Wpisy archiwalne w kategorii
trening
Dystans całkowity: | 30825.36 km (w terenie 1180.74 km; 3.83%) |
Czas w ruchu: | 1795:05 |
Średnia prędkość: | 19.55 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Suma podjazdów: | 23423 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (91 %) |
Suma kalorii: | 108933 kcal |
Liczba aktywności: | 1173 |
Średnio na aktywność: | 32.38 km i 1h 31m |
Więcej statystyk |
s2 + izolowanie
Niedziela, 20 grudnia 2015 Kategoria trening
Km: | 30.54 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:44 | km/h: | 17.62 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
s1
Sobota, 19 grudnia 2015 Kategoria trening
Km: | 17.68 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 17.68 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
s2
Środa, 16 grudnia 2015 Kategoria trenażer, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
podsumowanie sezonu
Poniedziałek, 14 grudnia 2015 Kategoria cele i podsumowania sezonu, trening, ze zdjęciami
Km: | 30.54 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:29 | km/h: | 20.59 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dość późno, jak na mnie, robię podsumowanie sezonu. Ale ogólnie cierpię ostatnio na straszliwą prokrastynację, nawet baterie w tylnej lampce w rowerze wymieniam dwa tygodnie... (ale w końcu wymieniłam).
Cele na ten rok były dość jasno zdefiniowane:
1) MTB Cross Maraton na dystansie FAN, przejeżdżać całą trasę, dojeżdżać na metę w ok. połowie stawki (w kategorii);
2) Uphill Śnieżka, zmieścić się w 1:40 a najlepiej w 1:35;
3) Tour de Pologne Amatorów - zakładając, że trasa będzie podobna jak w tym roku - zmieścić się w 1:35 (nie mam doświadczenia w tego typu wyścigach więc założony czas jest wzięty z sufitu trochę).
Zdobywca Łysicy

Łukasz sugerował zmianę dystansu MTB Cross Maraton na Family ale nie zrobiłam tego... jak się okazało, słusznie ;)
Planowałam też skorzystać ze szkoleń techniki jazdy oferowanych przez różne organizacje i osoby.
Góry Świętokrzyskie

Zaliczyłam w tym roku 12 startów. Odnoszę wrażenie, że mniej więcej taka ich ilość jest optymalna, tzn. jest poczucie startowego wyjeżdżenia i jednocześnie, pod koniec sezonu, chęć zrobienia sobie przerwy - chyba tak powinno być. Zważywszy na mój tryb życia, gdzie muszę łączyć pracę zawodową z opieką nad dzieckiem i ogólnie życiem rodzinnym (każdy kto ma dziecko wie, jak to wygląda...), w którym zamiast zasiąść wieczorem przed TV jak robi większość rodziców, prawie codziennie o godzinie 20 wychodzę na dwugodzinny rower... większa ilość wyścigów chyba spowodowałaby u mnie zapaść motywacyjną i wydolnościową ;)
MTB Cross Maraton Pińczów XC (fot. Paweł Kowalik)

Z tych 12 startów, 7 to był MTB Cross Maraton.
Przejechałam w tym roku wszystkie edycje poza jedną, która odbywała się na Ukrainie (nie miałam ochoty tam jechać po pierwsze ze względu na bardzo dużą odległość od domu a po drugie, sytuację polityczną). Ze względu na tegoroczną pogodę, trasy w cyklu były suche jak pieprz (choć gdzieniegdzie błoto jeszcze się zdarzyło) i w większości przypadków jechało się w dużym upale. Jeździło mi się w tym roku fantastycznie. Większe koło pozwoliło gładziej przejeżdżać trudne technicznie trasy, co szczególnie odczułam w Daleszycach. Ponieważ w tym roku wiedziałam już, czego mogę się spodziewać na trasach tego cyklu, przełamałam pewne bariery psychiczne i podszkoliłam nieco technikę, mogłam sobie pozwolić na więcej luzu na tych maratonach, co uwidoczniło się w wynikach, zwłaszcza w ratingu.
MTB Cross Maraton Sandomierz (fot. www.kocham-kielce.pl)

Wszystkie maratony z cyklu przejechałam z ratingiem o średnio 10% wyższym niż w zeszłym roku. Za spory sukces uważam zwycięstwo w kategorii w Sandomierzu oraz zajęcie 2 miejsca Open w Zagnańsku. Co prawda te najlepsze wyniki dotyczą najłatwiejszych maratonów z cyklu ale i tak jestem z nich zadowolona (dla porównania, w zeszłym roku w Zagnańsku byłam 6/7 w kategorii a w open 15/21 pań).
PolandBike Wąchock (fot. Zbigniew Świderski)

Cel nr 1 był podzielony na dwa mniejsze. Pierwszy pod-cel: Przejeżdżać całą trasę. To zdecydowanie mi się udało ale zasługą była sucha pogoda. Kto wie, co by się działo, gdyby aura była podobna jak w zeszłym roku.
Ten drugi pod-cel - dojeżdżać w około połowie stawki, to w zasadzie nie do końca mi się udał. W Daleszycach (1 start) byłam grubo poza połową, zarówno w open jak i w kategorii, ale w pozostałych maratonach było już dużo lepiej. W open byłam we wszystkich w pierwszej połowie ale zdecydowanie poza pierwszą połową w kategorii, a w zasadzie to blisko końca, byłam w Daleszycach (5/7) i w Chęcinach (5/5). Więc... oceńcie sami ;)
PolandBike Wąchock (fot. Edyta Lesiak, fotolinks.pl)

Przy okazji zakończyłam ściganie w ŚLR na 1 miejscu w generalce. Ale ten wynik z kolei był efektem braku konkurencji. Po prostu w mojej kategorii, w zasadzie z maratonu na maraton, startowało coraz mniej pań i na koniec wymagane starty do generalki miałam tylko ja i Ania Sawicka.
Cel numer dwa zrealizowałam w 100%. Na Śnieżkę wjechałam w czasie około 1:36. Optymistyczny wariant nie został osiągnięty ale wziąwszy pod uwagę hardkorowe warunki (temperatura bliska zeru, śnieg z deszczem, grad i bardzo silny wiatr) to poprawienie zeszłorocznego czasu, i to w dodatku na ciut dłuższym wariancie trasy, o około 7,5 minuty uważam za wyczyn ;)
Tu mnie nie ma :) Rowerem na Śnieżkę (fot. Rowerem na Śnieżkę)

Trzeciego celu nie dało się zrealizować bo TdP kolidował mi z jedną z edycji MTB Cross Maratonu. Zostawiam go na przyszły rok, być może ;)
Dodatkowo, wystartowałam trzy razy na maratonach z cyklu Polandbike ale te starty traktowałam czysto rozrywkowo. 7 miejsce w Otwocku było słabe, 5 miejsce w Nadarzynie było niezłe a 6 miejsce w Wąchocku, gdzie liczyłam na dobry wynik ale zjechałam na Mini z powodu złego samopoczucia, było katastrofą ;)
Szkolenie POMBA (fot. POMBA)

Wzięłam też udział w szosowym "ogórku" tj. w czasówce w Opaczu gdzie, tradycyjnie już, byłam druga ;)
W tym sezonie miałam podszkolić technikę jazdy i starałam się to robić. Wzięłam udział w szkoleniu organizowanym przez Pomba w Lasku Bielańskim, wzięłam udział w jednym z otwartych treningów Polskiego Klubu MTB, w Cyklonowym treningu techniki oraz zaliczyłam dwie lekcje techniki (w tym jedną nieplanowaną) u Mistrza Czarka :) Oczywiście trenowałam też we własnym zakresie, na tyle na ile było to możliwe.
Czarek w akcji

Ten sezon minął mi pod znakiem nowego.
Na jesieni zeszłego roku zostałam laureatem konkursu o darmowy plan treningowy OxygenCycling i przez rok trenowałam pod okiem Łukasza Hyrchla. Ponieważ jestem z tej współpracy bardzo zadowolona, to będziemy ją kontynuować ale już nie pod szyldem Oxygen tylko pod szyldem Mizu Cycling.
W tym roku zostałam też szczęśliwą posiadaczką roweru na kołach 27,5. Jest to Scott Scale 740 z Plus sklep rowerowy. To moje pierwsze zetknięcie z większym kołem w MTB i muszę przyznać, że widzę same zalety. Większe koło pozwala na zdecydowanie większą swobodę w terenie, łatwiej pokonuje przeszkody, lepiej trzyma się śliskiego i czuję się na tym rowerze pewniej.
Silna ekipa Cyklona na treningu szosowym (fot. Szymon Seliga)

Ten rok był rekordowy pod względem ilości przejechanych przeze mnie kilometrów. Już w tej chwili jest ich 8219 a jeszcze kilka dni do końca roku zostało. Łukasz mało mnie nie zamęczył ;) co objawiło się między innymi tym, że do pracy samoistnie z reguły jeździłam w strefie regeneracyjnej (co dotąd mi się nie zdarzało) oraz okresem wstrętu do roweru. Niemniej jednak, jak widać po wynikach, współpraca jest bardzo efektywna. Widać to też po wyniku testu, który zrobiłam w końcu listopada. Oczywiście jest spadek w porównaniu do testów robionych w sezonie, jednak jest on mniejszy niż się spodziewałam. A wynik testu jest o 12 Watów lepszy niż w zeszłym roku o tej porze.
Moja tegoroczna półeczka

See you next year ;) (fot. Czarek)
Cele na ten rok były dość jasno zdefiniowane:
1) MTB Cross Maraton na dystansie FAN, przejeżdżać całą trasę, dojeżdżać na metę w ok. połowie stawki (w kategorii);
2) Uphill Śnieżka, zmieścić się w 1:40 a najlepiej w 1:35;
3) Tour de Pologne Amatorów - zakładając, że trasa będzie podobna jak w tym roku - zmieścić się w 1:35 (nie mam doświadczenia w tego typu wyścigach więc założony czas jest wzięty z sufitu trochę).
Zdobywca Łysicy

Łukasz sugerował zmianę dystansu MTB Cross Maraton na Family ale nie zrobiłam tego... jak się okazało, słusznie ;)
Planowałam też skorzystać ze szkoleń techniki jazdy oferowanych przez różne organizacje i osoby.
Góry Świętokrzyskie

Zaliczyłam w tym roku 12 startów. Odnoszę wrażenie, że mniej więcej taka ich ilość jest optymalna, tzn. jest poczucie startowego wyjeżdżenia i jednocześnie, pod koniec sezonu, chęć zrobienia sobie przerwy - chyba tak powinno być. Zważywszy na mój tryb życia, gdzie muszę łączyć pracę zawodową z opieką nad dzieckiem i ogólnie życiem rodzinnym (każdy kto ma dziecko wie, jak to wygląda...), w którym zamiast zasiąść wieczorem przed TV jak robi większość rodziców, prawie codziennie o godzinie 20 wychodzę na dwugodzinny rower... większa ilość wyścigów chyba spowodowałaby u mnie zapaść motywacyjną i wydolnościową ;)
MTB Cross Maraton Pińczów XC (fot. Paweł Kowalik)

Z tych 12 startów, 7 to był MTB Cross Maraton.
Przejechałam w tym roku wszystkie edycje poza jedną, która odbywała się na Ukrainie (nie miałam ochoty tam jechać po pierwsze ze względu na bardzo dużą odległość od domu a po drugie, sytuację polityczną). Ze względu na tegoroczną pogodę, trasy w cyklu były suche jak pieprz (choć gdzieniegdzie błoto jeszcze się zdarzyło) i w większości przypadków jechało się w dużym upale. Jeździło mi się w tym roku fantastycznie. Większe koło pozwoliło gładziej przejeżdżać trudne technicznie trasy, co szczególnie odczułam w Daleszycach. Ponieważ w tym roku wiedziałam już, czego mogę się spodziewać na trasach tego cyklu, przełamałam pewne bariery psychiczne i podszkoliłam nieco technikę, mogłam sobie pozwolić na więcej luzu na tych maratonach, co uwidoczniło się w wynikach, zwłaszcza w ratingu.
MTB Cross Maraton Sandomierz (fot. www.kocham-kielce.pl)

Wszystkie maratony z cyklu przejechałam z ratingiem o średnio 10% wyższym niż w zeszłym roku. Za spory sukces uważam zwycięstwo w kategorii w Sandomierzu oraz zajęcie 2 miejsca Open w Zagnańsku. Co prawda te najlepsze wyniki dotyczą najłatwiejszych maratonów z cyklu ale i tak jestem z nich zadowolona (dla porównania, w zeszłym roku w Zagnańsku byłam 6/7 w kategorii a w open 15/21 pań).
PolandBike Wąchock (fot. Zbigniew Świderski)

Cel nr 1 był podzielony na dwa mniejsze. Pierwszy pod-cel: Przejeżdżać całą trasę. To zdecydowanie mi się udało ale zasługą była sucha pogoda. Kto wie, co by się działo, gdyby aura była podobna jak w zeszłym roku.
Ten drugi pod-cel - dojeżdżać w około połowie stawki, to w zasadzie nie do końca mi się udał. W Daleszycach (1 start) byłam grubo poza połową, zarówno w open jak i w kategorii, ale w pozostałych maratonach było już dużo lepiej. W open byłam we wszystkich w pierwszej połowie ale zdecydowanie poza pierwszą połową w kategorii, a w zasadzie to blisko końca, byłam w Daleszycach (5/7) i w Chęcinach (5/5). Więc... oceńcie sami ;)
PolandBike Wąchock (fot. Edyta Lesiak, fotolinks.pl)

Przy okazji zakończyłam ściganie w ŚLR na 1 miejscu w generalce. Ale ten wynik z kolei był efektem braku konkurencji. Po prostu w mojej kategorii, w zasadzie z maratonu na maraton, startowało coraz mniej pań i na koniec wymagane starty do generalki miałam tylko ja i Ania Sawicka.
Cel numer dwa zrealizowałam w 100%. Na Śnieżkę wjechałam w czasie około 1:36. Optymistyczny wariant nie został osiągnięty ale wziąwszy pod uwagę hardkorowe warunki (temperatura bliska zeru, śnieg z deszczem, grad i bardzo silny wiatr) to poprawienie zeszłorocznego czasu, i to w dodatku na ciut dłuższym wariancie trasy, o około 7,5 minuty uważam za wyczyn ;)
Tu mnie nie ma :) Rowerem na Śnieżkę (fot. Rowerem na Śnieżkę)

Trzeciego celu nie dało się zrealizować bo TdP kolidował mi z jedną z edycji MTB Cross Maratonu. Zostawiam go na przyszły rok, być może ;)
Dodatkowo, wystartowałam trzy razy na maratonach z cyklu Polandbike ale te starty traktowałam czysto rozrywkowo. 7 miejsce w Otwocku było słabe, 5 miejsce w Nadarzynie było niezłe a 6 miejsce w Wąchocku, gdzie liczyłam na dobry wynik ale zjechałam na Mini z powodu złego samopoczucia, było katastrofą ;)
Szkolenie POMBA (fot. POMBA)

Wzięłam też udział w szosowym "ogórku" tj. w czasówce w Opaczu gdzie, tradycyjnie już, byłam druga ;)
W tym sezonie miałam podszkolić technikę jazdy i starałam się to robić. Wzięłam udział w szkoleniu organizowanym przez Pomba w Lasku Bielańskim, wzięłam udział w jednym z otwartych treningów Polskiego Klubu MTB, w Cyklonowym treningu techniki oraz zaliczyłam dwie lekcje techniki (w tym jedną nieplanowaną) u Mistrza Czarka :) Oczywiście trenowałam też we własnym zakresie, na tyle na ile było to możliwe.
Czarek w akcji

Ten sezon minął mi pod znakiem nowego.
Na jesieni zeszłego roku zostałam laureatem konkursu o darmowy plan treningowy OxygenCycling i przez rok trenowałam pod okiem Łukasza Hyrchla. Ponieważ jestem z tej współpracy bardzo zadowolona, to będziemy ją kontynuować ale już nie pod szyldem Oxygen tylko pod szyldem Mizu Cycling.
W tym roku zostałam też szczęśliwą posiadaczką roweru na kołach 27,5. Jest to Scott Scale 740 z Plus sklep rowerowy. To moje pierwsze zetknięcie z większym kołem w MTB i muszę przyznać, że widzę same zalety. Większe koło pozwala na zdecydowanie większą swobodę w terenie, łatwiej pokonuje przeszkody, lepiej trzyma się śliskiego i czuję się na tym rowerze pewniej.
Silna ekipa Cyklona na treningu szosowym (fot. Szymon Seliga)

Ten rok był rekordowy pod względem ilości przejechanych przeze mnie kilometrów. Już w tej chwili jest ich 8219 a jeszcze kilka dni do końca roku zostało. Łukasz mało mnie nie zamęczył ;) co objawiło się między innymi tym, że do pracy samoistnie z reguły jeździłam w strefie regeneracyjnej (co dotąd mi się nie zdarzało) oraz okresem wstrętu do roweru. Niemniej jednak, jak widać po wynikach, współpraca jest bardzo efektywna. Widać to też po wyniku testu, który zrobiłam w końcu listopada. Oczywiście jest spadek w porównaniu do testów robionych w sezonie, jednak jest on mniejszy niż się spodziewałam. A wynik testu jest o 12 Watów lepszy niż w zeszłym roku o tej porze.
Moja tegoroczna półeczka

See you next year ;) (fot. Czarek)

s1
Niedziela, 13 grudnia 2015 Kategoria trenażer, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
s2
Piątek, 11 grudnia 2015 Kategoria trening
Km: | 42.92 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 21.46 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
s2 + młynek
Czwartek, 10 grudnia 2015 Kategoria trening
Km: | 25.78 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:18 | km/h: | 19.83 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Raport koronera - Sidi Eagle 5-Fit
Niedziela, 6 grudnia 2015 Kategoria recenzje, testy, trening, ze zdjęciami
Km: | 46.01 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:59 | km/h: | 23.20 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pamiętam, jak bardzo chciałam mieć buty Sidi. Dostawałam ślinotoku, kiedy widziałam je w reklamie w Eurosporcie podczas oglądania relacji kolarskich, jeszcze większego, kiedy ktoś obok mnie na zawodach w nich jechał. Najbardziej podobały mi się Dragony ale cenowo leżały poza moim zasięgiem.
Wszystkie praktycznie modele Sidi są naprawdę pięknymi butami, dlatego mi się podobają, a poza tym i tak potrzebowałam czegoś o sztywniejszej podeszwie. Sztywna podeszwa, niezależnie od marki = wysoka cena więc dlaczego nie Sidi...?
Gdy udało mi się wjechać na Śnieżkę w czasie krótszym niż założony optymistyczny wariant czasowy, kupiłam wreszcie wymarzone Sidacze jako nagrodę. Nie od razu, bo dopiero na jesieni, konkretnie 10 października 2014.
Oczywiście nie kupiłam Dragonów (chyba na szczęście), ponieważ mój fundusz mówił "max 700 zł... no dobra, 800". W tej cenie było kilka modeli Sidi ale jak zwykle problem z rozmiarami. Wreszcie udało się, we Wkręconych (hehe) Seco zamówił mi do przymiarki model Eagle 5 Fit i pasowały.
...
A w zasadzie to bardzo chciałam, żeby pasowały.
Już przy przymiarce nie leżały idealnie. Pięta była dość luźna i podczas ruszania nogą tył buta trochę się przesuwał. Ale uznałam, że moje wkładki załatwią sprawę (ponieważ w butach noszę wkładki Speca BG Fit z wkładkami podnoszącymi piętę). Ponadto, uwierał mnie trochę język buta ale zignorowałam to. Złamałam tym podstawową zasadę kupowania butów: "Jeśli cokolwiek Ci przeszkadza podczas przymiarki, nie licz na to, że przestanie przeszkadzać podczas używania...".
Faktycznie, tak było. Mimo włożenia moich wkładek, pięta i tak była zbyt luźna. Nie przeszkadzało to co prawda jakoś strasznie, nie obcierałam sobie pięty ale zapewne nie wpływało dobrze na efektywność pedałowania. Język buta obcierał mi stopę w zgięciu a przy założeniu na but ocieplacza (przy treningach jesienno-zimowych) po prostu wrzynał mi się w stopę aż do krwi. Potem okazało się jeszcze, że buty są ciut zbyt wąskie w przedniej części. Przy dłuższych jazdach kostka małego palca stopy bolała mnie jeszcze bardziej niż w moich starych Shimano m086.
Ale tak bardzo chciałam mieć te buty, że zaciskałam zęby i cierpiałam - jak chce się być pięknym to trzeba cierpieć ;)
Pewnie bym jeszcze długo tak cierpiała, gdyby nie niespodziewane wybawienie ;) Otóż w listopadzie pękł mi plastikowy pasek zapięcia.


Buty w tej chwili wyglądają okropnie, głównie jest to zasługą części siatkowych, których już po pierwszym ubłoceniu nie dało się doczyścić. Inna sprawa, że nie czyściłam ich zbyt często ;)

Czubki są mega zdarte.

Boczne klocki w przedniej części buta mocno zdarte.

Jak widać, buty są dość mocno zniszczone, w porównaniu do dużo bardziej intensywnie eksploatowanych przeze mnie Shimano.
Przebieg Sidi to zaledwie 8803 km, w stosunkowo dobrych warunkach (ciepła i bezśnieżna zima, bardzo suchy sezon startowy). W porównaniu do wspominanych Shimano, które przejechały około 14000km (para, której nadal używam jako awaryjnej) oraz 11406 km (para już nieistniejąca) to jest - powiedzmy wprost - chujowo mały przebieg.
Ooczywiście, ponieważ są to buty z tzw. górnej półki, to można dokupić do nich paski zastępcze (w tej chwili około 50 zł za parę). Jednak zdecydowałam, że nie będę więcej inwestować w ten kiepski obuw, lepiej kupić nowe buty ze sprawdzonej firmy (czytaj: Shimano).
Podsumowując - moja dobra opinia o Sidi legła w gruzach. Trwałość tych butów jest bardzo mała a cena bardzo wysoka. Być może dla "prosów", którzy szukają przede wszystkim efektywności i dostają nowe buty od sponsora dwa razy w sezonie, będą one dobrym wyborem (chociaż nie miałabym zaufania do butów, których paski z dnia na dzień pękają - czy nie pęknie w trakcie zawodów?). Być może dla osób zamożnych, które dbają o euro-pro wizerunek, będą to również fajne buty. Ja w każdym razie kolejnej pary Sidi nie kupię.
Ponadto, buty te ewidentnie nie były dopasowane do mojej stopy, chociaż wmawiałam sobie, że jest dobrze. Ale akurat ten wątek nie dotyczy butów samych w sobie tylko kwestii doboru obuwia odpowiedniego do stopy oraz psychiki osoby chorującej na posiadanie czegoś ;)
Wszystkie praktycznie modele Sidi są naprawdę pięknymi butami, dlatego mi się podobają, a poza tym i tak potrzebowałam czegoś o sztywniejszej podeszwie. Sztywna podeszwa, niezależnie od marki = wysoka cena więc dlaczego nie Sidi...?
Gdy udało mi się wjechać na Śnieżkę w czasie krótszym niż założony optymistyczny wariant czasowy, kupiłam wreszcie wymarzone Sidacze jako nagrodę. Nie od razu, bo dopiero na jesieni, konkretnie 10 października 2014.
Oczywiście nie kupiłam Dragonów (chyba na szczęście), ponieważ mój fundusz mówił "max 700 zł... no dobra, 800". W tej cenie było kilka modeli Sidi ale jak zwykle problem z rozmiarami. Wreszcie udało się, we Wkręconych (hehe) Seco zamówił mi do przymiarki model Eagle 5 Fit i pasowały.
...
A w zasadzie to bardzo chciałam, żeby pasowały.
Już przy przymiarce nie leżały idealnie. Pięta była dość luźna i podczas ruszania nogą tył buta trochę się przesuwał. Ale uznałam, że moje wkładki załatwią sprawę (ponieważ w butach noszę wkładki Speca BG Fit z wkładkami podnoszącymi piętę). Ponadto, uwierał mnie trochę język buta ale zignorowałam to. Złamałam tym podstawową zasadę kupowania butów: "Jeśli cokolwiek Ci przeszkadza podczas przymiarki, nie licz na to, że przestanie przeszkadzać podczas używania...".
Faktycznie, tak było. Mimo włożenia moich wkładek, pięta i tak była zbyt luźna. Nie przeszkadzało to co prawda jakoś strasznie, nie obcierałam sobie pięty ale zapewne nie wpływało dobrze na efektywność pedałowania. Język buta obcierał mi stopę w zgięciu a przy założeniu na but ocieplacza (przy treningach jesienno-zimowych) po prostu wrzynał mi się w stopę aż do krwi. Potem okazało się jeszcze, że buty są ciut zbyt wąskie w przedniej części. Przy dłuższych jazdach kostka małego palca stopy bolała mnie jeszcze bardziej niż w moich starych Shimano m086.
Ale tak bardzo chciałam mieć te buty, że zaciskałam zęby i cierpiałam - jak chce się być pięknym to trzeba cierpieć ;)
Pewnie bym jeszcze długo tak cierpiała, gdyby nie niespodziewane wybawienie ;) Otóż w listopadzie pękł mi plastikowy pasek zapięcia.


Buty w tej chwili wyglądają okropnie, głównie jest to zasługą części siatkowych, których już po pierwszym ubłoceniu nie dało się doczyścić. Inna sprawa, że nie czyściłam ich zbyt często ;)

Czubki są mega zdarte.

Boczne klocki w przedniej części buta mocno zdarte.

Jak widać, buty są dość mocno zniszczone, w porównaniu do dużo bardziej intensywnie eksploatowanych przeze mnie Shimano.
Przebieg Sidi to zaledwie 8803 km, w stosunkowo dobrych warunkach (ciepła i bezśnieżna zima, bardzo suchy sezon startowy). W porównaniu do wspominanych Shimano, które przejechały około 14000km (para, której nadal używam jako awaryjnej) oraz 11406 km (para już nieistniejąca) to jest - powiedzmy wprost - chujowo mały przebieg.
Ooczywiście, ponieważ są to buty z tzw. górnej półki, to można dokupić do nich paski zastępcze (w tej chwili około 50 zł za parę). Jednak zdecydowałam, że nie będę więcej inwestować w ten kiepski obuw, lepiej kupić nowe buty ze sprawdzonej firmy (czytaj: Shimano).
Podsumowując - moja dobra opinia o Sidi legła w gruzach. Trwałość tych butów jest bardzo mała a cena bardzo wysoka. Być może dla "prosów", którzy szukają przede wszystkim efektywności i dostają nowe buty od sponsora dwa razy w sezonie, będą one dobrym wyborem (chociaż nie miałabym zaufania do butów, których paski z dnia na dzień pękają - czy nie pęknie w trakcie zawodów?). Być może dla osób zamożnych, które dbają o euro-pro wizerunek, będą to również fajne buty. Ja w każdym razie kolejnej pary Sidi nie kupię.
Ponadto, buty te ewidentnie nie były dopasowane do mojej stopy, chociaż wmawiałam sobie, że jest dobrze. Ale akurat ten wątek nie dotyczy butów samych w sobie tylko kwestii doboru obuwia odpowiedniego do stopy oraz psychiki osoby chorującej na posiadanie czegoś ;)
drobne CX ;)
Sobota, 5 grudnia 2015 Kategoria trening, ze zdjęciami
Km: | 32.29 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:34 | km/h: | 20.61 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zboczyłam dziś nieco z treningu szosowego. Słońce pięknie zachodziło i wstyd byłby nie cyknąć choć jednej fotki nad Wisłą :)





s2 + młynek
Czwartek, 3 grudnia 2015 Kategoria trening
Km: | 25.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:21 | km/h: | 18.59 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |