Wpisy archiwalne w kategorii
dojazdy
Dystans całkowity: | 26235.53 km (w terenie 204.30 km; 0.78%) |
Czas w ruchu: | 1360:35 |
Średnia prędkość: | 19.28 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Suma podjazdów: | 35782 m |
Maks. tętno maksymalne: | 172 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (83 %) |
Suma kalorii: | 141746 kcal |
Liczba aktywności: | 1193 |
Średnio na aktywność: | 21.99 km i 1h 08m |
Więcej statystyk |
ręce i piersi opadają
Czwartek, 1 września 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 33.55 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:42 | km/h: | 19.74 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 149149 ( 82%) | HRavg | 120( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Hej ho, hej ho, do szkoły by się szło...
Prawdę mówiąc nie zauważyłam wzmożonego ruchu na ulicy związanego z 1 września. Nie wiem, może przesunęli rozpoczęcie roku szkolnego na następny tydzień? To się chyba czasem zdarza.
Na pewno jednak zauważyłam wzmożony brak mózgu wśród osobników płci wszelakiej poruszających się po chodnikach i ścieżkach rowerowych. Dzisiaj, wracając z pracy, musiałam trzy razy testować, czy aby moje hamulce na pewno dobrze działają bo owi osobnicy płci wszelakiej nie raczą chociaż przez chwilę ruszyć szarymi komórkami.
Może to przez stres związany z koniecznością zaopatrzenia dzieci w podręczniki do szkoły, czy co?
Abstrahując od tego tematu, moje ukochane czarne buciki M086 dzisiaj dały mi znać, że one chcą już jednak zakończyć żywot. Pomijam już fakt, że od dłuższego czasu śmierdzą bagnem z powodu ciągłego moczenia i niedostatecznie szybkiego suszenia (w lipcopadzie nie dało się szybko wysuszyć butów). Dodatkowo okazało się, że można wystawić palec przez dziurę, która powstała w delikatniejszym ze swej natury miejscu łączenia paneli z boku buta (w obu butach, niestety). Ewidentnie mają dość. Ale cóż, muszą wytrzymać do końca roku. Może pod choinkę sprawię sobie nowe.
Na szczęście, mam jeszcze drugie, awaryjne. Takie same tylko "złote". Niestety, tych nie kocham bo mnie uciskają trochę. Być może to dlatego, że rzadko w nich jeżdżę i nie są tak cudownie rozklapciane jak tamte... :)
Prawdę mówiąc nie zauważyłam wzmożonego ruchu na ulicy związanego z 1 września. Nie wiem, może przesunęli rozpoczęcie roku szkolnego na następny tydzień? To się chyba czasem zdarza.
Na pewno jednak zauważyłam wzmożony brak mózgu wśród osobników płci wszelakiej poruszających się po chodnikach i ścieżkach rowerowych. Dzisiaj, wracając z pracy, musiałam trzy razy testować, czy aby moje hamulce na pewno dobrze działają bo owi osobnicy płci wszelakiej nie raczą chociaż przez chwilę ruszyć szarymi komórkami.
Może to przez stres związany z koniecznością zaopatrzenia dzieci w podręczniki do szkoły, czy co?
Abstrahując od tego tematu, moje ukochane czarne buciki M086 dzisiaj dały mi znać, że one chcą już jednak zakończyć żywot. Pomijam już fakt, że od dłuższego czasu śmierdzą bagnem z powodu ciągłego moczenia i niedostatecznie szybkiego suszenia (w lipcopadzie nie dało się szybko wysuszyć butów). Dodatkowo okazało się, że można wystawić palec przez dziurę, która powstała w delikatniejszym ze swej natury miejscu łączenia paneli z boku buta (w obu butach, niestety). Ewidentnie mają dość. Ale cóż, muszą wytrzymać do końca roku. Może pod choinkę sprawię sobie nowe.
Na szczęście, mam jeszcze drugie, awaryjne. Takie same tylko "złote". Niestety, tych nie kocham bo mnie uciskają trochę. Być może to dlatego, że rzadko w nich jeżdżę i nie są tak cudownie rozklapciane jak tamte... :)
utknęłam w korku (!)
Środa, 31 sierpnia 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 46.92 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:29 | km/h: | 18.89 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 163163 ( 90%) | HRavg | 123( 68%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nie dość, że zaspałam, to jeszcze wyjątkowo długo jechałam do pracy. A to dlatego, że rano było strasznie dużo aut na Al. Niepodległości. Pomyślałam sobie, że to z tego powodu, że ludzie powracali z wakacji. Było mocno ciasno, korek zaczynał się prawie przy skrzyżowaniu z Wilanowską. Przeciskałam się, lawirując między autami dłuższą chwilę - a końca nie widać. Dopiero przy Rakowieckiej się rozluźniło... i okazało się dlaczego był korek. Otóż był dzwon. I to musiał być niezły dzwon bo jedno auto leżało przewrócone na bok, zaś drugie - w połowie skasowane - tkwiło na środku skrzyżowania...
Wracając z pracy, w Lasku Kabackim widziałam dzisiaj sarenkę :) Jechałam za nią nawet dłuższą chwilkę powoli. Ona truchtała sobie ścieżką i co jakiś czas przystawała i patrzyła na mnie - jakby chciała mnie gdzieś zaprowadzić. Po jakimś czasie odbiła w las - ale nie zdecydowałam się pojechać za jej przewodnictwem bo były krzaki ;)
kadencja 75/122
KOW: 3 (447)
Wracając z pracy, w Lasku Kabackim widziałam dzisiaj sarenkę :) Jechałam za nią nawet dłuższą chwilkę powoli. Ona truchtała sobie ścieżką i co jakiś czas przystawała i patrzyła na mnie - jakby chciała mnie gdzieś zaprowadzić. Po jakimś czasie odbiła w las - ale nie zdecydowałam się pojechać za jej przewodnictwem bo były krzaki ;)
kadencja 75/122
KOW: 3 (447)
o nie, ja dzisiaj nigdzie nie idę
Wtorek, 30 sierpnia 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 18.96 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 18.96 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 144144 ( 80%) | HRavg | 116( 64%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Tak wolno do pracy to dawno nie jechałam, chyba prawie 31 minut. A przecież ostatnimi czasy zajmuje mi to mniej niż 28. Jechałam na miękkich nogach i miękkim tylnym kole :) Miękkie nogi to po niedzielnym Skarżysku. A miękkie koło w zasadzie też po Skarżysku bo nie napompowałam dostatecznie zmieniając opony przed zawodami.
Po południu koniec końców postanowiłam odpuścić trening WKK. Tym bardziej, że coś mnie boli tu i ówdzie. Miałam rozterki bo zawsze mi żal treningu terenowego ale okazało się potem, że dzisiaj był trening szosowy. Więc trochę żal, ale z drugiej strony dobrze, bo nie straciłam treningu w terenie.
Miałam wieczorem zająć się zamiast tego rowerem bo do tej pory nie został wyczyszczony i naoliwiony napęd po zawodach, ale nie mogłam się zebrać i w końcu tego nie zrobiłam.
Leń.
Po południu koniec końców postanowiłam odpuścić trening WKK. Tym bardziej, że coś mnie boli tu i ówdzie. Miałam rozterki bo zawsze mi żal treningu terenowego ale okazało się potem, że dzisiaj był trening szosowy. Więc trochę żal, ale z drugiej strony dobrze, bo nie straciłam treningu w terenie.
Miałam wieczorem zająć się zamiast tego rowerem bo do tej pory nie został wyczyszczony i naoliwiony napęd po zawodach, ale nie mogłam się zebrać i w końcu tego nie zrobiłam.
Leń.
bilans strat po Skarżysku
Poniedziałek, 29 sierpnia 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 31.99 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:41 | km/h: | 19.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na wczorajszych zawodach coś sobie naciągnęłam, nadwyrężyłam czy co... Boli mnie coś w biodrze, co ewidentnie odpowiada za podnoszenie nogi do góry ;) I boli mnie ścięgno pod kolanem. Chyba wczoraj naprawdę nie był mój dzień.
Dzisiaj spokojnie do pracy i nazad.
Na światłach przy metrze Kabaty jakiś uprzejmy pan poinformował mnie, że powinnam sobie kupić koła plecione na cztery krzyże (wiem, że są różne rodzaje plecienia szprych ale nie wiem jak one wyglądają i czym się charakteryzują) bo są lepsze, ale trzeba je robić na zamówienie. Podziękowałam ładnie, chociaż przyznam, że oceniłam tego pana jako nieszkodliwego wariata.
Gorzej, że pod blokiem szwendał się znajomy pijak, który koniecznie starał się mnie wkurzyć twierdzeniami na temat tego, gdzie powinni jeździć rowerzyści. Usilnie starałam się go zignorować ale był tak namolny, że uciekłam szybko do klatki.
Przy okazji, dzisiaj się nieźle spietrałam bo po ostatnich przygodach Krzyśka z uszkodzoną piastą, jak coś mi zaczęło chrępać z tyłu przy najmniejszej koronce to już widziałam czarno i chciałam lecieć do Bikemana. Całe szczęście, że tego nie zrobiłam bo bym sobie narobiła wstydu. Pokręciłam luźno kołem pod warzywniakiem... To tylko końcówka linki od przerzutki się zawinęła i obijała się o szprychy ;)
Dzisiaj spokojnie do pracy i nazad.
Na światłach przy metrze Kabaty jakiś uprzejmy pan poinformował mnie, że powinnam sobie kupić koła plecione na cztery krzyże (wiem, że są różne rodzaje plecienia szprych ale nie wiem jak one wyglądają i czym się charakteryzują) bo są lepsze, ale trzeba je robić na zamówienie. Podziękowałam ładnie, chociaż przyznam, że oceniłam tego pana jako nieszkodliwego wariata.
Gorzej, że pod blokiem szwendał się znajomy pijak, który koniecznie starał się mnie wkurzyć twierdzeniami na temat tego, gdzie powinni jeździć rowerzyści. Usilnie starałam się go zignorować ale był tak namolny, że uciekłam szybko do klatki.
Przy okazji, dzisiaj się nieźle spietrałam bo po ostatnich przygodach Krzyśka z uszkodzoną piastą, jak coś mi zaczęło chrępać z tyłu przy najmniejszej koronce to już widziałam czarno i chciałam lecieć do Bikemana. Całe szczęście, że tego nie zrobiłam bo bym sobie narobiła wstydu. Pokręciłam luźno kołem pod warzywniakiem... To tylko końcówka linki od przerzutki się zawinęła i obijała się o szprychy ;)
praca
Piątek, 26 sierpnia 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 9.36 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 20.06 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 146146 ( 81%) | HRavg | 122( 67%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ee... źle się czuję, nie chce mi się próbować sobie przypomnieć żadnej błyskotliwej myśli z dojazdu do pracy :P
popylanie po Przyczółkowej
Piątek, 26 sierpnia 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 31.75 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:23 | km/h: | 22.95 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 169169 ( 93%) | HRavg | 138( 76%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wydawałoby się, że prosty dzisiaj trening. Ot, takie tam powtórzenia, krótkie 2min x 1min.
Ale było okropnie. Po Przyczółkowej hulał wiatr, miałam wrażenie, że hula we wszystkie strony i nieważne czy jadę w stronę Wilanowskiej czy w Stronę Konstancina - i tak mam wmordewind.
Bardzo ciężko mi się ten trening robiło. Jechałam wpatrzona w przednie koło i nawet nie wiem, kto do mnie krzyczał "Kantele!" - kątem oka tylko zauważyłam, że na ścinarce. Jak na ścinarce to pewnie Aretzky, ale nie będę przecież się zatrzymywać w środku interwału, żeby to sprawdzić.
kadencja 79/117
KOW: 7 (581)
Ale było okropnie. Po Przyczółkowej hulał wiatr, miałam wrażenie, że hula we wszystkie strony i nieważne czy jadę w stronę Wilanowskiej czy w Stronę Konstancina - i tak mam wmordewind.
Bardzo ciężko mi się ten trening robiło. Jechałam wpatrzona w przednie koło i nawet nie wiem, kto do mnie krzyczał "Kantele!" - kątem oka tylko zauważyłam, że na ścinarce. Jak na ścinarce to pewnie Aretzky, ale nie będę przecież się zatrzymywać w środku interwału, żeby to sprawdzić.
kadencja 79/117
KOW: 7 (581)
regen - że tak powiem fachowo :)
Czwartek, 25 sierpnia 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 31.97 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:31 | km/h: | 21.08 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 141141 ( 78%) | HRavg | 117( 65%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj jazda bez napinki, nawet mi się z nikim ścigać nie chciało po drodze :)
Oczywiście nie obyło się bez moczenia tyłka, bo deszcz zaczął padać tuż przed moim wyjściem z pracy. Na szczęście nie był jakiś mocny więc moczenie głównie polegało na polewaniu się wodą z tylnego i przedniego koła (bo oczywiście błotniki są "be")
Oczywiście nie obyło się bez moczenia tyłka, bo deszcz zaczął padać tuż przed moim wyjściem z pracy. Na szczęście nie był jakiś mocny więc moczenie głównie polegało na polewaniu się wodą z tylnego i przedniego koła (bo oczywiście błotniki są "be")
praca
Środa, 24 sierpnia 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 9.34 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 20.01 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 144144 ( 80%) | HRavg | 116( 64%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Fajnie mi się dzisiaj jechało, mimo złego samopoczucia. Chyba coś mnie rozkłada. Mam nadzieję, że nie rozłoży mnie na Skarżysko!
półtorej godziny w deszczu
Środa, 24 sierpnia 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 33.18 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:34 | km/h: | 21.18 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 152152 ( 84%) | HRavg | 78( 43%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wielka chmura dzisiaj po południu wisiała nad Centrum złowieszczo. Nad moim miejscem pracy chmura zawijała się dookoła i rozchodziła falami - wyglądała tak, jakby nasz budynek był samym jej środku. W dodatku zupełna cisza i spokój, zero wiatru. To dało mi do myślenia. Oko cyklonu?
Pół godziny przed moim wyjściem z pracy spadł grad, ale trwało to krótko. Ucieszyłam się, że może to już po burzy, jednak chmura wisiała złowieszczo dalej.
Jak wyszłam z pracy to lekko kropiło więc postanowiłam pojechać trasą jak na trening, z opcją szybkiego skrętu w prawo do domu przy skrzyżowaniu Sobieskiego/Sikorskiego zamiast pojechania prosto na Przyczółkową, gdyby lunęło.
Niestety, lunęło dużo wcześniej bo już na Al. Ujazdowskich. Na chwilę przystanęłam pod drzewem, ale pod drzewem padało prawie równie mocno. Więc tylko założyłam pokrowiec na plecak i pojechałam dalej. Po minucie byłam całkiem mokra a w butach miałam żaby.
Ponieważ i tak już byłam mokra więc postanowiłam jednak zrobić trening.
3 rundki po Przyczołkowej w tę i nazad, trening z narastającym tempem we wciąż padającym z różnym natężeniem deszczu. Przez wszystkie kałuże jak leci (chłodzenie stóp).
Wracałam z treningu dość wolno więc zrobiło mi się zimno, aż mi ręce zgrabiały, ale zajrzałam po drodze do Plusa w celu oddania manetki od amora do naprawy. Na szczęście zamówiona sztyca nie dotarła (na szczęście bo nie mam na nią kasy chwilowo). W Plusie natknełam się na Tomskiego, któremu nie dość trzech rowerów, z których jeden kupił całkiem niedawno i już ostrzy sobie zęby na Scottowe twentyninery zapowiadane na 2012 rok :)
kadencja 78/117
KOW: 5 (470)
Pół godziny przed moim wyjściem z pracy spadł grad, ale trwało to krótko. Ucieszyłam się, że może to już po burzy, jednak chmura wisiała złowieszczo dalej.
Jak wyszłam z pracy to lekko kropiło więc postanowiłam pojechać trasą jak na trening, z opcją szybkiego skrętu w prawo do domu przy skrzyżowaniu Sobieskiego/Sikorskiego zamiast pojechania prosto na Przyczółkową, gdyby lunęło.
Niestety, lunęło dużo wcześniej bo już na Al. Ujazdowskich. Na chwilę przystanęłam pod drzewem, ale pod drzewem padało prawie równie mocno. Więc tylko założyłam pokrowiec na plecak i pojechałam dalej. Po minucie byłam całkiem mokra a w butach miałam żaby.
Ponieważ i tak już byłam mokra więc postanowiłam jednak zrobić trening.
3 rundki po Przyczołkowej w tę i nazad, trening z narastającym tempem we wciąż padającym z różnym natężeniem deszczu. Przez wszystkie kałuże jak leci (chłodzenie stóp).
Wracałam z treningu dość wolno więc zrobiło mi się zimno, aż mi ręce zgrabiały, ale zajrzałam po drodze do Plusa w celu oddania manetki od amora do naprawy. Na szczęście zamówiona sztyca nie dotarła (na szczęście bo nie mam na nią kasy chwilowo). W Plusie natknełam się na Tomskiego, któremu nie dość trzech rowerów, z których jeden kupił całkiem niedawno i już ostrzy sobie zęby na Scottowe twentyninery zapowiadane na 2012 rok :)
kadencja 78/117
KOW: 5 (470)
praca
Wtorek, 23 sierpnia 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 18.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:49 | km/h: | 22.16 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 161161 ( 89%) | HRavg | 123( 68%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po wczorajszych ćwiczeniach miałam obawy czy będę mogła dzisiaj chodzić, a co dopiero jechać na rowerze ;) Ale na szczęście bolący mięsień w udzie chyba się jednak rozruszał, a może dobrze mu zrobił masaż Voltarenem. W każdym razie nie było dzisiaj problemu. To znaczy mięśnie mnie trochę bolą ale bez dramatu.