyłam kurtkę i Chiby. Wcale nie było mi gorąco w tych rękawicach. Deszcz ze śniegiem w lesie zamienił się w deszcz.
Po rozgrzewce powtórzenia szybkiej jazdy na stojąco: 17 x 15 sek x 2 min.
15 sekund daję radę bez problemu, jednak przy ostatnich 3 czy 4 powtórzeniach już piekły mnie uda. Fajny trening.
Najmniej przyjemny było powrót bo we wmordewindzie. Zaliczyłam ponadto nawet lekki grad. Z przyjemnością weszłam na klatkę schodową.
kadencja 78/106
KOW: 4 (316)
Po rozgrzewce powtórzenia szybkiej jazdy na stojąco: 17 x 15 sek x 2 min.
15 sekund daję radę bez problemu, jednak przy ostatnich 3 czy 4 powtórzeniach już piekły mnie uda. Fajny trening.
Najmniej przyjemny było powrót bo we wmordewindzie. Zaliczyłam ponadto nawet lekki grad. Z przyjemnością weszłam na klatkę schodową.
kadencja 78/106
KOW: 4 (316)
gdzie jest zima?
Piątek, 30 grudnia 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 22.21 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:18 | km/h: | 17.08 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 150150 ( 83%) | HRavg | 120( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dobrze, że znów szefostwo puściło nas wcześniej. Dzięki temu w większej części treningu pogoda oszczędziła mi swoich wybryków. Na mżawkę załapałam się już pod koniec, wracając od Kabat do domu. Co za ohydna pogoda. Gdzie jest zima?
kadencja 81/116
KOW: 3 (234)
kadencja 81/116
KOW: 3 (234)
dziwne ćwiczonka
Piątek, 30 grudnia 2011 Kategoria trening, trening siłowy
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:35 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na dzisiaj p. Jacek rozpisał mi dziwne ćwiczonka. Poza brzuszkami, które nie były dziwne ;)
podpór bokiem 3 serie po 30sek na każdą stronę
półprzysiad na jednej nodze 3 serie po 30 sek na każdą nóżkę
szybkie brzuszki 3 serie po 30 sek
Najgorszy był ten podpór bokiem. Naprawdę ciężko mi było wytrzymać te 30 sekund za każdym razem. Zwłaszcza na lewą stronę, gdzie mam z dawien dawna lekko uszkodzony łokieć i po prostu mnie bolał. Trzecią serię zrobiłam na poduszce, chociaż było to trochę mniej stabilne.
KOW: 4 (140)
podpór bokiem 3 serie po 30sek na każdą stronę
półprzysiad na jednej nodze 3 serie po 30 sek na każdą nóżkę
szybkie brzuszki 3 serie po 30 sek
Najgorszy był ten podpór bokiem. Naprawdę ciężko mi było wytrzymać te 30 sekund za każdym razem. Zwłaszcza na lewą stronę, gdzie mam z dawien dawna lekko uszkodzony łokieć i po prostu mnie bolał. Trzecią serię zrobiłam na poduszce, chociaż było to trochę mniej stabilne.
KOW: 4 (140)
zwłoki na chodniku
Środa, 28 grudnia 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:25 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jeeeeeeeeeeju ale mi się nie chciało!
Nie chciało mi się strasznie... potwornie... ale się zmusiłam.
Nie było tak źle, chociaż ostatnie 2 km to już ledwo zipałam i mało brakowało a by moje zwłoki zostały pod blokiem. Wymierzyłam dokładnie tak aby trening skończyć pod blokiem więc nie byłoby daleko żeby mnie stamtąd zebrać.
Jednak mimo zdechlactwa nawet niezłe tempo bo treningowe 11 km z okładem zrobiłam w około 01:08 czyli całkiem przyzwoity czas jak na trening. Ostatnie 2 km rozbiegania za to wlokłam się strasznie.
ok. 4 km rozgrzewka
3x 2km WBII x 4min
ok. 2 km rozbieganie
HR 156/169
KOW: 7 (595)
Nie chciało mi się strasznie... potwornie... ale się zmusiłam.
Nie było tak źle, chociaż ostatnie 2 km to już ledwo zipałam i mało brakowało a by moje zwłoki zostały pod blokiem. Wymierzyłam dokładnie tak aby trening skończyć pod blokiem więc nie byłoby daleko żeby mnie stamtąd zebrać.
Jednak mimo zdechlactwa nawet niezłe tempo bo treningowe 11 km z okładem zrobiłam w około 01:08 czyli całkiem przyzwoity czas jak na trening. Ostatnie 2 km rozbiegania za to wlokłam się strasznie.
ok. 4 km rozgrzewka
3x 2km WBII x 4min
ok. 2 km rozbieganie
HR 156/169
KOW: 7 (595)
wybieganie świątecznego obżarstwa
Poniedziałek, 26 grudnia 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:04 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wybieganie świątecznego obżarstwa powoli staje się tradycją.
W sumie biegło mi się całkiem nieźle, nawet na początku musiałam się przytemperować nieco bo zaczęłam z tempem poniżej 06:00 i trzeba było zwolnić, w przeciwnym wypadku nie starczyłoby mi pary na rytmy :) Rytmy poszły fajnie, w tempach około 04:00, ostatnie powtórzenie 03:35 (!). W końcówce jednak nieco zdechłam bo zaczął mnie boleć brzuch i zrobiło mi się niedobrze (za dużo kapuchy? ;) )
6 km bieg
10x 100m x 100m
2 km roztruchtanie
HR 156/171
KOW: 6 (384)
W sumie biegło mi się całkiem nieźle, nawet na początku musiałam się przytemperować nieco bo zaczęłam z tempem poniżej 06:00 i trzeba było zwolnić, w przeciwnym wypadku nie starczyłoby mi pary na rytmy :) Rytmy poszły fajnie, w tempach około 04:00, ostatnie powtórzenie 03:35 (!). W końcówce jednak nieco zdechłam bo zaczął mnie boleć brzuch i zrobiło mi się niedobrze (za dużo kapuchy? ;) )
6 km bieg
10x 100m x 100m
2 km roztruchtanie
HR 156/171
KOW: 6 (384)
ohyda
Sobota, 24 grudnia 2011 Kategoria trening
Km: | 16.35 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:53 | km/h: | 18.51 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 152152 ( 84%) | HRavg | 117( 65%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj miałam poważną rozterkę - iść na dwór czy wyciągać trenażer. Na dworze mokro, chyba siąpi. Jednak wyciąganie trenażera zabiera sporo czasu i zachodu. Zdecydowałam się wyjść - w końcu nie rozpuszczę się.
Było jednak paskudnie. Na dojeździe do lasu niezła szklanka, koło na równym tańczyło mi pod tyłkiem więc do lasu nie pojechałam. Zmarzłam i nie wytrzymałam zaplanowanej pełnej godziny. Mimo tego, że na rozgrzewkę zafundowałam sobie ze dwa podjazdy na stojąco pod Kopę Cwila, wilgoć i przenikliwy ziąb pokonały mnie dzisiaj, wróciłam do domu po ok. 50 minutach.
Tak sobie jednak myślę, że bardziej szurnięci ode mnie są ci, którzy w taki ziąb jeżdżą bez czapek i rękawiczek.
kadencja 74/102
KOW: 2 (106)
Było jednak paskudnie. Na dojeździe do lasu niezła szklanka, koło na równym tańczyło mi pod tyłkiem więc do lasu nie pojechałam. Zmarzłam i nie wytrzymałam zaplanowanej pełnej godziny. Mimo tego, że na rozgrzewkę zafundowałam sobie ze dwa podjazdy na stojąco pod Kopę Cwila, wilgoć i przenikliwy ziąb pokonały mnie dzisiaj, wróciłam do domu po ok. 50 minutach.
Tak sobie jednak myślę, że bardziej szurnięci ode mnie są ci, którzy w taki ziąb jeżdżą bez czapek i rękawiczek.
kadencja 74/102
KOW: 2 (106)