Wpisy archiwalne w kategorii
dojazdy
Dystans całkowity: | 26235.53 km (w terenie 204.30 km; 0.78%) |
Czas w ruchu: | 1360:35 |
Średnia prędkość: | 19.28 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Suma podjazdów: | 35782 m |
Maks. tętno maksymalne: | 172 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 148 (83 %) |
Suma kalorii: | 141746 kcal |
Liczba aktywności: | 1193 |
Średnio na aktywność: | 21.99 km i 1h 08m |
Więcej statystyk |
jak pech to pech
Poniedziałek, 12 września 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 31.65 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:38 | km/h: | 19.38 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 138138 ( 76%) | HRavg | 115( 63%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Co za dzień.
Zaczęło się od tego, że zapomniałam torebki podsiodłowej (która akurat była mi potrzebna bo zamierzałam podoliwić napęd po południu, poza tym była na niej przyczepiona lampka). Musiałam wrócić się spod bloku do domu po nią.
Potem, w trakcie jazdy do pracy okazało się, że w niedzielę sobie obtarłam to i owo i bardzo nieprzyjemnie siedzi na siodełku.
W garażu pod pracą zapomniałam przypiąć roweru i musiałam się wrócić, żeby go przypiąć.
Potem babskie sprawy mnie dopadły.
Potem odbiłam sobie niechcący pieczątkę na białej bluzce (przytulając do siebie teczkę ze świeżo przybitą pieczątką). Na szczęście się sprało a ja miałam zapasową bluzkę w pracy więc nie musiałam siedzieć w mokrej.
Po południu okazało się, że smar się skończył i nie mam jak naoliwić napędu.
Przy powrocie obtarte to i owo bolało mnie już tak, że głupotą było pojechanie przez Wilanów, ale nie bardzo miałam już gdzie odbić na skrót do domu, więc część drogi spędziłam pedałując na stojąco (przy okazji trening taki, niezamierzony...), poza tym źle się poczułam z powodu babskich spraw.
W domu zaś coś mi strzeliło w plecach po tym jak przez cały dzień siedziałam w przeciągu w pracy i ledwo mogłam się ruszać wieczorem.
Z optymistycznych rzeczy to to, że na pewno będę trzecia w generalce w kategorii :)
No i poranny przypadek, po którym jechałam szczerząc się od ucha przez dłuższą chwilę, bo widziałam taką scenkę:
Dojeżdżam do świateł, jest czerwone, stoi kilka samochodów na trzech pasach, na moim stoi mały dostawczak-blaszak. Wymija mnie gość na skuterku, dojeżdża do dostawczaka. Jak już jest blisko, podejmuje chyba decyzję, że przeciśnie się pomiędzy autami do przodu. Skręca kierownicę w lewo, jednak najwyraźniej myli gaz z hamulcem... i nagle przyspiesza i z impetem wjeżdża w kufer dostawczaka. Ze skuterka odpada przedni błotnik zaś z dostawczaka natychmiast wyskakuje wielki koleś i szybkim krokiem idzie do gościa na skuterku.
Postanowiłam nie czekać na rozwój wypadków bo jeszcze by mnie wzięli na świadka ;) Uciekłam na sąsiedni pas i schowałam się za innym autem.
Jak widać, nie tylko ja miałam dzisiaj zły dzień :D
Zaczęło się od tego, że zapomniałam torebki podsiodłowej (która akurat była mi potrzebna bo zamierzałam podoliwić napęd po południu, poza tym była na niej przyczepiona lampka). Musiałam wrócić się spod bloku do domu po nią.
Potem, w trakcie jazdy do pracy okazało się, że w niedzielę sobie obtarłam to i owo i bardzo nieprzyjemnie siedzi na siodełku.
W garażu pod pracą zapomniałam przypiąć roweru i musiałam się wrócić, żeby go przypiąć.
Potem babskie sprawy mnie dopadły.
Potem odbiłam sobie niechcący pieczątkę na białej bluzce (przytulając do siebie teczkę ze świeżo przybitą pieczątką). Na szczęście się sprało a ja miałam zapasową bluzkę w pracy więc nie musiałam siedzieć w mokrej.
Po południu okazało się, że smar się skończył i nie mam jak naoliwić napędu.
Przy powrocie obtarte to i owo bolało mnie już tak, że głupotą było pojechanie przez Wilanów, ale nie bardzo miałam już gdzie odbić na skrót do domu, więc część drogi spędziłam pedałując na stojąco (przy okazji trening taki, niezamierzony...), poza tym źle się poczułam z powodu babskich spraw.
W domu zaś coś mi strzeliło w plecach po tym jak przez cały dzień siedziałam w przeciągu w pracy i ledwo mogłam się ruszać wieczorem.
Z optymistycznych rzeczy to to, że na pewno będę trzecia w generalce w kategorii :)
No i poranny przypadek, po którym jechałam szczerząc się od ucha przez dłuższą chwilę, bo widziałam taką scenkę:
Dojeżdżam do świateł, jest czerwone, stoi kilka samochodów na trzech pasach, na moim stoi mały dostawczak-blaszak. Wymija mnie gość na skuterku, dojeżdża do dostawczaka. Jak już jest blisko, podejmuje chyba decyzję, że przeciśnie się pomiędzy autami do przodu. Skręca kierownicę w lewo, jednak najwyraźniej myli gaz z hamulcem... i nagle przyspiesza i z impetem wjeżdża w kufer dostawczaka. Ze skuterka odpada przedni błotnik zaś z dostawczaka natychmiast wyskakuje wielki koleś i szybkim krokiem idzie do gościa na skuterku.
Postanowiłam nie czekać na rozwój wypadków bo jeszcze by mnie wzięli na świadka ;) Uciekłam na sąsiedni pas i schowałam się za innym autem.
Jak widać, nie tylko ja miałam dzisiaj zły dzień :D
poranne dumania o kapuście
Piątek, 9 września 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 9.28 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:30 | km/h: | 18.56 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 147147 ( 81%) | HRavg | 123( 68%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
No dzisiaj to już wrzesień lekko przesadził. Temperatura 10 stopni. BrrrRRR!!! No cóż, wskoczyłam dzisiaj w spodenki 3/4. W dodatku przyjaciel Damiana, Wiatr, usilnie chciał mnie zapędzić do domu. Do domu, do łożeczka, poduszeczki i maskotek :) Chrrr...
Nie dałam się jednak ;)
Siłując się z wiatrem rozmyślałam sobie o fenomenie kapuścianych pól wzdłuż Przyczółkowej.
Otóż, co roku sieją tam kapustę, na całkiem dużych przestrzeniach. I co roku ta kapusta na tych przestrzeniach gnije, śmierdząc niemiłosiernie. Smrodek występuje regularnie na jesieni (jak kapusta gnije) i na wiosnę (jak odmarza i gnije dalej, dopóki nie zasieją nowej). Mam wrażenie, że tej kapusty nikt nie zbiera. Po co więc ją sieją???
Nie dałam się jednak ;)
Siłując się z wiatrem rozmyślałam sobie o fenomenie kapuścianych pól wzdłuż Przyczółkowej.
Otóż, co roku sieją tam kapustę, na całkiem dużych przestrzeniach. I co roku ta kapusta na tych przestrzeniach gnije, śmierdząc niemiłosiernie. Smrodek występuje regularnie na jesieni (jak kapusta gnije) i na wiosnę (jak odmarza i gnije dalej, dopóki nie zasieją nowej). Mam wrażenie, że tej kapusty nikt nie zbiera. Po co więc ją sieją???
potwórzenia po Lasku
Piątek, 9 września 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 32.55 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:31 | km/h: | 21.46 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 162162 ( 90%) | HRavg | 125( 69%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Takie dziwne interwały. 6 min x 2 min x 3. Niby nic, ale strasznie ciężko mi się je robiło.
kadencja 78/110
KOW: 5 (455)
kadencja 78/110
KOW: 5 (455)
ja to nawet lubię w deszczu
Czwartek, 8 września 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 31.26 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:43 | km/h: | 18.21 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 145145 ( 80%) | HRavg | 117( 65%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Lubię w deszczu jeździć. Oczywiście nie w jakiejś masakrycznej ulewie, ale taki showerek jak dzisiaj, zupełnie mi nie przeszkadza. A nawet wręcz przeciwnie. A to z prostego powodu. Ścieżki rowerowe i chodniki przy takiej pogodzie pustoszeją :D:D Mnie taki deszczyk prawie nie moczy, wysycham szybciej niż moknę, a jedzie się dużo bardziej komfortowo jak nie ma na trasie stad bałwanów.
Znacznie chłodniej już dzisiaj, nawet po południu. Wietrzycho ostatnio znowu jest i przy tym zachmurzeniu, nawet po południu, jest po prostu zimno. Wracając z pracy musiałam się ubrać w wiatrówkę i długie rękawiczki :(
Przy takiej przejściowej pogodzie strasznie trudno się ubrać. W krótkim zimno, w drugiej warstwie z długim za ciepło. Muszę sobie sprawić jakąś rowerową koszulkę z długim rękawem, to chyba byłoby rozwiązanie.
Ponieważ mam do wykorzystania kupon z Mazovii za starty, to może Mazoviową taką sobie wybiorę :)
Znacznie chłodniej już dzisiaj, nawet po południu. Wietrzycho ostatnio znowu jest i przy tym zachmurzeniu, nawet po południu, jest po prostu zimno. Wracając z pracy musiałam się ubrać w wiatrówkę i długie rękawiczki :(
Przy takiej przejściowej pogodzie strasznie trudno się ubrać. W krótkim zimno, w drugiej warstwie z długim za ciepło. Muszę sobie sprawić jakąś rowerową koszulkę z długim rękawem, to chyba byłoby rozwiązanie.
Ponieważ mam do wykorzystania kupon z Mazovii za starty, to może Mazoviową taką sobie wybiorę :)
do pracy
Środa, 7 września 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 9.38 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 20.10 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 143143 ( 79%) | HRavg | 126( 70%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zapowiadali na dzisiaj deszczyk więc założyłam błotniki. Oczywiście się nie przydały... Prawo Murphy'ego :)
10 min kadencji
Środa, 7 września 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 24.35 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:13 | km/h: | 20.01 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 153153 ( 85%) | HRavg | 120( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj generalnie spokojnie, za wyjątkiem 10-minutowego przerywnika w postaci jazdy z wysoką kadencją.
Średnia kadencja z tego kawałka to 99 rpm, max 108 rpm, HR 141/147, średnia prędkość 27,4 km/h.
Oczywiście musiałam zrobić nawrotkę. Powinnam była to przewidzieć i zacząć te 10 minut od początku Przyczółkowej a nie gdzieś w środku.
kadencja 82/125
KOW: 3 (219)
Średnia kadencja z tego kawałka to 99 rpm, max 108 rpm, HR 141/147, średnia prędkość 27,4 km/h.
Oczywiście musiałam zrobić nawrotkę. Powinnam była to przewidzieć i zacząć te 10 minut od początku Przyczółkowej a nie gdzieś w środku.
kadencja 82/125
KOW: 3 (219)
upojna godzina z kotem
Wtorek, 6 września 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 19.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:59 | km/h: | 19.32 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 157157 ( 87%) | HRavg | 133( 73%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
W moim mieszkaniu, które wynajmuję, akurat zdarzyła się awaria wodociągowa. Lokatorzy poprosili mnie, żebym była podczas wizyty hydraulika bo cośtamcośtam. W sumie to fajnie bo trochę dłużej pospałam i w dodatku godzinę spędziłam tam z moim kotem (który z nimi mieszka). Wymiziałam go za wszystkie czasy. On zresztą był wyjątkowo przymilny przez cały ten czas, UFO go podmieniło, czy co? :)
Do pracy dzisiaj mocno popychał mnie wiatr więc jechało się przyjemnie. W dodatku o 10 rano już nie było tak zimno i można było normalnie w krótkim pojechać i nie kombinować. Z pracy powrót najkrótszą trasą bo po południu trening WKK :)
Do pracy dzisiaj mocno popychał mnie wiatr więc jechało się przyjemnie. W dodatku o 10 rano już nie było tak zimno i można było normalnie w krótkim pojechać i nie kombinować. Z pracy powrót najkrótszą trasą bo po południu trening WKK :)
Przyjaciel Wiatr
Poniedziałek, 5 września 2011 Kategoria test, dojazdy
Km: | 32.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:33 | km/h: | 20.65 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 161161 ( 89%) | HRavg | 131( 72%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do pracy i nazad. Przy powrocie przyjaciel Damiana, Wiatr, dał mi nieco do wiwatu, gdyż na Przyczółkowej wmordewind był straszliwy. Nie siliłam się zatem zbytnio. Za to od Kabat do domu postanowiłam nie marnować silnego wiatru w plecy na jazdę badziewną ścieżką rowerową poprzecinaną milionem dróżek, przystanków i łażącymi po niej idiotami i od razu wskoczyłam na jezdnię. Pędziłam do domu prawie 40 km/h zatrzymując się tylko czasem na światłach. Komary w zębach normalnie :)
Wieczorem zrobiłam sobie test pompek. Od półtora tygodnia się lenię, jeśli chodzi o ćwiczenia siłowe, trzeba się przemóc i wrócić do nich. A że przerwa w pompkach była duża, dlatego dzisiaj test. Niestety, lenistwo dało znać o sobie, zrobiłam tylko 24 pompki w teście :(
Wieczorem zrobiłam sobie test pompek. Od półtora tygodnia się lenię, jeśli chodzi o ćwiczenia siłowe, trzeba się przemóc i wrócić do nich. A że przerwa w pompkach była duża, dlatego dzisiaj test. Niestety, lenistwo dało znać o sobie, zrobiłam tylko 24 pompki w teście :(
praca
Piątek, 2 września 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 9.34 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:30 | km/h: | 18.68 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 143143 ( 79%) | HRavg | 118( 65%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Chłodno. Rano kurtka i długie rękawiczki. Ale w trakcie zrobiło mi się za ciepło. Trudno się ubrać na taką pogodę...
Przyczółkowa maj lajf
Piątek, 2 września 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 37.37 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 22.42 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 165165 ( 91%) | HRavg | 132( 73%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj powtórzenia. Obawiałam się trochę tego treningu bo ten tydzień był leniwy i w dodatku jakiś brak mocy odczuwam. Ale nie było tak źle. Powtórzenia wyszły mi w miarę równo w obu kierunkach, z przyzwoitą średnią, może być.
Nogi co prawda mnie trochę bolą po tym... ale do przeżycia
kadencja 78/114
KOW: 6 (600)
Nogi co prawda mnie trochę bolą po tym... ale do przeżycia
kadencja 78/114
KOW: 6 (600)