Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2011
Dystans całkowity: | 744.43 km (w terenie 121.00 km; 16.25%) |
Czas w ruchu: | 54:15 |
Średnia prędkość: | 17.83 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 170 (94 %) |
Maks. tętno średnie: | 141 (78 %) |
Liczba aktywności: | 47 |
Średnio na aktywność: | 24.81 km i 1h 09m |
Więcej statystyk |
test rękawic część 2
Piątek, 18 listopada 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 43.74 | Km teren: | 21.00 | Czas: | 02:12 | km/h: | 19.88 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 163163 ( 90%) | HRavg | 138( 76%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dojazd do LK + interwały po ciemku :]
Nie za szybkie te interwały bo mimo mocnej lampy jednak miałam obawy przed rozpędzeniem się w lesie po ciemku (i dobrze, bo biegacze od tyłu światełek nie noszą...). Poza tym nie mogłam się rozkręcić - miałam wrażenie że smar w kolanach mi stężał. Zbyt chłodno-wilgotno-wietrzna aura na takie ekscesy.
Rękawice spisały się bardzo dobrze. Było mi w nich ciepło, aż do momentu zakończenia interwałów. Zatrzymałam się na moment, żeby coś wciągnąć i napić się. Trwało to może ze 2 minuty ale zdążyłam szybko ostygnąć po interwałach. Zrobiło mi się zimno ogólnie, nie tylko w ręce. Zatem powrót z LK do domu w szybkim tempie i z klepaniem rękami. Udało mi się ręce dość szybko rozgrzać więc to też "in plus" w stosunku do rękawic z Decathlonu (w tamtych na rozgrzanie nic nie pomaga).
kadencja 82/115
KOW: 6 (792)
Nie za szybkie te interwały bo mimo mocnej lampy jednak miałam obawy przed rozpędzeniem się w lesie po ciemku (i dobrze, bo biegacze od tyłu światełek nie noszą...). Poza tym nie mogłam się rozkręcić - miałam wrażenie że smar w kolanach mi stężał. Zbyt chłodno-wilgotno-wietrzna aura na takie ekscesy.
Rękawice spisały się bardzo dobrze. Było mi w nich ciepło, aż do momentu zakończenia interwałów. Zatrzymałam się na moment, żeby coś wciągnąć i napić się. Trwało to może ze 2 minuty ale zdążyłam szybko ostygnąć po interwałach. Zrobiło mi się zimno ogólnie, nie tylko w ręce. Zatem powrót z LK do domu w szybkim tempie i z klepaniem rękami. Udało mi się ręce dość szybko rozgrzać więc to też "in plus" w stosunku do rękawic z Decathlonu (w tamtych na rozgrzanie nic nie pomaga).
kadencja 82/115
KOW: 6 (792)
test rękawic
Piątek, 18 listopada 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 9.26 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 19.84 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 166166 ( 92%) | HRavg | 139( 77%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj aura zniechęciła mnie skutecznie do rowerowania. A że w planie treningowym miałam wpis WOLNE to sobie odpuściłam. Jednak zaszłam, wracając z pracy, do Plusa bo na stronie stało, że była dostawa rękawic zimowych. I kupiłam rękawice Scotta z WindBreaker'em. Więc dzisiaj trzeba było przetestować. Zresztą temperatura koło 0 stopni, nie tak strasznie. Ubrałam się i wio.
No i nie wiem teraz, czy to kwestia rękawic czy tego, że do pracy miałam z wiatrem, czy może tego, że za ciepło się ubrałam... ugotowałam się. W ręce też mi było bardzo ciepło. Mam taką cichą nadzieję, że to jednak kwestia rękawic, bo przecież ponoć przez ręce i głowę ucieka najwięcej ciepła. Więc może z powodu tego, że ciepła dzisiaj uciekało mniej przez ręce, to było mi tak ciepło?
No nic, ostateczny test nastąpi po południu, podczas powrotu. Przyczółkowa powinna zweryfikować poranne odczucia.
Mają jeszcze w Plusie fajne, grube zimowe rękawice Chiby, Alaska, na naprawdę ostrą zimę, ale nie było mojego rozmiaru.
No i nie wiem teraz, czy to kwestia rękawic czy tego, że do pracy miałam z wiatrem, czy może tego, że za ciepło się ubrałam... ugotowałam się. W ręce też mi było bardzo ciepło. Mam taką cichą nadzieję, że to jednak kwestia rękawic, bo przecież ponoć przez ręce i głowę ucieka najwięcej ciepła. Więc może z powodu tego, że ciepła dzisiaj uciekało mniej przez ręce, to było mi tak ciepło?
No nic, ostateczny test nastąpi po południu, podczas powrotu. Przyczółkowa powinna zweryfikować poranne odczucia.
Mają jeszcze w Plusie fajne, grube zimowe rękawice Chiby, Alaska, na naprawdę ostrą zimę, ale nie było mojego rozmiaru.
i raz... i dwa.... i jeszcze trzy
Środa, 16 listopada 2011 Kategoria trening, trening siłowy
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trzeba w końcu to zacząć, nie ma że boli :)
Ćwiczonka siłowe zestaw AB
Ćwiczonka siłowe zestaw AB
i raz.... i dwa... pompujemy
Środa, 16 listopada 2011 Kategoria trening, trening siłowy
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:15 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zmobilizowałam się dzisiaj w końcu do rozpoczęcia kolejnego programu pompkowego. Uf... ciężko było.
12 + 17 + 13 + 13 + 20
12 + 17 + 13 + 13 + 20
poświęcenie
Środa, 16 listopada 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 32.19 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:45 | km/h: | 18.39 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 154154 ( 85%) | HRavg | 128( 71%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Naprawdę, poświęceniem dzisiaj było pojechanie z rowerem do myjni po treningu. Nie dość, że zimno i wieje to:
- mycie roweru bez rękawic, bo w rękawicach niewygodnie
- po myciu przez chwilę rozmawiałam przez telefon (bez rękawic)
- nalałam sobie wody na buty (a w konsekwencji do butów).
Te 500 metrów, które mam z myjni do domu było katorgą :)
Wieczorem smarowanko i doczyszczenie roweru szmatką i gąbką. Nareszcie chwyty wyglądają jak ludzie ;)
kadencja 81/125
KOW: 3 (315)
- mycie roweru bez rękawic, bo w rękawicach niewygodnie
- po myciu przez chwilę rozmawiałam przez telefon (bez rękawic)
- nalałam sobie wody na buty (a w konsekwencji do butów).
Te 500 metrów, które mam z myjni do domu było katorgą :)
Wieczorem smarowanko i doczyszczenie roweru szmatką i gąbką. Nareszcie chwyty wyglądają jak ludzie ;)
kadencja 81/125
KOW: 3 (315)
przespałam trening
Wtorek, 15 listopada 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 26.98 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 13.49 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 149149 ( 82%) | HRavg | 109( 60%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wracając z pracy zahaczyłam o szpital czerniakowski, gdzie leży Krzysiek ze złamaną nogą. Na dojeździe do szpitala było nawet przyjemnie ale jak po godzinie wyszłam stamtąd to już nie było przyjemnie. Wiatr zrobił się zimny i ręce marzły.
Potem zajechałam jeszcze do Airbika, niestety nie mają odpowiednich dla mnie rękawic ani butów zimowych. Mają mieć dostawę w tym tygodniu, może coś się znajdzie.
Po wyjściu z Airbika dla odmiany myślałam, że zamarznę jadąc w stronę domu więc doszłam do wniosku, że trening zrobię na trenażerze.
Do domu dotarłam dość późno i czułam się zmęczona. Po obiedzie rozbolał mnie brzuch. Położyłam się na chwilę i zasnęłam. Obudziłam się dopiero koło 23ciej kiedy już za późno było na hałasowanie trenażerem więc trening mi przepadł :(
Potem zajechałam jeszcze do Airbika, niestety nie mają odpowiednich dla mnie rękawic ani butów zimowych. Mają mieć dostawę w tym tygodniu, może coś się znajdzie.
Po wyjściu z Airbika dla odmiany myślałam, że zamarznę jadąc w stronę domu więc doszłam do wniosku, że trening zrobię na trenażerze.
Do domu dotarłam dość późno i czułam się zmęczona. Po obiedzie rozbolał mnie brzuch. Położyłam się na chwilę i zasnęłam. Obudziłam się dopiero koło 23ciej kiedy już za późno było na hałasowanie trenażerem więc trening mi przepadł :(
ciepłe gatki włóż
Poniedziałek, 14 listopada 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 23.94 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 19.15 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 160160 ( 88%) | HRavg | 133( 73%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na termometrze -2 stopnie rano jak wstałam, jak wychodziłam to tylko o stopień cieplej. Ciepłe gatki włóż :) W sumie dość przyjemnie ale wilgotno. Jakby coś mżyło troszkę? Na popołudnie zapowiadali marznącą mżawkę, brr ale na szczęście nic takiego nie miało miejsca.
Chyba pora skrócić popołudniowe dojazdy z pracy bo ręce mi zamarzają. Dzisiaj krótszą trasą przez Orszady. Wracając wizyta w Bikemanie ale niestety, bezowocna. Nie mają zimowych rękawic. Jak mi się uda to może w środę zajrzę do Airbika. Może tam się coś znajdzie. Zaczyna być emergency.
Chyba pora skrócić popołudniowe dojazdy z pracy bo ręce mi zamarzają. Dzisiaj krótszą trasą przez Orszady. Wracając wizyta w Bikemanie ale niestety, bezowocna. Nie mają zimowych rękawic. Jak mi się uda to może w środę zajrzę do Airbika. Może tam się coś znajdzie. Zaczyna być emergency.
znów dramatyczne WKK
Niedziela, 13 listopada 2011 Kategoria trening
Km: | 30.17 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 01:56 | km/h: | 15.61 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 160160 ( 88%) | HRavg | 126( 70%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Poprzedni trening WKK odbył się pod znakiem lotu przez kierę. Basia, jak się okazało dzisiaj, złamała sobie ząb.
Dzisiejszy trening za to odbył się pod znakiem karetki pogotowia i złamanej nogi Krzyśka.
Generalnie trening dzisiaj był lajtowy, Błażej poprowadził trasą dookoła LK, wybierając takie miejsca, gdzie trzeba było skakać przez zwalone drzewa (albo rowerem albo w biegu z rowerem na ramieniu). Na zakończenie pojechaliśmy na rundkę przy parku linowym i tu Krzysiek zaliczył niefortunny upadek. Z góry wyglądało to niegroźnie, ot delikatna wywrotka na bok na zjeździe przy niewielkiej prędkości. Po chwili jednak grupka oczekująca na dole nagle tłumnie ruszyła się do niego. Najwyraźniej nie wstał. Krzysiek leżał nieruchomo w połowie zjazdu. Wyglądało na to, że wjechał w koleinę, której nie było widać spod kupy liści i noga ugrzęzła mu pod rowerem podczas wywrotki.
Błażej szybko wezwał karetkę, na szczęście było można karetką dojechać do miejsca, gdzie leżał Krzysiek. Przykryliśmy go naszymi ciuchami w oczekiwaniu. Karetka przyjechała dość szybko i go zabrała. Zadzwoniłam do Marka i Marek podjechał autem i zapakował do nas Krzyśka rower i pozostałe graty.
Wieczorem się dowiedziałam, że Krzysiek ma złamanie podudzia w dwóch miejscach i będzie operowany, na razie nie wiadomo kiedy. W szpitalu ma zostać do piątku.
Gdyby ktoś chciał go odwiedzić to jest w szpitalu czerniakowskim na ul. Stępińskiej.
KOW: 4 (464)
Dzisiejszy trening za to odbył się pod znakiem karetki pogotowia i złamanej nogi Krzyśka.
Generalnie trening dzisiaj był lajtowy, Błażej poprowadził trasą dookoła LK, wybierając takie miejsca, gdzie trzeba było skakać przez zwalone drzewa (albo rowerem albo w biegu z rowerem na ramieniu). Na zakończenie pojechaliśmy na rundkę przy parku linowym i tu Krzysiek zaliczył niefortunny upadek. Z góry wyglądało to niegroźnie, ot delikatna wywrotka na bok na zjeździe przy niewielkiej prędkości. Po chwili jednak grupka oczekująca na dole nagle tłumnie ruszyła się do niego. Najwyraźniej nie wstał. Krzysiek leżał nieruchomo w połowie zjazdu. Wyglądało na to, że wjechał w koleinę, której nie było widać spod kupy liści i noga ugrzęzła mu pod rowerem podczas wywrotki.
Błażej szybko wezwał karetkę, na szczęście było można karetką dojechać do miejsca, gdzie leżał Krzysiek. Przykryliśmy go naszymi ciuchami w oczekiwaniu. Karetka przyjechała dość szybko i go zabrała. Zadzwoniłam do Marka i Marek podjechał autem i zapakował do nas Krzyśka rower i pozostałe graty.
Wieczorem się dowiedziałam, że Krzysiek ma złamanie podudzia w dwóch miejscach i będzie operowany, na razie nie wiadomo kiedy. W szpitalu ma zostać do piątku.
Gdyby ktoś chciał go odwiedzić to jest w szpitalu czerniakowskim na ul. Stępińskiej.
KOW: 4 (464)
pierwszy trenażer
Sobota, 12 listopada 2011 Kategoria trenażer, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:45 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 161161 ( 89%) | HRavg | 122( 67%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy trening na trenażerze w tym roku. Wróciliśmy późno z Siedlec i choć myślałam o tym, żeby pójść pokręcić na dworze wieczorem, aura wybiła mi to z głowy. Wyciągnęłam zatem z szafy sprzęt i pokręciłam trochę przy najlepszym do treningów w domu kanale czyli tym nadającym muzykę dicho ;)
35 min spokojnie + 5 min akcent
KOW: 4 (180)
kadencja 80/98
35 min spokojnie + 5 min akcent
KOW: 4 (180)
kadencja 80/98
Bieg Niepodległości
Piątek, 11 listopada 2011 Kategoria bieganie, zawody biegowe, ze zdjęciami
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Było ciężko, ale udało się. Złamałam godzinę :) Dokładnie było 00:59:46 więc naprawdę niewiele brakowało, żeby jednak nie było tej godziny, ale się udało.
Pierwsza piątka poszła w miarę gładko, w równym tempie. Zwolnienie było tylko na wiadukcie, na podbiegu (nie udało się potem tego nadrobić na zbiegu z powodu zbyt dużej ilości ludzi - nie dało się wyprzedzać). Kryzys mnie dopadł po zawrotce, ale byłam tak zdeterminowana żeby jednak pobiec poniżej 1h, że się nie poddałam. Przetrwałam nawet kolkę, która próbowała mnie tykać ale zrezygnowała po chwilce. Na końcu jeszcze znalazłam siłę, żeby przyspieszyć i wyprzedzić faceta, który mnie wkurzył wcześniej, przepychając się i jeszcze mając pretensję, że nie patrzę do tyłu :)
Życiówkę pobiłam o 02:48. Jestem bardzo zadowolona.
Czas netto: 00:59:46
Miejsce open 766/1272, K3 311/491
Nie załapałam się na ciekawsze zdjęcie z mety (tam daleko po lewej)
KOW: 9 (540)
HR 165/175
Pierwsza piątka poszła w miarę gładko, w równym tempie. Zwolnienie było tylko na wiadukcie, na podbiegu (nie udało się potem tego nadrobić na zbiegu z powodu zbyt dużej ilości ludzi - nie dało się wyprzedzać). Kryzys mnie dopadł po zawrotce, ale byłam tak zdeterminowana żeby jednak pobiec poniżej 1h, że się nie poddałam. Przetrwałam nawet kolkę, która próbowała mnie tykać ale zrezygnowała po chwilce. Na końcu jeszcze znalazłam siłę, żeby przyspieszyć i wyprzedzić faceta, który mnie wkurzył wcześniej, przepychając się i jeszcze mając pretensję, że nie patrzę do tyłu :)
Życiówkę pobiłam o 02:48. Jestem bardzo zadowolona.
Czas netto: 00:59:46
Miejsce open 766/1272, K3 311/491
Nie załapałam się na ciekawsze zdjęcie z mety (tam daleko po lewej)
KOW: 9 (540)
HR 165/175