kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

bieganie

Dystans całkowity:198.57 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:71:52
Średnia prędkość:18.50 km/h
Maksymalna prędkość:47.60 km/h
Suma podjazdów:2926 m
Maks. tętno maksymalne:177 (98 %)
Maks. tętno średnie:172 (92 %)
Suma kalorii:10523 kcal
Liczba aktywności:66
Średnio na aktywność:28.37 km i 1h 05m
Więcej statystyk

Legionowska Dycha

Niedziela, 5 czerwca 2011 Kategoria bieganie, zawody biegowe
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:03 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
AaaaAAAaaa uff, jak gorąco, puff, jak gorąco.... a tu dupa, zapisało się na 10 km to trzeba biec teraz bo inaczej wpisowe przepadnie :) Zresztą po cichu liczyłam na kolejną życiówkę. A jeszcze bardziej po cichu na złamanie 1h, a co.

Pierwsze 5 km w sumie całkiem fajnie mi się biegło, chociaż już na zawrotce po pierwszej pętli uznałam, że na złamanie 1h jeszcze za wcześnie. Nie da rady bo na połmetku było ciut powyżej 30 min. Ale może chociaż życiówka.
Gorąco było okrutnie, na szczęście w połowie strażacy ustawili "kurtynę wodną", która dała przyjemne orzeźwienie, oraz był bufet z wodą. Poza tym na trasie stali mieszkańcy i polewali z węży do podlewania ogródka :D
Oczywiście, jak zwykle za szybko zaczęłam i tempo spadało z każdym kilometrem.
Po 6 km zaczęło być coraz gorzej i coraz trudniej. Do tego stopnia, że około 8 kilometra już straciłam nadzieję na pobicie życiówki. Jednak starałam się trzymać wzrokowy kontakt z tylną częścią ciała biegnącej przed nami pary :) Czasem nawet zamieniliśmy z nimi kilka motywujących słów. To trochę pomogło. Pomogło do tego stopnia, że gdy oni w pewnym momencie zaczęli iść, to ich wyprzedziliśmy. Na 9 kilometrze z przerażeniem stwierdziłam, że muszę biec w tempie 6 min/km żeby zrobić życiówkę i się trochę załamałam bo już byłam u kresu sił. Jednak dałam z siebie wszystko i ledwo zipiąc, sapiąc, harcząc (Marek chyba już myślał, że padnę trupem i nie dobiegnę), wykręciłam na tym ostatnim kilometrze 05:49.


... No to mam życiówkę, ale to była chyba najtrudniejsza moja dotychczasowa życiówka!

netto: 01:02:38
Open: 35/62
K3: 14/28

HR: 166/179
KOW: 9 (567)

kręcenie kółek po bieżni - BNP + rytmy

Sobota, 21 maja 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:54 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Bieg z narastającym tempem, 20 minut + rytmy 5x100mx100m
Strasznie gorąco, ledwo zipałam po tym treningu. A i tak odłożyłam go na popołudnie, co było dobrym pomysłem bo trochę chmur naszło i słonko nie było takie palące.

KOW: 6
obciązenie: 324
HR: 154/176

bieg z narastającym tempem

Sobota, 7 maja 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:37 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Całkiem gładko mi dzisiaj poszło. Poczytałam sobie o BNP u Skarżyńskiego i rozplanowałam trening mniej więcej zgodnie z założeniami jego treningu.
15 min. OWB1, V 6:23, HR 143/159
10 min. WB2, V 5:37, HR 163/167
4 min. WB3, V 5:19, HR 169/171
1 min. WB3 na maksa ile dałam radę jeszcze z siebie wydusić, V 4:40, HR 173/174
+ rozbieganie, rozciąganie
Ładnie wyszło. "Istota" treningu w pół godziny 5,09 km, całość 6,01, 36:32 min, HR 153/174.
Nie doszłam do HRmax, więc wygląda na to, że mogłam nawet trochę szybciej polecieć. Tak myślę sobie, że może jest szansa na kolejną życiówkę na 5 km w Biegu Ursynowa :)

KOW: 4
ob ciążenie: 120

buraczane buraki

Sobota, 30 kwietnia 2011 Kategoria ze zdjęciami, bieganie
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:47 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Ciężki trening. Marek przeziębiony więc musiałam biegać sama :( Skorzystałam z tego, że jesteśmy w Siedlcach i przebiegłam się nad Zalew. Wokół zalewu trzy kółeczka i powrót.
Plan:
20 min rozgrzewka
gimnastyka
2x4km OWB2 x 8 min przerwy
rozbieganie

Rozgrzewka spoko, w tempie 6:08, mogłabym tak biec i biec.
Pierwsze szybsze 4 km jeszcze jakoś - chociaż jak zwykle za szybko zaczęłam i musiałam po 2 km zrobić chwilę oddechu. Tempo na początku niezłe, około 05:30 a potem spadło i średnia z tego odcinka wyrównała się do 06:04.
Drugie 4 km to już masakra. Licznik zatrzymał się w połowie drugiego kilometra i nie chciał się ruszyć. Prawie co 500 metrów odpoczynek a średnia 06:39.
Nie pomagał kompletny brak kultury osiłów siedzących z browarem dookoła Zalewu. Komentarze, docinki, przedrzeźniania. Aż mi się zrobiło smutno :(
Żałowałam, że nie jestem CheEvarą, bo ta to by im pewnie tak odpowiedziała, że by im w pięty poszło ;)

Parę fotek podczas odpoczynku między powtórzeniami





I jedna przy powrocie, kwitnącej magnolii nie mogłam przepuścić:


Wyszedł mi najdłuższy trening biegowy jaki do tej pory zdarzyło mi się zrobić. Obawiam się, że może to mieć negatywny wpływ na wtorkowe zawody w Sierpcu. Ale w końcu to nie ja jestem trenerem.



14,65 km / 1:46:45
hr: 159/173

KOW: 6
obciążenie: 762

zakwasy łydek i próba rozbiegania :)

Sobota, 23 kwietnia 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:13 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Po wczorajszych ćwiczeniach mam zakwasy w górnej części łydek. Na dzisiaj zaplanowane bieganie więc może się rozruszają.
Plan:
20 min rozgrzewka (HR 158/169)
gimnastyka
2x2km OWBII (HR 166/171 i drugie 168/174) + 5 minut przerwy
rozbieganie

W sumie to zaskakująco dobrze mi się biegło, mimo dwutygodniowej przerwy. Widać jeszcze trwa szczyt formy ;)

10,22 km / 01:12:48
HR 155/174
KOW: 6
obciążenie: 438

wmordebieganie

Sobota, 9 kwietnia 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:56 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
No to jakoś się zmusiłam żeby wyjść pobiegać. Uff uff... zmordowałam się masakrycznie. Jeszcze w jedną stronę jakoś poszło, ale na powrót miałam taki wmordewind, że momentami to mnie prawie w miejscu zatrzymywało.
Mieliśmy dzisiaj pojechać na wycieczkę rowerami z Markiem i Krzyśkiem, ale całe szczęście, że to przełożyliśmy na jutro bo byśmy się chyba zmasakrowali przy takim wietrzysku...

HR 152/167
KOW: 6
obciążenie: 336

Półmaraton Warszawski

Niedziela, 27 marca 2011 Kategoria bieganie, zawody biegowe, ze zdjęciami
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:43 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Bardzo źle spałam dzisiaj. Stres chyba mnie dopadł. Dlatego wstałam dość szybko, i tak nie było sensu leżeć. Szybkie mycie, pomiar tętna - 57. W miarę w normie. Śniadanie, herbata, przypięcie numeru startowego i czipa... tuż przed wyjściem tętno już miałam 80.
Nie bardzo było wiadomo jak się ubrać. Termometr rano pokazywał koło 0 stopni, ale bezchmurne niebo sugerowało, że będzie cieplej. Nie było także prawie wiatru. Ubraliśmy się na cebulkę.
Po dotarciu na Plac Zamkowy zdecydowaliśmy się porzucić wierzchnie okrycia w depozycie. Jeszcze kibelek - przy okazji zobaczyliśmy zabytkową radziecką maszynerię od starych schodów ruchomych z trasy W-Z na Pl. Zamkowy. Poczytałam sobie też kronikę schodów ruchomych i obejrzałam stare zdjęcia. Przypomniało mi się, jak jako dziecko przyjeżdżałam tu z rodzicami. Największą frajdą było wtedy przejechanie się schodami. Te schody to były pierwsze ruchome schody w Warszawie, a prawdopodobnie nawet w całej Polsce. Uruchomione w 1949 roku. Oczywiście teraz to już jest nowoczesna konstrukcja, trochę szkoda ;)
Zostało tylko kilka minut do startu więc ruszyliśmy do przydzielonej strefy zielonej. Gdzieś w tłumie zamajaczyły nam baloniki pacemakerów na 2:15 i 2:00. Niestety, wbrew wcześniejszej informacji (a może ja coś źle zrozumiałam...) nie było pacemakera na 2:30. Trudno, trzeba będzie sobie radzić samemu. Postanowiłam trzymać się tempa 7:00.
Na początku było łatwo, tempo sporo powyżej 7:00 a nawet momentami bliżej 6:00. Ciepło, nawet żałowałam, że nie pozbyłam się spodniej koszulki i gatek. Do 10 km szło w miarę gładko, to znany mi dystans. Zatrzymałam się tylko na chwilę, żeby uspokoić wredną, podstępną kolkę (ona mi potrafi popsuć każdy bieg...) i potem drugi raz, na "paśniku" około 9-g kilometra. Potem zrobiło się jakby gorzej. 9ty i 10ty km były lekko pod górkę. Zmęczyło mnie to i zaczęłam biec wolniej. Jakoś nie udawało mi się już trzymać tempa powyżej 7:00 a wręcz zaczęło ono się niebezpiecznie zbliżać do 7:30. Coraz częstsze "spacerki". Na początku krótkie, co 1 km, potem coraz dłuższe i coraz częściej. Poza tym zaczęło się robić zimno. Nie pomagał naprawdę wspaniały doping na trasie ani kolejne "paśniki". Bolały mnie plecy a zamiast łydek miałam dwie spięte kule, w których mięśnie już się chciały tylko kurczyć a już się nie chciały rozciągać. Było mi okropnie zimno w dłonie. Koszmar. Ostatnie 5 km to była naprawdę mordęga. Nogi nie chciały się słuchać a mózg krzyczał "nigdy więcej". Nie wiem jakim cudem znalazłam siłę, żeby przyspieszyć na ostatnim kilometrze i wbiec w miarę (jak na mój stan) szybkim tempem na metę. Uf, jak cudownie, już koniec... uff ufff... o rany.
Nawet nie wiem kiedy dostałam płachtę folii do ogrzania, wodę, Powerade i medal. Zarejestrowałam dopiero punkt zdawania czipów.
Za metą już ledwo doczłapałam do depozytu po kurtkę. Trochę porozciągałam łydki... nie pomogło. Ledwo doczłapałam do metra. Na szczęście w metrze znalazło się wolne miejsce, choć bałam się, że jak usiądę to już nie wstanę. Chyba jednak te 20 minut siedzenia pomogło bo do domu szłam już nieco żwawszym tempem.
W domu po umyciu się i ciepłym ubraniu (bo zmarzliśmy trochę), strzeliliśmy sobie mega jajecznicę na kiełbasie, w nagrodę, i obejrzeliśmy sobie nagrany z rana wyścig F1 z Melbourne. Niestety, nie zasnęliśmy na nim (chociaż taki był pierwotny plan). Nogi nie dały.







Czasu oficjalnego nie mam jeszcze bo organizatorzy liczą czipy ;P
A że zapomniałam na mecie wyłączyć Garmina to nie wiem dokładnie ile czasu biegłam. Garmin pokazał około 2:43.

Update oficjalny wynik 02:41:53 netto a w generalce byłam na miejscu 666/ Hell yeah ;D ]:->

HR 160/171

bieganie

Sobota, 19 marca 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:13 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Dzisiaj trening biegowy. Na szczęście jakoś lepiej mi się biegło, niż ostatnimi czasy.

10 min rozgrzewka
gimnastyka
20 min bieg w narastającym tempie
przerwa
rytmy 100 m x 100 m x5
rozbieganie 30 min (miało być 10 min. ale miałam ochotę dokręcić do 10 km)

Bieg w narastającym tempie szedł mi nawet OK przez 15 minut, niestety ostatnie 5 minut to była katorga. Walczyłam ze sobą, żeby się nie zatrzymać (i wygrałam). Ale potem musiałam zrobić przerwę na złapanie oddechu.
powt. 1: 04:14 / HR 154/169
powt. 2: 04:57 / HR 165/167
powt. 3: 05:11 / HR 165/168
powt. 4: 04:44 / HR 165/168
powt. 5: 04:19 / HR 161/166

HR 158/174

Biegi Kabaty / Grand Prix Warszawy 5 km

Sobota, 12 marca 2011 Kategoria bieganie, zawody biegowe
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:31 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Chlup chlup ślap ślap plusk plusk.... Takie mniej więcej wrażenie z dzisiejszego biegu. Okropnie. Ziemia co prawda jeszcze zmarznięta, ale na wierzchu już się zrobiła rozślapkana błotna warstwa. Biegło się ciężko, nogi przyklejały się do ścieżki. Ciężko było kogokolwiek wyprzedzić, jednocześnie szukając optymalnego toru biegu.
Życiówki to dzisiaj nie będzie, warunki trudne a kondycja biegowa ostatnio coś słaba.
W dodatku zrobiło mi się przykro, bo Marek najpierw marudził, że on to chyba nie będzie biegł bo jest strasznie zmęczony. W końcu zdecydował się pobiec. A jak bieg się zaczął, to wypruł do przodu i tyle go widzieli, nawet nie pomachał.

Nie wiem jaki wynik bo... zapomniałam zabrać Garmina ;)
Uzupełnię jak będzie już komplet wyników na stronie Biegów... :)

Edit: czas 31:30 - lepiej niż się spodziewałam :)

Zimo, uciekaj już!


KOW: 5
obciążenie: 155

bieganie

Sobota, 5 marca 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: 01:03 km/h: 0.00
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Brrrr, cały tydzień była taka piękna pogoda, akurat na weekend musiała się popsuć... co za kicha. Poza tym prawie od razu dorwała mnie kolka w dwóch miejscach więc biegło mi się fatalnie...
Dzisiaj 10 min rozgrzewki
gimnastyka
3 km szybciej
3 min wolniej
2 km szybciej
10 min rozbieganie

HR 159/174
KOW: 6
obciążenie: 378

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum