Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2011
Dystans całkowity: | 945.15 km (w terenie 181.00 km; 19.15%) |
Czas w ruchu: | 62:11 |
Średnia prędkość: | 18.39 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 175 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 163 (90 %) |
Liczba aktywności: | 43 |
Średnio na aktywność: | 30.49 km i 1h 26m |
Więcej statystyk |
praca
Wtorek, 21 czerwca 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 9.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:58 | km/h: | 9.52 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj miałam przymusowy odwyk bo rano padało :) Po południu zaś stwierdziłam, że spędzę dzień na leniuchowaniu. Za to dzisiaj z przyjemnością wsiadłam na rower.
Dziwna dzisiaj pogoda rano była. Na termometrze jak wstałam, tylko 12,5 stopnia. Jak wychodziłam - 13,5. Słonko świeci, ale wieje. Ubrałam się trochę cieplej ale było dziwnie ciepło, zgrzałam się.
Po południu już bardziej klarowna pogoda. Bardzo przyjemna aura na rower się zrobiła.
Dziwna dzisiaj pogoda rano była. Na termometrze jak wstałam, tylko 12,5 stopnia. Jak wychodziłam - 13,5. Słonko świeci, ale wieje. Ubrałam się trochę cieplej ale było dziwnie ciepło, zgrzałam się.
Po południu już bardziej klarowna pogoda. Bardzo przyjemna aura na rower się zrobiła.
pompujemy
Niedziela, 19 czerwca 2011 Kategoria trening siłowy, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:10 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
9 + 10 + 8 + 8 + 20
119 km na 119 urodziny Liege - Bostogne - Liege ;)
Sobota, 18 czerwca 2011 Kategoria >100 km, wycieczki i inne spontany
Km: | 119.08 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 05:46 | km/h: | 20.65 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mieszane miałam trochę uczucia, żeby zaraz po zawodach biegowych wsiadać na rower i zapylać ponad 100 km ale w końcu co tam, ja nie dam rady? :)
Od biegu mniej więcej zaczęło się robić duszno i zapowiadało się na deszcz. Mimo wszystko, zdecydowaliśmy się z Markiem jechać.
Jechało się super fajnie, aura była dość przyjemna bo nie było słonka. Deszcz przez całą drogę tylko próbował straszyć, pokazując nam czarne chmury to z tej, to z tamtej strony. Polało nas jednak, i to solidnie, dopiero około 10 km od celu, ale że już było blisko to nie przejęliśmy się zbytnio.
Była to całkiem inna jazda niż poprzednia moja wyprawa rowerowa do Siedlec. Wtedy był potworny upał, jechałam we wmordewindzie, w dodatku do Siedlec jest trochę pod górkę przez cały czas. Poza tym niepotrzebnie w połowie trasy zjadłam kanapki z nutellą i przez resztę drogi bolał mnie brzuch. Ale... dość wspominek ;)
Tym razem było fajnie. Nie czułam wielkiego zmęczenia, dopiero gdzieś pod koniec trasy podjazdy zaczęły trochę dawać się we znaki.
Gorzej miał Marek, który jechał objuczony całymi naszymi bagażami. Bagażu, w sensie, ciuchów na zmianę, było mało. Niestety, akurat Markowi przypadł w weekend dyżur w pracy i tachał w związku z tym również laptopa z całym majdanem. W Siedlcach zważyliśmy jego rower z tym wszystkim i okazało się, że waży około 30 kilo, ufff!!!
Jedyny błąd jaki popełniliśmy to - wzięliśmy trochę za mało picia. Ale nie chciałam jeszcze bardziej Marka objuczać przed wyjazdem. No nic, nauczka na następny raz.
W ramach ciekawostki, wyczytałam w MR, że akurat tyle lat, co kilometrów nam wyszło, w tym roku świętuje znany wyścig Liege - Bostogne - Liege. A więc niech te 119 km będzie w tej intencji ;)
kadencja 74/100
Od biegu mniej więcej zaczęło się robić duszno i zapowiadało się na deszcz. Mimo wszystko, zdecydowaliśmy się z Markiem jechać.
Jechało się super fajnie, aura była dość przyjemna bo nie było słonka. Deszcz przez całą drogę tylko próbował straszyć, pokazując nam czarne chmury to z tej, to z tamtej strony. Polało nas jednak, i to solidnie, dopiero około 10 km od celu, ale że już było blisko to nie przejęliśmy się zbytnio.
Była to całkiem inna jazda niż poprzednia moja wyprawa rowerowa do Siedlec. Wtedy był potworny upał, jechałam we wmordewindzie, w dodatku do Siedlec jest trochę pod górkę przez cały czas. Poza tym niepotrzebnie w połowie trasy zjadłam kanapki z nutellą i przez resztę drogi bolał mnie brzuch. Ale... dość wspominek ;)
Tym razem było fajnie. Nie czułam wielkiego zmęczenia, dopiero gdzieś pod koniec trasy podjazdy zaczęły trochę dawać się we znaki.
Gorzej miał Marek, który jechał objuczony całymi naszymi bagażami. Bagażu, w sensie, ciuchów na zmianę, było mało. Niestety, akurat Markowi przypadł w weekend dyżur w pracy i tachał w związku z tym również laptopa z całym majdanem. W Siedlcach zważyliśmy jego rower z tym wszystkim i okazało się, że waży około 30 kilo, ufff!!!
Jedyny błąd jaki popełniliśmy to - wzięliśmy trochę za mało picia. Ale nie chciałam jeszcze bardziej Marka objuczać przed wyjazdem. No nic, nauczka na następny raz.
W ramach ciekawostki, wyczytałam w MR, że akurat tyle lat, co kilometrów nam wyszło, w tym roku świętuje znany wyścig Liege - Bostogne - Liege. A więc niech te 119 km będzie w tej intencji ;)
kadencja 74/100
Bieg Ursynowa
Sobota, 18 czerwca 2011 Kategoria zawody biegowe
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:29 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Postanowiłam sobie, że pobiję życiówkę dzisiaj o minutę. Buhahaha ;) No... trochę zbyt optymistyczne założenie. Chociaż mając ze sobą dwóch pacemakerów. liczyłam na to, że się uda. Jednak się nie udało, bo chociaż pierwsze 3 kilometry szły całkiem fajnie i w dobrym, w miarę równym tempie, to na czwartym kilometrze nieco odpadłam. Na tyle, żeby jednak nie zrobić tej minuty.
Ale jednak życiówka jest, co prawda trochę mniej się różni od poprzedniej bo pobita o 13 sekund... ale jest.
5 km / 28:44 netto
open 138/269
HR 165/177
Ale jednak życiówka jest, co prawda trochę mniej się różni od poprzedniej bo pobita o 13 sekund... ale jest.
5 km / 28:44 netto
open 138/269
HR 165/177
ryssssa!
Piątek, 17 czerwca 2011 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 24.40 | Km teren: | 14.00 | Czas: | 01:41 | km/h: | 14.50 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po obiedzie podjechaliśmy z Markiem po odbiór pakietów na jutrzejszy bieg. Potem Marek zaproponował aby się jeszcze pokręcić na rowerkach. No to się pokręciliśmy, tu i ówdzie, znaleźliśmy fajną polną ścieżkę wzdłuż Przyczółkowej. Niestety, nie w pełni przejezdna. Przy stadninie jest jakiś wał i strumyk. Oczywiście zdolniacha, ja, nie dałam rady głupiego strumyka o szerokości biurka przebyć suchą nogą... w związku z tym rozdziewiczyłam dzisiaj buta. Jednego tylko, drugi pozostał czysty. A rozdziewiczyłam mówię, dlatego, że byłam w butach "awaryjnych", które to jeszcze nie zaznały prawdziwego terenu chyba ;)
No i w dodatku... wracając zauważyłam, że na moim pięknym amorku pojawiła się paskudna rysa. Ewidentnie świeża, z tej wycieczki :( Podejrzewam, że załatwiłam amora gdy oparłam rower o betonową płytę, gdy przedzieraliśmy się z Markiem przez jakąś budowę w okolicy Św. Opatrzności ;(
No i w dodatku... wracając zauważyłam, że na moim pięknym amorku pojawiła się paskudna rysa. Ewidentnie świeża, z tej wycieczki :( Podejrzewam, że załatwiłam amora gdy oparłam rower o betonową płytę, gdy przedzieraliśmy się z Markiem przez jakąś budowę w okolicy Św. Opatrzności ;(
autobus czerwony...
Piątek, 17 czerwca 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 31.17 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:37 | km/h: | 19.28 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 143143 ( 79%) | HRavg | 111( 61%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
No, dla kontrastu do mojej poprzedniej przygody autobusowej, dzisiaj rano miałam do czynienia z zachowaniem całkowicie odmiennym.
Kierowca autobusu ruszał akurat z przystanku (na prawym pasie), mrugając, że chce zjechać na środkowy pas. Ja jechałam prawym pasem, jego skrajnie lewą częścią (zwykle tak jadę, wzdłuż wielu stojących tam autobusów) i zbliżając się do tego ruszającego autobusu zwolniłam, żeby mógł odjechać.
Kierowca zatrzymał autobus, żebym mogła przejechać. Pierwsze zdziwko.
Ciut dalej, zaraz za światłami, na moim pasie rozkraczył się jakiś blachosmrod. Nie sposób było go wyminąć nie wjeżdżając na sąsiedni pas. Ponieważ ówże autobus, właśnie mnie doganiał, znów grzecznie zwolniłam, żeby mógł przejechać pierwszy. Na co kierowca... znów zatrzymał autobus. Zdziwko drugie.
No więc minęłam blachosmroda, wróciłam na swój pas, dojechałam do świateł. Mój autobus stanął tuż za mną, więc odwróciłam się i skinęłam głową kierowcy w podziękowaniu. W odpowiedzi dostałam kiwnięcie głową i szeroki uśmiech.
Są jeszcze normalni ludzie na świecie a uprzejmi kierowcy też się zdarzają, jak widać :)
Być może pan kierowca też jeździ rowerem, w takim razie pozdrawiam :)
Kierowca autobusu ruszał akurat z przystanku (na prawym pasie), mrugając, że chce zjechać na środkowy pas. Ja jechałam prawym pasem, jego skrajnie lewą częścią (zwykle tak jadę, wzdłuż wielu stojących tam autobusów) i zbliżając się do tego ruszającego autobusu zwolniłam, żeby mógł odjechać.
Kierowca zatrzymał autobus, żebym mogła przejechać. Pierwsze zdziwko.
Ciut dalej, zaraz za światłami, na moim pasie rozkraczył się jakiś blachosmrod. Nie sposób było go wyminąć nie wjeżdżając na sąsiedni pas. Ponieważ ówże autobus, właśnie mnie doganiał, znów grzecznie zwolniłam, żeby mógł przejechać pierwszy. Na co kierowca... znów zatrzymał autobus. Zdziwko drugie.
No więc minęłam blachosmroda, wróciłam na swój pas, dojechałam do świateł. Mój autobus stanął tuż za mną, więc odwróciłam się i skinęłam głową kierowcy w podziękowaniu. W odpowiedzi dostałam kiwnięcie głową i szeroki uśmiech.
Są jeszcze normalni ludzie na świecie a uprzejmi kierowcy też się zdarzają, jak widać :)
Być może pan kierowca też jeździ rowerem, w takim razie pozdrawiam :)
pompujemy + inne ćwiczonka ;)
Czwartek, 16 czerwca 2011 Kategoria trening siłowy, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na pierwszy ogień poszły pompki, pobiłam dzisiaj rekord ilości pompek w jednej serii :)
8 + 10 + 7 + 7 + 17
Potem ćwiczonka siłowe, zestaw BC, to znaczy:
B
sprężyna (ściąganie do klatki piersiowej) 4x20
podciąganie gryfu 4x20 (+2x2kg)
C
wypad z obciążeniem x5 (ćw. stabilizacyjne)
pseudopompka na piłce rehabilitacyjnej x5 (ćw. stabilizacyjne)
brzuszki ze skrętem 4x40, w ostatniej serii zrobiłam jeszcze dodatkowe 40, ot tak dla sprawdzenia się :)
Miałam dzisiaj jakiegoś pałera ewidentnie, bo ćwiczenia robiło mi się lekko, łatwo i przyjemnie :)
KOW: 4 (300)
8 + 10 + 7 + 7 + 17
Potem ćwiczonka siłowe, zestaw BC, to znaczy:
B
sprężyna (ściąganie do klatki piersiowej) 4x20
podciąganie gryfu 4x20 (+2x2kg)
C
wypad z obciążeniem x5 (ćw. stabilizacyjne)
pseudopompka na piłce rehabilitacyjnej x5 (ćw. stabilizacyjne)
brzuszki ze skrętem 4x40, w ostatniej serii zrobiłam jeszcze dodatkowe 40, ot tak dla sprawdzenia się :)
Miałam dzisiaj jakiegoś pałera ewidentnie, bo ćwiczenia robiło mi się lekko, łatwo i przyjemnie :)
KOW: 4 (300)
3K
Czwartek, 16 czerwca 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 34.59 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:36 | km/h: | 21.62 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 162162 ( 90%) | HRavg | 122( 67%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z uwagi na to, że dawno nie byłam u rodziców a w weekend znów nie będę miała okazji, i korzystając z tego, że nie mam "nic zadane" na dzisiaj w ramach treningu, postanowiłam podjechać na chwilę do rodziców.
Trasa Łazienkowska sprawia mi nieodmiennie wiele radości. Dawno nią nie jechałam ale zauważyłam, że drogowcy załatali parę mega dziur, tuż przy Rondzie Jazdy Polskiej. Super. Oczywiście na Trasie jak zwykle korek i jak zwykle roweru to nie przeszkadza ;)
Przeżyłam chwilę niepokoju, gdy nagle wyminął mnie tajniak z kogutem. Już sądziłam, że to do mnie mruga tym kogutem bo dłuższą chwilę jechał przede mną. Okazało się jednak, że gdy tylko przed nim zrobił się kawałek luzu, to pomknął do przodu. Uff... Zdaje się, że po Trasie rowerem nie wolno, tak w ogóle ;)
Ale kocham tamtędy jeździć do rodziców (z lewego brzegu Wisły na prawy). Można się tak fajnie rozpędzić :D
Wracając dokręciłam jeszcze dodatkową "pętelkę" koło Świątyni Opatrzności, żeby dobić do 3 tysiączków kaemów. To chyba pierwszy rok, gdy w połowie czerwca mam już tyle wyjeżdżone, co zresztą widać po wykresie :)
Trasa Łazienkowska sprawia mi nieodmiennie wiele radości. Dawno nią nie jechałam ale zauważyłam, że drogowcy załatali parę mega dziur, tuż przy Rondzie Jazdy Polskiej. Super. Oczywiście na Trasie jak zwykle korek i jak zwykle roweru to nie przeszkadza ;)
Przeżyłam chwilę niepokoju, gdy nagle wyminął mnie tajniak z kogutem. Już sądziłam, że to do mnie mruga tym kogutem bo dłuższą chwilę jechał przede mną. Okazało się jednak, że gdy tylko przed nim zrobił się kawałek luzu, to pomknął do przodu. Uff... Zdaje się, że po Trasie rowerem nie wolno, tak w ogóle ;)
Ale kocham tamtędy jeździć do rodziców (z lewego brzegu Wisły na prawy). Można się tak fajnie rozpędzić :D
Wracając dokręciłam jeszcze dodatkową "pętelkę" koło Świątyni Opatrzności, żeby dobić do 3 tysiączków kaemów. To chyba pierwszy rok, gdy w połowie czerwca mam już tyle wyjeżdżone, co zresztą widać po wykresie :)
narastające tempo
Środa, 15 czerwca 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 22.23 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:04 | km/h: | 20.84 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 161161 ( 89%) | HRavg | 118( 65%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening z narastającym tempem. Coś popierniczyłam w ustawieniach Garmina i jechałam trening jako "bieg". A dziwiłam się, dlaczego mi pokazuje tempo w minutach na kilometr... ;)
Nogi miałam zmęczone po wczorajszym ciężkim dniu treningowym więc nie za dobrze mi się jechało dzisiaj. Ale ponieważ w perspektywie miałam sushi to przetrwałam ;)
kadencja 84/115
KOW: 6 (384)
Nogi miałam zmęczone po wczorajszym ciężkim dniu treningowym więc nie za dobrze mi się jechało dzisiaj. Ale ponieważ w perspektywie miałam sushi to przetrwałam ;)
kadencja 84/115
KOW: 6 (384)
praca
Środa, 15 czerwca 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 9.41 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:29 | km/h: | 19.47 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 143143 ( 79%) | HRavg | 119( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dojazd do pracy. Test koszulki wypadł pozytywnie. Koszulka jest super cieniutka, jak mgiełka. Mam wrażenie jakbym nic nie miała na sobie, jest to bardzo przyjemne :) A suwak aż do pępka pozwala zrobić sobie dodatkowo przewiewny dekolt ;)