bilans strat po Skarżysku
Poniedziałek, 29 sierpnia 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 31.99 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:41 | km/h: | 19.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na wczorajszych zawodach coś sobie naciągnęłam, nadwyrężyłam czy co... Boli mnie coś w biodrze, co ewidentnie odpowiada za podnoszenie nogi do góry ;) I boli mnie ścięgno pod kolanem. Chyba wczoraj naprawdę nie był mój dzień.
Dzisiaj spokojnie do pracy i nazad.
Na światłach przy metrze Kabaty jakiś uprzejmy pan poinformował mnie, że powinnam sobie kupić koła plecione na cztery krzyże (wiem, że są różne rodzaje plecienia szprych ale nie wiem jak one wyglądają i czym się charakteryzują) bo są lepsze, ale trzeba je robić na zamówienie. Podziękowałam ładnie, chociaż przyznam, że oceniłam tego pana jako nieszkodliwego wariata.
Gorzej, że pod blokiem szwendał się znajomy pijak, który koniecznie starał się mnie wkurzyć twierdzeniami na temat tego, gdzie powinni jeździć rowerzyści. Usilnie starałam się go zignorować ale był tak namolny, że uciekłam szybko do klatki.
Przy okazji, dzisiaj się nieźle spietrałam bo po ostatnich przygodach Krzyśka z uszkodzoną piastą, jak coś mi zaczęło chrępać z tyłu przy najmniejszej koronce to już widziałam czarno i chciałam lecieć do Bikemana. Całe szczęście, że tego nie zrobiłam bo bym sobie narobiła wstydu. Pokręciłam luźno kołem pod warzywniakiem... To tylko końcówka linki od przerzutki się zawinęła i obijała się o szprychy ;)
Dzisiaj spokojnie do pracy i nazad.
Na światłach przy metrze Kabaty jakiś uprzejmy pan poinformował mnie, że powinnam sobie kupić koła plecione na cztery krzyże (wiem, że są różne rodzaje plecienia szprych ale nie wiem jak one wyglądają i czym się charakteryzują) bo są lepsze, ale trzeba je robić na zamówienie. Podziękowałam ładnie, chociaż przyznam, że oceniłam tego pana jako nieszkodliwego wariata.
Gorzej, że pod blokiem szwendał się znajomy pijak, który koniecznie starał się mnie wkurzyć twierdzeniami na temat tego, gdzie powinni jeździć rowerzyści. Usilnie starałam się go zignorować ale był tak namolny, że uciekłam szybko do klatki.
Przy okazji, dzisiaj się nieźle spietrałam bo po ostatnich przygodach Krzyśka z uszkodzoną piastą, jak coś mi zaczęło chrępać z tyłu przy najmniejszej koronce to już widziałam czarno i chciałam lecieć do Bikemana. Całe szczęście, że tego nie zrobiłam bo bym sobie narobiła wstydu. Pokręciłam luźno kołem pod warzywniakiem... To tylko końcówka linki od przerzutki się zawinęła i obijała się o szprychy ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!