szaleni rolkarze
Czwartek, 10 kwietnia 2014 Kategoria trening
Km: | 23.05 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:18 | km/h: | 17.73 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Braku motywacji ciąg dalszy. Zimno w cholerę. Nadal trzeba się ubierać w zimowe barchany, nienawidzę tego. Niech już będzie wiosna!
Nie chciało mi się dzisiaj jak nie wiem co, ale trzeba było zrobić ostatni mocniejszy trening przed Daleszycami. Miałam kilka opcji do wyboru ale wybrałam Agrykolę i podjazdy siłowe. Mimo zniechęcenia i poczucia zmęczenia tempo było niezłe, podobne jak przy zwykłych podjazdach. Zrobiłam ich 5 a szósty normalny, czasowo wyszło identycznie.
W połowie treningu na Agrykoli pojawiła się czwórka wesołych rolkarzy. Ciemno jak w d... a ci bez żadnych odblasków, światełek, w ogóle nic. Zjeżdżali i wrzeszczeli "uwaga" ale to chyba cud jakiś, że w żadnego pieszego nie wjechali. Przy podjeździe za to, zajmowali całą szerokość ulicy. Święte krowy, psiakrew.
Druga przeszkadzajka to biegacze. Ci mogliby się zdecydować, czy biegną po ścieżce rowerowej, czy obok. Bo ja po ścieżce, w ostatniej chwili widzę takiego, no to zjeżdżam lekko w lewo ze ścieżki i prawie nadziewam się na innego. Masakra, po tym incydencie zdecydowałam się zjeżdżać na hamulu.
Dobra, chyba zamalkontenciłam... ale naprawdę mam ostatnio dołek psychiczno-fizyczny. Niech już będą te Daleszyce, to może sens się znów pojawi.
Nie chciało mi się dzisiaj jak nie wiem co, ale trzeba było zrobić ostatni mocniejszy trening przed Daleszycami. Miałam kilka opcji do wyboru ale wybrałam Agrykolę i podjazdy siłowe. Mimo zniechęcenia i poczucia zmęczenia tempo było niezłe, podobne jak przy zwykłych podjazdach. Zrobiłam ich 5 a szósty normalny, czasowo wyszło identycznie.
W połowie treningu na Agrykoli pojawiła się czwórka wesołych rolkarzy. Ciemno jak w d... a ci bez żadnych odblasków, światełek, w ogóle nic. Zjeżdżali i wrzeszczeli "uwaga" ale to chyba cud jakiś, że w żadnego pieszego nie wjechali. Przy podjeździe za to, zajmowali całą szerokość ulicy. Święte krowy, psiakrew.
Druga przeszkadzajka to biegacze. Ci mogliby się zdecydować, czy biegną po ścieżce rowerowej, czy obok. Bo ja po ścieżce, w ostatniej chwili widzę takiego, no to zjeżdżam lekko w lewo ze ścieżki i prawie nadziewam się na innego. Masakra, po tym incydencie zdecydowałam się zjeżdżać na hamulu.
Dobra, chyba zamalkontenciłam... ale naprawdę mam ostatnio dołek psychiczno-fizyczny. Niech już będą te Daleszyce, to może sens się znów pojawi.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!