Wpisy archiwalne w kategorii
trening
Dystans całkowity: | 30825.36 km (w terenie 1180.74 km; 3.83%) |
Czas w ruchu: | 1795:05 |
Średnia prędkość: | 19.55 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Suma podjazdów: | 23423 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (91 %) |
Suma kalorii: | 108933 kcal |
Liczba aktywności: | 1173 |
Średnio na aktywność: | 32.38 km i 1h 31m |
Więcej statystyk |
kwiatki pachną, gwiazdy świecą
Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 Kategoria trening
Km: | 45.26 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:53 | km/h: | 24.03 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś pierwszy raz od dawna naprawdę miałam ochotę wyjść wieczorem na rower. Zeszły tydzień to był w zasadzie odwyk (jeden trening, bo 1x dojazdu do pracy nie liczę) a poza tym czułam potrzebę wyjeżdżenia świątecznych kalorii. Wreszcie zrobiło się ciepło. Na termometrze grubo po 20tej jeszcze 17,5 stopnia (w mieście). Oczywiście poza miastem nieco chłodniej ale krótkie gacie były OK a na górę rękawki wystarczyły.
Lekkie 2h jeżdżenia. Wreszcie smrodek zgnitej kapusty zniknął a pojawił się zapach kwiatów. Zimny wiatr, wyciskający łzy z oczu, też sobie poszedł - dziś było prawie bezwietrznie a lekka bryza była przyjemnie ciepła. Niebo czyste i zamiast jechać człowiek miał ochotę gapić się w gwiazdy, z drugiej jednak strony nogi miały ochotę kręcić więc zatrzymałam się tylko raz, żeby się pogapić.
Trzeba się wziąć w garść i wrócić do trybu treningowego, bo w Sandomierzu dam plamę :)
Lekkie 2h jeżdżenia. Wreszcie smrodek zgnitej kapusty zniknął a pojawił się zapach kwiatów. Zimny wiatr, wyciskający łzy z oczu, też sobie poszedł - dziś było prawie bezwietrznie a lekka bryza była przyjemnie ciepła. Niebo czyste i zamiast jechać człowiek miał ochotę gapić się w gwiazdy, z drugiej jednak strony nogi miały ochotę kręcić więc zatrzymałam się tylko raz, żeby się pogapić.
Trzeba się wziąć w garść i wrócić do trybu treningowego, bo w Sandomierzu dam plamę :)
klątwa zdjęta?
Piątek, 18 kwietnia 2014 Kategoria >50 km, trening
Km: | 65.05 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:34 | km/h: | 25.34 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mój szanowny Małż dziś mnie po prostu wygonił na rower. Wrócił z pracy wcześniej (bo święta), czym mnie totalnie zaskoczył i jak położyłam Zająca na drzemkę, kazał mi iść na rower. "Miałaś iść na rower, coś mówiłaś... no to idź teraz". No, co miałam zrobić, poszłam, chociaż mi się nie chciało (jak codziennie ostatnio). Zresztą wreszcie dziś się zrobiło ciepło, aż szkoda byłoby nie skorzystać.
Zastanawiałam się, co by tu dziś pojeździć. Plan w tym tygodniu i tak rozwalony (3 dni laby po maratonie, w czwartek zamiast mocnego treningu - tylko dojazd do pracy). Dziś teoretycznie miało być lekkie 45 minut ale skoro nic nie robiłam przez kilka dni a w perspektywie mam jeszcze nic nie robienie przez świąteczny weekend, to postanowiłam coś pojechać.
Z tego cosia wyszło mi 65 km w lekkim s2 z przerywnikiem w postaci kilku siłowych podjazdów na Słomczyn Hill.
Przetestowałam też dziś klubowe ciuszki. Wow, nareszcie mam idealnie dopasowane spodenki. Dodałam nową warstwę opalenizny do tej zdobytej na treningu z Aribikiem, chociaż słonko lekko było zaćmione chmurami a i czasem poleciał szałerek.
W sumie fajnie mi się jeździło i wróciłam bardzo zadowolona. Może wreszcie ta klątwa rowerowstrętu została zdjęta?
Zastanawiałam się, co by tu dziś pojeździć. Plan w tym tygodniu i tak rozwalony (3 dni laby po maratonie, w czwartek zamiast mocnego treningu - tylko dojazd do pracy). Dziś teoretycznie miało być lekkie 45 minut ale skoro nic nie robiłam przez kilka dni a w perspektywie mam jeszcze nic nie robienie przez świąteczny weekend, to postanowiłam coś pojechać.
Z tego cosia wyszło mi 65 km w lekkim s2 z przerywnikiem w postaci kilku siłowych podjazdów na Słomczyn Hill.
Przetestowałam też dziś klubowe ciuszki. Wow, nareszcie mam idealnie dopasowane spodenki. Dodałam nową warstwę opalenizny do tej zdobytej na treningu z Aribikiem, chociaż słonko lekko było zaćmione chmurami a i czasem poleciał szałerek.
W sumie fajnie mi się jeździło i wróciłam bardzo zadowolona. Może wreszcie ta klątwa rowerowstrętu została zdjęta?
szaleni rolkarze
Czwartek, 10 kwietnia 2014 Kategoria trening
Km: | 23.05 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:18 | km/h: | 17.73 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Braku motywacji ciąg dalszy. Zimno w cholerę. Nadal trzeba się ubierać w zimowe barchany, nienawidzę tego. Niech już będzie wiosna!
Nie chciało mi się dzisiaj jak nie wiem co, ale trzeba było zrobić ostatni mocniejszy trening przed Daleszycami. Miałam kilka opcji do wyboru ale wybrałam Agrykolę i podjazdy siłowe. Mimo zniechęcenia i poczucia zmęczenia tempo było niezłe, podobne jak przy zwykłych podjazdach. Zrobiłam ich 5 a szósty normalny, czasowo wyszło identycznie.
W połowie treningu na Agrykoli pojawiła się czwórka wesołych rolkarzy. Ciemno jak w d... a ci bez żadnych odblasków, światełek, w ogóle nic. Zjeżdżali i wrzeszczeli "uwaga" ale to chyba cud jakiś, że w żadnego pieszego nie wjechali. Przy podjeździe za to, zajmowali całą szerokość ulicy. Święte krowy, psiakrew.
Druga przeszkadzajka to biegacze. Ci mogliby się zdecydować, czy biegną po ścieżce rowerowej, czy obok. Bo ja po ścieżce, w ostatniej chwili widzę takiego, no to zjeżdżam lekko w lewo ze ścieżki i prawie nadziewam się na innego. Masakra, po tym incydencie zdecydowałam się zjeżdżać na hamulu.
Dobra, chyba zamalkontenciłam... ale naprawdę mam ostatnio dołek psychiczno-fizyczny. Niech już będą te Daleszyce, to może sens się znów pojawi.
Nie chciało mi się dzisiaj jak nie wiem co, ale trzeba było zrobić ostatni mocniejszy trening przed Daleszycami. Miałam kilka opcji do wyboru ale wybrałam Agrykolę i podjazdy siłowe. Mimo zniechęcenia i poczucia zmęczenia tempo było niezłe, podobne jak przy zwykłych podjazdach. Zrobiłam ich 5 a szósty normalny, czasowo wyszło identycznie.
W połowie treningu na Agrykoli pojawiła się czwórka wesołych rolkarzy. Ciemno jak w d... a ci bez żadnych odblasków, światełek, w ogóle nic. Zjeżdżali i wrzeszczeli "uwaga" ale to chyba cud jakiś, że w żadnego pieszego nie wjechali. Przy podjeździe za to, zajmowali całą szerokość ulicy. Święte krowy, psiakrew.
Druga przeszkadzajka to biegacze. Ci mogliby się zdecydować, czy biegną po ścieżce rowerowej, czy obok. Bo ja po ścieżce, w ostatniej chwili widzę takiego, no to zjeżdżam lekko w lewo ze ścieżki i prawie nadziewam się na innego. Masakra, po tym incydencie zdecydowałam się zjeżdżać na hamulu.
Dobra, chyba zamalkontenciłam... ale naprawdę mam ostatnio dołek psychiczno-fizyczny. Niech już będą te Daleszyce, to może sens się znów pojawi.
s2
Środa, 9 kwietnia 2014 Kategoria trening
Km: | 34.06 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:34 | km/h: | 21.74 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
interwały s4
Sobota, 5 kwietnia 2014 Kategoria trening
Km: | 31.81 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:22 | km/h: | 23.28 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
s2
Piątek, 4 kwietnia 2014 Kategoria trening
Km: | 25.42 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:26 | km/h: | 17.73 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
s3
Czwartek, 3 kwietnia 2014 Kategoria >50 km, trening
Km: | 55.84 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:08 | km/h: | 26.18 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
z przyczepką
Poniedziałek, 31 marca 2014 Kategoria trening, ze zdjęciami
Km: | 16.13 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:06 | km/h: | 14.66 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś dzień naprawdę skomplikowanej logistyki. Otóż, wymyśliłam sobie, że wypożyczę przyczepkę rowerową i pojadę z Zającem do lasu. Lekki trening na dziś więc taka wyprawa będzie akurat.
Miałam drobny problem w postaci wyjścia z Zającem i z rowerem jednocześnie (winda), żeby pójść po przyczepkę do Plusa ale jakoś sobie poradziłam.
Pierwsze 20 minut jazdy to było ciągłe zerkanie czy z Zającem wszystko OK, czy z przyczepką wszystko OK, czy za bardzo nie trzęsie itd... jazda z prędkością, którą Trenejro nazwałby tempem "na babcię z zakupami". Cały czas miałam wrażenie, że przyczepka jakby oporuje, co mnie irytowało, zaś Zając miał minę wielce niewyraźną. Wyglądał jakby miał ochotę ubarwić przyczepkę drugim śniadaniem. Jak dojechaliśmy do lasu to zaczął wydawać odgłosy zwykle oznaczające, że zaraz skima.
Kima Zająca była mi wielce nie na rękę więc dowiozłam go na polanę i wysadziłam z przyczepki, żeby sobie pochodził. Pewnie byśmy tam zostali dłużej, gdyby nie fakt, że na polanie jest pełno śmieci, za które Zając oczywiście musi się łapać. Papiery, opakowania po czipsach i innych smakołykach, ale przede wszystkim masa petów.
Pojechaliśmy więc dalej (już trochę śmielej) i gdy znowu zaczął wydawać dźwięki drzemkowe to wysadziłam go na kolejną przerwę, na Moczydłowskiej. Próbowałam go nakarmić obiadem ze słoiczka ale biegał za szybko więc wsadziłam go na chwilę jeszcze do przyczepki i dopiero nakarmiłam.
Zając uchwycony w rzadkim momencie, gdy biegnie w moim kierunku. Zwykle odwracał się ode mnie tyłem i "chodu!"

Wyraźnie zainteresowany konstrukcją przyczepki

Zając był zachwycony, biegał w tę i nazad, prawie tarzał się w zeszłorocznych liściach. Aż szkoda mi było go zabierać ale byłam źle ubrana (na szczęście tylko ja a nie Zając) i było mi zimno.
Miałam drobny problem w postaci wyjścia z Zającem i z rowerem jednocześnie (winda), żeby pójść po przyczepkę do Plusa ale jakoś sobie poradziłam.
Pierwsze 20 minut jazdy to było ciągłe zerkanie czy z Zającem wszystko OK, czy z przyczepką wszystko OK, czy za bardzo nie trzęsie itd... jazda z prędkością, którą Trenejro nazwałby tempem "na babcię z zakupami". Cały czas miałam wrażenie, że przyczepka jakby oporuje, co mnie irytowało, zaś Zając miał minę wielce niewyraźną. Wyglądał jakby miał ochotę ubarwić przyczepkę drugim śniadaniem. Jak dojechaliśmy do lasu to zaczął wydawać odgłosy zwykle oznaczające, że zaraz skima.
Kima Zająca była mi wielce nie na rękę więc dowiozłam go na polanę i wysadziłam z przyczepki, żeby sobie pochodził. Pewnie byśmy tam zostali dłużej, gdyby nie fakt, że na polanie jest pełno śmieci, za które Zając oczywiście musi się łapać. Papiery, opakowania po czipsach i innych smakołykach, ale przede wszystkim masa petów.
Pojechaliśmy więc dalej (już trochę śmielej) i gdy znowu zaczął wydawać dźwięki drzemkowe to wysadziłam go na kolejną przerwę, na Moczydłowskiej. Próbowałam go nakarmić obiadem ze słoiczka ale biegał za szybko więc wsadziłam go na chwilę jeszcze do przyczepki i dopiero nakarmiłam.
Zając uchwycony w rzadkim momencie, gdy biegnie w moim kierunku. Zwykle odwracał się ode mnie tyłem i "chodu!"

Wyraźnie zainteresowany konstrukcją przyczepki

Zając był zachwycony, biegał w tę i nazad, prawie tarzał się w zeszłorocznych liściach. Aż szkoda mi było go zabierać ale byłam źle ubrana (na szczęście tylko ja a nie Zając) i było mi zimno.
trening z Airbike
Sobota, 29 marca 2014 Kategoria >50 km, trening
Km: | 61.77 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:30 | km/h: | 24.71 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trening z grupą startującą spod AirBike na KEN. Przyznam, że zaspałam i ledwo zdążyłam na 9:30 ale takie grupy mają to do siebie, że nigdy nie startują punktualnie.
Dojazd na górkę w Słomczynie niezłym, jak na mnie tempem, okolo 30km/h. Jednak w grupie jedzie się odczuwalnie lżej. Jazda upłynęła w miłej atmosferze, pogawędki i przy okazji ćwiczenie zmian w parach.
W Słomczynie kilka podjazdów na twardym przełożeniu i powrót równie przyjemny jak dojazd.
A wszystko pod okiem Dariusza Kołakowskiego, trenera AWF.
Dojazd na górkę w Słomczynie niezłym, jak na mnie tempem, okolo 30km/h. Jednak w grupie jedzie się odczuwalnie lżej. Jazda upłynęła w miłej atmosferze, pogawędki i przy okazji ćwiczenie zmian w parach.
W Słomczynie kilka podjazdów na twardym przełożeniu i powrót równie przyjemny jak dojazd.
A wszystko pod okiem Dariusza Kołakowskiego, trenera AWF.
lajcik wieczorny
Piątek, 28 marca 2014 Kategoria trening
Km: | 17.75 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:48 | km/h: | 22.19 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |